mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Miłość prowadzi do służby. Konf. 22.10.2019

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 22 października 2019

Znalezione obrazy dla zapytania kardynał Newman

John Henry Newman (1801-1890)

Zdjęcie: politykateologiczna.pl

Dnia 30 listopada 2019 odbędzie się Adwentowy Dzień Skupienia RRN na Jasnej Górze. Grupy Ruchu z obu diecezji warszawskich są odpowiedzialne za przygotowanie i organizację Dnia Skupienia. Mając na uwadze obowiązki związane z organizacją, możemy docenić służbę tych, którzy w poprzednich latach organizowali spotkania jasnogórskie, kiedy my byliśmy uczestnikami. Teraz to my jesteśmy wezwani, aby służyć innym.

Czasami patrzymy na służbę, jako na upokorzenie. Dzieje się tak, jeśli żyjemy w środowisku osób, które nie cenią sobie służby, albo służby nie doświadczyli. W Kościele jesteśmy obdarowani przez Pana Jezusa, ale też przez ludzi. Z fundamentu wiary wypływa potrzeba służenia innym. Im fundament wiary jest silniejszy, tym służba jest trwalsza. Potrzebna jest również pokora. Prawdziwą wielkość mierzy się zdolnością do służby. Powinniśmy budować siebie i innych na fundamencie wiary, a fundament pokory jest potrzebny, by się nie zniechęcać.

Na naszych spotkaniach służy nam wiele osób. Jest schola, ktoś śpiewa psalm, inny czyta, ktoś przygotowuje modlitwę wiernych. Różne to są rodzaje posługiwania i nie są one upokorzeniem. Nawet św. Jan Paweł II pełnił we wspólnocie Kościoła wiele posług. Jeśli sobie nie przypisujemy darów, to posługiwanie będzie hojne.

W ostatnią niedzielę (20 października 2019) papież Franciszek kanonizował kardynała Jana Henryka Newmana. O nowym świętym papież Benedykt XVI powiedział, że otrzymał on od Boga dar posługi myślenia, czyli posługiwania poprzez myślenie. Przez 24 lata był duchownym anglikańskim. Poszukiwał prawdy, stawiając prawdę na pierwszym miejscu. Studiując lekturę ojców Kościoła doszedł do prawdy. W wieku 44 lat złożył wyznanie wiary i przystąpił do sakramentu spowiedzi. Został przyjęty do Kościoła Katolickiego. Przewidział wszystkie trudności, które go czekały. Miał jasne widzenie wielu spraw, dzięki temu mógł mówić prawdę i odpowiadać na zarzuty. Jego posługiwanie w Kościele jest szczególnym darem dzielenia się tym, co otrzymał od Boga. Pod koniec życia prowadził bogatą korespondencję z wieloma osobami wyjaśniając im konkretne trudności. Posługa myślenia i jasnego przekazywania prawdy była zindywidualizowaną posługą rozświetlania mroków tych osób, które się do niego zwróciły. Na jego grobie jest umieszczone motto: „Od mgły ciemności do prawdy”

Przez wiarę stawać się narzędziem Bożej miłości. Konf. 8.10.2019

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze 8 października 2019

Podobny obraz

Zdjęcie: karmel.pl

Św. Tereska od Dzieciątka Jezus zmagała się ze swoją niechęcią do jednej z sióstr w karmelitańskim klasztorze, która ją denerwowała i drażniła. Nie mogąc sobie sama poradzić z negatywnymi emocjami, pojęła wysiłek, aby przez akt wiary wyjaśnić i rozwiązać rozgrywający się w jej sercu konflikt. Aby nie upaść duchowo, Teresa oparła się na akcie wiary.

Aktem wiary było dla Teresy uświadomienie sobie, że nielubiana siostra, jest wybraną przez Boga – oblubienicą Chrystusa. Aktem wiary było uświadomienie sobie, że jest ona świętą zakonnicą, miłą Bogu. Starała się nie koncentrować na wadach ją drażniących i pomimo swoich wewnętrznych oporów była wobec niej miła i często się do niej uśmiechała. Serdeczny sposób postępowania św. Teresy zadziwił niczego nieświadomą siostrę, która była przekonana, że Tereska ją szczególnie lubi.

