mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Tajemnica wiary Maryi w obliczu krzyża. Konf. 7.05.2024

Konferencja ks. Emila Adlera

Zacisze 7 maja 2024

Tajemnica wiary Maryi w obliczu krzyża

Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał.

Kościół wraz z Maryją znajduje się u stóp krzyża i my wraz z Maryją mamy stanąć u stóp krzyża. Jak mamy reagować na trudności w naszym życiu, jeśli ich nie rozumiemy? Co mamy zrobić, kiedy doświadczenia nas przygniatają i stajemy się ich ofiarami? Potrzebujemy nowego spojrzenia na swoje trudności.

Pan Jezus ostatni cud uzdrowienia dokonał bezpośrednio przed rozpoczęciem się Wielkiego Tygodnia. Był to cud dokonany wobec człowieka niewidomego od urodzenia. My również potrzebujemy mieć otwarte oczy wiary. Potrzebujemy spojrzenia wiary na trudne wydarzenia, które mają się nastąpić.

Jezus nie wjechał tryumfalnie do Jerozolimy. Nie wjechał na wspaniałym rumaku, jak wielcy wodzowie. Wjechał na osiołku. Tłumy wołały „Hosanna Królowi Dawidowemu”, oczekując, że teraz wprowadzi oczekiwane królestwo króla Dawida. Chcieli poczuć dumę ze swojego państwa Izrael, które, natychmiast powinno zostać uwolnione z niewoli rzymskiego okupanta. Gdy nadzieje nie zostały spełnione, ten sam tłum kilka dni później wołał: Ukrzyżuj Go”, bo nie na takiego Zbawcę oczekiwali, jakiego im Bóg dał w osobie Jezusa Chrystusa. Właśnie dlatego Go odrzucili.

Jezus przynosił inną logikę, niż oczekiwali, Bożą logikę. Jezus jadący na osiołku, nie okazywał swojej potęgi i władzy. Okazał się Sługą pokornym, nie narzucającym się, nie żądającym ofiar, jako Ten, który bierze na siebie ciężar zbawienia. W czasie ostatniej wieczerzy umywał nogi uczniom, podkreślając postawę służby. Umywanie nóg było powinnością niewolnika. Jezus pokazał logikę służby: „Skoro Ja wam to uczyniłem, to i wy Mnie naśladujcie”. Zmuszanie do służby rodzi niewolnika, albo najemnika, a zachęcanie do dobrowolnej służby, uczyniło ich i czyni nas – wolnymi.

Jezus dobrowolnie zdecydował się oddać życie, aby nas zbawić. Logika Jezusa jest inna od ludzkiej logiki, która dąży do tego, by czuć się docenianym, chwalonym, podziwianym, domagającym się swoich praw, spełniania oczekiwań przez innych. Logika Jezusa zachęca do podjęcia odpowiedzialności za drugiego człowieka, za wspólnotę. Jezus zachęca do tego, by uklęknąć i umywać nogi swoim bliźnim. Jeśli chcesz być szczęśliwym, to uczyń kogoś innego szczęśliwym. Nie wymagaj, nie oczekuj, ale służ. Chrześcijanin nie jest władcą przybywającym na koniu, ale sługą na ośle. Spotkaliśmy w życiu ludzi, którzy nam i innym służyli. Byli to nasi rodzice, kapłani, przyjaciele, wychowawcy. Kiedy odchodzą, to okazuje się, że brakuje nam ich i ich pokornej służby. Gdy podejmujemy dobrowolnie służbę, wtedy dzielimy się z bliźnimi talentami i czasem otrzymanym od Boga.

W czasie Eucharystii słyszymy słowa: „Bierzcie i jedzcie”. Mamy nie tylko spożywać Eucharystię, ale również zdecydować się służyć jak Jezus i jak On przyjąć ciężary. Krzyż wydaje się wielką stratą. Jezus choć był wielki i mógł mieć wszystko, to stracił wszystko. Z pozoru wszystko wydawało się bezsensowne. Jednak poznając historię męki na krzyżu przekonujemy się, że pozorna klęska Jezusa na krzyżu okazała się owocna, ponieważ przyniosła zbawienie. Możemy korzystać z owoców dokonanego zbawienia i włączyć się w jej historię.

