mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Pokorne poznanie swej niegodności. Konf. 6.10.2020

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego
Zacisze, 6 października 2020
Zitate von Thérèse von Lisieux (10 Zitate) | Zitate berühmter Personen

Konferencje na spotkaniach diecezjalnych i spotkania w grupach parafialnych będą oparte na książce „Zawierzyć Miłosierdziu. Głębia przyzywa głębię”. Publikacja ta jest nowym opracowaniem pierwszych trzech zeszytów Ruchu, wzbogacona o dodatkowe materiały. Została przygotowana przez zespół kapłanów i świeckich pod kierownictwem ks. bp Andrzeja Siemieniewskiego i zatwierdzona przez Konferencję Episkopatu Polski.

W pierwszym rozdziale książki znajdujemy przypomnienie „małej drogi” duchowego dziecięctwa Bożego św. Teresy od Dzieciątka Jezus, doktora Kościoła. Zawarte są w niej podstawowe idee aktu oddania Miłości Miłosiernej autorstwa św. Teresy, którego pełny tekst znajduje się na naszej stronie internetowej. W Ruchu Rodzin Nazaretańskich „mała droga” duchowego dziecięctwa Bożego jest fundamentem i jednym ze źródeł naszej duchowości

Akt oddania się Miłości Miłosiernej, będący oddaniem samej siebie na Ofiarę Całopalną Miłości Miłosiernej Boga św. Teresa przygotowała na dwa lata przed swoją śmiercią, a złożyła 11 czerwca 1895 roku. Możemy powiedzieć, że był zwieńczeniem jej drogi życia. Fakt ofiarowania siebie Miłosiernej Miłości Boga nie był tylko tajemnicą jej serca, ponieważ zachęcała i przygotowywała do jego przyjęcia siostry ze swojego zgromadzenia, a szczególnie te, które były jej powierzone. Udokumentowane jest, że, razem z nią złożyła ten akt jej własna siostra Celina, a 30 listopada 1895 roku jedna z nowicjuszek, siostra Maria od Trójcy Przenajświętszej.

Św. Teresa zapisała: „Pragnąc, aby całe moje życie było aktem doskonałej Miłości, POŚWIĘCAM SIEBIE NA OFIARĘ CAŁOPALNĄ TWOJEJ MIŁOSIERNEJ MIŁOŚCI błagając, byś mnie wyniszczał nieustannie, przelewając w mą duszę strumienie nieskończonej czułości, ukryte w Tobie, bym w ten sposób, o mój Boże, stała się Męczennicą Twej Miłości!” Ogień tej miłości zapłonął w jej sercu dla Boga. Ona wierzyła, że rzeczywiście poświęca siebie Bogu. Była to dla niej najważniejsza i najlepsza droga, by osiągnąć niebo. Wierzyła, że Bóg z nieskończoną czułością będzie przelewać na nią swoją miłość .

Żyjąc tą prawdą św. Teresa wprowadzała na tę drogę współsiostry. Wspomniana nowicjuszka, siostra Maria od Trójcy Przenajświętszej po wcześniejszym przygotowaniu zapragnęła również ofiarować się Bogu. Jednak po zastanowieniu chciała się wycofać. Uznała siebie za niegodną i zapragnęła mieć więcej czasu, aby się przygotować do złożenia aktu. Dzieląc się swoimi wątpliwościami ze św. Teresą zobaczyła, że jej twarz rozjaśniła się radością i usłyszała, że ten akt jest ważny, ważniejszy niż myślimy, a jedynym przygotowaniem do niego, jaki Bóg od niej żąda jest pokorne uznanie własnej niegodności. A więc skoro otrzymała już tę łaskę uznania swej niegodności, może oddać się Bogu bez obawy.

