mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Jak zdobyć skarb nieczego nie mając. Konf. 18.11.2025

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze, 18 listopada 2025

Jak zdobyć skarb niczego nie mając

Gdyby zmienić tytuł konferencji opuszczając słowo „jak” na „żeby”, brzmiałby: „Żeby otrzymać skarb, trzeba nic nie mieć”. Pan Jezus powiedział, że: gwałtownicy zdobywają królestwo niebieskie (Mt 11, 12). Nie jest to gwałt rozumiany na sposób ludzki, jako naciskanie, deptanie Panu Bogu po piętach. Święci odkrywali, że zdobycie królestwa niebieskiego nie jest owocem wysiłku, ale owocem łaski Bożej.

Św. Monika była zatroskana o zbawienie swojego syna Augustyna. Wiemy to z jego „Wyznań”. Bóg ją przeprowadził od trybu natarczywości do trybu oczekiwania. Zacheusz, jak słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii, też nie nalegał na zaproszenie Jezusa do swojego domu. Był tylko zainteresowany, chciał tylko zobaczyć Mistrza. Św. Monika doczekała się nawrócenia syna, ale przyjęła jego nawrócenie jako dar, a nie jako wynik swoich starań. Kiedy młody człowiek zabiega o względy dziewczyny i zamiast oczekiwanego słowa: „tak”, usłyszy: „zastanowię się”, pomyślę”. Jest to jakby zawieszona odmowa. To mu się podoba i jest bardziej zainteresowany dziewczyną.

Nie zawsze otrzymujemy to, czego oczekujemy i w sposób przez nas oczekiwany. Tak bardzo czegoś pragniemy, a to się nie udaje. Myślimy – nie tak miało być. Tymczasem nie żądanie, nie domaganie się spełnienia wyrażonej prośby jest ciekawe. Ciekawe jest oczekiwanie, jak to będzie, kiedy syn się nawróci. Ciekawe, jak Jezus przeprowadzi to, co tak bardzo pragnęliśmy.

W tekście przeznaczonym do dzisiejszych rozważań jest umieszczona wypowiedź św. Tereski z Lisieux. Mówi ona o sobie, jako o ptaszku, który niczym się nie zamartwia, pomimo że niebo zasnuwa się ciemnymi chmurami, bo wie, że dla słabego ptaszka przyjdzie chwila radości, ponieważ Ten na którego oczekuje daje radość. On jest dobry, w Nim jest życie. Na Niego wyczekuje z ufnością.

Ufne oczekiwanie nie jest nadzieją na wypełnienie się naszych planów. Ufne oczekiwanie jest nadzieją na spotkanie z Tym, który jest autorem scenariusza, ułożonego i zrealizowanego przez Niego. Wydarzenia nie uczą, ale dają podstawę do ukształtowania predyspozycji serca, by przyjąć Boga, a nie sukces naszych planów. Dostaliśmy narzędzie pokory po to, by Jezus się nam udzielał, byśmy mogli Jego przyjmować.

W filmie „Triumf serca” - przedstawiający ostatnie dni życia św. Maksymiliana Kolbego w obozie koncentracyjnym jest ukazane, jak Święty nie od razu przekonał współwięźniów do przygotowania się na spotkanie z Bogiem. Wszystko było przez niego omodlone. Jednak każdy więzień miał swój czas, aby podjąć modlitwę, nawrócić się, wyspowiadać i podjąć oczekiwanie na spotkanie Bogiem. Jezus spełnił pragnienie Ojca Kolbego, ale na własnych warunkach, tak, aby każdy mógł indywidualnie, w wolności otworzyć się. Każdy więzień inaczej, po swojemu. Żeby otrzymać skarb, trzeba nic nie posiadać.

Podjąć ryzyko ufności. Konf. 3.11.2025

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 4 listopada 2025

Podjąć ryzyko ufności.

Większość ludzi planuje swoje działania. Chcą znać cel, plan a szczególnie chcą wiedzieć jaki będzie wynik. Tylko wyniki się liczą – tak mawiają. Podejmują ryzyko i liczą na zyski.