Spojrzenie wiary, oparte na prawdzie jest ważne, ponieważ otwiera drogę, by nadprzyrodzona miłość mogła kierować naszymi relacjami i postępowaniem. Gdy to sobie uświadomimy stajemy się narzędziem Bożej miłości.

Wiara ma wyrażać się w czynach. Akt wiary stał się przyczyną zmiany postawy Teresy i czynów wypływających z miłości. Żywa wiara jest sposobem reagowania na to, z czym się w życiu spotykamy. Może wpływać na zmianę naszej postawy wbrew uprzedzeniom, osądom czy zranieniom z przeszłości. Bez aktów wiary nie przekroczymy naszych ograniczeń.

W Ewangelii z ostatniej niedzieli (Łk 17, 5-10) usłyszeliśmy, jak apostołowie prosili Jezusa, aby przymnożył im wiary, ponieważ uświadomili sobie, że ich wiara jest niewystarczająca. Ciekawa jest odpowiedź Jezusa: „Gdybyście mieli wiarę taką, jak ziarno gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniami i przesadź w morze, a byłaby wam posłuszna”. Jaki jest sens tej odpowiedzi? Jezus przede wszystkim każe im się zastanowić, czy w ogóle mają wiarę. Ziarna gorczycy z Palestyny są tak maleńkie jak pył. Kilkadziesiąt takich ziarenek ma objętość jednego ziarnka maku. Trudno sobie wyobrazić coś mniejszego, a jednak i to by wystarczyło, by zmieniać rzeczywistość.

Przyjrzyjcie się sobie, czy w ogóle macie wiarę? Tutaj dotykamy naszej postawy widocznej w relacji z Bogiem. W modlitwie często prosimy: „Panie umocnij moją wiarę”, „Panie spraw, by moja wiara była żywa”. Chcemy, by Jezus udoskonalił naszą wiarę, którą jesteśmy pewni, że posiadamy. A powinniśmy modlić się: Jezu, nie mam wiary, więc daj mi wiarę, choćby jak ziarnko gorczycy, a będę zmieniał świat". Jezus wtedy nie odmówiłby nam łaski wiary, takiej co góry przenosi.

W Hymnie o miłości (1Kor 13, 1-13) św. Paweł pisze: „Gdybym miał... wszelką, możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym”. Wiara jest darem w służbie miłości. Otwiera drogę, by miłość Boża przemieniała świat.

Akt wiary Teresy był niewielki. Uznała, że nielubiana siostra jest świętą zakonnicą, którą miłuje Bóg. Ten akt wiary stał się dla niej doświadczeniem, dzięki któremu zobaczyła, jak wspaniałym jest spotkanie ze światem Bożej miłości. W tym znaczeniu wiara jest krokiem pośrednim, by miłość Boża była naszym udziałem.

Konferencja zapisana na podstawie notatek E.Myśliwiec

Ewangeliczne dzieci miłują mocą Boga. Konf. 1.10.2019

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze, 1 października 2019

Znalezione obrazy dla zapytania Bóg istnieje  obrazy

Zdjęcie z Stacja7.pl

Czy mamy wpływ na istnienie powietrza? Czy możemy sprawić, żeby powietrza nie było? Nie mamy żadnego wpływu na to, czy powietrze jest, czy go nie ma. Podobnie, jak nie mamy wpływu na to, czy Pan Bóg jest, czy Go nie ma. Panu Bogu, w Jego istnieniu nie przeszkadza wcale, czy człowiek w Niego wierzy. A nawet więcej, bez względu na to, czy w Niego wierzy lub nie wierzy, jest nieustannie ogarnięty Jego troską, miłością, opieką, łaskawością, opatrznością.

