mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

9 września 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełnią uczestnicy rekolekcji w Małym Cichym

Wybrani przez Boga przed założeniem świata. Konf. 3.09.2019

Zacisze, 3 września 2019

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Znalezione obrazy dla zapytania rekolekcje w górach obrazy

Każdy z nas został obdarzony różnymi darami i zdolnościami. Tak wielka hojność Boga świadczy o Jego wielkiej miłości do nas. Jednym z cenniejszych darów, którym nas obdarował jest zdolność do miłowania.

Możemy odwołać się do naszych spostrzeżeń z rekolekcji w górach i nad morzem. To co w przyrodzie jest potężne i bezkresne porusza nas i uzmysławia nam, że mamy do czynienia z dziełem Boga. Przerasta nas ta przestrzeń i podziwiamy jej piękno w sercu. Zachwyca nas widok gór i zachód słońca nad morzem. Te obrazy zapamiętujemy i nosimy w pamięci, bo nas zachwyciły swoją prostotą oraz mocą, że aż je pokochaliśmy.

Zdolność do miłowania jest nam dana, abyśmy stykając się ze śladami obecności Boga zaczęli nosić Go w swoim sercu. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus, uświadamiając sobie tę niezwykłą prawdę, poczuła się jak maleńki naparstek, na który rzuca się wielki ocean, aby go napełnić swoimi falami. Ale naparstek jest taki mały. Jak to możliwe, aby przyjął w siebie cały ocean? Jednak Teresa nie rezygnuje z pragnień, które odkrywa w swoim sercu i mówi Bogu: „Nie wiem jak to zrobisz, ale wierzę, że potrafisz sprawić, by naparstek mej duszy wchłonął ocean Twojej miłości”.

Taka jest prawda o przyjmowaniu tego, co jest bezkresne, potężne i ogromne, a szczególnie o przyjmowaniu miłości Boga. Nasze serca są podobne do naparstka, który Bóg może rozszerzyć. Jego potężna miłość stanie się naszym udziałem powodując rozwój Bożego daru w nas, byśmy mogli otwierać się na Jego miłość, a szczególnie na dar odkupienia. Gdy wyznajemy własne grzechy, to otrzymujemy ich odpuszczenie. Wtedy rozszerza się naczynie naszej duszy, byśmy mogli przyjmować miłość Boga.

Rozszerzanie naczynia naszej duszy dokonuje się na modlitwie, a także w czasie przyjmowania sakramentów. Pozwalajmy, aby na Mszy świętej, na adoracji Najświętszego Sakramentu, w czasie rozważań różańcowych czy w czasie odprawiania Drogi Krzyżowej obecność Boża nas przenikała i rozszerzała nasze serca.

Bóg daje nam wiele możliwości, by Jego dzieło się w nas dokonywało. Od Niego otrzymaliśmy dar Maryi, której serce było najbardziej rozszerzone, ponieważ w pełni przyjęła dar miłości Bożej. Wpatrując się w Nią będziemy lepiej przyjmować dar miłości Bożej w naszym życiu.

Miłość, która działa przez pokorę. Konf. 18.01.2022

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 18 stycznia 2022

08 | marzo | 2015 | MISAL DIARIO

Naaman w wodach rzeki Jordan

W czasie świąt Bożego Narodzenia przeżywaliśmy prawdę, że miłość Boża działa przez pokorę. Papież Franciszek w czasie pasterki powiedział: „Ewangelia kładzie nacisk na kontrast. Ukazuje pierwszego cesarza w jego wielkości. Ale zaraz potem przenosi nas do Betlejem, gdzie nie ma nic wielkiego; tylko ubogie dziecię owinięte w pieluszki, a wokół niego pasterze. Tam jest Bóg w małości. Oto przesłanie: Bóg nie szuka wielkości, lecz uniża się w małość. Małość jest drogą, którą obrał, aby do nas dotrzeć, by dotknąć naszych serc, aby nas zbawić i sprowadzić ku temu, co się liczy”.

Miłość działa przez pokorę – tak postanowił Bóg dając nam Swojego Syna. Św. Paweł w Liście do Filipian w drugim rozdziale tak powie: „On istniejąc w postaci Bożej nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie”. Siłą miłości zawsze pozostaje pokora i małość. Obrazem tej Bożej idei jest stajenka betlejemska oraz tajemnica przyjścia Jezusa na świat w tak skromnych warunkach, wręcz uwłaczających ludzkiej godności. Standardy obecnego życia nieustannie rosną. Stajemy się coraz bardziej wygodni i upodobniamy się w swoim byciu do dworu Cezara Augusta. Gustujemy i wręcz zabiegamy o coraz wyższy standard bytowania. Nawet remonty, które przeprowadzamy mają często nam zapewniać większą wygodę życia dopasowując nas do współczesnych nurtów życia ponad stan. Czy nasze życie przypomina styl betlejemskiej stajenki? Czy nie szukamy wielkości, a tak łatwo gardzimy wejściem w postawę uniżenia i małości? Czy gdzieś po drodze zagubiliśmy ducha skromności i pokory? Może zbyt duży jest ten kontrast między naszym domem wewnętrznym, który stał się dworem i targowiskiem przyziemnych pragnień a stajenką. To już powinno wyzwalać w nas skruchę i uniżenie. Biedak zawołał i Pan go wysłuchał – czytamy w psalmie 34.

Papież w przemówieniu do pracowników Kurii Rzymskiej tak zaznaczył: „Tajemnica Bożego Narodzenia jest tajemnicą Boga, który przychodzi na świat drogą pokory. Można odnieść wrażenie, że czas obecny zapomniał o pokorze, albo też zdegradował ją do formy moralizatorstwa, pozbawiając wstrząsającej mocy, jaką jest obdarzona. Ale gdybyśmy mieli wyrazić całą tajemnicę Bożego Narodzenia jednym słowem, to sądzę, że najbardziej może nam pomóc słowo pokora”.

Utracić pokorę w życiu duchowym – to utracić tę siłę, która toruje drogę dla Miłości, ponieważ Miłość działa przez pokorę. Miłość z samej natury sprzeciwia się pysze. Najprawdopodobniej nie przemówiła by z taką mocą, gdyby Pan Jezus narodził by się na dworze ziemskiego króla. Stajenka pachnie siankiem ubóstwa, skromności i prostoty. Tam nie ma miejsca dla przepychu i wyniosłości. Jest nowonarodzone Dziecię, Maryja i Józef. Stajenka milczy otulona ciszą i kontemplacją. Nie ma zbędnych słów i fałszywej gadaniny. A Bóg przemawia w Tajemnicy Pokory i Małości Swojego Syna.

Do królestwa miłości wchodzi się przez bramę pokory i małości. Atmosfera stajenki przypomina w sobie coś z z atmosfery adoracji i kontemplacji w ciszy Najświętszego Sakramentu. Adoracja i kontemplacja są najlepszą odpowiedzią człowieka na spotkanie z tajemnicą. Adwent był czasem oczekiwania, teraz jest czas adoracji i kontemplacji Wcielonego Słowa. Stajenka wraz z Jezusem, Maryją i Józefem milczy. Zachęca do wchodzenia przez odrzwia pokory. Do stajenki można wejść i wejść w postawę adoracji i kontemplacji. Skromność wystroju betlejemskiego sprzyja skupieniu i koncentracji na modlitwie wokół Jezusa. Pycha i wyniosłość zawsze jakoś zasłaniają Boga. Człowiek po grzechu pierworodnym ulega tendencji do nieświadomego wykorzystania Boga dla reklamy samego siebie. Czy przez pychę i skupienie na sobie nie zasłaniamy Boga? Czy nie wykorzystujemy Boga do promowania samych siebie? Ubóstwo stajenki pozwala doświadczyć zachwytu nad objawiającą się miłością. Natomiast pokora doprowadza do zachwytu, adoracji i kontemplacji.

Papież Franciszek powie: Pokora była Jego bramą wejściową i zaprasza nas, abyśmy przez nią przeszli. Nie można iść naprzód bez pokory i nie można iść na przód w pokorze bez upokorzeń. Św. Ignacy mówi nam, by prosić o upokorzenia. Gdy słyszymy to duchowe wezwanie św. Ignacego, żeby prosić o upokorzenia, to wszystko w nas się wzdraga i buntuje. Często śpiewamy w naszych grupach: Tak mnie skrusz, tak mnie złam, tak mnie wypal Panie. Byś został tylko Ty, jedynie Ty. Pewnie jeszcze nie jesteśmy na to gotowi. Zbyt przywiązani do sukcesów, albo przynajmniej do „świętego spokoju”. Lansuje się dzisiaj ludzi o wysokich aspiracjach, którzy potrafią promować samych siebie i wspinać się po szczeblach kariery. Cenią sobie sukces, który ich napędza i daje poczucie własnej wartości. Gotowi są poświęcić wiele na rzecz budowania wielkości i swojego pijaru. Czy ta świeckość życia nie wkrada się również do naszego życia? Czy nie przyjmujemy logiki świata deprecjonując logikę Ewangelii?

Nie można iść naprzód bez pokory i nie można iść naprzód w pokorze bez upokorzeń – jak zaznacza Papież. Droga pokory w życiu i misji Jezusa jest wyborem i planem Odwiecznego Boga. U nas jest raczej zgoła inaczej. Nie jest to to nasz wybór, lecz jest czymś jakby wymuszonym przez wydarzenia, które zaczynamy przyjmować jako łaskę upokorzeń. Skoro nie jesteśmy zdolni prosić o upokorzenia, to przynajmniej próbujmy je z wiarą i w komunii z Maryją przyjmować, gdy będziemy ich doświadczać. Przecież słusznie nam się należą ze względu na naszą pychę i grzeszność.