Pokorne uznanie swej niegodności było również w naszej Wspólnocie warunkiem złożenia aktu oddania się Matce Bożej na wyłączną służbę Kościołowi. Poznanie swej niegodności oznacza, że Bóg przygotowuje duszę, by mógł ją hojnie obdarować i skierować na nią swój zalew łask. Udzielanie łask jest związane z uznaniem własnej niegodności. Ktoś, kto nie czuje się niegodny łask, jakie mu Bóg udziela naraża się na zatrzymanie łask. Jeżeli człowiek świadomie lub nieświadomie przypisuje sobie łaski, wtedy Bóg „musi” dawać mu inny rodzaj łask, czyli łaski oczyszczające, a czasami nawet wypalające, które uwolnią go od przywłaszczania sobie darów Bożych. Człowiek musi być przygotowany w pogłębiony sposób, by miłość Boża mogła się w nim rozlewać, aby przyjął łaski wynoszące go, czyniące go kimś ważnym dla innych, aby stał się ważną cząstką wspólnoty Kościoła i aby nie przypisywał sobie tych łask.

Św. Teresa użyła zwrotu: pokorne uznanie swej niegodności. Słowo pokorne jest istotne, ponieważ bywa, że człowiek może uznawać swą niegodność w niepokorny sposób, np.: chcąc się pochwalić „głębią” swej niegodności. Niekiedy z niepokornym uznaniem swej niegodności związany jest smutek. Smutek nie jest objawem pokory, ponieważ świadczy, że człowiek nie uznaje, że Bóg patrzy się na niego, niegodnego, z miłością.

Warto pragnąć daru, które sprawia, że uznamy pokornie naszą niegodność przed Bogiem, aby mógł obdarować bez przeszkód nas swoimi łaskami, którymi mamy dzielić się z innym.

Akt ofiarowania się Miłości Miłosiernej - św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Akt ofiarowania się Miłości Miłosiernej

Oddanie siebie samej na Ofiarę Całopalną Miłości Miłosiernej Boga.

10 najpiękniejszych cytatów Małej Tereski

O mój Boże! Trójco Błogosławiona, pragnę Cię Kochać i starać się, by Cię Kochano, pracować na chwałę świętego Kościoła ratując dusze, które przebywają na ziemi, i wybawiając te, które cierpią w czyśćcu. Pragnę wypełnić doskonale Twoją wolę i osiągnąć ten stopień chwały, który przygotowałeś mi w swym królestwie, jednym słowem, pragnę być Świętą; czuję jednak moją słabość i proszę Cię, o mój Boże, Ty sam bądź moją Świętością.

Skoroś mnie aż tak umiłował, że dałeś mi swego jedynego Syna, by stał się moim Zbawicielem i Oblubieńcem, to nieskończone skarby Jego zasług i do mnie należą, ofiaruję je Tobie z radością błagając, abyś patrzył na mnie już tylko przez Oblicze Jezusa i przez Jego Serce gorejące Miłością.

Ofiaruję Ci także wszystkie zasługi Świętych (którzy są w Niebie i na ziemi), akty Miłości ich, jak również świętych Aniołów; wreszcie ofiaruję Ci, o Trójco Błogosławiona, Miłość oraz zasługi Najśw. Panny, mej drogiej Matki, przez której ręce składam moją ofiarę, prosząc, by ją Tobie przedłożyła. Jej Boski Syn, mój Umiłowany Oblubieniec, powiedział nam za dni swego śmiertelnego życia: „O cokolwiek prosić będziecie Ojca mego w imię moje, da wam”. Jestem więc pewna, że spełnisz moje pragnienia, o mój Boże, że im więcej zamierzasz dać, tym więcej każesz pragnąć. Czuję w mym sercu niezmierzone pragnienia, toteż proszę z ufnością, byś pospieszył zabrać na własność moją duszę. Ach! nie mogę przyjmować Komunii świętej tak często, jak tego pragnę, ale czyż Ty, o Panie, nie jesteś Wszechmocnym? Pozostań we mnie jak w tabernakulum, nie oddalaj się nigdy od Twej małej hostii…

Chciałabym Cię pocieszyć za niewdzięczność występnych i błagam, odbierz mi wolność czynienia czegokolwiek wbrew Twemu upodobaniu. Jeżeli przez słabość kiedyś upadnę, niechże Twoje Boskie Wejrzenie natychmiast oczyści mą duszę, wyniszczając jej wszelkie niedoskonałości, jak ogień, który wszystko przemienia w siebie…

