mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Tory zaufania i wiary prowadzące do Boga. Konf. 12.10.2021

Konferencja ks. Andrzeja Kopczyńskiego

Zacisze, 12 października 2021

W życiu duchowym może pojawić się pokusa, by uciec w ludzki sposób myślenia, oprzeć się na wcześniej sprawdzonych doświadczeniach. Dopiero życie nawróceniem ustawia nas na nowo na torach zaufania i wiary.

Po takich torach, ufności i zawierzenia wędrowała Maryja, Oblubienica Ducha Świętego. Jej mądrość polegała na tym, że nie wchodziła w kanały ludzkiej kalkulacji. Była wierna drodze, na którą radykalnie wkroczyła w momencie zwiastowania. Wtedy nastąpiło w Niej zjednoczenie z Synem Bożym, ale też z wolą Bożą. Odtąd żyje w oblubieńczej relacji do Syna, do Ducha Świętego i do woli Bożej. Jej misja podjęta na Golgocie jeszcze się nie skończyła. Trwa nadal, bo „zwycięstwo, jeśli przyjdzie, to przyjdzie przez Maryję”.

Czy wpiąłeś się w te tory prowadzące do Boga? A może je odrzuciłeś? Nawrócenie sprawia, że człowiek wraca do Boga upokorzony, doświadczony niepowodzeniami i skruszony przyznaje: „znowu zszedłem z drogi prowadzącej do Boga”. Te odejścia czasem są nawet potrzebne, byśmy z determinacją powrócili na Bożą drogę. Narzędziem, który nas wpina w tory jest ufność i zaufanie.

Niedawno przeżywaliśmy beatyfikację ks. Stefana kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia. W 1953 roku został internowany i przywieziony nocą do Stoczka Klasztornego. Nawet nie poinformowano go, gdzie się znajduje. W takich okolicznościach przeżywał trudne chwile. Tam trafiła do jego rąk książeczka - „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” autorstwa Ludwika Marii Grignion de Montfort. Pod wpływem tej lektury złożył osobisty akt oddania się Maryi, który później zaowocował przygotowaniem tekstu Ślubów Jasnogórskich. Prymas oddał się Maryi w sposób radykalny, chciał być Jej niewolnikiem. W Stoczku nastąpiło wejście Prymasa na tory Bożej woli.

Później ksiądz Prymas już będąc na wolności odwiedził klasztor w Stoczku. Wtedy odkrył, że jego cela sąsiadowała z kaplicą klasztorną, w której wisiał obraz Matki Bożej Królowej Pokoju. Jego łóżko stało przy ścianie, a po jej drugiej stronie wisiał cudowny obraz. Ksiądz Prymas zrozumiał, że w najtrudniejszych chwilach swojego życia znajdował się tak blisko Matki Bożej, jakby na Jej plecach.

Podobnie, jak błogosławiony Prymas wraz z Maryją, odważnie idźmy drogą zawierzenia i ufności prowadzącą nas do Boga.

 
Na zdjęciu powyżej widzimy obraz Matki Bożej Królowej Pokoju ze Stoczka Klasztornego, 
Obraz Salus Populi Romani z rzymskiej Bazyliki Matki Bożej Większej do świątyni w Stoczku sprowadził biskup Mikołaj Szyszkowski. Wizerunek stał się sławny w świecie chrześcijańskim od czasów zwycięstwa wojsk chrześcijańskich nad tureckimi w bitwie pod Lepanto w 1571 roku.
W dniu, gdy w Rzymie odbywała się procesja ulicami miasta z obrazem i odmawiano modlitwę różańcową, flota chrześcijańska odniosła zwycięstwo, przypisane wstawiennictwu Matki Bożej, czczonej, od tego czasu jako Matka Boża Zwycięska albo Różańcowa.
Obraz stoczkowski jest kopią rzymskiego oryginału. Został namalowany przez nieznanego artystę na płótnie, wysokość obrazu wynosi 2,30m, a szerokość 1,60 m. Na obrazie przedstawiona jest frontalnie postać Maryi. Obie postacie mają większą niż naturalna wielkość. Oblicze Matki Bożej jest pełne godności i dobroci, a Dzieciątko w lewej swej ręce trzyma księgę, zaś prawą wznosi do błogosławieństwa. W tle obrazu widzimy chmury, z których u stóp Maryi wynurza się księżyc. Obraz najprawdopodobniej został przywieziony z Rzymu około 1640 roku. W 1670 r. przyozdobiono dwiema koronami, a w 1687 r. obraz udekorowano srebrną sukienką ze złotymi kwiatami. Przed jego konsekracją dodano berło w 1700 roku. Koronacji obrazu dokonał Jan Paweł II na wałach Jasnej Góry dnia 19 czerwca 1983 roku.