Pan Jezus powiedział, że posyła swoich uczniów, a tym samym nas, byśmy głosili Ewangelię, tak jak Jego posłał Bóg Ojciec. Jakie było apostolstwo Jezusa? Czy zbawił nas przez nauczanie, albo przez dokonane cuda? Jezus zbawił nas przez przyjęte dobrowolnie cierpienie. Apostołowie, tak jak Jezus nauczali, czynili cuda, ale również oddawali swoje życie. Grzech pierworodny wynikał z nieposłuszeństwa, dlatego świat zbawia posłuszeństwo, które zapoczątkował Jezus. Dlatego zbawienie stało się możliwe dla wszystkich ludzi, także dla nas.

Słowa św. Pawła z Listu do Kolosan: „ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa”, nie oznaczają, że zbawczemu cierpieniu Chrystusa czegoś brakowało. Wszyscy mamy mieć udział w Jego posłuszeństwie. Mamy jednoczyć nasze cierpienia z Jego cierpieniem. Powierzając się Bogu, łączymy się z cierpieniem Jezusa. Pozwalamy, by nasze cierpienie było zbawcze.

Cierpienie staje się owocne, gdy spełnia następujące warunki:

Akceptacja – potrzebna jest chrześcijańska akceptacja cierpienia. Każde zdarzenie może być przyjęte, jako dar z ręki Boga. Maryja pod krzyżem przyjmuje wszystko ze spokojem, bo wie, że Jezus wypełnia wolę Ojca. Ona, tak jak Jezus przyjmuje wszystkie doświadczenia, jako dar od Boga.

Powierzenie się Bogu – Maryja sama powierza się Bogu. My również w tym, co nas dotyka mamy powierzyć się Panu Bogu. Nie jest to rezygnacja, nie jest to obojętne stwierdzenie, „a niech się dzieje co chce”. Powierzenie się jest daniem Panu Bogu dostępu do siebie, do swojego serca, do swojego cierpienia, smutku, czy samotności.

Działanie – polega na ofiarowaniu Panu Bogu swojego cierpienia w intencji innych.

W ten sposób dopełniane są braki udręk Chrystusa. Choć cierpieniu Chrystusa niczego nie brakuje, to my musimy się włączyć i stać się częścią Jego krzyża. Tylko wtedy nasze cierpienie ma wartość. Nie jest bezsensowne, samotne. Bez Chrystusa cierpienie jest tylko bólem. Cierpienie przeżywane z Chrystusem ma sens i ratuje świat.

Maryja pod krzyżem nie rozpacza, nie narzeka na brak sprawiedliwości, nie złorzeczy oprawcom, nie krzyczy, że wszystko nie ma sensu. Maryja łącząc się z Chrystusem staje się Współodkupicielką.

Powierzajmy Maryi siebie, swoje cierpienie, to co jest bolesne, co nam nie daje nadziei. Niech Ona uczy nas postawy zawierzenia i akceptacji i aktywnego włączenia się w cierpienia Jezusa Chrystusa.

Powierzać Maryi życiowe nasze życiowe krzyże. Konf. 23.04.2024

św. Siostra Faustyna Kowalska | Miłosierdzie - św. Faustyna - Dzienniczek -  Koronka - obraz Jezu, ufam Tobie - Sanktuarium - online

Św. Faustyna Kowalska w jednym ze swych tekstów napisała, aby nie martwić się o przyszłość i żyć tylko chwilą obecną.

