mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Jak odnaleźć swoją drogę i Bożą łaskę w dzisiejszych wydarzeniach. Konf. 1.03.2022

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 1 marca 2022

Autokary z dziećmi z domu dziecka z Ukrainy zatrzymały się w Piotrkowie.  Mieszkańcy ruszyli z pomocą ZDJĘCIA | Piotrków Trybunalski Nasze Miasto

foto z gazety: Piotrków Trybunalski. Nasze miasto

Na wczorajszym spotkaniu moderatorów rozważyliśmy, jak mamy patrzeć na te trudne wydarzenia, które rozgrywają się na naszych oczach, będących wynikiem decyzji i ambicji osób doprowadzających do cierpienia, bólu i dramatów ludzkich. Św. Paweł zapisał: „tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska ” (Rz 5, 20), czyli gdy skutki grzechu się potęgują, Bóg rozlewa ogrom łask, które stają się widoczne w wielu wymiarach.

Obserwujemy, jak wiele wspaniałomyślnych inicjatyw podejmują ludzie z różnych środowisk, w tym ci, którzy są uważani za niezbyt otwartych na Boga. Przychodzą ze spontaniczną pomocą dotkniętym skutkami wojny. Okazują widoczne miłosierdzie w wymiarze materialnym.

Kto w stosunku do brata deklaruje swoją życzliwość, by ten otrzymał to, co potrzebuje, a tego by nie okazał, to jego słowa są próżne i daremne. Dar materialny jest istotny w służbie Kościołowi. Zachęcam, by z tego widocznego nurtu się nie wyłączać i starać się znaleźć w nim swoje miejsce.

Pojawiła się potrzeba, by udostępniać w miarę swoich możliwości pokój lub mieszkanie osobom z Ukrainy. W pierwszym odruchu serca grupa osób wybrała się na przejście graniczne, by własnymi autami zabrać do swoich mieszkań uchodźców. Ku swojemu zdziwieniu nie znaleźli ani jednej takiej osoby, gdyż w pierwszych dniach przyjeżdżali ci, co mieli już zapewnione miejsce zamieszkania w Polsce. Pomimo fiaska poszukiwań, zgłosili swoją deklarację i kontakt w punkcie rejestracyjnym i pustymi samochodami wrócili do domów. Po 24 godzinach poproszono ich, aby wyjechali naprzeciw jadącym ludziom, którzy nie mieli zapewnionego lokum w Polsce. Nigdy nie przewidzimy sposobu Bożego działania.

Jako wspólnota mamy sygnały od naszych braci z Ruchu mieszkających w Ukrainie, jak wygląda sytuacja w ich parafiach i miejscu zamieszkania. Kościół jest tam otwarty cały dzień. Przychodzą do niego licznie ludzie, aby się modlić i wymieniać informacjami, komu potrzebna jest pomoc i kto mógłby jej udzielić. Wśród ludzi obecna jest modlitwa i ofiarność.

Jeśli słyszymy o potrzebie przyjęcia w ramach parafii pewnej liczby osób bądźmy otwarci, nie obojętni. Strumień Bożego wezwania idzie szeroko. Wszystko jedno skąd płynie, podejmijmy wezwanie do działania na Bożą chwałę.

Cieszymy się, że osoby pozostające daleko od Kościoła angażują się w wymiarze materialnym. Również i my na miarę własnych możliwości, a nawet ponad miarę, bądźmy gotowi przyjść z pomocą. Naszym zadaniem jest rozpoznać łaskę Bożą i ją podjąć. Bądźmy gotowi i czujni, by nie przespać czasu, gdy jesteśmy potrzebni.

Ze strony ukraińskiej płyną słowa wdzięczności wobec zwykłych Polaków, władz państwowych, samorządowych i organizacji. Wymiar materialny pomocy przejawiający się w konkretnych czynach jest ważny, potrzebny i przemawiający, by Bóg mógł wejść w życie ludzkie. Jednak nie mniej ważny jest wymiar duchowy miłosierdzia w udzielaniu się łaski.

Św. Tereska z Lisieux w 1887 r. w święto Zesłania Ducha Świętego poprosiła ojca o pozwolenie wstąpienia do Karmelu. W utwierdzeniu się w tej decyzji pomogła jej pewna informacja, o której przeczytała w gazecie. Chodziło o egzekucję przestępcy Pranziniego. Zaczęła się za niego żarliwie modlić, aby przed śmiercią doznał skruchy. W dniu egzekucji, morderca z początku nie chciał pomocy księdza, lecz potem, gdy miał położyć głowę pod gilotynę, zmienił zdanie i poprosił kapłana, żeby mu podał krzyż, po czym go ucałował. Teresa wyprosiła dla niego łaskę żalu za grzechy, odkrywając przy tym, że jej modlitwa i skrucha może doprowadzić do skruchy zbrodniarza. Akty skruchy, wyrzeczenia, modlitwy mają znaczenie przed Bogiem.

