mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Ogólnopolska Pielgrzymka RRN na Jasną Górę 2023

Dnia 15 kwietnia 2023 odbyła się XXVI Ogólnopolska Pielgrzymka RRN na Jasną Górę pod hasłem: Rozpalić na nowo dar Boży (por. 2 Tm 1, 6), w wigilię Niedzieli Miłosierdzia.

Katedra częstochowska
Nasze spotkanie rozpoczęliśmy w pięknie odnowionej archikatedrze częstochowskiej. Rozpoczęło się ono od powitania przybyłych pielgrzymów z całej Polski i zawiązania wspólnoty. Towarzyszyła nam międzydiecezjalna schola złożona z muzyków i osób prowadzących śpiew.
Po krótkim przywitaniu został wystawiony Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie. Rozważania w czasie adoracji były zaczerpnięte z „In sinu Jesu” i z konferencji św. Maksymiliana Kolbego.
Po zakończonej adoracji p. Dorota z warszawskiego kościoła Świętej Rodziny na Zaciszu złożyła świadectwo działania Matki Bożej w jej życiu. P. Dorota uczestniczyła w czasie Wielkiego Postu w parafialnych rekolekcjach maryjnych prowadzonych przez ks. Andrzeja Kopczyńskiego na Zaciszu.
Następnie wszyscy wysłuchaliśmy konferencji, którą wygłosił ks. Dariusz Kowalczyk, Moderator Krajowy RRN.

Konferencja

Rozpalić na nowo dar Boży (2Tm 1, 6) – słowa te pochodzą z Listu św. Pawła, w którym Apostoł prosi swojego ucznia Tymoteusza, aby na nowo rozpalił w sobie charyzmat, jaki otrzymał przez nałożenie rąk. Charyzmat, to dar Ducha Świętego. Autor Listu zachęca Tymoteusza do rozpalenia w sobie na nowo ognia i płomienia Bożego. O tym ogniu wcześniej mówi Pan Jezus: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, aby on zapłonął”. (Łk 12, 49) W rozmowie z Samarytanką skierował do niej prośbę: „Daj mi się napić” i dopowiedział : „O gdybyś znała dar Boży i wiedziała kim jest Ten, który ci mówi daj mi się napić, prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej”. (J 4, 10) Później na krzyżu powiedział : „Pragnę” (J 19, 28). Jezus chce, abyśmy przyjęli Boży dar, jakim jest ogień Boży i by on w nas zapłonął.

W czasie Liturgii wigilii Wielkanocnej trzymaliśmy zapalone od paschału świece, dając tym wyraz, że przyjmujemy od Chrystusa ogień, aby stał się on w nas światłością. Później świece ponownie zostały zapalone i odnowiliśmy przyrzeczenia chrzcielne. Chcieliśmy przez to wyrazić, że pragniemy, aby Bóg na nowo w nas rozpalił ogień chrztu świętego.

Św. Ludwik Grignion de Montfort zapisał, że najlepszą drogą, by żyć oddaniem się Panu Jezusowi jest oddanie się Matce Bożej. Do św. Faustyny zwrócił się Jezus mówiąc: „Palą Mnie płomienie miłosierdzia i pragnę, aby się one rozlewały na ludzkość”.

Pierwszą osobą, w której został rozpalony ogień Boży była Maryja. Ona została nazwana „krzewem gorejącym”. Pamiętamy Mojżesza, który podszedł do krzaka palącego się, a nie spalającego się. Na potwierdzenie tego w Liturgii z 1 stycznia w święto Bożej Rodzicielki Maryja jest nazwana „Krzakiem Gorejącym” - jako Ta, która jest ogarnięta ogniem miłości Bożej, czyli ogniem Ducha Świętego.

Ten płomień ma dwa znaczenia: oznacza płomień i żar miłości Bożej oraz jest płomieniem oczyszczającym wypalającym brud duchowy i grzeszność. Aby zbliżyć się do Boga potrzebne jest jedno i drugie działanie. Jeśli odnawiamy w sobie akt zawierzenia się Matce Bożej powinniśmy się zgodzić na większą miłość i nieustanne oczyszczenia. Miłość Maryi jest wielka. Ona przychodzi do człowieka dotyka go, przemawia do jego serca. Każdy, kto oddał się Maryi, doświadczył spotkania z Nią, tak jak z żywą osobą. Bo spotkanie z Maryją zawsze jest spotkaniem z żywą osobą. Każdy z nas ma swoją niepowtarzalną historię spotkania z Matką Bożą. Może to miało miejsce na modlitwie, w czasie odmawiania różańca lub gdy udzielaliśmy pomocy komuś potrzebującemu, albo ktoś nam okazał pomoc. Odnawiając akt oddania się Matce Bożej przypomnijmy sobie te doświadczenia, jakie mieliśmy na początku. Taki moment spotkania miał miejsce w życiu kapłana czy siostry zakonnej, ktoś inny doświadczył tego spotkania w czasie sakramentu małżeństwa, kiedy prosił o błogosławieństwo i opiekę Maryi dla siebie lub współmałżonka, albo to spotkanie dokonało się, gdy ktoś prosił o dar rodzicielstwa lub w czasie modlitwy intencji dzieci. Kiedy spotkały nas trudności, choroby, albo wiele innych sytuacji, w których zwracaliśmy się z prośbą do Maryi i zostaliśmy wysłuchani.