Dziękuję Ci, o mój Boże! za wszystkie łaski, jakimi mnie obdarzyłeś, a szczególnie za to, że mnie przeprowadziłeś przez próbę cierpienia. W dniu ostatecznym z radością będę patrzyła na Ciebie trzymającego berło Krzyża; skoro raczyłeś podzielić się ze mną tym drogocennym Krzyżem, ufam, że w Niebie będę podobna do Ciebie i na moim uwielbionym ciele ujrzę jaśniejące chwałą stygmaty Twej Męki…

Mam nadzieję, że po tym ziemskim wygnaniu pójdę radować się z Tobą w Ojczyźnie; nie chcę jednak zbierać zasług na Niebo, chcę pracować jedynie z Miłości ku Tobie, tylko w tym celu, by sprawiać Ci radość, pocieszać Twoje Najświętsze Serce i ratować dusze, które będą Cię kochać przez wieczność całą.

Pod wieczór życia stanę przed Tobą z pustymi rękoma, bo nie proszę Cię, Panie, byś liczył moje uczynki. Wszelka sprawiedliwość nasza jest skażona w Twych oczach. Pragnę więc przyodziać się Twoją własną Sprawiedliwością i jako dar Twojej Miłości otrzymać wieczne posiadanie Ciebie samego. Nie chcę więc innego Tronu ani innej Korony, jedynie tylko Ciebie samego, o mój Umiłowany!…

W Twoich oczach czas jest niczym, jeden dzień jest jak tysiąc lat, toteż w jednej chwili możesz przygotować mnie do stawienia się przed Tobą…

Pragnąc, aby całe moje życie było aktem doskonałej Miłości, POŚWIĘCAM SIEBIE NA OFIARĘ CAŁOPALNĄ TWOJEJ MIŁOSIERNEJ MIŁOŚCI błagając, byś mnie wyniszczał nieustannie, przelewając w mą duszę strumienie nieskończonej czułości, ukryte w Tobie, bym w ten sposób, o mój Boże, stała się Męczennicą Twej Miłości!

Niechaj to Męczeństwo przygotuje mnie do stawienia się przed Tobą, a potem przyprawi mnie o śmierć, aby dusza moja mogła bezzwłocznie ulecieć w wieczyste objęcia Twej Miłosiernej Miłości…

Pragnę, mój Umiłowany, za każdym uderzeniem serca niezliczone razy ponawiać tę ofiarę, aż rozproszą się cienie i będę mogła ponawiać wyznanie mej Miłości w Wiekuistym Twarzą w Twarz…!

Święta Teresa od Dzieciątka Jezus

Akt zawierzenia - co oznacza. Konf. 29.09.2020

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze 29 września 2020

Istota | Miłosierdzie - św. Faustyna - Dzienniczek - Koronka - obraz Jezu,  ufam Tobie - Sanktuarium - online

 

Większość z nas złożyła akty zawierzenia się Panu Bogu, Panu Jezusowi. Matce Bożej, może składał ktoś prywatny akt zawierzenia się Bożemu Miłosierdziu. Zawierzenie się jest aktem woli i niezależnie do jakiej świętej osoby go kierowaliśmy wiąże się z odniesieniem się do tej samej łaski i mądrości Bożej, której chcemy ufać i się powierzać. Akt zawierzenia się sprawia, że Pan Bóg będzie mógł łatwiej działać w naszym życiu i nas przemieniać.

Dajemy prezenty naszym dzieciom nie po to, by były bardziej zachłanne i powiększały swój stan posiadania, ale po to, by uczyły się wdzięczności i z ufnością wchodziły w relację z nami. Dając „cukierki” będziemy je wprowadzali w sprawy konkretniejsze, ważniejsze, przedstawiali zadania, ukazywali cele. Nawet nie zgadzanie się ze zdaniem dziecka w sprawie zasadniczej też uczy. Dawanie prezentów nie ma uczyć, że wszystko jest łatwe i należy się człowiekowi. Otrzymane dobra mają w nas kształtować postawy, zacieśniać relacje, uczyć przyjaźni.