Cichą tajemnicą wszystkich sióstr w Karmelu w Lisieux była modlitwa, wyrzeczenia, ofiary w intencji pewnego karmelity, który wcześniej był znanym duszpasterzem, spowiednikiem, zakonnikiem znanym i poszukiwanym do głoszenia konferencji, rekolekcji w ówczesnej Francji. Otóż ten znakomity kapłan w pewnym okresie swojego życia odwrócił się od Boga i z żarliwego duszpasterza stał się żarliwym wrogiem Kościoła, walczącym z Bogiem i z wierzącymi ludźmi. Walka o jego skruchę wymagała większych ofiar i modlitw ze strony św. Tereski i całego Karmelu. Przez wiele lat siostry modliły się nieprzerwanie, ale św. Tereska nie otrzymała tak spektakularnego znaku, jak w przypadku Pranziniego. Chociaż wiadomo, że dziennik „Dzieje duszy” trafił do rąk byłego zakonnika po śmierci świętej i choć w dzienniku nie padło jego nazwisko, to mógł zapewne rozpoznać, że to za niego modliła się święta zakonnica i jej współsiostry.

Bóg daje łaskę pobudzając wiele dusz do aktów skruchy, by torować drogę do nawrócenia tym, których ambicje są powodem cierpień wielu ludzi. Wiemy, że samo cierpienie nie nawraca człowieka do Boga, ale może prowadzić do Boga i powodować otwarcie serca na skruchę i łaskę. Skruszone serce absorbuje łaskę Bożego miłosierdzia i może stać się kanałem, przez które Bóg może docierać.

Módlmy się, byśmy odnaleźli w tym czasie swoją drogę i łaskę.

Miłość Jezusa jest łaskawa. Konf. 22.02.2022

Konferencja ks. Emila Adlera

Zacisze 22 lutego 2022

Po co, komu kościół? - Slow Faith

W ostatnią niedzielę słyszeliśmy Ewangelię, w której Jezus wzywał nas do miłości nieprzyjaciół. Pojawić się może pytanie, czy idealny chrześcijanin ma być cichym, łagodnym, pokornym, łaskawym? Sam Pan Jezus powiedział o sobie: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem ” (Mt 11, 26)

Pewne małżeństwo amerykańskie posyłało swojego syna do szkół katolickich. Wykształcenie syna było dla nich kosztowne. Spodziewali się, że zostanie wychowany na człowieka miłego, nie sprawiającego problemów, dostosowującego się do ludzi i każdych warunków. Kiedy dorósł, zaczął sprawiać kłopoty, a takiego zachowania rodzice nie akceptowali. Matka napisała maila do duszpasterza, w którym pytała: „Co się stało z naszym dzieckiem, co te szkoły mu dały?” Ten odpowiedział krótko: „Nie ma problemu z synem, tylko z Panią.” Później dopisał, że przeprasza za zbyt ostrą uwagę. Po kilku dniach kobieta odpisała: „Ksiądz ma rację”. Człowiek miły, nie prowokujący, nie zauważony, taki, co to „przeprasza, że żyje” – nie jest ideałem chrześcijanina.

Żyjemy w czasach, w których przyznanie się do wiary nie jest dobrze widziane, Są kraje, w których wierzący pozbawiani są wolności religijnej. Uważa się, że przekonania religijne należy pozostawić w kościele, a modlitwa jest wyłącznie sprawą prywatną. Powoli i w naszym kraju zachodzą podobne zmiany. Czy religijność jest dla nas przeszkodą, czy zachowujemy się tak, by z naszą wiarą się nie ujawniać, dostosowując się do oczekiwań większości? Czy potrafimy wyrażać własne poglądy? Czy przytakujemy większości, by ukryć własne zdanie?

Jezus był łagodny dla ludzi ubogich, zranionych i dla skruszonych grzeszników. Zauważał tych, którzy czuli się niegodni, by do Niego podejść, tak jak ta kobieta cierpiąca na krwotok, która nie śmiała Go prosić i jedynie frędzli płaszcza chciała dotknąć. A jednocześnie był stanowczy wobec faryzeuszy i tych, co Go atakowali, zarzucając Mu, że działa nie mocą Bożą, ale mocą Belzebuba. Jezus nie uciekał przed żołnierzami w Ogrodzie Oliwnym. Nie używał siły wobec tych, co Go prześladowali. W trakcie procesu spoliczkowany przez jednego ze sług arcykapłana, nie oddał uderzenia, ale zadał odważne pytanie: Dlaczego Mnie bijesz?