Miłość działa przez pokorę, W przeciwnym razie będzie tylko budowaniem siebie i swojego prestiżu. Ile osób mogliśmy poranić niby rzekomą miłością. Ogrom miłości objawionej w stajni betlejemskiej nie przytłacza pyszną wielkością i przepychem – jest po prostu uboga. Każdy się może do niej zbliżyć bez obawy: pasterze i magowie oraz zachwycić się. W stajence miłość świeci jak światło wśród ciemności. Mówi się w duchowości, że czasem w życiu duchowym wszystko się upraszcza. Modlitwa z gadulstwa i zarzucania Boga prośbami przeradza się w milczącą kontemplacją. Życie staje się znacznie prostsze i mniej jest narzekania i buntu. Człowiek staje się bardziej uległy Duchowi Świętemu. Jego życie staje się przejrzyste, a świadomość własnej grzeszności zachęca do permanentnej ufności i wdzięczności za Bożą Dobroć. Tak prosto żyła Maryja. Jej pokora i uniżenie pozwalały, aby miłość Boża wypełniały Ją po brzegi – Pełna Łaski.

My natomiast – jak mawiał św. Ludwik Maria Grignon de Montfort – nie mając w sobie pokory, lecz wszechobecną pychę i obłudę – tym większa jest nasza wiedza – zwracajmy się do Niej o pomoc. Widząc w sobie zakamuflowanych pyszałków wpatrzonych w swoje odbicie, wyniośle zadowolonych z siebie – wołajmy o ratunek.

Papież Franciszek zachęca do modlitwy: Panie, obym nie był pyszałkiem, obym nie był samowystarczalnym, obym nie myślał, że jestem w centrum wszechświata. Uczyń mnie pokornym, daj mi łaskę pokory i abym z tą pokorą umiał Ciebie znaleźć. To jedyna droga. Bez pokory nigdy nie znajdziemy Boga. Znajdziemy tylko siebie, ponieważ osoba pozbawiona pokory nie ma przed sobą perspektywy. Ma przed sobą lustro i patrzy na siebie. Prośmy Boga o rozbicie lustra i spojrzenia poza nie na perspektywy, gdzie jest On obecny. Ale to musi uczynić On. Dać nam łaskę i radość pokory, aby przejść tę drogę.

Tak trudno zrozumieć i pojąć czym naprawdę jest pokora. Papież mówi, że jest ona wynikiem przemiany, którą dokonuje sam Duch Święty. Papież ukazuje postać Naamana Syryjczyka. W czasach proroka Elizeusza, osoba ta cieszyła się wielką sławą. Był dzielnym generałem armii aramejskiej i wykazywał się wielokrotnie męstwem i odwagą. Ale oprócz sławy, siły, poważania, zaszczytów i chwały człowiek ten musiał żyć ze strasznym dramatem: był trędowaty. Jego zbroja, ta sama zbroja, która przynosiła mu sławę, okrywa w istocie kruche, zranione, chore człowieczeństwo. Często znajdujemy tę sprzeczność w naszym własnym życiu: czasami wielkie dary są zbroją, która przykrywa wielką słabość. Naaman rozumie fundamentalną prawdę: nie można spędzić życia chowając się za zbroją, spełnianą rolą, społecznym uznaniem – ostatecznie to szkodzi. Przychodzi taki czas w życiu każdego człowieka, kiedy ma pragnienie, aby nie żyć już za zasłoną chwały tego świata, lecz w pełni szczerego życia, bez potrzeby noszenia zbroi czy masek. To pragnienie pobudza dzielnego generała Naamana do wyruszenia na poszukiwanie kogoś, kto mu może pomóc, a czyni to dzięki sugestii niewolnicy, żydowskiej branki wojennej, która opowiada o Bogu zdolnym do leczenia takich sprzeczności. Zaopatrzony w srebro i złoto Naaman wyrusza w podróż i w ten sposób dociera do proroka Elizeusza. Prorok poprosił Naamana o prosty akt rozebrania się i obmycia się siedem razy w rzece Jordan. Bez sławy, bez honoru, złota i srebra! Łaska, która zbawia jest darmowa, nie można jej sprowadzić do ceny rzeczy tego świata. Naaman opiera się tej prośbie, wydaje się zbyt banalna, zbyt prosta, zbyt przystępna. Wydaje się, że siła prostoty nie miała miejsca w jego wyobraźni. Ale słowa jego sług sprawiają, że zmienia zdanie. Naaman poddaje się i w geście pokory „zstępuje”, zdejmuje swoją zbroję i zanurza się w wodach Jordanu, „a ciało jego na powrót stało się, jak ciało małego dziecka i został oczyszczony” (2 Krl 5, 14) Jest to wspaniała lekcja! Pokora obnażenia swojego człowieczeństwa, zgodnie ze słowem Pana przynosi Naamanowi uzdrowienie.

Miłość działa przez pokorę.

Relacja z rekolekcji wakacyjnych w Małym Cichym 2025

      

      Temat główny rekolekcji 2025 - „Pragnie Cię moja dusza”, nawiązywał do Psalmu 63: żarliwej modlitwy Dawida, tęskniącego za Bogiem, gdy przebywał na Pustyni Judzkiej. W słowie wstępnym Moderator rekolekcji Ks. Kazimierz Sztajerwald zawierzył ten czas Matce Najświętszej, aby Ona „nas prowadziła drogą życia wewnętrznego i rozbudzała w nas coraz większe pragnienie zjednoczenia z Bogiem.”
      W tym roku do Małego Cichego przyjechało nas 131 osób: rodzice z dziećmi, babcie i dziadkowie z wnukami, małżeństwa, kobiety i mężczyźni. Zostaliśmy rozlokowanii w sześciu domach, tworząc na ten czas sześć domowych wspólnot, każda pod organizacyjną i duchową opieką animatora.
W swoich pokojach wszyscy (młodzież od 13 roku życia wzwyż i dorośli) mogliśmy znaleźć Informator rekolekcyjny, zawierający teksty duchowe oraz informacje organizacyjne dedykowane do kolejnych dni rekolekcji, a rodzice także książkę programu rekolekcyjnego dla dzieci - „Pan Bóg mówi przez proroków”.                Rozpoczęliśmy w piątkowy wieczór 4 lipca Mszą Świętą odprawioną w kościele pw. Św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Małym Cichym. Potem mogliśmy się lepiej poznać w swoich domach rekolekcyjnych w czasie pierwszego obiadu. Rodzice i opiekunowie dzieci spotkali się z księżmi: Ks. Kazimierzem i Ks. Adamem Kurowskim – opiekunem grupy młodzieży oraz animatorami, aby zapoznać się z programami rekolekcyjnymi dziecięcymi i młodzieżowymi, i już od rana rozpoczęć ich realizację.
      Każdy dzień rekolekcji rozpoczynał się modlitwą – półgodzinną medytacją fragmentu Ewangelii z liturgii dnia, zwykle w kościele. Teksty do medytacji zostały zamieszczone w Informatorze (obok tekstu umieszczono obraz mogący pomóc w jego rozważeniu). Dorośli i młodzież mogli wybrać: medytację w ciszy, kiedy rozmyślaliśmy samodzielnie z pomocą tekstu albo medytację prowadzoną przez animatora. Z kolei dzieci z rodzicami modliły się w domach z pomocą swoich tekstów zamieszczonych w książce. W Informatorze przedstawiono także schemat modlitwy zawierzenia Miłosierdziu przez pośrednictwo Maryi (znanej także jako „modlitwa czterech przepaści”). Przez taką modlitwę, podejmowaną indywidualnie w różnych codziennych sytuacjach, Maryja może kształtować naszą wewnętrzną postawę zawierzenia Bogu.
Kolejne stałe punkty dnia rekolekcyjnego to: Msza Święta, konferencja, spotkanie domowe (w grupach dzielenia), spotkania dla dzieci, wieczorna modlitwa dzieci z rodzicami oraz na zakończenie dnia adoracja Najświętszego Sakramentu.
      Pierwszego dnia, w sobotę, rozważaliśmy temat: „Wielkie pragnienia i wielka niemoc”. Była to pierwsza sobota miesiąca, okazja do wynagrodzenia Matce Bożej za wszystkie zniewagi i bluźnierstwa, które ranią Jej Serce. Wynagradzający Różaniec i 15 - minutową medytację odprawiliśmy w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej w Murzasichlu, sąsiedniej miejscowości, dokąd udaliśmy się pieszo przez las (osoby starsze mogły dojechać na miejsce busem). Po nabożeństwie była Msza Święta, a następnie konferencja rozwijająca temat dnia. W konferencji Ks. Kazimierz zachęcił nas do przyjrzenia się w prawdzie naszym pragnieniom, a także ich realizacji. Powiedział m. in.:                                                                                                                     
„ … Rozczarowanie sobą ma znaczenie, bo pomaga żyć w prawdzie przed Bogiem i naprawdę być żebrakiem. Świadomość, że nie mamy nic i że sami z siebie nie potrafimy żyć prawdziwą miłością, pozwala uznać, że z Bogiem mamy wszystko. ...”

Uwaga: W relacji przytoczono krótkie, wybrane fragmenty z konferencji wygłoszonych przez kapłanów. Zanotowane dłuższe, teksty konferencji są opublikowane w oddzielnym artykule pt: Konferencje z rekolekcji wakacyjnych w Małym Cichym 2025. Zapraszamy do zapoznania się. 

