mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

17 czerwca 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa z parafii św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Legionowie.

Rekolekcje adwentowe 2024

Rekolekcje adwentowe – Publiczna Szkoła Podstawowa im. Św. Jadwigi Śląskiej  w Michałowie

Rekolekcje adwentowe 2024

W tym roku rekolekcje adwentowe dla naszej wspólnoty Ruchu Rodzin Nazaretańskich wygłosił ks. Andrzej Mazański, moderator RRN diecezji warszawsko-praskiej. Rekolekcje trwały dwa dni, w czasie których towarzyszyli nam duchowo Maryja i św. Jan Chrzciciel, bo o nich usłyszeliśmy w czasie tych dni skupienia.
Zapisane nauki rekolekcyjne pochodzą z prywatnych notatek E. Myśliwiec i nie stanowią całości wypowiedzi.

Homilia, 16 grudnia 2024

Adwent rozpoczyna nowy rok liturgiczny w Kościele. Jakie słowa i jakie treści daje Kościół na krótki czas Adwentu? Otrzymujemy skrót historii zbawienia przygotowujący nas do uroczystości Narodzenia Pańskiego. Na roratach czytania zapraszają nas, by uczestniczyć w oczekiwania na przyjście Mesjasza. W Starym Testamencie jest wiele tekstów zapowiadających Jego przyjście. Z tych zapowiedzi wynikało, że Mesjasz musi przyjść, bo jeśli nie przyjdzie, to będziemy zgubieni.

Jezus przyszedł na świat, by wypełnić plan Boga Ojca. Posłuszny Bogu nauczał, tworzył wspólnotę Apostołów, umarł na krzyżu, zmartwychwstał i wstąpił do nieba. W czasie Adwentu otrzymujemy skrót historii zbawienia od zapowiedzi przyjścia Mesjasza, aż do zapowiedzi Jego powtórnego przyjścia.

W historię Mesjasza wpisuje się historia Jana Chrzciciela. Wielu osób się myślało, że to Jan jest oczekiwanym Mesjaszem. W dzisiejszej Ewangelii uczeni w Piśmie przychodzą do Jezusa i pytają się Go dlaczego i jakim prawem wygonił ze świątyni sprzedających. Wtedy Jezus odwołał się do znanego i cieszącego się autorytetem wśród ludu Jana Chrzciciela. Zadaje pytanie, które obnaża zamiary pytających: czy rzeczywiście chcą znać odpowiedź, czy też mają inne zamiary?

Charyzmat św. Jana wyraźnie odróżniał dobro od zła. Udzielał jasne zalecenia ludziom pragnącym się nawrócić i szukającym odpowiedzi, jak mają postępować w życiu. Były to proste rady dla różnych grup społecznych, jak dla celników czy żołnierzy. Nie uciskaj, nie wymuszaj opłat nienależnych, poprzestawaj na tym, co konieczne. Jan Chrzciciel wprowadzał ład i porządek moralny.

Starsi z ludu zadając pytanie Jezusowi chcieli Go podchwycić na słowie, by później móc Go oskarżyć. Gdy Jezus zadał im pytanie: skąd pochodzi chrzest Jana: od Boga, czy od ludzi? Oni zamilkli, bo gdyby wybrali jedną z odpowiedzi, wyszłyby na jaw prawdziwe zamiary pytających. Nie byli zainteresowani odpowiedzią. Misja Jana była bliska Jezusowi i była dla Niego pomocą. Dzięki działalności Jana Chrzciciela, misja Jezusa była owocna.

Konferencja, 16 grudnia 2024

Św. Jan Chrzciciel spełnił ważną rolę w historii zbawienia. Zanim Jan pojawił się na świecie jego ojciec Zachariasz miał widzenie anioła w świątyni jerozolimskiej. Dowiedział się od niego, że jemu i jego żonie Elżbiecie urodzi się syn, któremu ma nadać imię Jan. Dalej Zachariasz dowiaduje się, kim będzie jego syn i co będzie czynił. Anioł zapowiada zdumionemu Zachariaszowi, że dziecko będzie dla niego radością i wiele ludzi będzie się cieszyć z jego narodzin.

Po Soborze Watykańskim II w Kościele Katolickim stworzono oficjalny wybór czytań Pisma Świętego przeznaczony do Mszy świętej. Wyznaczono cykl na dni powszednie obejmujący okres dwóch lat: tzw. Rok I – czytania na lata nieparzyste i Rok II – czytania na lata parzyste. Na niedziele i święta wyznaczono cykl obejmujący okres trzech lat, czyli: Rok A, Rok B i Rok C. Przyjrzyjmy się Ewangeliom czytanym w III niedzielę Adwentu, w Roku A, B, C. Niedziele te są nazywane niedzielami radości, gaudente, co podkreśla różowy kolor szat liturgicznych.

Życie św. Jana kojarzy się z pokutą, umartwieniem, skromnym życiem na pustyni, mocnych słów wzywających do nawrócenia, gotowością do umniejszania się, by Mesjasz mógł wzrastać, uwięzieniem, okrutna śmiercią. Jednak Kościół z jego osobą łączy radość.

Rok C. W ubiegłą niedzielę słyszeliśmy Ewangelię św. Jana. Słyszeliśmy w niej, jak św. Jan Chrzciciel udziela prostych, jednoznacznych wskazań dla ludzi chcących iść drogą nawrócenia. Gdy ludzie wypełniali te zalecenia, pojawiał się w ich życiu pokój serca i pokój sumienia. Św. Paweł dopełnia tę prawdę, pisząc, to co jest fundamentem tej radości: Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko! O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli! Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami. ” (Flp 4, 4-9) Jest to jeden z najpiękniejszych tekstów adwentowych. Pan jest blisko. O nic się już nie martwcie i wszystkie sprawy przedstawiajcie Panu. Gdy podejmujemy proste i trafne ewangeliczne wskazania, to o nic nie musimy się martwić. Troski mogą być dramatem, powodować zniechęcenie czy załamanie. Ale my możemy się radować, ponieważ każdą sprawę możemy przedstawić Panu w modlitwie z błaganiem i z dziękczynieniem. W modlitwie, w uniżeniu przed Panem, bo On wie, co jest dla nas najlepsze.