Prawda o obecności Boga w naszym życiu jest niepodważalna, nawet jeśli nie korzystamy z dobrodziejstw Jego obecności. Na ile jest obecny Bóg w naszym życiu? Mamy własne plany życiowe, koncepcje, jacy powinni być inni ludzie. Złościmy się, jeśli jest inaczej, niż byśmy chcieli. Na przykład uczniowie byli oburzeni na mieszkańców Samarii, bo ci odmówili gościny im i Jezusowi. Samarytanie mieli ku temu powody, bo Żydzi nie utrzymywali z nimi kontaktów. Jakub i Jan chcieli Samarytan ukarać w okrutny sposób, ale szczęśliwie zapytali Jezusa, czy mogą sprowadzić zniszczenie na miasto. A Jezus im tego zabronił.

Boga trzeba pytać o Jego wolę, jak mamy się zachować. W codziennym życiu nie pytamy się Boga, co myśli o naszych zamiarach. Kiedy ktoś zrobi coś nie po naszej myśli, to nie umiemy się powstrzymać, by nie powiedzieć bliźniemu tak, że mu „w pięty pójdzie”. Jeśli nie pytamy Boga, jak postąpić, co powiedzieć, to często zapalamy „święty ogień” naszego oburzenia, siejąc zniszczenie wokół siebie.

Św. Tereska z Lisieux, patronka dzisiejszego dnia, miała w klasztorze siostrę, której nie lubiła. Postanowiła nie okazywać jej swojej niechęci, lecz tak postępować, by czuła się akceptowana. Pewnego dnia owa siostra zapytała Tereskę: co widzisz we mnie takiego niezwykłego, że się do mnie uśmiechasz? Kiedy mamy do czynienia z osobą, której nie akceptujemy, to nie chodzi o to, by jej unikać, czy ją zwalczać, lecz o to, byśmy zmienili postawę naszego serca. Pewien franciszkanin mawiał: jeśli widzisz, że ktoś źle postępuje, to nie mów mu, co robi źle, ale módl się za niego.

Nie możemy ignorować Boga żyjąc w oparciu o własne możliwości, tak jak nie możemy odizolować się od powietrza. Bóg będzie nas ratował, byśmy się nie zamykali na Niego.

Jeśli ktoś nie słyszy tego, co mówię, niech się nie martwi, bo nie jest ważne, czy słyszy, najważniejsze, by wszystko oddawać Bogu. To, że się źle słyszy, nie ogranicza jego bycia blisko Boga. Tak myśląc, będziemy wzrastać w postawie dziecka Bożego. Jeśli czujemy się ograniczeni naszymi możliwościami, zachowajmy spokój. Wykorzystujmy te sytuacje, by zwracać się do Pana Jezusa i do Maryi, byśmy mogli wzrastać w dziecięctwie Bożym i zaczęli inaczej patrzyć na naszych bliźnich.

Konferencja zapisana na podstawie notatek E. Myśliwiec

Błogosławieństwo cierpienia. Konf. 17.09.2019

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 17 września 2019

Znalezione obrazy dla zapytania modlitwo ubogiego w duchu obrazy
Łzy na modlitwie - źródło: deon

W sobotę 14 września 2019 przeżywaliśmy święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Tego dnia odbywała się akcja ewangelizacyjna „ Polska pod krzyżem”. Jeśli ktoś nie był we Włocławku, to warto wysłuchać wieczornej Drogi Krzyżowej, w czasie której dawały świadectwo osoby doświadczone przez cierpienie fizyczne czy psychiczne. Oni odważyli się zaufać Jezusowi i doznali łask Miłosierdzia Bożego.

Włoski zakonnik o. Dolindo Ruotolo (1882 – 1970), o którym piękne świadectwo dała p. Joanna Bątkiewicz – Brożek we Włocławku przed nabożeństwem Drogi Krzyżowej, w swoim życiu doświadczył wiele cierpienia lecz ono go, ani nie przygniotło, ani nie zdominowało. Stało się szczególnym pomostem, przez który nawiązywał serdeczną więź z Jezusem. Już samo imię tego zakonnika jest intrygujące, ponieważ słowo „dolindo” po włosku znaczy boleść. Kto nadaje takie imię dziecku?