Jeśli w szkole ma zapowiedziany sprawdzian, to uczeń przygotowując się do niego, żyje dniem dzisiejszym, czy jutrem? Jeśli nie przygotowuje się do sprawdzianu, to czy żyje dniem dzisiejszym, czy jutrzejszym? Jak można żyć jutrzejszym dniem nie ucząc się? Można bać się, co to będzie, zamartwiać się, i uciekając od tego przykrego stanu np: grać w gry, pocieszać się, że jakoś to będzie. Jeśli zaprosiliśmy gości i nie przygotowujemy się do spotkania, nie posprzątamy mieszkania, to czy to jest rozwaga, czy paraliż woli?

Zły duch kusi nas pozorami prawdy. Łatwo pomylić odwagę z brawurą, troskę z nadmiernym przejęciem. Takich sytuacji codziennie jest mnóstwo. Wymagają one od nas pewnego zaangażowania. Potrzebujemy rozeznać, z jakiego powodu chcemy czy mamy coś podjąć. Czy może ze strachu i jakiejś obawy? Mamy jakoś przygotować się do czekających nas wydarzeń, lecz lęk powoduje, że martwimy się niepotrzebnie. Czasem przygotowaniom towarzyszy panika lub jej pozorna odwrotność - nonszalancja.

Prośmy Boga, by te niewłaściwe zachowania rozjaśniał światłem swojego Ducha i udzielał nam ufności. Św. Maksymilian Kolbe w czasie różnych doświadczeń zwracał się do Matki Bożej. Nie zawsze dawało to jasności sytuacji, za to dawało poczucie bezpieczeństwa to jasności sytuacji, za to dawało poczucie bezpieczeństwa i było bezcennym ratunkiem, by nie martwić się na zapas.

Czasem stosujemy mechanizmy odwracania uwagi od tematu. Kiedy jesteśmy w niekomfortowej sytuacji, musimy się wytłumaczyć z niewłaściwego zdarzenia czy przeoczenia ratujemy się chwytami pozwalającymi na ucieczkę od problemu, Nie mierzymy się z problemem, tylko go unikamy, np.: gdy ktoś nam zwróci uwagę na nienieuczesane włosy, mówimy, że za to mamy ładnie pomalowane paznokcie. Różne są sytuacje wprowadzające nas w zakłopotanie. Możemy się bronić swoistą nonszalancją, by uciekać od niewygodnego dla nas tematu.

Św. Wojciech, patron dzisiejszego dnia, miał wiele niepowodzeń w życiu, ale Bóg prowadził go w taki sposób, by uczył się pokory. Przeżywał, ale też i podejmował upokorzenia: jako szlachetnie urodzony i jako biskup. Był przyjacielem cesarza. Na zamku nie mając nic do wykonania potajemnie czyścił giermkom buty, ale i tego też zabroniono mu robić.

Pozwalajmy Bogu, by uwalniał nas od przeprowadzania naszej woli, byśmy chcieli, tylko tego co On chce. Jeśli mamy wizję czyjegoś życia, pozwólmy mu zrealizować jego pragnienia, nie nasze. Denerwujemy się, gdy ktoś nie chce słuchać naszych „dobrych rad”, ustąpmy, nie bądźmy niecierpliwi. Nie wiemy z pewnością, czy to coś" jest dobre dla niego. Możemy powiedzieć to, uważamy, ale też przyjąć to,  gdy ktoś nie chce tego uwzględnić. Rezygnacja z własnej wizji będzie zbawienna. Nie jest tak łatwo zrezygnować z własnego pragnienia, trudno jest ustąpić. Nie jest łatwo zrezygnować z rozżalenia, gdy coś się nie udaje, jak zaplanowaliśmy. Oddajmy to Bogu. Może to nie jest właściwy sposób, może jest to właściwa pora.

Pozwólmy uwolnić serce z przekonania, że wiemy najlepiej. Zrezygnujmy z planów, gdy budzą one niepokój. Zapraszajmy Boga, by to On prowadził nas, drugiego człowieka, sprawy, wydarzenia. Prośmy Go, by leczył nas z zacięcia i uporu. Matka Boża nie żyła w gniewie i w uniesieniu i wyniosłości. Ona łagodnie będzie przeprowadzać nas przez życiowe burze i uwolniać z przekonania, że mamy we wszystkim rację. Ona pokaże ostatecznie, co jest prawdziwym dobrem w życiu naszym i innych.