W Roku A czytana jest Ewangelia według św. Mateusza. W niej opisana jest sytuacja, kiedy św. Jan znajduje się w więzieniu i docierają do niego wiadomości o czynach Jezusa. Jan osamotniony, niesprawiedliwie uwięziony. rozmawiał z Herodem, który chętnie go słuchał, choć słowa Jana niepokoiły sumienie Heroda, bo wzywały go do przemiany życia i zerwania grzesznego związku. Do Jana docierają wiadomości o Jezusie i budzą wątpliwości, czy na pewno Jezus jest Mesjaszem, czy kogoś innego mają oczekiwać. Jan posyła swoich uczniów z zapytaniem i Jezus odpowiada: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. (Mt 11, 4-6 ) Jezus wymieniając swoje czyny, wskazuje na to, że są to znaki mesjańskie, po których Jan i inni ludzie mogą poznać, że On jest Mesjaszem. Dzięki tej odpowiedzi Jan został wyprowadzony ze stanu zwątpienia. Dalej Jezus wydał osąd, opinię o Janie Chrzcicielu, że spośród narodzonych z niewiast nie powstał dotąd większy od Jana. To zdanie Jezus wypowiedział w czasie, kiedy jeszcze Jan wątpił w Niego. W czym przejawiała się wielkość Jana? Wielkość Jana wynikała z miejsca, jakie mu wyznaczył w planie zbawienia Bóg. Wielkość Jana wynikała jeszcze z tego że, konsekwentnie odcinał się od opinii ludzi sugerujących, że jakoby, mógłby być zapowiadanym Mesjaszem. Jan o sobie mówił, że jest tylko głosem wołającym, a prawdziwym Słowem przemieniającym świat jest Mesjasz, któremu on nie jest godzien odwiązać rzemyka u sandałów. Jan nie chciał zabierać miejsca Mesjaszowi.

W Roku B czytana jest Ewangelia według św. Jana. Słyszymy pytania kierowane do św. Jana Chrzciciela, pytania o tożsamość św. Jana. Ponieważ lud izraelski wyczekiwał Mesjasza, a Jan zwracał uwagę swoim zaangażowaniem w wzywaniu do nawrócenia. Podejrzewano, że być może on jest Mesjaszem. Pytano: czy ty jesteś Eliaszem? Czy jesteś prorokiem? Jan odcina się od tych oczekiwań. Ciekawe, że Jezus pytany o opinię na temat Jana Chrzciciela odpowiada, że był on oczekiwanym Eliaszem, którego pojawienie miało zapowiadającym przyjście Mesjasza. Zachariasz usłyszał od anioła zapowiedź, że jego syn jeszcze w łonie matki będzie napełniony Duchem Świętym, nawróci wielu i pójdzie w mocy i duchu Eliasza. Warto odwołać się do postaci Eliasza. Cechował się duchem wyrazistości i jednoznaczności, co było to konieczne, by naród nie skłaniał się do oddawania czci bożkom lecz oddawał cześć Bogu. Eliasz po pokonaniu fałszywych proroków przeżył załamanie i chciał umrzeć. Wtedy otrzymał pomoc od Boga i w cudowny sposób został nakarmiony. Ten posiłek dał mu siłę do udania się w drogę, by po 40 dniach dotrzeć do Bożej góry Horeb.

Św. Jan Chrzciciel jest ważną postacią Adwentu, choć pozostaje w cieniu najważniejszych osób: Pana Jezusa i Maryi.

Homilia, 17 grudnia 2024

Dzisiaj Kościół daje nam możliwość wysłuchania rodowodu Pana Jezusa. Wymienionych jest dużo imion, przeważnie męskich, w większości nam nieznanych. Wymienionych jest też kilka imion kobiecych. Warto dowiedzieć się kim one były.

Tamar – matka Faresa, którego ojcem był Juda. Księga Rodzaju podaje, że wkrótce po sprzedaniu do niewoli swojego brata Józefa, Juda opuścił swoich braci i ożenił się. Miał dwóch synów o imionach Er i Onan. Gdy synowie dorośli wziął dla Era żonę o imieniu Tamar. Jednak Er zmarł nie zdążywszy spłodzić potomstwa, a jego śmierć, według Biblii była karą za grzechy. Wówczas zgodnie z prawem lewiratu, Juda rzekł do drugiego syna Onana: „Idź do żony twego brata i dopełnij z nią obowiązku szwagra, a tak sprawisz, że twój brat będzie miał potomstwo”. Jednak Onan wiedząc, że jego potomstwo nie będzie uznane za jego, lecz brata, spełnienia obowiązku. To postępowanie spowodowało Boży gniew i śmierć Onana. Po śmierci drugiego syna Juda obiecał Tamar, że obowiązku wynikającego z prawa lewiratu dopełni jego trzeci syn Szela, gdy dorośnie, jednak nie dotrzymał obietnicy. Po śmierci żony, Juda udał się do miasta, gdzie strzyżono jego owce. Gdy o jego podróży dowiedziała się Tamar, także udała się w tamtym kierunku. Wiedziała, że Juda nie zamierza dotrzymać obietnicy dotyczącej jego syna Szeli, a wynikającej z prawa lewiratu. Postanowiła dojść swego prawa na drodze podstępu. Przebrana nie do poznania usiadła przy bramie wiodącej do miasta. Kiedy Juda tamtędy przejeżdżał nie rozpoznał jej, gdyż twarz miała zasłoniętą. Wziął ją za prostytutkę świątynną i zaproponował koźlątko ze swojego stada w zamian za odbycie stosunku seksualnego. Tamar wyraziła zgodę, ale zażądała zastawu – sygnety, laski i sznura (insygnia naczelnika szczepu). Kiedy, jakiś czas później Juda wysłał swojego przyjaciela, by dostarczył obiecane koźlątko i odebrał zastaw, ten nie mógł już jej znaleźć. Po trzech miesiącach doniesiono Judzie, że jego synowa jest w ciąży. Juda oburzony tym, że Tamar dopuściła się „czynów nierządnych” nakazał ją niezwłocznie spalić. Wówczas ona posłała mu jego sygnet, sznur i laskę informując, że należą do mężczyzny, z którym współżyła. Juda rozpoznawszy swoje rzeczy zawstydził się i rzekł: „Ona jest sprawiedliwsza ode mnie, bo przecież nie chciałem jej dać Szeli, mojego syna”. Później cofnął swój rozkaz. Ze zbliżenia Judy i Tamar urodziły się bliźnięta Fares i Zara. Faresa jest wymieniony w rodowodzie Jezusa.