Aby Bóg działał w nas i przez nas. Konf. 5.10.2021

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 5 października 2021

Aby Bóg działał w nas i przez nas.

chrześcijanin: Jezus chodzi po wodzie Ew. Mateusz 14,22-33

Dziś obchodzimy w Kościele wspomnienie św. s. Faustyny Kowalskiej, która otrzymała od Boga przywilej przypomnienia światu o Bożym Miłosierdziu. Potrzymała obietnicę, że Bóg będzie działać wobec ludzi, których spotka. Przełożona zakonu pozwoliła jej na odwiedzenie swojej rodziny, kiedy zachodziła obawa o śmierć jej matki. Po tej wizycie Bóg opiekował się jej bliskimi, tak że wszyscy przeżyli wojnę i nikt nie ucierpiał.We wspomnieniach zostało zapisane, że również w Ostrówku, gdzie przebywała przygotowując się do wstąpienia do zgromadzeniasióstr Matki Bożej Miłosierdzia, wszyscy przetrwali wojnę bezpiecznie, również partyzanci, którzy się tam ukrywali.

Bóg działa w nas i przez nas. Co możemy zrobić, by Pan Bóg działał w nas i przez nas? Kierujemy wobec najbliższych słowa pouczenia, wyrazy troski i napomnienia. Nie zawsze one przynoszą spodziewane owoce, a nawet są chybione. Zastanawiamy się, co należy zrobić, by Bóg działał przez nas, jak przez świętych. Przypomnijmy sobie Ewangelię św. Mateusza, w która ukazuje Jezusa przychodzącego po wodzie do swoich uczniów płynących łodzią po jeziorze.

Zaraz też przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!» Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!» Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym». (Mt 14, 22-32)

Św. Piotr jest specjalnie kształtowany przez Jezusa, by w przyszłości mógł być pierwszym papieżem. Piotr jeszcze wtedy myślał po swojemu, po ludzku, chociaż był blisko Jezusa, uczestniczył we wszystkich wydarzeniach z Jego udziałem i widział cuda, A mimo wszystko myślał po swojemu. We wspomnianej Ewangelii Piotr pierwszy wychodzi z inicjatywą, aby przyjść do Jezusa. Jezioro jest wzburzone, a Piotr chce doświadczyć tego samego, co Jezus. „Jeśli to Ty, każ mi przyjść do siebie” i Jezus pozwala. Decyzja Piotra, by wyjść z łodzi i kroczyć po wodzie była przejawem jego szalonej wiary i ufności dziecka. Piotr stał się świadkiem oczywistego cudu. A jednocześnie wiedział, że cud dokonuje się pomimo jego niewiary i nieufności.

Ten cud mógł jeszcze wywołać poczucie własnej grzeszności i nicości. Pamiętał początki, kiedy Jezus nakazał mu wypłynąć na głębię na połów ryb, choć dopiero, co wrócił z nieudanego, nocnego połowu. To wydarzenie spowodowało, że Piotr uznał swoją słabość mówiąc: „Odejdź ode mnie Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym”. Miał poczucie, że sam niewiele może, bo jest człowiekiem słabym. Jezus nie odszedł, bo Piotr poznał prawdę o sobie i to mu pomogło pójść za Nauczycielem.

Idący po wodzie Piotr w pewnym momencie zaczął ponownie myśleć po ludzku. Myślał o sobie, że świetnie daje sobie radę, że pozostali w łodzi uczniowie mogą go podziwiać i wtedy rozpoczyna się upadek i tonie. Poczucie, że ja jestem lepszy, ja planuję, ja widzę lepiej stało się doświadczeniem Piotra. Brak ufności, brak trwania w prawdzie powoduje zwątpienie, a potem katastrofę. Bóg może pokazać, że trwanie w prawdzie jest potrzebne i ważne. Jeśli nie ma trwania w prawdzie, to się tonie. Trwanie w prawdzie o sobie może uczynić nasze apostołowanie skutecznym w domu, w pracy, we wspólnotach. Przez człowieka trwającego w prawdzie, przekonanego, że sam nie da rady, że potrzebuje pomocy będzie działał Bóg.