Składając Akt Zawierzenia się Matce Bożej spotykamy się z Maryją i wtedy działa Duch Święty, ale nie tylko w tym momencie, ale i dalej, bo Matka Boża chce działać w nas przez całe życie. Przypomnijmy sobie, ile cudów dokonała Matka Boża w naszym życiu. A tak łatwo zapominamy o Jej opiece i się zamartwiamy nowymi problemami. Mamy swoje ulubione obrazy Matki Bożej, gdzie możemy odnawiać nasz Akt Zawierzenia.

Mamy głosić światu miłość Niepokalanego Serca Maryi, która jest ogniem oczyszczającym. Św. Jan Chrzciciel przemawiał do Żydów: „Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (Mt 3, 11). Miłość Boga nas porywa i oczyszcza. O Jezusie pisał prorok Malachiasz: „Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe” (Ml 3,2-4). Jezus, choć jest Synem Bożym nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. Maryja jest doskonałą uczennicą Pana Jezusa, szła Jego drogą, nauczyła się posłuszeństwa wiary przez to, co wycierpiała. Ona też przechodziła przez pustynię.

„Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie. Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy” (Syr 2, 1-2). Doświadczenia codziennego życia, doświadczenia cudownego działania Matki Bożej, dotknięcia Jej miłości są działaniem oczyszczającym. Komunia życia z Maryją pomaga nam żyć jak „na skrzydłach”, a sytuacje trudne są po to, by tę komunię pogłębić. Taki jest sens kłopotów, zmartwień, chorób, trudności. Ale pamiętajmy, że są one jak śnieg i pod wpływem Bożych promieni znikną. Zostanie tylko miłość. W szarej codzienności wyczerpania, stresów, kłopotów z bliskimi, nie bójmy się zawierzać Maryi. To wszystko pogłębia naszą komunię z Nią. Świętość nie wykuwa się w ucieczce od życia, ale w komunii z Bogiem.

Uczniowie Jezusa łowili ryby przez całą noc i nic nie zdołali złowić. Byli zmęczeni i bezradni. W tej bezradności zobaczył ich Jezus. Zawołał: „Dzieci, czy nie macie nic do jedzenia? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć” (J 21, 1-19). Potem przyszedł do nich przez zamknięte drzwi. Trzeba poczuć się bezradnym, by doświadczyć ognia miłości promieniejącego z Jezusowych ran.

Ks. Żychliński uważał, że: „Centralnym punktem życia duchowego jest, gdy człowiek przechodzi z ludzkiego działania na nadprzyrodzone”. Św. Piotr i św. Jan po Zesłaniu Ducha Świętego przechodzący w Jerozolimie przez jedną z bram zobaczyli chromego od urodzenia człowieka. Został on przez nich uzdrowiony. Faryzeusze pytając, jak to się stało, że ten człowiek wstał i chodził, rozpoznawali w Apostołach uczniów Jezusa. Chromy został uzdrowiony nie ludzką mocą, ale mocą Jezusa i w Jego imię. Trzeba zwątpić we własne siły, aby pozwolić działać Bogu. On prosi o niewiele, by Mu zaufać. Wtedy możemy wszystko w Tym, który nas umacnia.

Składając Akt Zawierzenia otrzymaliśmy zalążek życia, który wzrastał w nas w codzienności. Nie wiemy jak ten wzrost się dokonywał, bo to Bóg daje wzrost. My możemy jedynie go pielęgnować, podlewać. W ten sposób Akt Zawierzenia wydaje owoce.

Miłość nasza jest jak „kwiat polny, albo trawa polna. Rano zielona i kwitnąca, a wieczorem usycha” (Ps 90). Co z tego, że garncarz ulepi piękny kształt, jeśli nie wypali go w piecu, to ulepiony przedmiot łatwo się zdeformuje. Trzeba włożyć do pieca Bożej miłości ten zalążek zawierzenia się Maryi. Bóg chce byśmy zbliżali się do Niego. Chce nam dawać coraz więcej łask, nie chce byśmy się od Niego odwracali. Jeśli ktoś odwraca od Boga swoje serce, to serce Matki Bożej cierpi. Czy chcesz wyciągać z serca Niepokalanej ciernie zadane Jej przez ludzi?

Procesja na Jasną Górę
Po zakończonej konferencji wszyscy wyszliśmy ze świątyni i procesyjnie udaliśmy się na Jasną Górę. W czasie przejścia odmawiana była I część różańca. Procesja zakończyła się przy pomniku bł. Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego.