Kiedy Jezus mówił o sobie, że jest cichy i łagodny sercem, to nie znaczy, że był słaby i wycofany. Jezus cichy i łagodny sercem ma w sobie siłę miłości: która nie niszczy, która staje w obronie potrzebujących pomocy ludzi i potrafi służyć tym, których kocha. Jego miłość nie jest egoizmem, który walczy o swoje i wycofuje się, jeśli może cokolwiek stracić. Moc miłości Jezusa nie niszczy, ale buduje. Miłość Jezusa jest pocieszająca i łagodna dla tych, którzy są świadomi swoich grzechów, ale stanowcza dla tych, którymi trzeba wstrząsnąć.

Jezus na krzyżu był łagodny wobec skruszonego Dobrego Łotra. Okazał mu swoją łaskę, dając obietnicę zbawienia i raju. Jezus tak samo łagodnie nas traktuje. On jest dla nas wzorem, abyśmy podobnie postępowali z pomocą Jego łaski wobec naszych bliźnich. Musimy pamiętać, że bez Niego, bez Jego łaski nie jesteśmy zdolni do miłości wobec najbliższych, a tym bardziej do miłości nieprzyjaciół. Wielka miłość Boga zobowiązuje nas do traktowania z miłością innych ludzi tak, jak zostaliśmy przez Boga ukochani. Jesteśmy zdolni do takiej postawy, możemy kochać bliźnich i powinniśmy ich kochać.

Wspólnota. Konf. 15.02.2022

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze 15 lutego 2022

http://jezuschrystus.eu/wp-content/uploads/2015/05/Wieczerza-PRADZ.jpg

Większość z nas jest już wiele lat w RRN. Znamy się dobrze w grupie parafialnej. Na początku byliśmy zafascynowani i bardzo zaangażowani, zabiegaliśmy o możliwość spotkań. Czy i teraz po latach dobrze się czujemy w naszych grupach parafialnych?

Bóg nie jest sam, istnieje w Trzech Osobach, jest miłością i jednością. Nie jest Jego zamysłem,  aby człowiek był sam. Stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Chce byśmy żyli w relacji z Nim i z innymi ludźmi. Wspólnota jest darem Boga, została nam dana, byśmy się nie pogubili, nie potępili i nie żyli w samotności.

Przed laty przeprowadzono w Niemczech okrutne w skutkach doświadczenie. Umieszczono grupę małych dzieci w ośrodku, gdzie miały zapewnioną właściwą opiekę (jedzenie, czyste ubrania itp.), ale nie nie pozwalano im na jakiekolwiek bliskie kontakty z dorosłymi opiekunami. Nie można je było brać na ręce, przytulać, okazywać uczuć. Potraktowano je bezosobowo. W wyniku eksperymentu część dzieci zmarło. Nawet pustelnik nie jest samotny, bo pozostaje w relacji z Bogiem.

Wspólnota jest darem, gdzie objawia się Bóg. Wspólnota jest miejscem, rozwoju pod każdym względem, gdzie uczymy się miłości, poświęcenia i uświęcenia. Jednak celem naszego życia nie jest wspólnota, ale Pan Bóg.

Wspólnota jest darem, ale też krzyżem, miejscem zranień. Doznajemy je od bliskich nam osób, ale i sami ich ranimy. Wynika to z naszej słabości. Bóg we wspólnocie ludzi ma konkurenta, czyli diabła, który chce wszystko popsuć. Należy pamiętać, że bez Boga nie ma jedności, nie ma ducha ani życia, za to jest śmierć. Dlatego tak ważne jest zapraszanie Boga do swojego życia i do swojej wspólnoty. Podstawą jest bliska relacja z Panem Bogiem na poziomie ja i Ty, dopiero na tej bazie można budować relacje z innymi. Przeżywanie wspólnoty z ludźmi bez Boga najczęściej jest niedoskonałe, prowadzi do kłótni i rozłamu i z biegiem czasu staje się udręką.