Prośmy, by Matka Boża prowadziła nas drogą prawdy.

 

Pokora zdobywa świat. Konf. 28.09.2021

Konferencja Ks. Janusza Kopczyńskiego

Zacisze, 28.09.2021

Kard. Stefan Wyszyński

Czas po beatyfikacji Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Róży Czackiej

pozwala nam wnikać w te postacie i uczyć się od nich pokory.

W książce "Ojcze nasz. Niech Modlitwa Pańska stanie się naszym chlebem powszednim", Ksiądz Prymas napisał:

"Tylko pokora zdobywa świat. Najbardziej gorszą się ateiści naszą pewnością siebie i tupetem, zwłaszcza gdy słyszą ciągle: ja mu pokażę! Zdarza się, że przyjdzie do kościoła Bożego człowiek zagubiony, z resztkami swej wiary, z tysiącami wątpliwości, zastrzeżeń, krytyk i usłyszy: Ja ci pokażę, ja! Traci wówczas resztę wiary, przynajmniej na połowę życia, dopóki nie zapomni. Gdy człowiek wierzący ma dużo pewności siebie, zarozumiałości, tupetu i pójdzie z tym wszystkim do innych, aby ich zdobywać dla Pana Boga, może ogromnie zaszkodzić przybliżeniu się Królestwa Bożego."

Tak samo powiedzieli uczniowie Jakub i Jan, oburzeni na Samarytan, którzy nie przyjęli Pana Jezusa - "ja ci pokażę!", i słyszeliśmy, że Chrystus ich zgromił.

Także nas Bóg dziś powstrzymuje, zatrzymuje naszą pychę, broni przed nami innych ludzi, abyśmy ich nie katowali. Człowiek szuka wielkości, zapatrzony w siebie.

Inny przykład z książki "Rozmowy na Bachledówce".

Ksiądz Prymas spotykał się z ostrą krytyką jako biskup lubelski w środowisku Kościoła.

Wiadomość o przejściu biskupa z Lublina do Warszawy w roku 1948 jeden z księży skomentował, że "w Lublinie śpiewają Te Deum, a w Warszawie Miserere".

Ksiądz Prymas tak pisze o zakończeniu posługi: "Żegnam księży dziekanów. Czynię mały rachunek sumienia. Proszę o wybaczenie moich błędów. Jeśli stali się polem doświadczalnym dla zdobycia doświadczeń dla późniejszej mojej pracy, niech wybaczą Duchowi Świętemu, który na to pozwolił.
Zdaję sobie sprawę, że gdybym dziś zaczynał rządzić diecezją, wielu błędów uniknąłbym
".

I dalej: "Za chwilę sobie pojadę, a życie pójdzie dalej. Człowiek myślał, że jest jeszcze potrzebny, a Pan Bóg przypomina, że Duch Święty rządzi Kościołem... Uczucie pokory nadpływa – sługa nieużyteczny odchodzi."

Pokora to nie tylko uniżenie, ale także postawa godności z obawą, ale i zaufaniem wobec Boga.

Potrzebna jest codzienna wytrwałość: "zawsze sobie stawiam Pana przed oczy", aby pycha nie zasłoniła mi Chrystusa.

Ksiądz kardynał Wyszyński w praktykowaniu wczesnej Komunii św. widział ratunek i ochronę przed ateizacją szerzoną przez komunizm, pisał: "Dajmy dziecku Jezusa wcześnie, dużo wcześniej, aniżeli pozna grzech, wzmocnijmy czystą, choć słabą duszę dziecięcą mocą Jezusa Chrystusa."

Możemy to zastosować dziś do siebie: przyjmijmy Jezusa wcześniej, niż pycha zacznie w nas wzrastać. Pośród ciemności Chrystus towarzyszy nam w drodze, daje łaskę wytrwałości. Potrzeba długomyślności, by zaufać Panu, by móc doświadczać Bożej opieki i miłości.

Moja pycha chce królować. Święty Augustyn pisze o dwóch królestwach, które walczą w sercu człowieka. Muszę czynić miejsce w moim sercu, uznając: "potrzebuję Ciebie Panie", stanąć w pokorze serca. "On nie złamie trzciny nadłamanej i nie zgasi nikłego płomyka".

Czym jest wypełnione moje serce? Warto sobie na to pytanie odpowiadać, aby Chrystus był gospodarzem mojego serca.