Przed konferencją dzieci zostały zaproszone na pierwsze zajęcia rekolekcyjne w dwóch grupach wiekowych z animatorami, zgodnie ze swoim programem. Program dziecięcy był realizowany codziennie w czasie, kiedy dorośli słuchali konferencji i uczestniczyli w spotkaniach domowych.                                                                  Grupa młodzieży miała swoje zajęcia rekolekcyjne z animatorami, z udziałem kapłanów: Ks. Adama i Ks. Tomasza Bieńkowskiego (w tym wycieczki w góry z programem duchowym) oraz podejmowała funkcje w programie ogólnym (np. czytania w czasie Liturgii, przygotowanie adoracji).
      W niedzielny poranek 6 lipca, zaraz po śniadaniu zgromadziliśmy się w sąsiedniej wsi Lichajówka, by uwielbić Pana Jezusa nabożeństwem Drogi Światła. To 14 stacji przypominających Zmartwychwstanie Pana Jezusa i kolejne zbawcze wydarzenia aż do Zesłania Ducha Świętego, wydarzenia rozważane przez Kościół szczególnie w okresie wielkanocnym, a także w każdą niedzielę. Po niedzielnej Eucharystii konferencję na temat dnia „Jak zdobyć skarb niczego nie mając” wygłosił Ks. Adam.
„ ... Dusza pragnie Boga, choć tego nie czuje. Człowiek nie wie, że potrzebuje Boga, oraz miłości i pokoju od Boga... Głowa zajęta jest emocjami i różnymi sprawami, a dusza pragnie modlitwy. Jeśli ja tego nie wiem, to głodzę duszę. ...”
Po obiedzie na łące w pobliżu bazy – pogodny wieczór: Spotkaliśmy się wszyscy, aby się sobie przedstawić, poznać się, zaprezentować swoje wspólnoty domowe. Były występy i konkurs, i coś słodkiego...
      W poniedziałek – temat: „Savoir-vivre Bożej uczty miłości”. Konferencję o uczestnictwie w Mszy Świętej wygłosił Ks. Janusz Kopczyński.
„ ... Są trzy etapy uczestniczenia w Mszy świętej: pierwszy to czas przed Mszą świętą, drugi, to czas Mszy świętej i trzeci, to czas po Mszy świętej. ... Na Eucharystii naszym strojem jest znak krzyża, czyli poznanie, że jesteśmy grzeszni i niegodni, by uczestniczyć w uczcie. Wielkie dzieła dokonuje Bóg, a nie my, dlatego On oczyszcza nas i czyni godnymi. Zdajmy sobie sprawę, że Bóg przychodzi do nas, jako do grzeszników, dlatego potrzebna jest z naszej strony odpowiednia postawa. ...”
To był dzień z dużą ilością czasu do samodzielnego zagospodarowania. Po obiedzie wiele osób, mimo niepewnej, deszczowej pogody, wyszło w góry do pobliskiego Sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr na Wiktorówkach, inni wypuścili się do Zakopanego, niektórzy wybrali bardziej ambitne górskie szlaki. Wiele osób skorzystało z Sakramentu Pokuty w tym i innych dniach, szczególnie podczas adoracji w kościele, a także umawiając się z kapłanem na spowiedź na wyznaczoną godzinę.
      We wtorek udaliśmy się busami na pielgrzymkę do świątyni jubileuszowej – Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem – Krzeptówkach. W czasie Eucharystii obecni małżonkowie mieli możliwość odnowienia przyrzeczeń małżeńskich – ustawił się długi szpaler par, od ołtarza, aż do wrót świątyni, ślubujących sobie na nowo miłość pod matczynym spojrzeniem Maryi... Konferencję na temat: „Zacznij czynić cuda miłości” powiedział kapłan z Ruchu Archidiecezji Warszawskiej Ks. Arkadiusz Wójtowicz.
„ ... W czasie kuszenia na pustyni judzkiej Jezus nie spełnił żądań szatana. Gdyby posłuchał podszeptów złego ducha, to szatan stałby się autorem Jego cudów. My również mamy czynić cuda miłości nie sami, ale z Jezusem. Postawa dziecka jest ważna. ... postawa dziecka Bożego, które czeka na Boże niespodzianki i z nich się cieszy. Człowiek dokonujący dzieł w imię Boga, powinien przyjąć postawę pokory i wdzięczności, pamiętając, że tych dzieł dokonuje Jezus. ...”
      W środę rozważaliśmy temat „Boży przepis na szczęście” i tradycyjnie już odbył się Dzień Wspólnoty Ruchu Rodzin Nazaretańskich w Ludźmierzu, w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala. Dojechaliśmy do Ludźmierza busami albo samochodami i spotkaliśmy się na Mszy Świętej z innymi wspólnotami diecezjalnymi Ruchu odbywającymi w okolicy rekolekcje: z Diecezji Płockiej, Łomżyńskiej i Radomskiej. Tym razem, ze względu na deszczową pogodę, Msza Święta i konferencja miała miejsce w bazylice, a nie przy ołtarzu polowym na zewnątrz, jak zwykle bywało... Konferencję wygłosił kapłan z Ruchu Diecezji Płockiej Ks. Sławomir Kowalski. Powiedział m. in.:
„ ... Czy możemy żyć bez Chrystusa? Ten świat nas ciągle zmusza do poddania się swoim zasadom. Jesteśmy jak żebracy, którzy błagają o siłę psychiczną, o miłość, by móc przeżyć choć jeden dzień. Chrystus zaprasza do więzi ze sobą. Więź z Nim jest największym darem, jaki został nam dany. Z Nim możemy przeżyć każdy dzień w sposób pogodny, wesoły, promienny. Bez Chrystusa nie ma życia. Przyjęcie postawy żebraka duchowego, to nic złego. Żebrak duchowy żyje miłością, bo codziennie zanurza swoje serce w Sercu Jezusa. Duchowy żebrak nie zaczyna dnia bez zaproszenia Jezusa do swojego życia. ...”                                                      W czwartek temat dnia brzmiał: „Pomóż Bogu leczyć zraniony świat”. Główny program duchowy został przeprowadzony w godzinach przedpołudniowych w Małym Cichym. Konferencję po Mszy Świętej wygłosił Ks. Andrzej Kopczyński:                                                                                                                                                 „ ... Wielkie pragnienia wypełniają serce Boga? Deus caritas est - Bóg jest miłością. To jest najważniejsza prawda Kościoła. Tę prawdę Kościół głosił zawsze i teraz też świadczy o niej. Ta prawda budzi nadzieję w człowieku i pozwala mu odbudować swoje życie. Wszystko ma początek w Bogu, czyli w Jego miłości. ... Ranimy Boga, a On wyczekuje na nas z miłością miłosierną. Naśladujmy dobrego ojca, a nie oburzonego starszego brata. ... Niech Matka Boża otworzy wasze serca, byście stali się świadkami Bożej miłości. Byście stali po stronie Ojca, który oczekuje na swoje dzieci. Byście nie potępiali, ale dawali nadzieję. Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego.”                                                                                  To był kolejny dzień dogodny do popołudniowych wypadów w góry, kiedy główny program duchowy został zrealizowany przed południem. Jednak deszczowa pogoda pokrzyżowała takie plany, mogliśmy poświęcić czas Bogu i ludziom na miejscu, w Małym Cichym.                                                                                                                W piątek był ostatni dzień z pełnym programem i tematem: „Śmiertelny wróg naszych pragnień – i jak z nim walczyć”. W konferencji Ks. Adam powiedział:                                                                                               „ ... Myśląc o walce z przeciwnikiem zastanawiamy się nad sposobami walki, jakich potrzebujemy środków i jakie zastosować taktyki. Tymczasem zastanówmy się, jak pokonać przeciwnika, wcale z nim nie walcząc. ... Czy wybieramy Boga? Jeśli Go wybieramy, to zgadzamy się na utratę tego, co nas od Niego oddziela. Jeśli wybieramy Boga, to On uwalnia nas od myśli, pragnień, które nas od Niego oddzielają. Dla Niego jest to bardzo łatwe. Nie ma problemu, z którym by sobie nie poradził. Często nie umiemy czegoś sobie czy innym odmówić. To jest wielka sztuka umieć odmówić ze względu na wierność Bogu i walczyć nie walcząc. Sztuka dyplomacji polega na tym, żeby komuś tak przedstawić swój punkt widzenia, aby on czuł się szczęśliwy z tego powodu, że nie będą zrealizowane jego zamiary. Sztuką jest odmówić nie odstraszając, nie poniżając, bez poczucia wyższości. ...”                                                                                                                                        Po południu o godzinie 15:00, na drodze z Błocisk do kościoła w Małym Cichym przeżywaliśmy nabożeństwo Drogi Krzyżowej Pana Jezusa. Teksty rozważań czytali przedstawiciele rodzin z domu nr 52a. Młodzież z Ks. Tomaszem Bieńkowskim i animatorami przeżywała Drogę krzyżową na górskim szlaku, korzystając ze słonecznej, tym razem, pogody.                                                                                                                                    W sobotę 12 lipca: zakończenie rekolekcji i poranna, ostatnia Msza Święta w Małym Cichym.


Dziękujemy Bogu za czas rekolekcji, który był dla nas czasem łaski, czasem bliskości Boga i Jego opieki.

Dziękujemy Maryi naszej Matce, która nas wciąż sprowadza z manowców i naszych bezdroży na szlak zawierzenia i prowadzi do Pana Jezusa.