Czy relacje z innymi nas budują? We wspólnocie może ujawniać się rywalizacja, np: kto jest lepszym, kto więcej posiada. Niszczący wpływ na wspólnotę ma przekonanie, że jest się mądrzejszym, sprawniejszym, doskonalszym, lepszym niż inni, po to, by być chwalonym, czy wywyższonym. Należy rozpoznawać, jaki jest nasz stosunek do bliskich nam osób? Czy ich osądzamy? Czy widzimy tylko siebie? Czy szukamy tylko swoich korzyści? Czy staramy się dawać i służyć. Należy odkrywać, demaskować wszystko, co łączy się z pychą i ujawniać w czasie spowiedzi. Demaskowanie pychy sprawia że diabeł nie ma wiodącej roli wśród nas.

Św. Paweł napisał, „Miłość Chrystusa przynagla nas”. (2 Kor 5, 14) Bez doświadczenia miłości nie jesteśmy zdolni do dobra. Jesteśmy świadomi, że sami z siebie nie umiemy, nie potrafimy okazać miłość drugiemu człowiekowi. Ranimy i jesteśmy ranieni przez innych ludzi. Po spotkaniu z Panem staramy się zmienić własne postępowanie, ale najpierw ze skruchą przepraszamy Boga i drugiego człowieka. W ten sposób ćwiczymy się w pokorze. Wiara, braterstwo z Bogiem, wsparcie wspólnoty promieniuje powodując wzrost pokory. Zdobywamy doświadczenie duchowe i dojrzewamy duchowo. Po każdym spotkaniu z człowiekiem przychodzimy do Pana, a od Niego wracamy do człowieka. I ponownie od człowieka do Pana. Pycha może podpowiadać, że nie ma sensu, że lepiej wszystko zostawić, rzucić, może gdzie indziej będzie łatwiej, lepiej. Ale tu pojawia się pytanie: czy wtedy będzie owocniej? Trudno jest żyć we wspólnocie, jednak trudniej jest bez wspólnoty.

Jezus nie przestaje nas kochać, choć nieustannie Go ranimy. Tylko Jego miłość może nas umocnić, pomimo trudnych bliźnich. Jego miłość może nas poprowadzić przez przebaczenie do jedności we wspólnocie. Jesteśmy zaproszeni do tego wysiłku duchowego.

Podziękujmy Matce Bożej za nasze wspólnoty rodzinne i ruchowe, za każdą osobę, dzięki której możemy się uświęcić i ona przez nas. Maryjo, powierzamy Ci nasze wspólnoty.

Konferencja została zapisana na podstawie osobistych notatek E. Myśliwiec

Miłość nie zazdrości. Konf. III rekolekcje zimowe 2022

Ks. Andrzej Mazański

Konfrencja III na rekolekcje zimowe 2022

 Obraz na płótnie Jezus Miłosierny w koronie cierniowej 90x100cm Wytwory.pl  - sklep z wyobraźnią - obrazy na płótnie, zaproszenia i dodatki ślubne

Człowiek, każdy z nas, ze swej natury jest powołany do życia we wspólnocie ludzkiej. Bez wspólnoty nie ma rozwoju i formacji. Nikt z nas nie jest samotną wyspą – napisze Thomas Merton. Człowiek jest darem dla wspólnoty i ona jest darem dla niego. „Każdy człowiek staje się dzięki niej [społeczności, wspólnocie] „dziedzicem”. Otrzymuje „talenty”, które wzbogacają jego tożsamość i których owoce powinien pomnażać. Słusznie więc każdy zobowiązany jest do poświęcania się na rzecz wspólnot do których należy.” KKK 1880.

Nasze pokolenie, to pokolenie ludzi poranionych. Jednym ze źródeł zranień jest zazdrość. Zazdrość rani osobę, która jej ulega. Fakt, że nie mogę zaakceptować dobra, które jest udziałem innych, podcina zdolność do miłości we mnie. Odrywa mnie od trwania w relacji miłości z innymi. Poprzez zazdrość powstaje wyrwa, rana we wspólnocie. Ta rana przywołuje Bożą miłość, objawioną w Jezusie Chrystusie. Jedynie Chrystus będąc ranionym, nie przestaje kochać. Ukrzyżowany i dręczony na krzyżu modli się za swoich oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią.” Łk 23,34. Miłość Chrystusa przynagla nas, abyśmy naśladowali naszego Mistrza w miłości. My, zranieni, często odrzucamy nadprzyrodzoną zdolność kochania, która ma swoje źródło jedynie w Bogu. Wtedy dochodzi do głosu pragnienie życia dla siebie. Izolujemy się i wybieramy wygodny świat. Odchodzimy od osób trudnych, wybieramy tych, którzy nam sprzyjają.

Tylko żyjąc w komunii z Maryją, jako zranieni, możemy miłować zranionych i tych, którzy nas zranili. Zranieni posługują i żyją dla zranionych.