Trudno jest podjąć ryzyko zaufania drugiej osobie. Owocem takiej postawy jest kryzys podejmowania decyzji o małżeństwie, gdy trzeba się zdecydować bez żadnego zapasowego wyjścia. W życiu różnie się układa – mawiają – więc trzeba mieć zapasową furtkę, gdyby małżeństwo się nie udało, by można było bez większych konsekwencji wyjść ze związku i układać życie od nowa. Przed zawarciem małżeństwa, pojawiły się zarzuty wobec mężczyzny. Ten zapewnił, że sprosta wymaganiom. Zaufano mu, a on wywiązał się z danego słowa i małżeństwo trwa. W życiu trzeba podjąć ryzyko i zaufać.

Pan Jezus opowiedział uczniom dwie przypowieści o podobnym przesłaniu. Pierwsza, to przypowieść o talentach. Pan dał sługom pieniądze. Ale jeden otrzymał tylko jeden talent, który zamiast pomnażać, zakopał. Nie podjął ryzyka lecz bezczynnie czekał na powrót pana, by mu oddać tyle ile otrzymał. Usprawiedliwiając swoją bezczynność myślał o panu, jaki jest on niesprawiedliwy, surowy, wzbudzający strach. Uważał za leniwego, bo chce zbierać zyski wypracowane przez innych, zamiast sam pracować. Przypowieść o minach jest podobna. Ten, co otrzymał jedną minę, też surowo ocenia pana, nie pracuje, by mina przyniosła dochód. Obaj leniwi słudzy za zaistniałą sytuację winią darczyńcę, a nie siebie. Obdarowani woleli nie ryzykować. Po ujawnieniu ich bezczynności nie wyrazili skruchy, ufności w miłosierdzie pana, tylko oskarżał darczyńcę.

Podobnie patrzymy na Boga. Nie myślimy o Bogu, układamy życie według własnej wizji, układamy sobie życie bez jego obecności i błogosławieństwa. Patrzymy na Niego z nieufnością, myślimy, że On chce nam zabrać wolność. Nie myślimy, że jest On miłością. Nie zwracamy się do Boga w żadnej sprawie, brakuje nam pokory. Kiedy przychodzą wydarzenia dla nas trudne nie zdobywamy się na wysiłek, jakim jest ryzyko ufności.

Bóg jest wielki, nad wszystkim panuje, potrafi przeprowadzić wszystko tak, że wypełni się Jego wola, a człowiek otrzyma wszystko, co jest potrzebne do zbawienia. Czasem posłuchanie czyjejś dobrej rady, pójście za natchnieniem może skłonić do podjęcia ryzyka ufności. Potrzebna jest ufność w Boże miłosierdzie, a także przyznanie się do własnej grzeszności, uznanie, że się kogoś skrzywdziło, a źle zareagowaliśmy, nie przewidzieliśmy skutków swojej bezmyślności, że nie przyznaliśmy się do winy, wszystkiemu zaprzeczaliśmy, wybielaliśmy się i na innych przerzucaliśmy naszą winę.

Bóg oczekuje od nas na pozwolenia na Jego działanie. Podejmijmy ryzyko i zaufajmy Mu. Oddajmy się Bogu. To przynosi owoce. Prośmy Matkę Bożą, abyśmy umieli się zdobyć się na taką postawę.

Bóg pragnie od nas jedynie miłości. Konf. 28.10.2025

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze 28 października 2025

Bóg pragnie od nas jedynie miłości.

Wiele rzeczy podejmujemy i wykonujemy licząc na jakąś nagrodę czy pochwałę. Możemy wiele robić ale jeśli w naszym działaniu nie będzie motywującej nas miłości do Boga, to wszystko będzie bez sensu. Nawet może to być jakaś forma niewierności. Obowiązki zostały wypełnione ale bez serca. Jeśli mąż wypełnia swoje obowiązki: utrzymuje dom, zapewnia rodzinie utrzymanie, ale nie okazuje serca, to wszystko, co robi wydaje się takie zimne i bez serca.