Dziękujemy w sposób szczególny kapłanom, którzy nam posługiwali odprawiając Msze święte, głosząc homilie i konferencje, spowiadając, uczestnicząc w spotkaniach, którzy za nas się modlili: Ks. Kazimierzowi Sztajerwaldowi, Ks. Adamowi Kurowskiemu, Ks. Januszowi Kopczyńskiemu, Ks. Andrzejowi Kopczyńskiemu z naszej Diecezji Warszawsko – Praskiej oraz Ks. Tomaszowi Bieńkowskiemu z Archidiecezji Warszawskiej.

Wyrażamy także wdzięczność kapłanom, którzy odwiedzili naszą wspólnotę na zaproszenie Księdza moderatora i włączyli się do programu rekolekcyjnego, głosząc Słowo Boże i sprawując Eucharystię: Ks. Dariuszowi Kowalczykowi - moderatorowi krajowemu RRN, Ks. Arkadiuszowi Wójtowiczowi z Archidiecezji Warszawskiej.

Dziękujemy diakonowi stałemu Markowi Chacińskiemu za posługę w czasie Mszy Świętych, adoracji, prowadzenie nabożeństwa pierwszosobotniego, zaangażowanie w wiele działań wspierających kapłanów, pełnienie funkcji animatora domowego w bazie.

Dziękujemy wszystkim animatorom, którzy podjęli z wielkim zaangażowaniem prowadzenie spotkań z dziećmi: Małgorzacie Tatarynowicz, Gabrieli Chacińskiej, Bogusławie Dorociak, Arturowi Paprockiemu, Ewie Brzostek oraz animatorom działu młodzieżowego: Tomaszowi i Marzenie Szymczakom.

Dziękujemy animatorom domowym za to, że troszczyli się o wszystkich uczestników w swoich domach, by stworzyć atmosferę wspólnoty, a byli to: Teresa Domańska, Hanna Kawka, Bożenna Rakowska, Adam Kubicki i Franciszek Niemyski.

Dziękujemy również animatorowi liturgicznemu Jerzemu Jaworskiemu, animatorowi muzycznemu Maciejowi Wyrzykowskiemu i wszystkim zaangażowanym w oprawę muzyczną rekolekcji oraz Zbigniewowi Szymańskiemu, troszczącemu się o dojazdy na Msze Święte i na stację w Zakopanem :-).

Dziękujemy wszystkim, którzy modlili się za rekolekcje w Małym Cichym i ofiarowali swoje trudności Bogu w intencji dobrych owoców rekolekcji.

                                                                                                              Ela Myśliwiec i Tomek Kosko 

Konferencje z rekolekcji w Małym Cichym 2025

Murzasichle, 5 lipca 2025 sobota

ks. Kazimierz Sztajerwald

Wielkie pragnienia i wielka niemoc

Hasło obecnych rekolekcji Ruchu Rodzin Nazaretańskich brzmi: Pragnie Cię moja dusza”(Psalm 63). Na rekolekcjach rozważymy Jakie są nasze pragnienia, czyli za czym tęsknimy, czego oczekujemy, np.: rodzice mają oczekiwania wobec swoich dzieci, młodzi marzą, by z kimś ułożyć sobie życie, szukają miłości.

Bóg stworzył nas z miłości i do miłości. Dlatego odzywa się w nas dążenie do bycia kochanym i do pokochania kogoś. Grzech pierworodny psuje pierwotne zamierzenia Boga. Zamiast miłości szatan podsuwa ludziom namiastki szczęścia. Bóg dopuszcza do tego, aby w nas wzbudzić pragnienia głębsze. Świat nie może nam dać tego, co naprawdę pragniemy, a więc Bożej miłości, nieskończoności, życia wiecznego.

Czujemy się sobą rozczarowani, szczególnie, gdy czytamy o ideale miłości z „Hymnu o miłości” (1 Kor 13), który nie potrafimy realizować w życiu. Rozmijają się ze sobą ideał, do którego dążymy z prawdą, jacy jesteśmy naprawdę. Chcemy być cierpliwi, nie unosić się gniewem, nie pamiętać złego, a nic takiego w nas nie ma. Te piękne cechy są w Bogu, a my jesteśmy zaproszeni do tego, by iść tą drogą.

Pamiętacie bajkę Hansa Christiana Andersena o „Bałwanku ze śniegu”? Bałwanek stojąc na podwórku patrzył nieustannie w okno sutereny gospodyni. Patrzył w głąb pokoju, gdzie stał piec na czterech żelaznych nogach, o wielkości takiej, jak bałwan. Pytały się zwierzęta: dlaczego tam patrzysz? To nie jest miejsce dla ciebie. Zachowanie bałwanka wydawało się nielogiczne, jakby nie wiedział, że ciepło jest jego śmiertelnym wrogiem. Na wiosnę ujawniła się tajemnica bałwanka. Na mokrej ziemi, gdzie wcześniej stał bałwanek leżał pogrzebacz, który był elementem podtrzymującym śniegową konstrukcję bałwanka, Był to jakby jego kręgosłup. Ten metalowy pręt sprawiał, że bałwanek wbrew sobie, tęsknił za ciepłem pieca. Tak samo i my, tęsknimy za wspaniałym życiem wpisanym w nas przez Boga. Nasze tęsknoty przekraczają nasze ludzkie siły i możliwości, bo zmagamy się ze swoimi trudnymi charakterami. Jednak Bóg włożył w nas swoje pragnienia i sprawia, że dusza niedoskonała pragnie wieczności. Św. Teresa z Lisieux mówiła, że choć jest małym ptakiem, to ma oczy i serce orła i czuje w sobie poryw orła, choć ma tylko małe skrzydełka, i mimo to, jest ufna, aż do zuchwalstwa.

Bóg nas wybrał, „abyśmy byli świętymi i nieskalanymi przed Jego obliczem” (Ef 1, 4). Św. Augustyn mówił, że Bóg przygotował człowiekowi udział w nieskończoności, w świętości, choć człowiek jest tylko prochem i niczym. Bóg widzi nas świętymi, ponieważ widzi w nas Chrystusa. Diabeł zaś widzi w nas tylko grzeszników, bo sam nie jest święty. Mamy prawo wierzyć w obietnicę Boga. On gwarantował, że „wybrał nas jako nieskalanych i świętych przed założeniem świata „ (Ef 1, 4). Jemu możemy ufać. Jeśli by ktoś w to zwątpił, to Bóg daje swojego Syna, który przyszedł do nas, jako grzeszników. Ufajmy Synowi, aż do zuchwalstwa, a nie zawiedziemy się.

Rozczarowanie sobą ma znaczenie, bo pomaga żyć w prawdzie przed Bogiem i naprawdę być żebrakiem. Świadomość, że nie mamy nic i że sami z siebie nie potrafimy żyć prawdziwą miłością, pozwala uznać, że z Bogiem mamy wszystko. Zaufajmy Bogu. On nas poprowadzi i da pragnienie dobrego życia, pragnienie uwolnienia się od zła przez powstawanie i skłania nas do wyrażenia pokornej prośby, by nas podnosił. Rezygnacja z duchowych pragnień, przekonanie, że one nas przerastają i opieranie się na tym, co doczesne są zgodą na zniewolenie przez zło.

Matka Boża zachęca nas, a byśmy pozwolili się prowadzić i szukali prawdziwego Boga. Ona zaprowadzi nas do tego miejsca, gdzie pragniemy być.

Małe Ciche, 6 lipca 2025 niedziela

ks. Adam Kurowski

Jak zdobyć skarb niczego nie mając

Na rekolekcjach czujemy się zrelaksowani, wypoczęci. Może myślimy, że to dlatego, że nie wykonujemy żadnych prac. Przeprowadzono badania, które wykazały, że jeśli ludzie żyją w otoczeniu zieleni mają mniejsze zapotrzebowanie na leki antydepresyjne.

Mama woła wieczorem syna do domu. Ten pyta się: po co mam wracać? Ona odpowiada: bo jesteś zmęczony, jesteś głodny i chce ci się spać. Nie zawsze jesteśmy świadomi tego,co potrzebujemy i pragniemy. Nie zawsze jesteśmy świadomi, że pragniemy Boga. Jest ładny dzień, chcemy poleżeć na słońcu. Ciało nie czuje pragnienia Boga. A dusza czuje.

Papież Leon XIV wyznał, że zanim został prowincjałem Zakonu Augustianów, to był podenerwowany. Jego przełożony widząc jego umęczenie powiedział: „idź się wyspać i nie myśl, jak będzie”. Jeśli nasze ciała i emocje są przeciążone – idźmy się wyspać.

Dusza pragnie Boga, choć tego nie czuje. Człowiek nie wie, że potrzebuje Boga, oraz miłości i pokoju od Boga. Ciągle myślcie, co trzeba robić, co załatwić, w czym pospieszyć. Głowa zajęta jest emocjami i różnymi sprawami, a dusza pragnie modlitwy. Jeśli ja tego nie wiem i to głodzę duszę. Nie musimy być zajęci tylko tym, co przyziemne. Dusza jest zamorzona głodem miłości Boga, a my nie chcemy zwracać się do Boga.

Jak zdobyć skarb niczego nie mając? Co powinniśmy posiadać, by zapłacić za skarb? Chłopak proponuje dziewczynie: dam ci 100 złotych, jak będziesz ze mną chodziła. Czy można kupić czyjeś uczucie, życzliwość, szacunek. Nic nie możemy zaoferować, by zdobyć miłość Boga, nawet nie powinniśmy. Bóg nie będzie dla nas bardziej życzliwy, jeśli coś Mu damy, czy coś zrobimy dla Niego. Czy możemy zapłacić Bogu za Jego życzliwość?