W książce "Myśli, wyznania, refleksje - Kardynał Stefan Wyszyński" możemy przeczytać rozważanie, modlitwę zaczynające się od słów:

"Drogi mój Gospodarzu. Przyjąłeś mnie do swojego serca, ogarniasz mnie, a ja ogarniam
Ciebie. Jestem w Tobie, a Ty jesteś we mnie... Porozmawiajmy spokojnie, przyjaźnie..."

Inauguracja nowego roku formacyjnego w Zuzeli 18.09.2021

Inauguracja nowego roku formacyjnego 2021/2022 w Zuzeli

W sobotę 18 września 2021 w niespełna tydzień po beatyfikacji ks. Stefana kardynała Wyszyńskiego w Zuzeli, w małej wiosce, gdzie się narodził i został ochrzczony odbyła się ogólnopolska inauguracja nowego roku formacyjnego Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Z całego kraju przyjechało przeszło 700 osób z 15 diecezji, w tym 35 kapłanów. Z naszej diecezji warszawsko-praskiej przybyło przeszło 100 osób. Gospodarzem spotkania był RRN z diecezji łomżyńkiej. Byliśmy pierwszą tak liczną grupą po ogłoszeniu kościoła w Zuzeli sanktuarium bł. ks. Stefana kardynała Wyszyńskiego. Mottem spotkania były słowa błogosławionego Prymasa „Wszystko postawiłem na Maryję”.

To Prymas Wyszyński zabiegał, by nazwać Maryję "Matką Kościoła". Jego  pragnienie się spełniło! | Stacja7.pl

Pierwszym punktem inauguracji było zawiązanie wspólnoty. Przyjeżdżające grupy witał ks. Andrzej Stypułkowski, moderator RRN z diecezji łomżyńskiej. Proboszcz i kustosz zuzelskiego Sanktuarium ks. kan. Jerzy Krysztopa opowiedział o historii parafii i oczywiście o wielkim jej Parafianinie, który w tej wiosce przyszedł na świat 3 sierpnia 1901 roku o godz. 3.00, a o godz. 16.00 został ochrzczony. Przyszły Prymas na tej ziemi spędził pierwsze lata życia. Kościół, w którym byliśmy nie był tym samym, który pamiętał z dzieciństwa bł. ks. Stefan. Tamten został w 50 % zniszczony w czasie działań wojennych. Po II wojnie światowej odbudowany.  Z poprzedniego kościoła zachował się jedynie obraz Matki Bożej, przed którym modlił się mały Stefan z rodziną i chrzcielnica.

W czasie adoracji Najświętszego Sakramentu rozważaliśmy słowa bł. Stefana Wyszyńskiego. Po modlitwie z uwagą wysłuchaliśmy świadectw Agaty i Andrzeja mówiących, jak Matka Boża prowadzi ich samych i ich rodziny.

242275948 3017739895105420 6187073987668521830 n

Do naszej wspólnoty przybył ks. biskup Tadeusz Bronakowski, który przewodniczył Eucharystii i wygłosił homilię. Ksiądz biskup, przypomniał wydarzenie z okresu wojny, kiedy ks. Stefan udzielając pomocy duchowej żołnierzowi zauważył rolnika, który w czasie ostrzału niemieckiego pracował na polu. Wszyscy się bali i uciekali, a on spokojnie siał. Na pytanie zdumionego kapłana o sens tej pracy rolnik odpowiedział, że zboże w stodole może zostać spalone, a wsiane w ziemię wyda plon i da chleb temu, kto je zbierze. To wspomnienie jest symboliczne dla tych, co troszczą się o rodzinę. Kiedy sytuacja staje się coraz trudniejsza, czy mamy się poddać? Mamy robić swoje i nigdy się nie poddawać. W rodzinie każdy człowiek może doświadczyć prawdziwej miłości do Boga, do bliskich i do ojczyzny. Mały Stefan Wyszyński w swojej rodzinie wzrastał w atmosferze religijnej i patriotycznej. Rodzina jest ważna w życiu człowieka, to jest kuźnia cnót moralnych i szkoła odróżniania dobra od zła. Naród bez rodziny jest jak drzewo bez korzeni. Podczas zaborów w rodzinach podtrzymywana była mowa polska, tradycja i najważniejsze wartości. Choć obecnie rodzinę przedstawia się, jako źródło opresji i promuje inne związki, to z nich nie będzie ani Kościoła, ani ojczyzny. Trzeba zastanowić się nad losem narodu, w którym rodzi się coraz mniej dzieci, szerzą się nałogi, nawet wśród kobiet. Trzeba wychowywać dziewczęta, by były otwarte na rodzinę. Chłopców należy uczyć abstynencji od alkoholu. Polską racją stanu jest ratować dzieci. Polacy nie mogą być wrogami życia, a Polska nie może być krainą śmierci.