Relacje międzyludzkie podobne są do relacji Bóg – człowiek. Bóg upomina się o miłość. Dlatego Piotr usłyszał pytanie: Czy Mnie miłujesz? Reszta jest drugorzędna. Jeżeli coś robisz, bo kochasz, to nie jest ważne, czy ci się udało czy nie. Inaczej wyraża swoją miłość Bogu dziecko, inaczej dorosły, inaczej człowiek umierający. Bóg ma prawo upomnieć się o miłość i oczekuje wzajemności. On mnie wybrał, poślubił. Jak odpowiem? Nie jestem zainteresowany? Jestem ochrzczony, to znaczy: wybrał i ukochał. Ten, który wyznaje miłość ryzykuje, że może być odrzucony. Chcę odpowiedzieć: dziękuję Ci Boże, że mnie ukochałeś.

Mamy trochę życia za sobą i niezależnie od wieku, Bóg oczekuje od nas wyznanie miłości. Jeśli wybieram Jezusa, mówię Mu: Kocham Cię i ponoszę odpowiedzialność, za to, co wyznałem. Rodzice też ponoszą odpowiedzialność za swoje dziecko. Nie mogą mu powiedzieć: nie potrzebuję ciebie i odejść, bo dziecko im zaufało. Mąż ponosi odpowiedzialność za żonę. Nie może powiedzieć: nie potrzebuję ciebie i odejść, bo żona mu zaufała. Ci, którzy wyznają miłość są odpowiedzialni za swoje słowa, ograniczają swój egoizm i swoją wolność.

Skoro Bóg oczekuje miłości, to dlaczego obawiamy się miłości? Ewangelia o talentach wspomina jednego z obdarowanych, który otrzymał jeden talent i ukrył go zamiast go pomnożyć. On nie wiedział, że jest kochany. Myślał o tym, który mu dał talent, że jest człowiekiem twardym, surowym i niedostępnym. Miał fałszywy obraz darczyńcy. Wielu ludzi ma fałszywy obraz Boga. Uważa Go za surowego Sędziego, drobiazgowo rozliczającego niedociągnięcia i winy. Nie chcą ryzykować utraty tego, co otrzymali i nie pomnażają otrzymanych darów. Można stracić, nic nie zyskać, ale ważne jest jedynie to, by kochać Boga.

Diabeł zafałszował w człowieku obraz Boga. Boimy się stracić, boimy się, że ktoś nas oszuka, boimy się swoich błędów. Mamy prawo do upadku, bo Ten, który kocha, nie odwróci się od nas. Nie powie zawiodłem się na tobie. Jezus po zmartwychwstaniu nie powiedział do Piotra: Zawiodłem się na tobie, już nie jesteś godny pełnić zadania, którą ci na początku wyznaczyłem. Jezus nie zastanawiał się, czy dobrze wybrał. Po ludzku sytuacja była trudna: jeden się zaparł, drugi się powiesił, inni uciekli. Można było podejrzewać, że nie dokonał właściwego wyboru uczniów. Jezus pomimo wszystko miał pewność, że Ojciec wybrał dla Niego właściwych uczniów. Skoro On wybrał, to Jezus miał pewność, nie zastanawiał się, czy nie popełnił błędu. Bóg Ojciec był obecny w decyzji Jezusa. Bóg wszystko dobrze poprowadził.

Wielu czasem myśli: Boże za co się nie wezmę, to wszystko mi się nie udaje, wszystko popsuję. Potrzebna jest tu cnota długomyślności. Polega ona na zaufaniu, że Bóg nad wszystkim czuwa, że wszystko dobrze Bóg poprowadzi. A po owocach poznamy, czy decyzja była właściwa. Dobry wybór przynosi owoce zbawcze. Na początku może się wszystko pozornie nie układać. A później okazuje się, że trudności, słabości mogą nas kształtować, stajemy się dojrzalsi, wyrozumialsi dla innych. Przyjrzyjmy się, ile w życiu mieliśmy znaków Bożej obecności. To niemożliwe, żeby Bóg zapomniał. Jego opatrzność czuwa nad nami. Jakże inaczej wygląda każdy dzień, jeśli pamiętamy, że Bóg nas wybrał i ukochał. Jak wiele jest w nas pogańskiego ducha, że podświadomie zakładamy, że Bóg chce nas doświadczyć, przyłapać na gorącym uczynku, ukarać. Chrześcijański duch ma inną relację do Boga, Zakłada, że co by się nie wydarzyło, to i tak Bóg kocha i zawsze można się do Niego zwrócić.