Dlaczego szantażujemy Boga, że jeśli spełni naszą prośbę, czy pomoże w jakiejś sprawie, to się odwdzięczymy większą gorliwością? Rodziców modlący się o dar potomstwa, Bóg obdarza dzieckiem. Ale nie dlatego, że długo się modlili, ale dlatego, że Mu ufali i byli Mu wierni. Bóg sprawia cuda nie dlatego, żebyśmy byli zadowoleni z darów, ale cieszyli się z powodu Jego dobroci. Dzieciom dajemy to, czego pragną, choć nie wiemy czy prezenty ich nie zepsują. Dajemy im prezenty, a gdy o coś ich prosimy, nie są posłuszni. Bóg wie, co nam daje. Daje takie dary, które pozwalają żyć w przyjaźni z Bogiem. Często ludzie modlą się o zdrowie. Czy ten, kto odzyskał zdrowie więcej modli się do Boga? Czy jest bardziej wierzący? Bóg chce ratować nasze dusze i będzie czekał cierpliwie, aż do kresu naszego życia. Ludzie mówią, że starość się Panu Bogu nie udała. Starość jest potrzebna, by człowiek dorósł do wiary i ufności.

Bóg nie jest interesowny, Bóg jest wielkoduszny, więc naszą odpowiedzią powinna być wdzięczność. Bóg daje nam wiele, ponieważ jest wielkoduszny, a my chcemy za wielki dar zapłacić czymś bezwartościowym, myśląc, że to Bogu powinno wystarczyć. Nie chcemy płacić sercem, tylko ochłapami. Jezus z miłości do nas płacił swoją drogocenną krwią, a czym się Jemu możemy odpłacić, jeśli nie miłością i wdzięcznością? Nawet dar ufności Bogu jest Jego darem.

Uczniowie zdradzili Jezusa, a On uczynił ich swoimi ambasadorami w świecie. Syn marnotrawny odszedł z domu, stracił wszystko, a stanął przed szansą zdobycia skarbu miłości ojca. Utrata wszystkiego pozwoliła mu odkryć miłość ojca i nie była zapłatą za wierność, posłuszeństwo, grzeczność Pewien człowiek spadł z wysokości i uniknął poważnych urazów, a mimo to nie poczuwał się do wdzięczności Bogu. Później miał kolejny wypadek, samochód był do kasacji, a jemu nic mu się nie stało. I to nie dało mu nic do myślenia. Następny wypadek i złamał kręgosłup. I to go uratowało. Pomyślał: tyle razy Bóg uratował mi życie, a ja duszą byłem daleko od Niego. Kiedy złamałem kręgosłup Bóg uratował mi duszę. Bogu możemy się odwdzięczyć pozwalając, by On zbudował z nami relację. Gdy nam wszystko się dobrze układa, nie czujemy się wdzięczni. Ale Bóg jest dla nas życzliwy. Choć na to nie zasługujemy i daje nam dobre dary.

Małe Ciche, 7 lipca 2025 poniedziałek

ks. Janusz Kopczyński

Savoir – vivre Bożej uczty miłości

Zaproszeni goście ubierają się w eleganckie ubrania. Na przyjęciu obowiązuje etykieta. Przychodząc na Mszę świętą również jesteśmy zobowiązani do zachowania zasad szczególnego savoir-vivre. To francuskie określenie oznaczające znajomość życia, kulturę osobistą, dobre maniery i zasady grzeczności. Obejmuje umiejętność odpowiedniego zachowania w różnych sytuacjach towarzyskich, biznesowych i w życiu codziennym, zgodnie z przyjętymi normami i konwenansami.

Są trzy etapy uczestniczenia we Mszy świętej: pierwszy to czas przed Mszą świętą, drugi, to czas Mszy świętej i trzeci, to czas po Mszy świętej. Karol de Foucauld uważał, że najlepszą modlitwą jest ta, która w swojej treści ma najwięcej miłości. Modlitwa jest czasem spotykania z Bogiem.

Etap pierwszy. Przypatrzmy się temu, jak zachowujemy się przed Eucharystią. Jeśli wcześniej zajmowaliśmy się niepoważnymi sprawami, to nie dziwmy się, że mamy rozproszenia. Jeśli przed Mszą świętą oglądaliśmy pasjonujący film, to nie dziwmy się, że obrazy z filmu będą się pojawiały w czasie modlitwy. Miłość to ofiara. Trzeba przyjść na czas i wyciszyć serce, by usłyszeć Boga. Trzeba wzbudzić w sobie pragnienie spotkania się z Nim, by nacieszyć się Jego obecnością. Trzeba pragnąć usłyszeć Boże Słowo, Bożą naukę. Zapragnąć Jego ofiary za grzechy. Zapragnąć skosztowania, jak dobry jest Pan. Dlatego duchowe „kubki smakowe” nie mogą być zagłuszone innymi smakami. Jeśli nie ma przygotowania, to jesteśmy w sytuacji wieprzy, przed które nie powinno się rzucać pereł. Potrzebujemy opamiętania, by móc się zatrzymać i wpatrzyć w oblicze Pana i powiedzieć Mu: Kocham Cię. Matka się cieszy, gdy dziecko mówi do niej: „mamo, kocham cię”, tak samo Bóg cieszy się, kiedy modlący się człowiek mówi: „Boże, kocham cię”. Jeśli chcemy dobrze uczestniczyć w Eucharystii, to trzeba być też dobrze wyspanym. Czasem asceza polega na tym, żeby dobrze wypocząć, by nie być osowiałym, poddenerwowanym, rozdrażnionym czy nieuważnym.

Etap drugi. Rozpoczynamy Eucharystię czyniąc znak krzyża. Ks. Jan Twardowski pisał, że babcia nauczyła go prawidłowo czynić znak krzyża. Miał zdjąć czapkę i ręką dotknąć czoła, a nie nosa, dotknąć serca, a nie guzika i ramiom, a nie szelek. Znak krzyża uczynić z namysłem, a nie tak jakby się muchy odganiało, byle jak. Znak krzyża jest zaproszeniem, aby nas Bóg dotknął i zstąpił na nas, tak jak Jezus zstąpił i dotknął stopami ziemi judzkiej. Goście weselni, z przypowieści Jezusa, zaproszeni na ucztę przyszli we właściwych na tę okazję strojach, lecz jeden nie spełnił tego wymogu. Strój jest też ważny. Zaproszeni z ulic, z zaułków miasta, z rozstajnych dróg, z opłotków, ubodzy, ułomni, niewidomi, chromi mogli nie mieć odpowiednich ubrań, ale zapraszanym dawano godne stroje. Tylko jeden z gości pogardził przygotowanym ubraniem. Na Eucharystii naszym strojem jest znak krzyża, czyli poznanie, że jesteśmy grzeszni i niegodni, by uczestniczyć w uczcie. Wielkie dzieła dokonuje Bóg, a nie my, dlatego On oczyszcza nas i czyni godnymi. Zdamy sobie sprawę, że Bóg przychodzi do nas, jako do grzeszników, dlatego potrzebna jest z naszej strony odpowiednia postawa. Serce ludzkie to decyzja, a nie automat, więc nie może być w nas rutyny. Choć może nie odczuwamy emocji, to „z głębokości wołamy do Ciebie Boże” (Ps 130). Miłość i prawda, to jak dwie nogi człowieka, bo nie można stać i chodzić na jednej nodze. Zanim spotkamy się z Bogiem na gruncie miłości i prawdy pragnijmy, aby objął nas swoim miłosierdziem. Bez niego zginiemy. Potrzebujemy nauczyć się sztuki życia duchowego, która pozwali nam dobrze przejść przez Eucharystię i z ufnością i w prawdzie powierzyć się Chrystusowi. Jezus przychodzi, by nas zbawić. W czasie Mszy świętej zbliża się nasze odkupienie. Pomocą jest odwołanie się do modlitwy celnika, który w prawdzie potrafił uniżyć się przed Bogiem, który pragnie dobra swojego dziecka. Nawet jeśli dobrze będziemy przygotowani do uczestniczenia w Eucharystii i zapoznaliśmy się wcześniej z treścią czytań, to w czasie Liturgii wsłuchujmy się uważnie, ponieważ możemy odkryć nowe znaczenie usłyszanego Słowa. Kiedy słuchamy Słowa przyjmijmy taką postawę Samuela: „Mów Panie, bo sługa Twój Cię słucha”. Żyjemy tym, czym żyje świat. Pełni pychy i egoizmu i nie zachowujemy sztuki życia duchowego. Tym bardziej powinniśmy zwracać się do Maryi, by pomogła nam wsłuchiwać się w Słowa Boże. Szatan chce wymazywać Słowo Boże z naszej pamięci. Maryja zachowywała Słowo Boże i żyła Nim w codzienności. Słuchać, jak Maryja, i żyć Słowem, jak Maryja w postawie dziecka, które słucha z otwartymi ustami i z wielkim zainteresowaniem, ciągle zadziwione tym, co usłyszało. Jeśli Słowo Boże nas nie zadziwia, ani nie zaskakuje to nie ma w nas postawy dziecka, ale jesteśmy skostniali. W czasie komunii przyjmując Boga pamiętajmy o tym, że nasza dusza potrzebuje Boga i pragnie Go. Tu nie chodzi o chwilę przyjęcia komunii, ale też o wołanie, aby Jezus pozostał.