Po zakończonej Mszy świętej można było posilić się ciepłym posiłkiem w namiocie, a później przy gorącej herbacie lub kawie poczęstować się smacznymi ciastami. Wiele osób odwiedziło dawną szkołę przekształconą w Muzeum Lat Dziecięcych Prymasa, gdzie zostały umieszczone sprzęty domowe z początku XX wieku oraz izba lekcyjna z ławkami szkolnymi. Można było nabyć ciekawe książki, w tym „Zapiski więzienne” bł. ks. Stefana Wyszyńskiego.

Po dwugodzinnej przerwie w kościele rozpoczęła się modlitwa Koronką do Miłosierdzia Bożego, a później wysłuchaliśmy dwóch konferencji.

Ks. Stefan Czermiński, moderator RRN diecezji katowickiej wspomniał, że beatyfikacja ks. Prymasa została opóźniona o rok, tak jakby Syn chciał poczekać na Matkę – bł. Elżbietę Różę Czacką. Był czas, kiedy Prymas Tysiąclecia został poddany kwarantannie i izolacji. Trzyletni okres odosobnienia był tak dotkliwy, że Więzień był gotowy na śmierć. Czas beatyfikacji Opatrzność Boże dobrze kontroluje, bo może dla nas nadchodzi czas prześladowań i zagubienia.

Co było tajemnicą mocy tych Dwojga Beatyfikowanych? Odkryli czułą miłość Boga do człowieka i nią promieniowali. Odkryli miłość Maryi i Jej się oddali. Prymas zwracał się do wiernych słowami „Umiłowane dzieci Boże”. Czuło się Jego miłość czystą i pokorną.

Prymas w swoich wspomnieniach zapisał, że kazał czekać ks. kard. Hlondowi jeden dzień na odpowiedź, czy przyjmie godność biskupa lubelskiego. Zarzucał sobie później, że nie odpowiedział natychmiast, tak jak od razu odpowiedziała Maryja: Oto ja Służebnica Pańska. Te wyrzuty potęgował fakt, że usłyszał to pytanie 25 marca 1946 roku, czyli w dniu, w którym Kościół obchodzi Święto Zwiastowania. Po siedmiu latach Prymas zostaje aresztowany i wywieziony do miejsca odosobnienia. Traci ludzką, fałszywą godność, a nabywa Bożą godność: godność pewności Bożej miłości, poczucia bezpieczeństwa i opieki Maryi. Modlił się: „Jeśli to jest potrzebne, zabij mnie. Jeśli Ci to jest potrzebne, zgadzam się na procesy, oszczerstwa, pośmiewisko. Jeśli to jest Ci potrzebne, to rób co chcesz”. I spadł ciężar z serca. Mając poczucie swojej niegodności skierował do Boga taką modlitwę: „Dziękuję Ci Ojcze, że stajesz w obronie Kościoła, że bronisz go przede mną i moją niegodną służbą przynoszącą więcej szkody i że z mojej nieobecności wszyscy skorzystają.” Za cud Ślubów Narodu Polskiego trzeba było zapłacić. Tą zapłatą była jego nieobecność, będąca większym darem niż obecność. Tu pusty fotel na Jasnej Górze przyozdobiony pękiem róż był bardzo wymowny dla wszystkich.

Pasją Prymasa było życie żarliwością dla Pana, aby inni poprzez jego posługę ujrzeli Pana. Z tej pasji zrodziła się idea ratowania Narodu Polskiego i zawierzenia go Maryi. Jeśli nie uratujemy Narodu, to wszyscy zginiemy. Nie zgadzał się na Polskę przepitą, bezdzietna, bez wiary i ideałów. Wiara i poświęcenie są potrzebne nie tylko na froncie wojennym, ale przede wszystkim na froncie życia.

Kolejną konferencję wygłosił jeszcze ks. Dariusz Kowalczyk, moderator krajowy RRN, który przypomniał uroczystości beatyfikacyjne Jana Pawła II w Rzymie, na których zgromadziły się ogromne rzesze ludzi i beatyfikację ks. Stefana kard. Wyszyńskiego, która zgromadziła garstkę. Zmieniły się czasy i ludzie. Wtedy nikt nie wstydził się łez wzruszenia, modlitwy, teraz niemalże obojętność. Na nowe czasy mamy Patrona.

