mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

17 czerwca 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa z parafii św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Legionowie.

Modlitwa zawierzenia, jako postawa ptochosa – ubogiego w duchu ewangelicznego żebraka. Konf. 11.03.2025

Konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego

Zacisze, 11 marca 2025

Modlitwa zawierzenia, jako postawa ptochosa – ubogiego w duchu ewangelicznego żebraka.

W Ewangelii św. Marka (Mk 10, 46-52) opisane jest spotkanie Jezusa z niewidomym żebrakiem, Bartymeuszem, które miało miejsce poza miastem Jerycho. Siedzący przy drodze żebrak dowiedział się, że przechodzi Jezus, o którym słyszał, że uzdrawia chorych, więc zaczął głośno wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Bartymeusz miał nadzieję, że Jezus może go uzdrowić, tak jak wielu innych dotąd uzdrawiał.

W Medjugorie siostra Emanuela założyła dom dla uzależnionych młodych mężczyzn. Młodzi nie prosili jej o jedzenie, czy pieniądze, ale by ich nauczyła, jak mają żyć. Byli oni bezradni wobec swojego uzależnienia. Wcześniej dali się zwieść fałszywej nadziei, która przyniosła im rozczarowanie. Prosili o pomoc, bo mieli nadzieję, że siostra będzie potrafiła wskazać drogę wyjścia z nałogów i nauczy ich jak mają żyć jako dorośli ludzie.

Ubogi w duchu żebrak ewangeliczny uznaje, że nie ma już dla niego nadziei poza Bogiem. Autor natchniony w Psalmie 130 woła: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie. Panie wysłuchaj głosu mego. Nachyl swe ucho na głos mego błagania. Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie, Panie, któż się ostoi? Ale Ty udzielasz przebaczenie, aby Ci ze czcią służono”. Ubogi woła z ufnością do Boga. Chce mieć z Nim łączność. Woła do Boga z głębokości swojej duszy, w której pełno jest buntu, zniechęcenia, nieczystości i grzechu. On wie, że bez Boga nie ma dla niego nadziei, bez Boga nie potrafi już żyć.

Bóg przechodząc obok nas, kiedy wołamy do Niego z głębokości naszej duszy, uczy nas postawy zaufania, byśmy szczerze prosili Go, aby ulitował się nad nami. Ubogi w duchu widzi, że jego własnością są grzechy, ale dlatego, że zaprosił Boga, stał się Jego godnym. „Co chcesz, abym ci uczynił” - pyta Jezus, Odpowiedź brzmi: „Rabbuni, abym przejrzał”. My możemy powiedzieć: Abym mógł żyć.

Modlitwa zawierzenia, jest modlitwą pozwalającą na to, by żyć duchem Boga, by móc żyć. Uznanie grzeszności, zaufanie Bogu, postawa wdzięczności i zanurzenie w Bożym miłosierdziu, to ważne elementy modlitwy zawierzenia. W ten sposób przywoływane jest Boże miłosierdzie. Ta modlitwa pozwala żyć i uczy żyć. Człowiek uznający prawdę o sobie woła do Boga: Ulituj się nade mną, bym mógł żyć w Twoich ramionach tu na ziemi i w niebie.

Jeden z obrazów przedstawiaja powrót syna marnotrawnego do domu ojca. W tle postaci syna jest namalowana przestrzeń martwa, bez życia, a w tle postaci ojca przestrzeń żywa. Tam gdzie znajdował się ojciec przyroda była ożywiona, rozkwitały kwiaty, rozwijały się rośliny. W nas nie ma życia, ale jeśli przywołujemy Boga, to nasza dusza zaczyna się rozwijać, ożywiać. Bóg wskrzesza martwe dusze, daje im życie i okazuje miłosierdzie. Takie było doświadczenie wielu świętych.

Błogosławiona wina, która prowadzi do komunii z Bogiem. Konf. 4.03.2025

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 4 marca 2025

Błogosławiona wina, która prowadzi do komunii z Bogiem.

Dnia 25 lutego 2025 roku, we wtorek zmarł ks. bp. Kazimierz Romaniuk, który był pierwszym Ordynariuszem Diecezji Warszawsko - Praskiej. Ks. biskup przez wiele lat pełnił funkcję Rektora Seminarium Duchownego w Warszawie.

W czasie pożegnania w gonie kapłańskim Zmarłego wspominał ks. bp Rafał Markowski, który był jednym z Jego wychowanków, a później współpracownikiem, towarzyszył mu też w  ostatnim okresie życia. Prowadził z Nim rozmowy, wychodził na spacery. Ks. bp. Rafał zauważył, że to, co nas zbliża do siebie, to nie są plany, wysiłki, marzenia, ale bliskość z Bogiem. Realizuje się ona w ten sposób, że to Bóg przybliża się do nas, szczególnie wtedy, gdy czujemy się bezradni, słabi fizycznie, psychicznie i duchowo.