Zawierzenie się Miłosierdziu Bożemu nie ma na celu magicznego załatwienia trudnych spraw, bo działanie Boga może być zaskakujące po naszej prośbie. Zawierzenie się Miłosierdziu nie ma być jednorazowe, jak magiczne zaklęcie, ale powinno być ponawiane w sytuacjach, w których okaże się, że szczególniej potrzebujemy Bożej pomocy i łaskawości. Te trudne sytuacje przypominają nam, że nie jesteśmy sami. Bóg jest nieustannie przy nas, wie, co się dzieje w naszym życiu i wie dlaczego tak się dzieje. Pozwólmy Mu odkrywać sens wydarzeń, które nas dotykają.

Święty Paweł powiedział: "Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy” (1Kor 8,2)Wydaje się nam, że wiemy już wszystko albo wiele o drugim człowieku, jakie ma zalety i wady, ale nie wiemy, jak na niego i jego sytuację patrzy Pan Bóg. Historia naszego życia rozgrywa się między dwiema skrajnościami, tak jak u św. Piotra. Zostaje w szczególny sposób wyróżniony wobec wszystkich uczniów, bo Jezus mu obiecuje, że na nim zbuduje swój Kościół. A za chwilę, gdy Piotr poczuł się mocnym, by pouczać Jezusa i negować wolę Bożą, „nie przyjdzie to na Ciebie”, określony zostaje przeciwnikiem (Mk 8,33). Powstaje dylemat: mam ufać czy nie ufać Bogu w swoim życiu? Jeśli ktoś przez swoją lekkomyślność i złe postępowanie zmarnował swoje życie, został skazany zasadnie na wyrok śmierci i umierając usłyszy słowa Jezusa: „Jeszcze dziś będziesz ze Mną w raju”, to co mam o tym myśleć? Jezus wiedział o Łotrze więcej, niż ci, którym się wydawało, że wiedzą już o nim wszystko.

Zawierzamy się najczęściej Miłosierdziu Bożemu w skrajnych i trudnych sytuacjach, nawet jest przysłowie: „jak trwoga, to do Boga”. Zawierzać się powinniśmy zawsze, nawet wtedy, kiedy nie dzieje się nic dramatycznego, nawet gdy nic nie grozi. Zawierzać się możemy, by Bóg dał spojrzenie na nasze życie. Zawierzać możemy też sytuacje radosne i kiedy Bóg obdarza nas pokojem.

Rodzi się pytanie: na ile my rzeczywiście zawierzamy się Bogu, a na ile z niedowiarstwem i czy paniką? W wyniku zawierzenia możemy dostać światło, jak należy postąpić albo problem zostanie rozwiązany. Ale co zrobić, kiedy okaże się, że nie wiadomo, jak postąpić, a panika i strach serce ściska?

Grzech, to świadomy i dobrowolny wybór człowieka. Nie wiemy wszystkiego o człowieku, który zgrzeszył. Może zgrzeszył w desperacji, może był wystraszony lub pod wpływem impulsu i nie przemyślał swojej decyzji, może nie był świadomy do końca, co robi. Pozwólmy Bogu, by tak nas przemieniał, byśmy podejmowali właściwe decyzje i działania, i nie komplikowali swojej i innych sytuacji. Bóg chce nas przemieniać, byśmy nie tylko dobrze postępowali, ale i by wynik naszego działania był właściwy i byśmy okazali się Bożymi dziećmi.

Coraz więcej osób nie zawiera małżeństwa mówiąc, że nie jest im potrzebny „kwitek”, aby mogli żyć ze sobą. Czy ktoś mówi, że nie chodzi do sklepu, bo nie potrzebny jest mu paragon? Akt zawierzenia nie podejmujemy dla uzyskania zaświadczenia. Zawierzenie ma dotykać naszego serca i wnętrza, by Bóg mógł w nas działać i nas przemieniać w codzienności.

Pomyślmy, jak to jest z naszym zawierzeniem? Pan Bóg nas sprawdzi: czy naprawdę zawierzamy się Jemu, czy tylko tak mówimy, ale to będzie sprawdzian dla nas nie dla Niego.