Rachab – matka Booza, który był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse był ojcem króla Dawida. Rachab była barwną postacią. Kiedy Izraelczycy zdobywali Ziemię Obiecaną przechodzili przez Jordan do Jerycha. Zatrzymali się gospodzie, którą prowadziła Rachab - nazywana nierządnicą. Rachab przewidziała plany Boże, miała pewność, że Izraelici zdobędą Jerycho i udzieliła im wskazówek, jak mają tego dokonać. W zamian za te informacje Rachab zażądała, aby zwycięscy zachowali przy życiu ją i jej rodzinę. Izraelczycy przystali na taki warunek.

Rut – synowa Noemi. Noemi wraz z mężem i synami wyemigrowała z Ziemi Obiecanej. Na obcej ziemi zmarł jej mąż, a później dwaj żonaci synowie. Jedna z synowych wróciła do swojej rodziny, a druga nie chciała opuszczać teściowej, nawet wtedy, gdy Noemi postanowiła wrócić do ziemi ojczystej. Noemi troszczyła się o synową Rut, udzielała jej wskazówek jak zachowywać się w nowej ojczyźnie. Noemi wysłała Rut na pole, by zbierała kłosy pozostawione po żniwiarzach. Tam Rut spotkała Booza, właściciela pola, który był krewnym jej zmarłego męża i według prawa lewiratu powinien poślubić Rut. Ze związku Booza i Rut urodził się Obed, którego syn Jesse miał syna Dawida.

Betszeba – żona Uriasza, a później żona króla Dawida. W rodowodzie Jezusa nie jest wymieniona z imienia. Jest opisana jako żona Dawida, a dawna żona Uriasza. Betszeba Dawidowi urodziła syna Salomona.

W rodowodzie Jezusa wymienieni są ludzie, którzy nie zawsze byli nienaganni, ale Bóg przez nich działał. To pokazuje, że Bóg kocha grzesznika i pragnie go uratować i podnieść, by mógł mieć swoje miejsce w historii zbawienia. Ważna jest konsekwencja działania Boga, który ratuje i podnosi człowieka.

Konferencja, 17 grudnia 2024

Wczoraj został przybliżony nam św. Jan Chrzciciel, ważna postać Adwentu, o którym Jezus powiedział, że „spośród narodzonych z niewiast nie powstał większy od niego, lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on”. (Mt 11,11). Gdy Jezus wypowiadał te słowa jedyną i najmniejszą osobą w królestwie niebieskim była Maryja. Ona jest najważniejszą postacią Adwentu. Kościół w ciągu wieków sformułował i ogłosił cztery dogmaty maryjne. To są prawdy obowiązujące wszystkich wierzących. Można je nazwać słupami milowymi wyznaczającymi kierunek, w jakim mamy podążać, by iść bezpiecznie. Odkrywają nam źródło, z którego możemy czerpać duchowe bogactwo i obdarzać nim innych. Cztery dogmaty maryjne mogą być podstawą do rozważań w czasie modlitwy.

Dogmat o Bożym Macierzyństwie.
Maryja stała się prawdziwie Matką Bożą przez ludzkie poczęcie Syna Bożego w swoim łonie. Dogmat „O Bożym Macierzyństwie Maryi” został ogłoszony na III Soborze Powszechnym w Efezie w 431 r.: Święta Dziewica jest Matką Boga ponieważ według ciała porodziła słowo Boże, które ciałem się stało. Tytuł Matki Bożej (inaczej Bogarodzicy lub Bogurodzicy) jest uważany za najbardziej zaszczytny tytuł, jakim została obdarzona przez Kościół Najświętsza Maryja Panna. W 431 roku została ułożona modlitwa: „Pod Twoją obronę uciekamy się Święta Boża Rodzicielko”. Papież akcentował, że „Syn Boży przyjął naturę ludzką i stał się człowiekiem, a Maryja jest Jego Matką”. Czasem powtarzamy tę prawdę bezwiednie, ale wgłębiając się w tę prawdę odkrywamy godność Tej, której przysługuje tytuł Matki Syna Bożego. Maryja dała Jezusowi człowieczeństwo i to był Jej dar z siebie, a Jezus włączył Ją do życia Bożego.