Konieczny trud walki z pychą. Konf. 16.04.2024

Konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego

Zacisze, 16 kwietnia 2024

Konieczny trud walki z pychą.

Patron Szkoły

Grzechu pychy zazwyczaj nie dostrzegamy. Zdradzają go konkretne czyny. Pycha podobna jest do góry lodowej, której aż 89,3% masy znajduje się pod wodą, a tylko 10.7% masy jest widoczne ponad taflą wody. Pycha tylko niewielkim stopniu jest przez nas dostrzegalna. Dopiero upadek, czy słabość sprawiają, że się ujawnia. Kiedy wzniesiemy się do Chrystusa zobaczymy własną pychę.

Pycha jest okłamywaniem samego siebie, tworzeniem fałszywego obrazu we własnych oczach, przypisywaniem sobie Bożego działania, uznawaniem Bożych darów za własne osiągnięcia zdobyte dzięki osobistemu wysiłkom. Prawdą jest, że nasze sukcesy są przede wszystkim zaproszeniem do współpracy z Bogiem. Dobrze to obrazuje poniższy żart. „Słoń i mrówka idą przez most. Mrówka mówi do słonia: Ale tupiemy”. Człowiek, tak jak ta mrówka działa, ale największy wkład w podjętym dziele podjętym ma Bóg.

Trzeba działać przeciwko własnemu egoizmowi, przeciwko własnej pysze i żyć w pokorze. Mamy codziennie pracować nad zdobyciem pokory. „Kiedy zapominamy podlać drzewo, które dopiero co posadziliśmy, drzewo to umiera. Jeśli zapominacie każdego dnia ćwiczyć się w pokorze, drzewo waszej duszy uschnie”.

Św. Maksymilian Marii Kolbe napisał list do swoich uczniów: „Najdroższe dzieci. Pisząc listy po japońsku poddałem się pysznej myśli, że jakoś potrafię klecić w tym języku. I zaraz poczułem, że węzeł gorącej miłości ku Niepokalanej ochłódł. Siedzę przed Jej figurką i zdaje się mi, jakoby Ona robiła mi wyrzuty, gniewała się. Dzieci najukochańsze, nie wierzcie nigdy takiemu uczuciu. Jak się poczujecie winnymi, chociażby to był grzech zupełnie świadomy i ciężki, i często, bardzo często się powtarzający, nie dajcie się nigdy oszukać diabłu zniechęcenia, ale jak tylko poczujecie się winnymi, oddajcie całą winę waszą, bez rozbierania i badania jej, jedynemu słowu MARYJA. Oddajcie go Niepokalanej na własność, jak ja to przed chwilą uczyniłem i starajcie się najbliższą czynnością sprawić Jej przyjemność, jak ja to czynię, dopisując tych kilka słów do was, Najdroższe Dzieci”.

Gdy człowiek nie wierzy w miłość, wtedy chce zapracować na miłość, fałszując obraz miłości w sobie. Pycha jest fałszywym poczuciem wielkości, z którego nic nie zostanie. Pokora, to życie w prawdzie. Św. Bernardeta Soubirous przed swoją śmiercią usłyszała od jednej z sióstr, że obrazki z jej podobizną dobrze się sprzedają. Zapytała się za ile i gdy usłyszała, że za grosze, to odpowiedziała: „Widzisz, ile jestem warta". Człowiek pyszny cieszyłby się ze swojej popularności, a św. Bernardeta będąc na łożu śmierci walczyła z pychą.