Bóg prosi nas, abyśmy coś zrobili. Jeden pracuje ze strachu, drugi chce wykonać obowiązek, trzeci pracuje w wolności, bo kocha Boga i chce okazać Bogu swoje przywiązanie i miłość.

Powinniśmy sobie życzyć odkrywania miłości Boga i wiary, że Bóg nas kocha. Jeśli to wiemy, to niemożliwe byśmy Mu nie ufali. Może mamy obraz Boga z pogańskimi naleciałościami, może boimy się kochać, albo nie umiemy kochać, dlatego prośmy Maryję, by nas uczyła kochać. Ona potrafi tak poprosić Boga, że nasze martwe uczynki nabiorą wielkiej wartości p rzed Bogiem.

Pozwolić Bogu, by nas obdarował. Konf. 21.10.2025

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 21 października 2025

Pozwolić Bogu, by nas obdarował

Dzisiejsze pierwsze czytanie jest skierowane przez św. Pawła do Rzymian, w nim autor dzieli się swoim spostrzeżeniem. Pisze w nim: „Dlatego też, jak przez jednego człowieka grzech wszedł do świata, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli”. (Rz 5, 12) I dalej kontynuuje: „Jeśli przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi”. (Rz 5, 18-19)

Św. Paweł stwierdza, że przez grzech i przestępstwo pierwszego człowieka (Adama) każdy człowiek został dotknięty skłonnością do zła i grzechu, które są konsekwencją grzechu pychy. Dalej św. Paweł kontynuuje swoje rozważanie i jednocześnie się zadziwia, jak obficie spłynęła łaska przez Jezusa Chrystusa.

O powszechności skłonności do złego jesteśmy przekonani obserwując siebie i innych. Ale Apostoł Narodów doszedł do wniosku, że łaski Chrystusa są o wiele obfitsze niż zalew zła. Ogrom łask pozostających do naszej dyspozycji napotyka tylko na jedną przeszkodę, jaką jest nasz opór, przed przyjęciem ich. Czy pozwolimy Bogu, by coś z tej obfitości łask stało się naszym udziałem? Mechanizmem uruchamiającym Boże obdarowanie jest wiara, która pozwala odkryć i zanurzyć się w Chrystusie, Źródle darów i dobra: obfite, niewyczerpane, bez ograniczeń. Ograniczenia i bariery pojawiają się tylko z naszej strony.

Niezwykłość daru łaski wyraża się w tym, że oprócz samych łask otrzymujemy również łaski przygotowujące nas do rozpoznania darów, przyjęcia ich i przekazania ich dalej. Łaskami Bożymi są również dary rozszerzające nasze dusze, oczyszczające je z przeszkód.

Przygotowanie naszej duszy, by była pojemna i oczyszczona, by dary mogły być właściwie rozpoznane, przyjmowane i przekazywane wymaga właściwej postawy z naszej strony. Do niej należy wdzięczność i oczekiwanie.

Wdzięczność przyciąga dary Boże. Im bardziej jesteśmy wdzięczni, tym obficiej jesteśmy obdarowani. Brak wdzięczności hamuje Bożą hojność. Kiedy ktoś uważa, że jest mniej obdarowany przez Boga od innych, to ta osoba powinna sobie zadać pytanie: czy jest bardziej od innych wdzięczna za otrzymane łaski.

Oczekiwanie jest pragnieniem przebywania w obecności Pana. Czy rozpoznajemy, że Pan jest blisko nas, tuż obok? Do nas należy gotowość na przyjęcie Jego obecności. Pragnienie oczekiwania jest połączone z pewnością, że Pan jest blisko i udzieli tego, czego potrzebujemy. Także jest współpracą i odpowiedzią na łaskawość Boga. Postawa gotowości to umiejętność rozpoznawania, że Pan przychodzi i kołacze. Ten, kto oczekuje jest – w oczach Pana Jezusa – człowiekiem szczęśliwym. Dla niego Jezus jest gotowy sam służyć, o czy jest mowa w dzisiejszej Ewangelii. Pokazuje to rangę postawy oczekiwania. Kiedy On kołacze do drzwi, a my otwieramy swoją duszę, Jezus składa niezwykłą obietnicę: „ Przepasze się, każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał”. (Łk 12, 37)