Dogmat o Maryi zawsze Dziewicy.
Najstarszy z czterech dogmatów, które dotyczą Matki Bożej, mówiący o Jej dziewictwie. Przywilej Dziewictwa Maryi jest ściśle związany z Jej Boskim Macierzyństwem i z Jej świętością. Obok tytułu Matki Bożej pojawia się Jej drugi tytuł – Zawsze Dziewicy. Trwałe dziewictwo Maryi Panny jest jednym z podstawowych dogmatów maryjnych, który został przyjęty w 649 roku w czasie Synodu Laterańskiego. Napisano: „Maryja zrodziła w sposób szczególny Jezusa bez ludzkiego nasienia. Poczęła Go i zrodziła pozostając Dziewicą”. Następne sobory podkreślały, że Maryja pozostawała zawsze Dziewicą. Prowadząc życie duchowy chcemy z ufnością i w sposób osobowy oddać się Bogu w sposób oblubieńczy. Od Chrystusa cały Kościół jest Oblubienicą Chrystusa. Maryja dała dar z samej siebie, oddając się do dyspozycji, kiedy powiedziała: „Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego”. Służebnica przyjmuje Słowo i pozwala Słowu zrealizować się w swoim życiu.

Dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.
Niepokalane Poczęcie dotyczy Maryi, a nie Jezusa. Maryja poczęła się jako owoc miłości Joachima i Anny. Oni byli ludźmi grzesznymi, ale owoc ich miłości – Maryja była bez grzechu pierworodnego i uczynkowego, poczęła się jako Niepokalana. W dokumentach zapisano: „A tak wezwawszy pomocy całego dworu niebieskiego i z westchnieniem przywoławszy Ducha Świętego, za Jego natchnieniem ku chwale świętej i nierozdzielnej Trójcy, ku czci i sławie Bogurodzicy Dziewicy, dla podniesienia wiary katolickiej i dla wzrostu religii chrześcijańskiej, powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz Naszą oświadczamy, stanowimy i wyrokujemy, że od Boga jest objawiona, a przeto przez wszystkich wiernych mocno i stale ma być wiarą wyznawana nauka, według której Najświętsza Dziewica Maryja w pierwszej chwili swego Poczęcia za szczególniejszą łaską i przywilejem Boga Wszechmogącego, przez wzgląd na przyszłe zasługi Jezusa Chrystusa Zbawiciela rodzaju ludzkiego zachowana była wolną od wszelkiej zmazy pierworodnej winy. (Bł. Pius IX - bulla Ineffabilis Deus, 1854) Wiemy, że uwolnienie od grzechu pierworodnego dokonuje się przez śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa, ale ten przywilej dotknął wcześniej Maryję w momencie Jej poczęcia. Ona przez wzgląd na swoje zasługi była wolna od grzechu pierworodnego. Bóg okazał Jej swoją łaskawość w sposób uprzedzający. Bóg okazał taką łaskawość tylko Jej jednej jedynej zanim doszło do zrealizowania planu Bożego. Ta prawda o Niepokalanym Poczęciu ma ważne znaczenie dla naszego życia duchowego. Decyzja o powstaniu Ruchu zapadła 8 grudnia 1988 roku. Ścisły związek z Maryją może przejawiać się praktycznie w tym, że dzięki komunii z Nią możemy być zachowani od wielu grzechów. Jest to jeden z ukrytych owoców działania Matki Bożej w naszym życiu.

Dogmat o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny.
Po dopełnieniu swego ziemskiego życia Najświętsza Dziewica Maryja została wzięta z ciałem i duszą do chwały nieba, gdzie uczestniczy już w chwale Zmartwychwstania swojego Syna, uprzedzając zmartwychwstanie wszystkich członków Jego ciała. (KKK 974) Matka Boża została wzięta do nieba z ciałem i z duszą, ku niewypowiedzianej radości całego Kościoła. Wszyscy biskupi mieli wypowiedzieć się, czy wierni potwierdzają tę prawdę, ponieważ nie była ona zawarta w Piśmie Świętym. W sposób pośredni jest ujawniona w Apokalipsie św. Jana, gdy mowa jest o „Niewieście obleczonej w słońce, a księżyc pod Jej stopami”. W tym dogmacie nie jest rozsądzone, czy Maryja zmarła zanim została wzięta do nieba, czy zasnęła. Kościół tego nie rozstrzyga. Wielu by chciało, żeby to było zaśnięcie. Pamiętamy, że Jezus przeszedł przez śmierć i umarł.

Dogmaty są objawieniem Bożym odczytanym przez Kościół. Warto jest opierać się na pewnych fundamentach, które daje nam Kościół, jakimi są dogmaty.

Więcej materiałów o Dogmatach Maryjnych można znaleźć na stronie www.rrn.org.pl

Przepaść kenozy. Konf. 3.12.2024

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze 3 grudnia 2024

Przepaść kenozy

Akt oddania się Maryi jest równoznaczny z modlitwą czterech przepaści prowadzącej do pogłębienia naszej świadomości grzeszności, świadomości ufności, świadomości wdzięczności oraz do pogłębienia świadomości kenozy.

Kenoza – znaczy ogołocenie, dobrowolne wyrzeczenie się, pozbawienie się tego, co się słusznie należy. Kenoza – to również określenie postawy Syna Bożego, Jezusa. To słowo pojawia się w Liście św. Pawła: „On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”. (Flp 2, 6-7) To jest pierwsze określenie Jezusa, Jego Osoby i linii postępowania. Ta linia postępowania jest wypełnianiem woli Bożej, aż do ogołocenia samego siebie. Jezus przyjął taką drogę godząc się świadomie na wolę Ojca. Prowadzi ona do zrealizowania się woli Ojca, czyli do zbawienia człowieka.

Jezus wybrał drogę Ojca, gdy stał się człowiekiem i przyszedł na świat. Kenoza Jezusa wiąże się z aktem wcielenia w łonie Dziewicy Maryi. Bóg uprzedzająco obdarowuje Maryję łaską, aby zmniejszyć kontrast pomiędzy Bogiem, a człowiekiem. Przez człowieka doskonałego, przez Maryję Jezus przychodzi na świat. W Niej uniża się Druga Osoba Boska. Bóg wybiera drogę uniżenia i komunii życia z człowiekiem. Ogołocenie Jezusa ujawnia się w spotkaniu Jego z grzesznym człowiekiem. Ale w ten sposób ujawnia się wola Boga Ojca.