Przez kilka lat ks. Dolindo miał zakaz odprawiania Mszy świętej i przyjmowania komunii świętej. Było to jego wielkie cierpienie. Jednak po latach tęsknił do tamtego czasu, ponieważ otrzymał wtedy wiele łask. Ks. Dolindo miał specyficzny sposób przyjmowania swojego cierpienia. Każdego dnia po obudzeniu się pozdrawiał swoje dolegliwości. Kiedy dokuczał mu ból w kręgosłupie, mówił: „dzień dobry bólu kręgosłupa”. Kiedy nie mógł już chodzić, mówił: „dzień dobry paraliżu”.

Cierpienie jest tajemnicą. Nie można w prosty sposób wyjaśnić dlaczego cierpimy. Cierpienie czasem może być skutkiem grzechów swoich czy bliskich, może też być niezawinione, jak cierpienie Jezusa. To jest tajemnica tylko Bogu znana. Rąbka tej tajemnicy Jezus uchylił podając powód braku możliwości widzenia niewidomego od urodzenia: „Stało się tak, aby objawiły sprawy Boże” (J 9, 3). Bez bólu życie nie jest prawdziwe. Bez tej próby możemy żyć iluzją. Ból weryfikuje, czy prawdziwie jesteśmy oddani Bogu, czy życie duchowe jest powierzchowne, czy głęboko osadzone na zaufaniu Bogu. Cierpienie jest poważną próbą wiary i wierności.

Jaki jest nasz stosunek do cierpienia? Powinniśmy widzieć w nim okazję do nawiązania łączności z Jezusem. Jeśli z drugim człowiekiem przeżywamy wspólne trudności i wspieramy się wzajemnie, to zaczyna między nami istnieć szczególna więź przyjaźni i porozumienia. Tym bardziej z Jezusem w cierpieniu nawiązujemy serdeczną więź, która nas ze sobą silnie splata. Cierpienie i ból stają się specyficzną „tętnicą” łączącą nas z Chrystusem cierpiącym i to bardzo skutecznie. Nie znaczy to, że mamy zaniedbywać siebie lub nie leczyć się czy nie prosić o uzdrowienie. Ale kiedy cierpienie czy ból się pojawi mamy prawo do łączności z Jezusem. Czy moje cierpienie łączy mnie z cierpieniem Chrystusa? Czy może jest wykorzystywane przez diabła, by zniszczyć moją relację z Panem Jezusem?

Wiele ludzi żyje w przeświadczeniu, że musi coś znaczyć, być kimś. A jeśli tak nie jest są załamani. Przeżywają ból istnienia, bo wszystko im się zawaliło w życiu. Nie zgadzając się na taki stan, próbują się odbić z piekła cierpienia i życia bez nadziei. Jednak poczucie nicości z perspektywy wiary jest miejscem uprzywilejowanym. W tym stanie nasze serce jest najbardziej otwarte na Boże działanie. Poczucie nicości nie jest tragedią, ale zaproszeniem, by otworzyć się na miłość Jezusa. Bóg daje światło i może posłużyć się otwartością słabego człowieka, by objawić swoją moc i miłość. Tylko Bóg wie, jak zagospodarować trudy naszego życia dla naszego dobra. Przez cierpienie otrzymujemy błogosławieństwo, a łaska Boża może stać się bardziej owocna. Bóg wie, jakie znaczenie mają nasze niepowodzenia, trudności, cierpienia dla nas, dla naszych rodzin, dla Kościoła, dla naszej Ojczyzny.

Czy wyjazd do Wrocławia na inaugurację roku formacyjnego może być cierpieniem łączącym nas z Chrystusem? Wczesna pobudka, długa podróż, późny powrót do domu, Czy jest to problem, czy dar? Czy chcę łączyć się „tętnicą” Bożych łask? Prośmy Matkę Bożą o ducha odwagi przyjęcia, tego co daje Bóg.