Święty wyprasza nam wstawiennictwo u Boga. Wstawiennictwo jest jego największą służbą. Dzięki niemu Bóg będzie z nową mocą działał. W czasie beatyfikacji Prymas był mały, niewidoczny, by Bóg był wielki. Teraz jest czas działania Boga przez Maryję, czas porywu łaski Ducha Świętego, czas działania Matki Bożej, która wyprasza nam dary Boga i inspiruje Jezusa, aby czynił cuda.

Przyjechaliśmy do Zuzeli, jak do Nazaretu, gdzie Jezus żył przez 30 lat w ukryciu. Beatyfikacja była skromna, ukryta w roku św. Józefa, który w cichości pracował dla Bożego dzieła. Nie widział chwały Syna, nie słyszał Jego słów i nauk, nie widział cudów, nie był świadkiem śmierci i zmartwychwstania. Służył Synowi Bożemu z całą miłością ojcowskiego serca.

Mamy odnowić w sobie charyzmat duchowości Nazaretu. Kościół buduje pokorna i cicha służba na wzór św. Józefa. Jak on nie musimy widzieć owoców naszych modlitw i pracy. Ojciec Prymasa, Stanisław Wyszyński nie wiedział jaki wpływ na syna i na Naród Polski będzie miała jego modlitwa. Wszystko postawiłem na Maryję. Zawierzamy się Maryi, aby Ona działała w nas i przez nas, aby była widoczna Ona, a nie my.

Prymas nie mógł pojechać do Rzymu, aby odebrać insygnia kardynalskie. Zdradzony został przez wszystkich, nawet przez Episkopat. Nie ma już Prymasa – cieszyli się komuniści. A on w więzieniu 8 grudnia 1953 roku złożył osobisty Akt Oddania się Maryi w niewolę. Kiedy czuł się najbardziej słaby, Ona zaczęła działać. To był Jej czas. Może i nam coś zabrał covid. Zamknięte kościoły, niepokoje na ulicach, może ktoś stracił zdrowie. Może jest to po to, by Matka Boża wkroczyła w nasze życie i zaczęła na nowo żyć w nas. Ona wybiera to co słabe i bezradne. Nasza słabość jest przynagleniem, byśmy zrobili miejsce dla Niej. Internowanie było największą łaską i Prymas nie zamienił by tego czasu na nic innego. Wtedy przygotował Naród Polski na odnowienie Ślubów.

W czasie zaborów w Gietrzwałdzie wezwanie Maryi podjęte przez Polaków poskutkowało odzyskaniem niepodległości. Gdy widzimy kryzys wiary, kryzys w Kościele chcemy coś zrobić. Odnowa pochodzi od wewnątrz. Jeśli złe sprawy pochodzą od wewnątrz, tym bardziej dobre sprawy pochodzą od wewnątrz. Król Sobieski pod Wiedniem zwycięstwo nad islamskim najeźdźcą przypisał nie sobie, ale Bogu za przyczyną Maryi. Posłuszny św. Stanisławowi Papczyńskiemu zaufał, że Maryja wszystko załatwi i załatwiła nawet pieniądze dla wojska, kiedy Sejm nie pozwolił sponsorować ze skarbca wyprawy wiedeńskiej. Prymas w Komańczy zachęcony przez Marię Okońską ułożył tekst Ślubów Jasnogórskich, które zostały odczytane w obecności 1,5 milionowej rzeszy wiernych, którzy przybyli z całej Polski pomimo przeszkód stawianych przez komunistyczne władze.

Bóg chcąc zrealizować swoje dzieło, chce się posłużyć człowiekiem, a my możemy mieć w tym osobisty wkład. Chciejmy w sobie odnowić charyzmat Nazaretu, charyzmat Matki Bożej.

Ostatnim akcentem dnia skupienia było błogosławieństwo udzielone wszystkim uczestnikom przed wyjazdem do domów.

Relację przygotowała E. Myśliwiec

W relacji homilia ks. biskupa Bronakowskiego i konferencje kapłanów zostały omówione i nie stanowią całości wypowiedzi. Całość można wysłuchać na zapisach filmowych umieszczonych na stronie ogólnopolskiej RRN www.rrn.info.pl