Każdemu z nas zależy na bliskości i przyjaźni z Bogiem. Jest to doświadczenie upragnione. Nam jako przyjaciołom Jezusa odsłaniana jest wola, plany i zamysły Boga Ojca. Jezus zaprasza nas, abyśmy zostali Jego przyjaciółmi i daje nam to, co otrzymał od swojego Ojca. Relacja przyjaźni z Jezusem nadaje sens życiu i pomaga przekraczać próg wieczności.

Relacja przyjaźni i bliskości Jezusa jest nam przybliżona w Ewangelii św. Jana w obrazie Dobrego Pasterza, który szuka zagubionej owcy. Kiedy ją odnajduje, pochyla się nad nią, podnosi, bierze w ramiona i wraca z nią do owczarni. Sytuacja zagubionej owcy, która sama oddaliła się od stada i znalazła się w niebezpieczeństwie jest dobrym przykładem, jak doświadczyć przybliżania się i troski Dobrego Pasterza. Nie chodzi o to, by się oddalać, ale będąc w stadzie dbać o dobrą relację z Jezusem.

Każdy z nas znajdował się w sytuacji zagubionej owcy, kiedy odeszliśmy wbrew woli Jezusa. A później doświadczyliśmy szczególnej bliskości, troski Jezusa. Doświadczyliśmy tego, jak brał nas na swoje ramiona i niósł do Owczarni. Jezus przychodzi do zagubionej owcy z miłością. Potrzebujemy takiego odnalezienia.

Wokół nas znajdują się osoby, które takiego odnalezienia potrzebują. Kiedy to dostrzegamy, wtedy intensyfikujemy modlitwę, martwimy się o naszych zagubionych braci. W takiej sytuacji potrzebny jest akt wiary. Ten akt wiary w działanie Jezusa może zmienić naszą modlitwę. Nie jest to wtedy tylko modlitwa prośby, ale też modlitwa ufności i dziękczynienia. Może się też tak zdarzyć, że odnaleziona owca okaże się przyjacielem Pana Jezusa. Nasz akt wiary sprowadza działanie Boże na ziemię, a brak wiary je odwleka. Wiele cudów Jezus dokonał ze względu na akt wiary, tych co troszczyli się o swoich bliskich. Ze względu na nasz akt wiary Jezus może odnaleźć naszego zagubionego bliźniego. Takie Boże działanie zrealizowało się w Kanie Galilejskiej, w domu w Kafarnaum, gdzie Jezus uzdrowił sparaliżowanego człowieka wniesionego na noszach przez czterech mężczyzn.

Fakt, że zostaliśmy uratowani od zniewoleń, że nawróciliśmy się może zawdzięczamy komuś, kto z wiarą modlił się za nas do Jezusa. Dlatego i my możemy prosić za innymi. Zagubionych osób wokół nas jest wiele. Nie zawsze je dostrzegamy. Zaniedbujemy modlitwę za tych, co potrzebują być odnalezieni przez Jezusa, by doświadczyli Jego przybliżenia się, by doświadczyli, jak Jezus, jako Dobry Pasterz bierze ich na swoje ramiona i przyprowadza do swojego Kościoła.

Świadomość bycia owcą zagubioną i pragnienie bycia niesionym przez Dobrego Pasterza jest drogą do budowania bliskości z Jezusem. To otwiera nas na działanie apostolskie. Chroni nas przed potępianiem i osądzaniem bliźnich oraz przed obojętnością na ich trudną sytuację. Wyposażeni w wiedzę, że owca zagubiona chce doświadczać bliskości Jezusa, uczestniczymy w dziele Jezusa w ramach wspólnoty Kościoła. Nasze akty wiary, nadziei i miłości torują drogę do intensyfikowania Bożego działania. To pragnie czynić Maryja w nas we wspólnocie Kościoła.

Przyjąć dar ufności z pomocą Matki Bożej. Konf. 25.02.2025

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 25 lutego 2025

Przyjąć dar ufności z pomocą Matki Bożej.

Kto się zdobywa na postawę ufności? Człowiek zadowolony z siebie, nie mający poczucia grzechu nie ma potrzeby zdobywania się na akt ufności. Gdy nie ma potrzeby ufać, gdyż wszystko, o czego zapragnie, to ma, wtedy znajduje się wielkiej pułapce złego ducha. Bóg dlatego dopuszcza bezradność w naszym życiu, aby nas wychowywać do ufności i byśmy się oswajali z myślą, że On jest.