Etap trzeci. Czas po komunii jest ważny. Prośmy Maryję, byśmy dobrze przyjęli komunię i żyli nią. Prośmy Boga, by ulitował się nad nami. Bóg przekreśla grzech, ale nie podkreśla człowieka. Szatan podkreśla grzech ale przekreśla człowieka. Zostaliśmy stworzeni do zjednoczenia się z Bogiem. Najlepsze czyny nic nie znaczą, jeśli nie zjednoczymy się z Bogiem. Jeśli przeżywamy trudności, to nie pozostawajmy sami ze swoimi myślami, ale od razu udajmy się do Chrystusa, do Jego krzyża i łączmy swoje cierpienie z Jego cierpieniami. Niech Matka Boża wyjedna nam tę łaskę, aby nasze dobre czyny podobały się Bogu, przyniosły Jemu chwałę i stały się pożyteczne dla Kościoła. To jest właściwa gradacja pożyteczności tego, co robimy. Mam na sobie stułę pratulińską. Przypomina ona o męczeństwie ludzi z Pratulina. Zostali oni zaatakowani w kościele. Początkowo bronili się tym czym mieli przy sobie, ale przypomnieli sobie, że nie tak uczył ich Kościół. Zaczęli się modlić. Ofiara ich życia została przyjęta przez Boga. Są oni teraz przykładem dla nas, że warto korygować swoje postępowanie ze względu na Chrystusa i powrócić do zasad życia duchowego nawet jeśli początkowo inaczej się wybrało.

Potrzebujemy żyć postawą ustawicznego przygotowania się do Eucharystii i Eucharystię wcielać w życie. Gdy zbłądzimy, pytajmy Jezusa: Panie jak mam żyć? Żyjmy tak, byśmy byli wypełnieni zapachem Eucharystii.

Krzeptówki, 8 lipca 2025 wtorek

ks. Arkadiusz Wójtowicz

Zacznij czynić cuda miłości.

Jezus nie czynił cudów po to, by inni Go podziwiali. Czyniąc cuda pełnił wolę Boga. Chciał kierować ludzkie serca do Ojca i nawrócić ich do Ojca. Jezus w Kanie Galilejskiej nie miał wątpliwości, co ma robić, tylko czekał na znak. Maryja też nie miała wątpliwości. Od razu wskazała na Syna, którego powinni słuchać i robić to, co powie. W czasie kuszenia na pustyni judzkiej Jezus nie spełnić żądań szatana. Gdyby posłuchał podszeptów złego ducha, to szatan stałby się autorem Jego cudów.

My również mamy czynić cuda miłości nie sami, ale z Jezusem. Postawa dziecka jest ważna. Odnalezienie drachmy ucieszyło kobietę z przypowieści, tak że z radości zaprosiła sąsiadów do domu. Taka jest postawa dziecka Bożego, które czeka na Boże niespodzianki i z nich się cieszy. Człowiek dokonujący w imię Boga dzieła powinien przyjąć postawę pokory i wdzięczności, pamiętając, że tych dzieł dokonuje Jezus.

Nasza wiara powinna być oparta więzi z Maryją. Prośmy, by Maryja przytuliła nas do siebie, tak jak przytulała do siebie Jezusa.

Cechy fałszywych i prawdziwych czcicieli Jezusa i Maryi.

Cechy pozornej miłości do Jezusa i Maryi:

Krytykanci przeczytali wiele książek i myślą, że więcej wiedzą od innych. Uważają, że tylko oni właściwie czczą Jezusa i Maryję, wiedzą, jak się modlić, jak odmawiać różaniec. Krytyka może być zdrowa, ale mówienie dla mówienia jest pozbawione sensu. Nie trzeba ciągle udzielać porad. Ważniejsza jest dobra relacja z innymi ludźmi, niż ciągłe krytykowanie.

Skrupulanci boją się czcić Matkę Bożą obawiając się, że ujmują czci Panu Jezusowi. Zapominają, że Maryja zawsze prowadzi swojego czciciela w otwarte ramiona Syna.

Powierzchowni modlą się, aby zasłużyć na zainteresowanie i łaskawość Boga. Bardziej dbają o wypełnienie wszystkich zasad niż o ducha przyjaźni i miłości z Bogiem.

Zarozumiali na pozór wspaniali, a wewnątrz przepełnieni złością, złymi emocjami i myślami. Potrafią dla obcych być mili, a najbliższych prześladują, poniżają, obrażają.

Niestali - nie można na nich liczyć. Gdy się na coś zgodzą, to nie można mieć pewności, czy na pewno dotrzymają słowa. Podejmują modlitwę, jeśli im się chce.

Interesowni pamiętają o Bogu wtedy, gdy On spełnia ich warunki. Jak otrzymają to, o co prosili zapominają o Bogu i nie są wdzięczni.

Cechy prawdziwych czcicieli Jezusa i Maryi:

Dyskretni,

Czuli, bo pragną okazywać zaufanie Panu Jezusowi i Maryi, kochają Boga i się do Niego przyznają,

Pokorni, wybierają to co jest czyste, dobre. Unikają grzechu. Chcą patrzeć na świat i ludzi czystym spojrzeniem.

Stali, pamiętają o przyrzeczeniach, o swoim zawierzeniu się Jezusowi i Maryi. Kontynuują i pogłębiają swoją relację z Bogiem i Maryją idąc drogą zawierzenia.

Nie zazdroszczą innym ich talentu, dóbr, które otrzymali. Są za wszystko wdzięczni i cieszą się ze wszystkiego, co mają.

Mówią prawdę, nawet, jeśli to jest trudne. Najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa.

Potrafią przebaczyć winy swoich krzywdzicieli, bo im też Bóg przebaczył.

Zawołanie św. Jana Pawła II brzmi: Totus Tuus – Cały Twój, Maryjo. Wszystko, co mamy należy do Maryi i niech Ona będzie naszą przewodniczką.

Ludźmierz, 9 lipca 2025 środa

ks. Sławomir Kowalski

Boży przepis na szczęście

Opowieść o duchowym żebraku jest opowieścią o nas. Skąd pochodzi to określenie – duchowy żebrak? Duchowy żebrak, to człowiek, który nie ma siły żyć samodzielnie. Żyje bez oszczędności, niezdolny do zgromadzenia zapasów. Może tylko każdego dnia prosić przypadkowe osoby o chleb.

W którym miejscu teraz jesteśmy? Świat ma wiele zapasów, ma wielu ludzi wykształconych, posiadających rozległą wiedzę i umiejętności, dobrze zagospodarowanych. A ubogi na duchu żebrak nie jest zdolny do samodzielnego przeżycia.

Jezus daje przykład duchowego żebraka w przypowieści o synu marnotrawnym. Żył on dostatnio, bo miał ojca bogatego w zasoby. Ale pewnego dnia syn zabrał część majątku i wyjechał w obce strony. Tam wszystko, co posiadał lekkomyślnie utracił żyjąc niemoralnie.

Największa stratą człowieka jest utrata wiary, utrata więzi z Bogiem, utrata zdolności do miłości i sensu życia. Jeśli człowiek marnuje te wielkie dary, to traci nie tylko on, ale i całe społeczeństwo. Kto utraci zdolność kochania Boga, jednocześnie traci zdolność do kochania drugiego człowieka.

Dzisiejszy świat odsłania nam tę prawdę w sposób jednoznaczny. Słyszymy o coraz większej liczbie dzieci, młodzieży, a nawet dorosłych, u których rozpoznaje się autyzm, albo zespół Aspargera. Ta niedyspozycja dotyka ok 10% dzieci. Nie wszyscy są jednakowo zaburzeni. Taka osobowość istniała od zawsze, ale wcześniej nie była zdiagnozowana, ani nie była leczona i dorosłe osoby żyją z tą nieprawidłową dyspozycją żyją wśród nas.

W przedszkolu podano dzieciom śniadania. Na talerzach kolorowe posiłki, zachęcające do spożycia. Ale jeden chłopiec wchodzi na stół i chodzi pomiędzy talerzykami. Nauczycielka mówi: „Franiu możesz zejść?” A on nie ma ochoty schodzić. U dziecka z tym rozpoznaniem zaburzony jest świat emocji. Nie rozumie, co czują inne osoby, nie rozumie języka miłości, nie jest zdolny do poznania prawdy. Przy każdym posiłku będzie chodził pomiędzy talerzykami. Potem bierze kawałek ciasta i wychodzi. Jak będzie funkcjonował jako dorosły człowiek?

Jest Boże Ciało. Ludzie przygotowują ołtarze w tych samych miejscach od lat. Zawsze tędy przebiegała procesja. Kapłan chce, by jeden z ołtarzy był usytuowany w innym miejscu. Nie rozumie tradycji. W czasie procesji niosąc monstrancję z Najświętszym Sakramentem, wychodzi spod baldachimu idzie do miejsca, które sobie upatrzył, choć tam nic nie zostało przygotowane. On nie rozumie, co czują ludzie. Inna sytuacja.

Młodzi spóźnili się na ślub kilka minut. Kapłan nie udzielił im ślubu. Nie rozumiał, co czują młodzi narzeczeni, co czują ich rodzice i wszyscy goście. On jest w swoim świecie.

Małżeństwo z trojgiem dzieci. Mąż wraca do domu po pracy, żona mówi, że jedno z dzieci miało dzisiaj trudny dzień, potrzebuje uwagi ojca, pocieszenia, dodania odwagi. On schodzi do garażu i coś naprawia. Nie rozumie, co dziecko przeżywa. Zostawia je w jego dramacie. Do żony mówi: ty się tym zajmij. Takie osoby potrafią załatwić wszystko w życiu. Kupią właściwe prezenty, gadżety, załatwią formalne sprawy. Ale nie potrafią i nie chcą zaangażować się uczuciowo. Nie rozumieją, co przeżywają najbliżsi.