 

Prezentacja książki „Zawierzyć Miłosierdziu. Głębia przyzywa głębię”. Konf.22.09.2020

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 15 września 2020

Z błogosławieństwem ks. biskupa Andrzeja Siemieniewskiego rozpoczęliśmy nowy rok formacyjny w duchu wdzięczności za dary dla naszej wspólnoty. Jednym z nich jest książka „Zawierzyć Miłosierdziu. Głębia przyzywa głębię”. Jest to sięgnięcie do źródeł, które poruszały nasze serca. Trzydzieści lat temu byliśmy inni. Słowo Boże nas poruszało, przeżywaliśmy w piękny i poruszający sposób nasze oddanie się Matce Bożej. Dana jest nam ta książka, byśmy sięgnęli po treści, ale na innym poziomie. Mamy doświadczenie kryzysu, przybyło nam lat, niektórzy zmagają się z chorobami, ktoś umarł. Mamy przyjąć te treści w sposób bardziej dojrzały.

Sam tytuł: „Zawierzyć Miłosierdziu” wskazuje, że zawierzenie dawniej jest inne niż teraz. Kiedyś myśleliśmy: oddaję się Tobie, bo potrzebuję Ciebie. Teraz myślimy: oddaję się Tobie, bo umieram i nie ma życia we mnie bez Ciebie.

Podtytuł książki „Głębia przyzywa głębię” pokazuje, że głębia przyciąga. Głębia naszej bezradności, kruchości, bezsilności przyzywa Głębię Miłosierdzia Bożego. Na okładce widzimy najpierw głębię błękitu przechodzącą w otchłań, że dna nie widać. Głębia przyzywa głębię – tak jak dziecko przyciąga serce dorosłego. Tak jak przyciągają się dwa bieguny. Przez wiele lat spowiadamy się i dna nie widać. Może ciężkich grzechów nie mamy, ale lenistwo, zamknięcie na Boga, brak zaangażowania, czy to nie jest nędza i niewdzięczność wobec miłości, która się udziela w każdym sakramencie. Głębia nędzy pokazuje do czego jesteśmy zdolni, do pychy, do chciwości, do kłamstwa, zazdrości, tak naprawdę do wszystkich grzechów. Widzimy siebie słabych, a z drugiej strony widzimy miłość. Jezus mówi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. (Mt 11, 28) Miłość Chrystusa pociąga, aby odrzucać grzeszność, słabość, ograniczenia i dążyć do miłości, piękna, miłosierdzia. Panie, nie jestem godzien, jestem przeciwieństwem Ciebie, ale Ty mnie pociągasz. Czy to jest możliwe? Tak, u Boga wszystko jest możliwe. Oddając za nas życie, Jezus uzdalnia nas do zbliżenia się do Boga i uzdalnia do świętości. Miłosierdzie nie pozwala nam pozostać miernym w szarym życiu. Przyciąganie się dwóch biegunów powoduje wybuch miłości, pójście za Panem, pragnienie ewangelizacji. Nawet w starości możemy dać się porwać.

Doświadczamy różnych ograniczeń z powodu pandemii. Pewne zachowania wychodzą z nas, kiedy jesteśmy słabsi. Poznając głębię naszej nędzy przyzywajmy Pana, że chcemy żyć prawdą, że pokochaliśmy prawdę o sobie, i chcemy żyć prawdą. Chcemy odkrywać prawdę o sobie i dziękować za prawdę. Uznanie własnej małości i bezradności powinno przyzywać bezmiar miłości Bożej. Bezradność związana jest z próbą wiary. Bóg oczekuje od nas wiary dziecka, które upadając wielokrotnie, nie zniechęca się. Trudności życiowe dotykają nas nie po to, byśmy byli przygnębieni, ale byśmy bardziej zaufali Bogu i poszli za Nim. Wtedy możemy doświadczyć cudów. Świadomość grzeszności stale pogłębiana, przyzywa głębię miłości Bożej. Nie możemy zamykać się w sobie, kiedy potrzebujemy łaski Bożej. Raczej mamy odkrywać prawdę o sobie, żyć prawdą, zaufać prawdzie i być pewnym, że nic nie może mnie odciągnąć od miłości Boga. Cała Ewangelia zachęca nas byśmy dali się pochłonąć Bożej mocy i miłosierdziu, które chce pochłonąć naszą grzeszność i słabość.

Niech lektura tej książki rozbudzi w nas na nowo charyzmat naszej duchowości.

Najlepsza Nowina: Miłość miłosierna jest powinnością każdego