Warto zwrócić uwagę na to, jak Jezus mocno zareagował, kiedy człowiek grzeszny zdał sobie sprawę, kim On jest i dostrzegał kontrast między sobą, a Nim, Synem Bożym. Dobrze to jest widoczne podczas spotkania Jezusa z setnikiem. Oficer rzymski był świadomy, że nie jest godzien przyjąć w swoim domu Jezusa i uniżając się otrzymał to, o co prosił, czyli uzdrowienie chorego sługi. Cud się dokonał w sposób nie bezpośredni, ale przez Słowo wypowiedziane przez Jezusa. Świadomość swojej niegodności i przekonanie setnika, że wystarczy jedno Słowo, by dokonał się cud uzdrowienia, była dla Jezusa godna podkreślenia.

Jezus ogołocił się, by być bliżej człowieka, aby Jego miłość podnosiła człowieka i leczyła go wewnętrznie. Jeśli ktokolwiek z ludzi to widział, to Jezus to zauważał i o tym mówił. Jezus pochylał się nie tylko nad tymi, którzy Go rozpoznawali, ale również nad tymi, którzy nie mieli tej świadomości. Przykładem mogą być uzdrowieni trędowaci, którzy po odzyskaniu zdrowia nie zawrócili się, by podziękować za cud, za wyjątkiem jednego. Ten obcokrajowiec, Samarytanin zawrócił, by podziękować i uniżyć się przed Jezusem. To dla Jezusa miało znaczenie.

Miłość zdolna ogołocić się, aż do końca prowadzi nas do uniżenia, do ufności, do wdzięczności i miłości. Gdy spotykamy się z Jezusem w komunii świętej doświadczamy łask. Przyzwyczailiśmy się do tego i traktujemy komunię świętą, jakby się nam należała. Zachęcam, aby odkrywać bliskość Jezusa, by uznawać ją jako wyjątkową. Ta bliskość jest naszym ratunkiem. Ona jest zachętą, by podjąć drogę ogołocenia, taką jaką widzimy u Jezusa i być wdzięcznym, przez to świadomość niegodności może być głębsza.

Świadomość kenozy oznacza ogołocenie, rezygnację z siebie. Oznacza zwiększenie intensywności modlitwy zawierzenia, by żyć bardziej przepaścią grzeszności, ufności i wdzięczności. Gdy niknie postawa wdzięczności, wtedy spłyca się postawa świadomości grzeszności i ufności. Gdy zwiększa się świadomość kenozy Jezusa, to modlitwa zwierzenia może się pogłębiać.

Adwentowy Dzień Skupienia na Jasnej Górze 2024

Adwentowy Dzień Skupienia Ruchu Rodzi Nazaretańskich na Jasnej Górze 2024

Jasna Góra

W sobotę poprzedzającą rozpoczęcia Adwentu 30 listopada 2024 uczestniczyliśmy w Adwentowym Dniu Skupienia na Jasnej Górze. Hasło Dnia Skupienia brzmiało: Zawierzmy nasz dom Maryi.

Z diecezji warszawsko-praskiej udało się na Jasną Górę 90 osób, większość autokarami, a kilka osób przybyło własnymi samochodami. Był razem z nami ks. Kazimierz Sztajerwald. W czasie podróży rozważaliśmy Słowo Boże przeznaczone na czas pielgrzymki i odmówiliśmy różaniec z rozważaniami bł. ks. kard. Stefana Wyszyńskiego.