Ks. Stefan Frelichowski stwierdził, że pokora nie jest aktem, ale stanem. Jest stałą skłonnością do ponoszenia upokorzeń. Nawet jeśli ich nie ponosi, to jest stale gotowy ponieść upokorzenie, aniżeli popełnić grzech. Na płycie grobowej ks. Jana Balickiego jest umieszczony wers z psalmu będący jego mottem: „Dobrze Panie, żeś mnie upokorzył, dobrze”. (Ps 119, 71)

Kiedy doświadczamy porażek jesteśmy ogołacani z pychy i stajemy się bardziej prawdziwi. Darem Bożym jest usłyszeć i przyjąć prawdę o sobie. Na co dzień zmagamy się z samym sobą, z własną pychą, słabością, trudnym charakterem. Widząc swoją kondycję prośmy o Boże miłosierdzie, bo potrzebujemy współpracy z Bogiem.

Synergia jest słowem pochodzącym z języka greckiego i oznacza proces współdziałanie dwóch lub więcej ludzi, którzy osiągają większy efekt niż gdyby działali odrębnie. Efekt synergii oznacza współdziałanie, prowadzi do osiągnięcia wyniku, który przekracza sumę wyników, jakie mogłyby być osiągnięte przez te elementy, gdyby działały osobno. Potoczną formułą na określenie efektu synergii jest równanie 2+2=5 (choć w kontekście synergii możliwe jest także równanie 2+2=3).

Bóg zniża się do człowieka i uzależnia swoje działanie od jego otwarcia. Nie dajmy się ponieść pysze, co odwraca nasze oczy od Boga ku sobie. Gdyby człowiek miał kilofem rozkruszyć Giewont, nie byłoby to możliwe. Ale gdyby w trud pracy zaprosił Boga? Byłby osiągnięty efekt synergii. Współpraca z Bogiem jest możliwa dzięki modlitwie: modlitwie dziękczynnej, prośby, adoracji i skrusze. Tyle jest możliwości, by uznać wielkość Boga i Jego panowanie. „Człowiek pokorny nie boi się porażki. W istocie nie boi się niczego, nawet samego siebie, ponieważ doskonała pokora zawiera w sobie doskonałą ufność w moc Boga, wobec którego żadna władza nie ma znaczenia i dla którego nie istnieją żadne przeszkody”. (Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń str. 178)

Święci byli przekonani, że Bóg zawsze zwycięży, zwycięży Jego miłość. Człowiek może upadać, ale Bóg jest wielki. Trzeba Mu zaufać, bo On może wiele dokonać przez nas. Powinniśmy mieć postawę św. Jana Chrzciciela, który mówił: „Potrzeba, aby On wzrastał, a ja się umniejszał”. (J 3, 30) Na starość nasze stawy i mięśnie sztywnieją. Tak samo duch kostnieje, gdy nie jest poruszany miłością i prawdą Bożą.

Powinniśmy codziennie pracować nad pokorą. Ks. Andrzej Buczel zalecał, aby podczas odmawiania brewiarza modlić się codziennie o pokorę. Trzeba się schylić po największe dary Boże. „Kiedyś sądziłem, że największe dary Boże stoją na najwyższych półkach, dlatego sięgają po nie tylko chrześcijanie, którzy wzrośli wysoko w wierze. Teraz już tak nie myślę. Sądzę, że Bóg najcenniejsze swe łaski zostawił na najniższych pólkach i dlatego sięgają po nie ludzie pokorni”. Kardynał Karol Wojtyła podczas wizytacji w jednej z parafii zwrócił się do dziecka: Mów głośniej, bo cię nie słychać. Dziecko odpowiedziało: „Schyl się, a będziesz słyszał”. Te słowa zrobiły na kardynale tak duże wrażenie, tak, że zmienił tekst homilii i mówił o tym, jak Bóg pochyla się nad człowiekiem. Św. Faustyna Kowalska pracując w kuchni starała się smacznie przygotowywać posiłki, nie po to, by być chwaloną, ale by Bóg był uwielbiony.

Módlmy się o prawdziwą pokorę. Przybliżajmy się do Boga.

Świadomość prawdy – lekarstwem na pychę. Konf. 9.04.2024

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 9 kwietnia 2024

Dawid i Batszeba | Opowieść biblijna

Król Dawid i prorok Natan

W różnych okolicznościach naszego życia odkrywamy prawdę o sobie, która jest ceną doświadczeń, jakie daje nam Bóg poznać na drodze życia. Prawdę o sobie poznali: król Dawid i święty Piotr. 