W raju szatan Adama i Ewę kusił do powątpiewania w dobroć Boga, skłaniał ich do podejrzewania Boga o podstępne zamiary i do przekroczenia jedynego Bożego zakazu, a kiedy pierwsi ludzie popełnili grzech zły duch natychmiast pozbawiał ich nadziei i ufności. Podobnie działa wobec wszystkich ludzi. Najpierw kusi, a później zarzuca wyrzutami, żeby człowiek czuł się najgorszym, samotnym, odrzuconym przez Boga, a jednocześnie zabija w człowieku ufność.

Dlatego ważna jest umiejętność rozpoznawania swojej sytuacji i umiejętność natychmiastowego szukania Pasterza. Ewangeliczny obraz zagubionej owcy doskonale oddaje stan człowieka, który po popełnieniu grzechu czuje się bezradny. W stadzie, które pasie Pasterz wszystkie owce wpatrują się w Niego i są przez Niego prowadzone bezpiecznie. Tylko jedna się zagubiła i uwikłała w czynność własną, wynikającą z zaniedbania modlitwy zawierzenia. Kiedy się nie zawierzamy, to już się gubimy, bo czynność własna cały czas nam zagraża.

Świadomość własnej grzeszności, powracający grzech, z którego trudno jest się poprawić, świadomość, że ranimy Jezusa powoduje poczucie bezradności. Gdy stwierdzimy, że nie ma już dla nas ratunku i nadziei na poprawę, wtedy łatwo o postawę nieufności. Gdy nie potrafimy zaufać, to znajdujemy się w bardzo niebezpiecznej sytuacji.

Brak modlitwy zawierzenia, życie czynnością własną sprawiają, że stajemy się zagubioną owcą. Brak troski o rozeznawanie woli Bożej i brak modlitwy zawierzenia powodują, że stajemy się odpowiedzialni za wielkie zło, choć może się wydawać nam, że nie zrobiliśmy niczego złego. Ci, co żyją czynnością własną są zagrożeniem dla innych, bo odpowiadają za potępienie człowieka.

Czy spowiadamy się z grzechu zaniedbania modlitwy zawierzenia? Czy spowiadamy się z tego, że nie szukamy woli Bożej, a gonimy za własnymi pomysłami? One nie muszą być złe, mogą być nawet dobre, ale są to tylko nasze pomysły, nie Boże plany. Pewna matka modliła się za swojego syna i jego rodzinę, aby się nawrócili. Upominała ich, że nie chodzą do kościoła. Ale ani zwracanie uwagi, ani jej modlitwa nie przynosiły oczekiwanego skutku. Po pewnym czasie zaczęła inaczej myśleć. Zrozumiała, ile jest w niej pychy, bo myśli o sobie, że jest lepsza, mądrzejsza, bardziej pobożna. Gdy zobaczyła swoją pychę, zaczęła się modlić o swoje nawrócenie, by Jezus ją uratował. Czuła się, że jest przyczyną zła, bo uważa się za lepszą, a innymi pogardza. Zrozumiała, że to ona potrzebuje miłosierdzia. Jedna osoba zdobyła się na ufność i zdarzył się cud, bo po pewnym czasie usłyszała, jak syn z rodziną wieczorem się modli, jak rodzina umawia się na wspólne wyjście do kościoła na niedzielną Mszę świętą.

Bóg czeka na naszą ufność i na naszą modlitwę zawierzenia. Czeka, kiedy ta zagubiona i bezradna owca pozwoli się wziąć na ramiona. Zagubiona owca jest zbyt słaba, by samodzielnie wrócić do stada. On musi ją sam zanieść do swojej Owczarni, bo sama by nie doszła. Nasza wola jest zbyt słaba, dlatego potrzebujemy ramion Jezusa, by nas podniósł i zaniósł do Kościoła. Gdyby Jezus nie wziąłby nas na ramiona, to może nigdy nie wrócilibyśmy do Jego Kościoła. Matka Boża użycza nam swojej woli, byśmy wrócili do Jezusa.

Maryja pod krzyżem usłyszała: „Oto syn Twój”. Możemy te słowa odnieść do siebie. Możemy siebie umieścić w ramionach Matki Jezusa, by nas prowadziła do Boga. Gdy Maryja będzie z nami, to wszystko będziemy mieli, co jest potrzebne do zbawienia.

Zaniedbanie modlitwy zawierzenia niesie poważne konsekwencje. Za sukcesem politycznym prezydenta amerykańskiego mogła stać modląca się za niego babcia. W jego gabinecie jest wielu katolików. Mówią prawdę, mówią normalnym językiem.