Konferencja

Pierwszym miejscem spotkania członków RRN przybyłych z całej Polski była sala ojca Kordeckiego. Słowo powitania skierował do nas Moderator Krajowy RRN, ks. Dariusz Kowalczyk. Obejrzeliśmy również prezentację o ks. Andrzeju Buczelu przygotowaną z okazji 30 rocznicy Jego śmierci, która przypada 5 grudnia 2024. Wysłuchaliśmy konferencji ks. Moderatora, który powoływał się na analizę sytuacji człowieka uwikłanego w grzech opracowaną przez ks. dr Andrzeja Buczela pt: Chrześcijańskie spojrzenie na grzech.
Ks. Dariusz powiedział: Grzech nie jest sprawą prywatną grzesznika. Dotyka go osobiście i innych ludzi żyjących obok niego, w danej społeczności. Grzech jest raną zadaną przez grzesznika Kościołowi, ponieważ jesteśmy duchowo ze sobą połączeni. Jeśli jeden członek Kościoła wybiera zło, pozostali członkowie Kościoła odczuwają jego skutki. Podobnie jest też ze świętością. Jeśli jeden członek Kościoła podąża drogą świętości, to pozostali członkowie Kościoła mają udział w dobrych owocach jego wyborów.
Przyczyny grzechu
Grzech sam w sobie nie jest atrakcyjny. Jeśli grzesznik by wiedział czym jest zło, jakie niesie skutki dla jego duszy, jakie są konsekwencje jego grzechu dla jego najbliższych, to nigdy by nie popełnił grzechu. Zło przybiera pozory dobra. Grzesznicy są oszukiwani przez złego i dlatego potrzebują ratunku.
Wyrzuty sumienia
Niepokój sumienia jest wielkim darem Boga, ponieważ pomaga stawać w prawdzie, a przez to przyczynia się do nawrócenia. Aktem destruktywnym jest niszczenie sumienia i określanie go kompleksem winy. Gdy człowiek grzeszy, to skutki grzechu dotykają go samego, ponieważ taki człowiek staje się tym, co wybiera, czego pragnie. Jeśli człowiek w wolności wybiera zło, staje się narzędziem zła. Jeśli chcemy żyć miłością, wybieramy miłość, a jeśli wybieramy zło jesteśmy przeniknięci złem i stajemy się narzędziem zła. Próba leczenia u psychologa lub psychiatry nie zniszczy wyrzutów sumienia. Terapia da krótkotrwałe efekty, gdyż człowiek się nie zmieni i pozostanie zły.
Etapy grzechu
Etapów grzechu jest siedem. My omówimy ostatnie trzy.
Piąty etap, to przyzwyczajenie do grzechu, łatwość grzeszenia. Człowiek zaczyna rutynowo grzeszyć. Wydaje się, że grzech stał się jego drugą naturą. Ma słabą wolę. Gdy pojawia się pokusa natychmiast jej ulega. Odrzuca prawdę Bożą. Uważa, że taki się urodził i nic nie może tego zmienić. To nie jest wolność, to fatalizm. Zagłusza wyrzuty sumienia twierdząc, że musi zaspokajać swoje potrzeby i uważa grzech za normę. Nurzanie się w grzechu uzasadnia, tym, że musi to robić. Gdy ktoś go upomina, to denerwuje się, odpowiada: odczep się, nie będziesz mnie pouczał, ja wiem, co robię.
W kolejnym etapie człowiek wewnętrznie odczuwa zawód sobą, przeżywa rozpacz, czuje, że życie nie ma sensu. To są skutki złych wyborów. Szuka lekarstwa jeszcze zuchwalej grzesząc. Nie wstydzi się swojego postępowania i innym narzuca swój styl życia. Zło staje się dla niego dobrem. Takie zniewolenie złem prowadzi do satanizmu. Nie potrafi wyjść z tego zniewolenia o własnych siłach. Tylko Bóg może go uleczyć za cenę ofiary Jezusa, Jego śmierci na krzyżu. Tylko Jezus może wziąć na siebie skutki jego grzechu.
Ostatni etap rzeczywistości grzechu, to piekło. Piekło, to nie jest stan po śmierci. Już w tym życiu się zaczyna piekło. To utrwalenie grzechu na zawsze. Piekło, nie jest miejscem, gdzie Bóg odrzuca człowieka. Piekło, to miejsce, gdzie człowiek odrzuca Boga. Zamyka się na miłość, odwraca się od Boga i staje się niezdolnym do miłości. Samotne serce, nienawidzi siebie i nienawidzi innych ludzi. Życie w samotności i w nienawiści jest piekłem. Jezus daje miłość, a człowiek nie jest w stanie tej miłości przyjąć. Zamknięte serce nie przyjmuje miłości Bożej, trwa w samotności, cierpieniu i nienawiści. Ile takich ludzi mamy wokół siebie.
Skąd się bierze grzech?
Pierwszych ludzi do grzechu pierworodnego skusił szatan. Akt nieposłuszeństwa wobec Boga ma głębsze przyczyny. Szatan zasiał w sercu człowieka nieufność, niepokój i zwątpienie. Szatan nie kazał dokonać złego czynu. Tylko się pyta Ewy: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? Gdy Ewa temu zaprzeczyła i powiedziała, że tylko z jednego drzewa nie mogą spożywać owoców, ani ich dotykać, aby nie umarli. Wtedy szatan zasiał wątpliwość co do zamiarów Boga: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. Wtedy Adam i Ewa przestali wierzyć w miłość Boga, chcieli Go sprawdzać. Zaczęli podejrzewać, że Bóg chce ich oszukać, że nie chce ich dobra. Stało się to źródłem udręki, gdy przestali opierać się na Bogu.
Najpoważniejszy grzech, to grzech w strefie duchowej, zwątpienie w Bożą miłość, zwątpienie w dobroć Boga, w Jego opatrzność. Nieczystość, zdrada, narkomania itp. nie są najpoważniejszymi grzechami. To są tylko owoce zwątpienia w Boga. Najtrudniej jest wydobyć człowieka z braku zaufania Bogu. Trudno jest przekonać człowieka, że Bóg jest Ojcem, że jest miłością. Potrzeba wielu lat życia duchowego, życia sakramentami, modlitwą, by uwierzyć, że Bóg nas kocha. Jezus mówił do św. Faustyny: Palą Mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylać na dusze ludzkie. O jaki mi sprawiają ból dusze, które je przyjąć nie chcą. Największy ból sprawiamy Bogu, gdy przestajemy Mu ufać. To jest największy grzech.
Lekarstwo
Żyjemy wśród ludzi owładniętych grzechem i jeszcze w ten grzech wciągają innych. Niektórzy uważają, że grzesznika trzeba potępić, wykluczyć, że grzesznik musi być ukarany. To nie jest droga, którą wybiera Jezus. Trzeba zainterweniować tam, gdzie jest korzeń grzechu, czyli obudzić ufność w miłość serca Ojca niebieskiego, obudzić przekonanie, że grzesznik jest Jego ukochanym dzieckiem i Bóg nie przestał go kochać. Jezus powiedział do św. Faustyny, że jest miłością i miłosierdziem samym i nie może karać grzeszników, jeśli ci odwołują się do Jego miłości. On ich wtedy usprawiedliwia.
Miłosierdzie jest naszym programem. Mamy być współpracownikami Bożego miłosierdzia. Jezus zapewnił, że jeśli dusza zbliża się do Niego z ufnością, to napełnia ją takim ogromem łask, że nie jest w stanie pomieścić je w sobie, więc promienieje na inne dusze. Miłosierdzie spływa najpierw do ludzkich serc, a przez nich spływa na innych. Jezus powiedział, że dusze szerzące cześć do Bożego miłosierdzia wynagrodzi, osłoni w godzinie śmierci.