Król Dawid poznał prawdę o sobie po popełnieniu grzechu. Wtedy przyszedł do niego prorok Natan prosząc, aby król wydał wyrok w następującej sprawie. Opowiedział historię dwóch ludzi. Jeden z nich bogatszy posiadał stado owiec, drugi biedniejszy miał tylko jedną owcę, która była dla niego wszystkim, co miał. Do bogatszego przybył przyjaciel. Gospodarzowi szkoda było zabijać jedną ze swoich licznych owiec, więc zabrał biedniejszemu sąsiadowi jego jedyną owieczkę, by przygotować ucztę. Króla oburzyła ta historia. Powiedział, że za taki czyn bogaty gospodarz powinien ponieść surową karę, a za owieczkę zapłacić poczwórnie. Wtedy Natan powiedział do króla: „Ty jesteś tym człowiekiem” i przypomniał mu jego historię, jak został wybrany na króla przez proroka, jakie odnosił zwycięstwa dzięki Bożej łasce, jak Bóg umacniał jego królestwo, a jego uczynił wielkim królem. A teraz Dawid, choć miał wiele żon, uległ pożądaniu i uwiódł jedyną żonę Uriasza, którego później nakazał zabić, gdy sprawa się wydała. Dawid uznał prawdę usłyszaną od Boga z ust proroka. Przyznał się do grzechu. Wobec tego Natan powiedział, że Bóg odpuszcza mu ten grzech, ale z powodu tego, że wzgardził Panem, dziecko, które się poczęło - umrze. Doświadczenie słabości, żal za popełniony grzech, skłoniły króla do napisania psalmu zaczynającego się od słów: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego! Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną (Ps 51, 3-5).

Jezus prowadził delikatnie św. Piotra, aby pokazać mu prawdę o jego kondycji duchowej. Piotr był pierwszym, który wyznał, że Jezus jest Mesjaszem. Kiedy Jezus został aresztowany, Piotr na dziedzińcu Najwyższego Kapłana, wobec obcych ludzi zaparł się trzykrotnie Mesjasza. Piotr gorzko płakał, żałował za swoje słowa, ale po zmartwychwstaniu Jezusa otrzymał odpuszczenie grzechu. Świadomość prawdy o sobie i otrzymanej łaski towarzyszyła mu w późniejszej działalności apostolskiej. Wobec wszystkich wyznawał prawdę o Jezusie i o swojej słabości, aż do swojej męczeńskiej śmierci.

My również w różnych okolicznościach poznajemy prawdę o sobie. Chociaż pragniemy pełnić dobre czyny, to ulegamy grzechom i podszeptom złego ducha. Obserwując siebie, słuchając swoich najbliższych o sobie zdobywamy wiedzę o tym, jakimi jesteśmy naprawdę, i to jest lekarstwo na pychę. Kiedy jesteśmy niesprawiedliwie oceniani za swój wysiłek i pracę, albo przychodzą niepowodzenia, i te upokorzenia są lekarstwem na pychę. Czasem jest to krytyka zasłużona, czasem niesprawiedliwa. Szorstkie potraktowanie też może być lekarstwem na pychę. Jesteśmy słabymi ludźmi, którym nie wszystko się udaje, potykamy się o swoje grzechy, ale mimo wszystko, jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga, za nas oddał swoje życie Jezus Chrystus, i to również jest lekarstwem na pychę.

Święci uważali, że ich prawdziwą własnością przed Bogiem, nie są dobre czyny, ale ich własne grzechy. Święta Tereska od Dzieciątka Jezus uznawała swoją nicość i oczekiwała wszystkiego od Boga.

Zróbmy wszystko, by ujawniona przez Boga prawda o nas, nie została przez nas odrzucona. Prośmy Matkę Bożą, by pomagała nam przyjąć tę prawdę.