Dorosłe osoby z zespołem Aspargera pracują intensywnie, nie rozpraszają ich żadne uczucia. Wielu takich ludzi znajduje się na wysokich stanowiskach, stanowią wysoką kadrę w firmach, pracują często jako dyrektorzy w zakładach pracy. Jako przełożeni potrafią swoich pracowników zniszczyć totalnie, nie rozumieją ich potrzeb. Zadają innym rany psychiczne. Będą narzucać nowe zdanie po godzinach pracy. Oni nie współpracują, tylko zarządzają. Bezwzględnie zarządzają domem, nie rozumieją dzieci, współmałżonka. Wszystko musi funkcjonować według ich chorego wyobrażenia. Nie rozumieją, że inni mają uczucia. Zachowują się tak, jakby byli bez serca, bez duszy. Czy małżonek, dziecko, pracownik może wytrzymać z taką zaburzoną osobowością? To wymaga poważnej refleksji.

Wśród amerykańskiej młodzieży pochodzącej z bogatych rodzin duży odsetek potrzebuje pomocy psychologicznej. Wielu z nich to: alkoholicy, narkomani. Zamożni duchowi żebracy. Taki jest obraz świata. Od 120 tysięcy do 200 tysięcy dzieci rocznie ma próby samobójcze. Kwiat młodości żebrze o możliwość przeżycia choć jednego dnia bez zranienia. Ktoś, kto wchodzi w świat polityczny, społeczny ma podobne przeżycia.

Nie mamy serc zanurzonych w sercu Chrystusa. Jezus nie czuł się skazany na krzyż. On przyjął krzyż. Naraził się na cierpienie. Świat chce nas odłączyć od serca Jezusa, od źródła miłości. Obok nas żyją ludzie, którzy nie mają takiej więzi z Chrystusem. Chcą nam narzucić swoje zasady, a jeśli ich nie przyjmujemy, to chcą nas zniszczyć. Oni z siłą brutalną i nie znoszącą sprzeciwu narzucają, jak mamy żyć. Ten świat nas ciągle zmusza do poddania się swoim zasadom. Czy możemy żyć bez Chrystusa? Jesteśmy jak żebracy, którzy błagają o siłę psychiczną, o miłość, by móc przeżyć choć jeden dzień.

Chrystus zaprasza do więzi ze sobą. Więź z nim jest największym darem, jaki został nam dany. Z Nim możemy przeżyć każdy dzień w sposób pogodny, wesoły, promienny. Bez Chrystusa nie ma życia. Przyjęcie postawy żebraka duchowego, to nic złego. Żebrak duchowy żyje miłością, bo codziennie zanurza swoje serce w sercu Jezusa. Duchowy żebrak nie zaczyna dnia bez zaproszenia Jezusa do swojego życia.

Mąż długo się modlił o nawrócenie swojej małżonki. Odprawił nowennę pompejańską, ale to nic nie zmieniło. Pewnego dnia wychodząc do pracy, niespodziewanie dla siebie, zawrócił, by przytulić swoją żonę. Ona się rozpłakała. Usiedli, wypili kawę. Żona powiedziała, że od dłuższego czasu podejrzewała, że mąż ją zdradza, więc i ona znalazła sobie kogoś innego. Ale jeśli mąż jej przebaczy, to natychmiast zerwie tę znajomość. On usprawiedliwiał się tym, że praca tak go pochłonęła, że nie przywiązywał uwagi, by jej okazać czułość. Kto zawrócił męża z drogi do pracy, by wreszcie zaczął rozmawiać z żoną?

Marnotrawny syn długo zarządzał majątkiem ojca i żył dostatnio, ale kiedy odszedł, stracił wszystko. My również kiedy odchodzimy od Boga, tracimy wiarę, tracimy więź z Bogiem, tracimy zdolność do miłości i nie wiemy jaki jest sens naszego życia. To jest największa strata. Duchowy żebrak zawsze może wrócić i każdego dnia otrzymywać miłość Chrystusa.

Małe Ciche, 10 lipca 2025 czwartek

ks. Andrzej Kopczyński

Pomóż Bogu leczyć zraniony świat.

Archeolodzy w czasie poszukiwań w Egipcie odkryli nową mumię, która ożyła. Badacze mówili do niej w różnych językach, ale mumia nie rozumiała. Wreszcie odezwał się Polak, a mumia zapytała się go: „a Fogg to jeszcze żyje?” Można być duchową zakonserwowaną mumią, która żyje tylko tym, co wydarzyło się kiedyś.

Wszystkie treści, jakie usłyszymy w czasie rekolekcji możemy odłożyć do jakiejś graciarni. To będzie zakopany talent. Pan Jezus na tle faryzeuszy i uczonych w Piśmie był kimś żywym, prawdziwym, a oni byli duchowo martwi. Ewangelia jest żywa i zawsze jest aktualna.

Wracałem samochodem i czekałem na skrzyżowaniu na zmianę świateł. Za mną zniecierpliwiony kierowca samochodu zatrąbił, kiedy zmieniły się światła. Za skrzyżowaniem wyprzedził mnie i przez szybę pokazał środkowy palec. W ostatniej chwili zauważył, że jestem jego proboszczem i rozpaczliwie zamachał ręką, że odwołuje to, co pokazał. Bóg kocha narwańców. Człowiek musi być zdeterminowany i chcieć, by treści, które usłyszał wywołały w nim rezonans. Musi chcieć je zastosować w życiu, by nie były w nim zakonserwowane. Wiara jest martwa, gdy nie jest używana i nie żyje w człowieku.

Wielkie pragnienia wypełniają serce Boga. Deus cariras est - Bóg jest miłością. To jest najważniejsza prawda Kościoła. Tę prawdę Kościół głosił zawsze i teraz też świadczy o niej. Ta prawda budzi nadzieję w człowieku i pozwala mu odbudować swoje życie. Wszystko ma początek w Bogu, czyli w Jego miłości. „ Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. (J 3, 16) Bóg nie potrafi być kimś innym niż miłością. To ona determinuje Jego działanie. Jego wzrok uzbrojony jest w miłość. Miłość jest jedyną siłą, która rządzi sercem Boga. Bóg nie potrafi żyć zemstą, zazdrością, złem czy chorymi namiętnościami. Tylko żyje miłością. Choćby człowiek najgorzej zgrzeszył, to miłość Boga się nie zmieni. Bóg jest Miłością nawet wtedy, kiedy człowiek upada.

Co się stało z Miłością po grzechu pierworodnym? Grzech zranił Boga, i Jego Miłość. Obrazem tego zranienia jest przebity bok Chrystusa, a zraniona Miłość zrodziła Miłosierdzie, którego doświadczył Dobry Łotr. Po grzechu pierworodnym nastąpił czas objawienia miłości Boga. Jeśli ktoś nas zrani, to bronimy się. Z Bogiem jest inaczej. Bóg odpowiada miłosierdziem. Miłosierdzie nie objawiło by się, gdyby nie było grzechu. Można powiedzieć, że grzech jest błogosławioną winą, która otworzyła bok Jezusa. W przebitym boku zrodziło się Miłosierdzie, które jest manifestacją Miłości. Zraniony Bóg nie zamyka się na człowieka, tylko się bardziej objawia i okazuje miłość. Obrazem miłości Boga jest przebity bok Jezusa. Żołnierz zranił Miłość, a Miłość okazała Miłosierdzie. Miłosierdzie jest najczulszą miłością Boga do człowieka. Zranione serce Jezusa jest otwarte dla tych grzeszników, którzy z miłością i wiarą zbliżają się do Niego. Kiedy Dobry Łotr zwrócił się do Jezusa, to natychmiast otrzymał miłosierdzie.

Tyle Bożego miłosierdzia rozlewa się na świat, a nie ma nikogo, kto przyprowadziłby biednych grzeszników. Bóg obficie daje, a tak wiele łask się marnuje. Gdy rodziło się Miłosierdzie pod krzyżem stała Matka Boża. Ona była świadkiem wylania się Miłosierdzia Bożego. Matka Boża jest kimś więcej niż świadkiem. Ona uczestniczyła w cierpieniach Chrystusa. Została ukrzyżowana wraz z Nim. Za sprawą łask wiedziała, co się działo na krzyżu. Ona była pierwszym owocem miłosierdzia, co uczyniło Ją narzędziem miłosierdzia. Ona rozumie, co znaczy miłosierdzia. Maryja jest narzędziem miłosierdzia wobec ucznia Jana i wobec nas.

Bóg jest żywą miłością. Jego serce porusza człowieka. Bóg kocha, to znaczy, że walczy o nas, by nikt nie zginął. Każdy z nas jest dynamicznym grzesznikiem, a Bóg ma nawigację miłości. Jadąc do Małego Cichego moja nawigacja GPS musiała zmieniać trasy. Tak Bóg dopasowuje się do naszego dynamicznego życia. Walczy, zmienia sytuacje, przychodzi z nowymi łaskami. Ale kiedyś to się skończy. Nie wiemy kiedy będzie to ostatni raz.

Ojciec syna marnotrawnego pozwolił mu odejść, dał żądaną kwotę pieniędzy i codziennie wychodził na wzgórze oczekując na powrót dziecka. Boże oczekiwanie jest formą udręki. Ale kiedy syn powrócił jego radość była ogromna. Gdy człowiek odchodzi, Bóg nie przestaje kochać, tylko Jego oczekiwanie zamienia się w udrękę.