Św. Tereska z Lisieux odczuwała pragnienie, by w imieniu grzeszników przyjmować miłość Boga do swojego serca. Chciała wynagrodzić Bogu Ojcu wzgardę, jaką okazują Mu ludzie. To jest tajemnica Kościoła, że można przyjąć Boże łaski zamiast kogoś, kto tych łask nie chce przyjąć. Jeśli utożsamiamy się z człowiekiem udręczonym przez grzech musimy przyjąć jego problemy, jego krzyż i ofiarować go Bogu Ojcu. To jest propozycja dla każdego z nas. To jest tajemnica królewskiego kapłaństwa dostępna dla ludu Bożego.
W czasach ostatecznych zajaśnieje Maryja, która jest szczególnym kanałem miłosierdzia Bożego. Ona jest ratunkiem dla świata. Miłość Jezusa dociera najłatwiej do człowieka przez serce Maryi. Ona jest czuła, delikatna i czeka na swoje dziecko. Naszym programem jest ukazać czułość, dobroć i miłość Maryi. W Fatimie dzieci usłyszały pytanie: Czy chcesz pocieszać Niepokalane Serce Maryi zranione przez grzechy ludzi? Jezus na krzyżu w godzinie ciemności zawierzył nas Maryi. Nie zostaliśmy zawierzeni tylko dla samych siebie. Zostaliśmy zawierzeni w godzinie naszych ciemności i możemy przyprowadzać do Maryi innych w godzinie ich ciemności. Zostaliśmy zawierzeni Maryi, by przyprowadzać do Niej ludzi pogubionych.

Często ludzie mają wypaczony obraz Boga, myślą, że Bóg jest mściwy i chce karać. Mają fałszywy obraz Kościoła. Myślą, że Kościół ich potępia. Kościół jest jak Maryja, pełna łaski, dobroci serca. Ludzie, którzy mówią, że są Kościołem, a negują biskupów, papieża – nie są Kościołem. Trzeba ukazywać prawdziwy obraz Boga, prawdziwy obraz Maryi, prawdziwy obraz Kościoła. Trzeba zawierzać wszystkich Maryi. Ona da sobie radę. Dlatego zawierzajmy nasz dom Maryi. Po konferencji wysłuchaliśmy świadectwa Beaty.

W Kaplicy Cudownego Obrazu odnowiliśmy nasze zawierzenie Maryi. Później przeszliśmy do Bazyliki jasnogórskiej, by uczestniczyć w uroczystej Eucharystii. Przed Jej rozpoczęciem powitał nas podprzeor Zakonu Paulinów o. Marcin Ciechanowski, który życzył nam, aby nasze rodziny była święte, tak jak święta była Rodzina Jezusa, Maryi i Józefa.

Eucharystia

Eucharystia była sprawowana przez 18 kapłanów pod przewodnictwem ks. Bernarda Kasprzyckiego z diecezji radomskiej. Homilię wygłosił ks. Stefan Czermiński z diecezji katowickiej. Na wstępie ks. Stefan zadał pytanie: Czy jesteśmy pielgrzymami nadziei? W Ewangelii usłyszeliśmy o powołaniu przez Jezusa rybaków na uczniów. Co takiego było w Jezusie, że rybacy, tak raptownie porzucili swoje zajęcia rybackie i poszli za Jezusem? Oni odkryli miłość, odkryli potęgę Jego Słowa, odkryli nadzieję. Jezus spojrzał na nich z miłością.

Św. Paweł w Liście do Rzymian napisał: Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia. (Rz 10, 9-10) Czujecie radość? – zapytał ks. Stefan. Posmakowaliśmy radości Apostołów. Oni zostali zanurzeni w miłości Bożej, czuli wszechmoc Boga i Jego miłosierdzie.
Hasło nowego roku liturgicznego brzmi: Pielgrzymi nadziei. Pielgrzymem nadziei był św. Andrzej Apostoł, patron dzisiejszego dnia. Kiedy został skazany na śmierć, na miejscu straceń ujrzał krzyż i się ucieszył. Zawołał: Witaj krzyżu. Dotąd bałem się ciebie, ale kiedy ozdobiony zostałeś przez perły krwi Chrystusa, stałeś się nadzieją. Krzyż św. Andrzeja jest znany w Kościele wschodnim i zachodnim.
Ks. Stefan wyjaśnił kim są apostołowie śmierci, którzy dążą, do promowania na świecie deprawacji, demonizacji i depopulacji. Pierwsi apostołowie śmierci pojawili się w Polsce jeszcze przed I wojną światową i uczyli ludzi, jak zmniejszyć ilość dzieci w rodzinach. Z ich inicjatywy w 1927 roku zmieniony został hymn Polski z „Bogurodzicy” na „Mazurek Dąbrowskiego”. Św. Wincenty Kadłubek napisał, że tylko wiara jest światłem w ciemności, bezpiecznym schronieniem wśród burzy. Gdy wszystko zgaśnie tylko wiara zostanie. Bez wiary ten, kto był kimś, staje się nikim.
Jeśli nie postawimy na Chrystusa, to zginiemy marnie. Dostaliśmy od Chrystusa dar Maryi. W 1877 roku w Gietrzwałdzie objawiła się Maryja dwóm dziewczynkom. Wtedy Polska była pod zaborami, a ludność polska była prześladowana. Wtedy populacja polska liczyła ok 15 mln osób, a do roku 1933 powiększyła się dwukrotnie. Obecnie w naszym kraju spada dzietność.
Czekamy na pielgrzymów nadziei. Jezus jest naszym Panem. On nas uratuje. Na zakończenie ks. Stefan powiedział: Maryjo, Twoją misją jest zwycięstwo nad smokiem.
Ponownie w sali o. Kordeckiego
Wróciliśmy do sali o. Kordeckiego, gdzie mogliśmy adorować Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Adorację prowadził ks. Dariusz Kowalczyk. Później odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Na zakończenie ks. Moderator podziękował wszystkim, którzy przyczynili do przeprowadzenie Adwentowego Dnia Skupienia. Udzielił błogosławieństwa uczestnikom na drogę powrotną do domów.