Pomimo notorycznego odchodzenia od modlitwy zawierzenia zachowajmy ufność, że pomimo licznych niewierności Jezus nas ocali. Jezus pochyla się z miłością nad nami, czy zdobędziemy się na ufność. Zagubiona owca nie ma siły mówić: tak lub nie. Ale może pozwolić na to, by Pasterz wziął ją w ramiona. Maryja za nas mówi: tak. Ona ufa za nas i jest wdzięczna, że Jezus pochyla się nad nami i bierze nas w swoje ramiona. Na końcu naszego życia też się nad nami pochyli.

Zagubieni w czynności własnej. Konf. 18 02.2025

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze 18.02.2025 r.

Zagubieni w czynności własnej

Temat konferencji zwraca uwagę, że możemy być zagubieni, ale nie tylko osobiście lecz także we wspólnocie. A już dwie osoby to wspólnota. Sam Pan Jezus mówi, «Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich» (Mt 18, 20). Jednak zdarza się raczej, że gromadzimy się bardziej w imię tego świata, a wtedy Pan Jezus, chociaż też jest blisko, to jest jakby powstrzymywany w swoim działaniu. Rodzi się więc pytanie: na ile ja zwracam się, pośród rozlicznych wydarzeń mojego życia, do Jezusa, Ducha Świętego, Ojca niebieskiego, Matki Bożej, świętych, aniołów? Na ile podążam za słowem Boga, Jego śladami, bo przecież czasem wypadnie za Jego przykładem nadstawić drugi policzek, albo schować miecz wrogości w sytuacji zagrożenia. Czy takich wyborów dokonuję, czy raczej chcę rozwiązywać sprawy po swojemu, inaczej niż uczy Pan Jezus?

Pewien ksiądz powiedział do parafianki: „Pani jest głucha!”, a ona na to: „To ksiądz jest głupi!”. Jesteśmy zazwyczaj przekonani o swojej własnej sprawiedliwości, a duch tego świata podpowiada nam: „jesteś mądry, zrób to po swojemu”. I przedstawia nam do wyboru 100 wspaniałych czynności własnych. Problemem jest to, którą wybrać; ile na to mamy czasu?

Przed siedmioma laty dwóch Polaków przemierzało pieszo Stany Zjednoczone, jeden ze wschodu na zachód, a drugi z północy na południe, kreśląc symbolicznie trasą pielgrzymki na mapie Ameryki znak krzyża, modląc się w intencji jej i jej mieszkańców. Jeden z nich spotkał mormona, który dowiedziawszy się o ich misji wypalił: „A to ty jesteś z tego kraju, który przeszkadza socjalistycznej Europie w zaprowadzeniu jej porządków.” A przecież żaden człowiek nie jest w stanie zrobić czegokolwiek doskonale. Nie sam człowiek też jest czy będzie dla kogoś zbawicielem.

Łatwo przychodzi nam myśleć po swojemu, a duch tego świata chce rządzić naszym myśleniem przez strach albo kłamstwo czyli manipulację. Trzeba zadawać jak najczęściej pytanie: co Ty Boże mi sugerujesz? Jest ważne usłyszeć, co mówi Bóg w danych okolicznościach, a nie co mówią ludzie. Co więc możemy zrobić? Nasze akty wiary, akty strzeliste powinny nas prowadzić do ufności. Np. modlitwa „Jezu ufam Tobie” nie tyle powinna być wypowiadana słowami, ale prowadzić do zaufania Bogu w naszych sercach. Możemy używać uznanych przez Kościół modlitw, ale ważne jest by wnikać świadomie w ich treść. Pytać na modlitwie: czego Panie Jezu ode mnie albo raczej dla mnie pragniesz? Żyć duchem wypowiadanej modlitwy, sercem zwracać się ku Sercu Boga, modlić się szczerze.

Świat nam podsuwa różne nieistotne rzeczy, którymi się zaczynamy przejmować, bać się ich, mówić o nich, postępować z nimi, tak jak nam powiedzą, może nawet modlić się, tak jak nam powiedzą. Tymczasem potrzebujemy szczerości i ufności wobec Pana Jezusa, żeby zobaczyć to co nas spotyka w prawdzie. Chrystus przez swoje nauczanie i swojego ducha będzie nas naprowadzał na właściwe myślenie. Wtedy może się okazać, że coś trudnego nie musi być nieszczęściem, tylko największym darem. Powinniśmy zwracać się do Niego z ufnością, szczególnie w trudnym doświadczeniu, kiedy sami nie jesteśmy w stanie się obronić. On jest dobrym Pasterzem, który nas odnajdzie w naszym zgubieniu, opatrzy i będzie prowadził, a jak będzie potrzeba to weźmie na swoje ramiona i przeniesie przez dolinę ciemną.