Mężczyzna wszedł do kościoła myśląc, że chętnie się wyspowiada, jeśli zastanie księdza w konfesjonale. Patrzy, jest kapłan. Podchodzi do kratek. A ksiądz w pierwszych słowach mówi do niego: „Jesteś? Czekałem na ciebie.” Tak Bóg wygląda na nas z miłością oczekującą. Potem jest eksplozja miłości. Pierścień, sandały, drogie ubrania, uczta. Drugi syn oburzony krzyczy: „ojcze, co ty robisz?” Ranimy Boga, a On wyczekuje na nas z miłością miłosierną. Naśladujmy dobrego ojca, a nie oburzonego starszego brata.

Dorastające dzieci wymykają się spod kontroli rodziców. Córka skończyła szkołę katolicką i oświadczyła rodzicom, że jest lesbijką i będzie mieszkać z dziewczyną. Nowość Ewangelii potrzebna jest dla tych rodziców i dla ich córki. Może „tęczowi” wyprzedzą nas w drodze do królestwa niebieskiego. Żyjmy miłością Boga. Stańmy po stronie Ojca, po stronie nadziei. Bóg jest miłością.

Wszystko zaczyna się w głowie, w myślach, w obszarach decyzji. Zły duch namieszał nam w głowach, bo prowadzi walkę o myśli człowieka. Po to są rekolekcje, abyśmy ewangelizowali swoje myśli. Wiara to decyzja, a nie afekt, emocja. Wiara, to jest wybór. Nauczycielka po pierwszym roku pracy dowiedziała się, że dyrektor odmówi jej podpisania nowej umowy o pracę. Nie wiedziała, co ma robić, a zostało jej do końca umowy 3 miesiące. Od spowiednika usłyszała, żeby się nie załamywała, ale dalej pracowała z takim oddaniem, jakby otrzymała stały etat. Po trzech miesiącach dyrektor ją wzywa i mówi, że dotąd nauczyciele, gdy usłyszeli zapowiedź zwolnienia opuszczali się w pracy, a ona wprost przeciwnie pracowała jeszcze lepiej i postanowił przedłużyć jej umowę o pracę.

Cieszę się, że jesteście na rekolekcjach. Niech Matka Boża otworzy wasze serca, byście stali się świadkami Bożej miłości. Byście stali po stronie Ojca, który oczekuje na swoje dzieci. Byście nie potępiali, ale dawali nadzieję. Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego.

Małe Ciche, 11 lipca 2025 piątek

ks. Adam Kurowski

Śmiertelny wróg naszych pragnień – jak z nim walczyć

Myśląc o walce z przeciwnikiem zastanawiamy się nad sposobami walki. Jakich potrzebujemy środków i jakie zastosować taktyki. Tymczasem zastanówmy się, jak pokonać przeciwnika, wcale z min nie walcząc. Znałem pewnego mistrza kick-boxingu, który wracając późną porą do domu napotkał trzech mężczyzn, którzy chcieli go zaczepić. Nie wiedzieli z kim mają do czynienia. Sportowiec, nie chciał zaatakować ich pierwszy, przestrzegał zasady, aby poza ringiem nie demonstrować swojej siły i umiejętności. Popatrzył na nich, ocenił ich możliwości i się uśmiechnął. Oni również zorientowali się, że mają do czynienia z człowiekiem wysportowanym i odeszli bez słowa.

Walka z wrogiem nie musi być walką z drugim człowiekiem. Można walczyć z własnym lenistwem i, tak jak mówił papież Franciszek, podnieść się z kanapy. Ciągle chodzimy po czerwonej linii. Odpoczywamy, ale czy możemy odpoczywać, kiedy świat nie śpi i ciągle funkcjonuje. Jaka to jest właściwa równowaga. Chodzi o to, by nie dać się przyspawać do kanapy. Czerwona linia, to jest granicą pomiędzy nadgorliwością, a całkowitą bezczynnością.

W telefonie można zainstalować różne aplikacje pozwalające na sterowanie urządzeniami w domu, np.: pralką, światłem, ogrzewaniem, odkurzaczem. Są tacy, którzy widząc, co inni posiadają, chcą wygodnie żyć, wręcz luksusowo. Niektórzy wyjeżdżając na urlop zaznaczają: jak nie będą spełnione ich wymagania, to rezygnują. Pracując dają z siebie wszystko, a potem oczekują, a wręcz żądają najwyższego standardu. Myślą: tak jak mnie podziwiają jak pracuję, to niech podziwiają, jak odpoczywam. Uważają, że należy się im, to co najlepsze. Potem spadają z wysokiego konia własnych oczekiwań, a to dotkliwie boli. Bóg jest dla nas łaskawy, bo daje nam cierpienia i trudności małymi porcjami, nie skondensowane.

Zazdrościmy innym niezwykłych doświadczeń duchowych, czy nagłych nawróceń. Jeśli zazdrościmy wielkich doświadczeń duchowych, to powinniśmy również zazdrościć im wielkiego męczeństwa. Bóg jest łaskawy i nie pozwala nam spaść z wysokiego konia, jak to doświadczył Szaweł pod Damaszkiem. Bóg nie wymaga heroicznych czynów od razu. Rozkłada na raty nawrócenie i męczeństwo. Powinniśmy dostrzegać duchowe wydarzenia i je doceniać, bo Bóg walczy o nasze nawrócenie i uświęcenie.

Kiedy włączamy GPS i podejmujemy decyzję, by jechać inną trasą niż sugerowana, to urządzenie choć podaje inne możliwości przejazdu, to nie są one dogodne: dziury w drodze, kocie łby, polne drogi, patrole policyjne. Bóg walczy o nasze nawrócenie. Jeśli zbłądzimy w właściwej drogi, to poprowadzi nas do celu inną. Będziemy ratowani przez trud odkrywania prawdy o sobie. Nie narzekajmy, nie marudźmy, że Bóg nas odrywa od czegoś. To nie jest przypadek, czy zły los. To jest prawdziwa troska Boga, który dba o nasze szczęście. Bez jego woli nic się nie będzie działo. Choć nie będzie nam łatwo, to z Bogiem dojedziemy do celu.

Pamiętam film o biznesmenie bardzo zaangażowany w swojej pracy. Ciągle ktoś do niego dzwonił w sprawach firmowych. Nawet w czasie spotkań z kobietą odbierał telefony, tak że utrudniało to normalną rozmowę. Kobieta postanowiła zerwała z nim znajomość, więc biznesmen postanowił się zmienić, prosił, by dała mu szansę. Gdy na kolejnym spotkaniu zadzwonił telefon, widział niezadowoloną twarz dziewczyny. Gdy telefon ponownie zadzwonił, mężczyzna wrzucił go do szklanki z wodą.

Czy wybieramy Boga? Jeśli Go wybieramy, to zgadzamy się na utratę tego, co nas od Niego oddziela. Jeśli wybieramy Boga, to On uwalnia nas z myśli, pragnień, które nas od Niego oddzielają. Dla Niego jest to bardzo łatwe. Nie ma problemu, z którym by sobie nie poradził.

Często nie umiemy czegoś sobie czy innym odmówić. To jest wielka sztuka umieć odmówić ze względu na wierność Bogu i walczyć nie walcząc. Sztuka dyplomacji polega na tym, żeby komuś tak przestawić swój punkt widzenia, aby on czuł się szczęśliwy z tego powodu, że nie będą zrealizowane jego zamiary. Sztuką jest odmówić nie odstraszając, nie poniżając, bez poczucia wyższości.

Jeśli spotykamy osobę, która nie wierzy w Boga, możemy jej powiedzieć: „boleję nad tym, że nie wierzysz, bo nie wiesz, co tracisz”. To nie wierzącym dzieje się krzywda, to niewierzącego coś omija. Szanujmy się, bo Bóg nas kocha. Nie musimy się bać, że ktoś nas skrzywdzi. Krzywdziciel sam siebie krzywdzi.

Jeśli bolejemy nad tym, że zawiedliśmy się na kimś, to sami siebie nie szanujemy, bo jesteśmy skoncentrowani na sobie, na swojej wizji i pomyśle na życie. Ten, który nas skrzywdził jest naprawdę nieszczęśnikiem, który żebrze o Boże miłosierdzie. My powinniśmy ufać, że Bóg się nad nim ulituje.

Żebrak otrzymywał od darczyńcy regularnie, co niedziela 10 złotych. Pewnego dnia dostał tylko 5 złotych. Zdziwiony zapytał: „dlaczego dostałem mniej?” Darczyńca zaczął się tłumaczyć, że syn poszedł na studia i teraz musi zaspokoić zwiększone potrzeby dziecka. Szkoda by było, żeby zmarnował swoją szansę, bo nauka mu idzie doskonale. Wtedy żebrak odrzekł zasmucony: „bardzo się cieszę, że syn pana studiuje, ale dlaczego za moje”.

Nie musimy się zbytnio martwić o to, co doczesne. Mamy zabiegać o sprawy królestwa Bożego. W czasie spowiedzi nieraz ktoś po wyznaniu grzechów mówi: postanawiam poprawę. Postanowić może tylko Bóg, bo to co postanowi, to się spełnia. My możemy obiecać poprawę. Postanowienie jest wiedzą. Mamy oczekiwać, prosić, aby Bóg dał nam łaskę. Powiedzieć dziecku sto razy: nie rób tego. To jak byśmy nic nie powiedzieli. Nie jesteśmy sprawcami. Gdybyśmy byli sprawcami, to wystarczyłoby jeden raz powiedzieć.