Pozwolić Maryi, by posługiwała się nami. Konf. 26.11.2024

Konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego

Zacisze, 26 listopada 2024

Pozwolić Maryi, by posługiwała się nami

Pan Jezus przyszedł na ziemię, aby służyć i dla nas jest przykładem służby Bogu.

Bł. Stefan Frelichowski zapisał: „Życie moje tu na ziemi, to służba Bogu. To jest mój sens życia. W każdej chwili, w każdym kroku: służba Bogu. A płynie ona dalej z miłości Boga i dąży do umiłowania Boga”. Otrzymaliśmy dar zawierzenia się Maryi, która sama całym swoim życiem służyła i prowadzi nas w duchu służby. Pozwolimy się prowadzić Maryi, gdy pokora będzie w nas prawem i kiedy z miłością będziemy dążyli do dobra.

Życie na ziemi, to służba Bogu i szukanie sposobności do jej realizacji. Czy chcemy, by Bóg posługiwał się nami? Przede wszystkim trzeba uznać, że możemy Mu służyć z Jego łaski. To jest łaska, że Bóg chce się nami posłużyć. Ale kiedy nie chce, to też jest łaska. To znaczy, że mamy odejść w cień i służyć Jemu tym, że jesteśmy do Jego dyspozycji.

Kiedyś miałem wygłosić konferencję, której tytuł brzmiał: „A oczy wszystkich były zwrócone na Niego”. Tak się złożyło, że tej konferencji nie wygłosiłem, ponieważ nastąpiła zmiana i w czasie przewidzianym na konferencję wystawiono został Najświętszy Sakrament i trwała adoracja. Była to najpiękniejsza konferencja, którą wygłosił do naszych serc sam Pan Jezus.

Bóg może się nami posługiwać na różnorodne sposoby. On ma swoje plany, ale i my też mamy swoje plany. Potrzebna jest postawa pokory, by poddać się Jego planom i być w Jego rękach, tak jak On chce. Matka Teresa z Kalkuty mówiła, że jest : „małym ołówkiem w dłoniach Boga. On jest Tym, który wszystko obmyśla. On jest Tym, który pisze”. Matka Teresa zachęcała, by być „małym narzędziem w jego rękach, aby mógł się posługiwać tobą w każdym czasie, na każdym miejscu. Musimy tylko powiedzieć – tak”. Dalej pisała: Jestem jedynie małym ołówkiem w dłoni naszego Pana. On lubi ten ołówek temperować. Lubi pisać albo rysować, co i gdzie chce. Gdy to, co zostało napisane lub narysowane jest dobre, nie chwalimy ołówka, czy zastosowany materiał, lecz tego, który się nimi posłużył”. Mamy pozwolić Bogu posłużyć się nami, by był On uwielbiony, a nie my. Nasza służba będzie ofiarą dla dobra Kościoła.

Św. Jan Chrzciciel powiedział, że: „Potrzeba, aby On (Jezus) wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3, 30). To wiemy, choć nie jest łatwo usunąć się w cień. Kiedy służymy czasem jesteśmy chwaleni. W odpowiedzi nieraz temu zaprzeczamy. Wydaje się wszystkim, że to jest wyraz skromności, ale może w tym być zakamuflowana potrzeba usłyszenia pochwały jeszcze raz.

Mamy służyć Bogu całym sercem. Jacek Kaczmarek Sługa Boży, tak o tym pisał: „Módlcie się za mnie, by Bóg dał mi siłę do działania, bym był jak świeca, która choć sama się spala, to jednak oświeca, ogrzewa i zapala inne nieużywane i wygasłe świece”. Celem jego posługi było „spalać się” dla innych i dawać swoje życie. Chciał być w pełni człowiekiem. Być człowiekiem, to nie tylko głęboko jednoczyć się z Bogiem, ale być bratem dla każdego człowieka. Być człowiekiem to spieszyć z pomocą bez względu na to, kim on jest. Być człowiekiem, to wyniszczyć siebie w miłości Boga i ludzi”.

To realizuje się tam, gdzie mieszkamy, pracujemy, ale nie tylko na spotkaniach Ruchu. Człowiek „utemperowany” w swoim środowisku przechodzi przez oczyszczenia, uczy się cierpliwości, by Bóg mógł lepiej się nim posługiwać.

Przełożona pielęgniarek przed przejściem na emeryturę otrzymała od swoich koleżanek prezent w formie listu. Było tam napisane: „Spałam i śniłam, że życie jest radością. Obudziłam się i zobaczyłam, że życie jest służbą. Zaczęłam służyć i zobaczyłam, że służba jest radością”.

Postawy służby Bogu uczy nas Matka Boża, której się zawierzamy. Św. Maksymilian Kolbe pisał: „Cała chwała to być narzędziem w ręku Niepokalanej, więc czyń to tylko, co Ona chce; wszystko z Jej ręki przyjmuj. Do Niej jak dziecko do matki we wszystkim się uciekaj; Jej wszystko powierz.
Staraj się o Nią, o Jej cześć, o Jej sprawy, a troskę o siebie i o twoich Jej pozostaw. Nic sobie, ale wszystko uznaj jako otrzymane od Niej. Cały owoc twych prac zależy od jedności z Nią, tak jak i Ona jest narzędziem Miłosierdzia Bożego
”.

Jeśli dajemy Bogu pierwsze miejsce, wtedy cieszymy się pogodą ducha, bo Bóg ma nas w swoich rękach, jak swoje narzędzie, jak naczynie niosące miłość. Róbmy wszystko, by Matka Boża mogła się nami posługiwać. Czyńmy wszystko za przyczyną Matki Bożej.