Kaplica Matki Bożej Jasnogórskiej
W Kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej uroczyście odnowiliśmy Akt Oddania Matce Bożej przed cudownym wizerunkiem Czarnej Madonny. W ten sposób podjęliśmy wezwanie Ojca Świętego Franciszka, aby w rocznicę zawierzenia świata, Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi (które miało miejsce 25 III 2022 r.) odnowić zawierzenie Matce Bożej w naszym życiu osobistym i wspólnotowym. Złożenie Aktu poprzedziła modlitwa różańcowa, a następnie w obecności Moderatora Krajowego Akt Oddania się Matce Bożej na wyłączną służbę Kościołowi został odczytany przez Animatorów i za nimi wszyscy, którzy wyrażali takie pragnienie powtarzali słowa zawierzenia.

Bazylika

W Bazylice Jasnogórskiej o godz. 15.00 odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego i bezpośrednio po modlitwie rozpoczęła się Eucharystia pod przewodnictwem ks. Andrzeja Kopczyńskiego, wraz z nim Eucharystię sprawowało ok 25 kapłanów. Homilię wygłosił ks. Andrzej Kopczyński.

Homilia

W wigilię Święta Miłosierdzia Bożego gromadzimy się w niezwykłym miejscu, w swoistej Kanie, u Tej, która nas kocha, u Matki Bożej Jasnogórskiej. Jutro będziemy słyszeć Ewangelię o tym, jak uczeń Tomasz dotykał ran Pana Jezusa. Nie były to rany z krzyża, ale rany chwalebne, zwycięskie. Jezus zwyciężył grzech i śmierć i odniósł zwycięstwo. Były to cierpienia podjęte z miłości do nas. Rany Zmartwychwstałego są chwalebne i nigdy się nie goją, nie tak jak rany stygmatyków, które znikają się po ich śmierci.

Z ran Jezusa czerpiemy łaski, a pierwszą osobą, która skorzystała z tych łask jest Niepokalana Maryja Dziewica. Ona tak obficie z nich tak zaczerpnęła, że archanioł określił Ją nowym imieniem – Pełna Łaski. Maryja ma szczególny dostęp do rany boku Jezusa. Bóg wysłuchuje Ją, gdy o cokolwiek poprosi. Ona wie o co prosić. Gdy będziemy żyć w komunii z Maryją, będziemy wiedzieć o co prosić Boga.

Św. Jan pod krzyżem usłyszał, jak umierający Jezus zwraca się do swej Matki: „Niewiasto, oto syn Twój” (J 19, 26). Jezus czyni w sercu Maryi miejsce dla Jana. Tak jak przy zwiastowaniu anioł otworzył serce Maryi na Jezusa, tak Jezus na krzyżu czyni miejsce w sercu Maryi na Jana. Ale nie tylko Jan tam znajduje dla siebie miejsce, bo wszyscy, którzy się zrodzą z męki i śmierci Jezusa znajdą w sercu Maryi swoje miejsce. Jeśli kto jest zawierzony Maryi, to dlatego, że Jezus uczynił miejsce w sercu Maryi dla niego. Maryja nie czyni nic sama od siebie, ale czyni to, co Bóg chce i przyjmuje nowe dzieci. Kącik niewielki, ale wystarczający dla każdego.

Patryk – dobrze wychowany, kochany, wrażliwy, oczko w głowie swoich rodziców. Traci ojca, gdy był w wieku dojrzewania. Zostaje tylko matka. Po kilku latach zakochuje się w Ani. Już oczekiwali na zawarcie małżeństwa, kiedy Ania rezygnuje. Patryk się czuje dogłębnie zraniony, pozostaje sam. Po raz pierwszy zrozumiał, jak wielkim darem jest dla niego matka. Nauczył się z nią rozmawiać, znalazł w niej oparcie.

Maryję odnajduje się w trudnych doświadczeniach. Wtedy z Nią buduje się szczególną więź. Kim był św. Jan? Dlaczego Jezus okazywał umiłowanemu uczniowi, tak wiele serca? Nie tylko dlatego, że był najmłodszym z uczniów, może Jan był zraniony, może miał trudnego ojca. Jezus wyróżnia Jana, okazuje mu wiele serdeczności ze względu na wolę Ojca, oraz ze względu na zranienia, jakich wcześniej doznał uczeń. Dlatego Jan został powierzony Maryi. Jan Paweł II mówił, że relacja pomiędzy umiłowanym uczniem, a Maryją była komunią życia. Co wtedy przeżywał św. Jan – nie wiemy. Pan Jezus okazuje Niepokalanej stan Jana, jego bunt, ból, gorycz z powodu opuszczenia Mistrza. Jan dzięki Maryi doświadczył łask płynących z przebitego boku Jezusa.

Jezusa ranimy grzechami ciężkimi i lekkimi, ale zapominamy, że ranimy Go równie dotkliwie przez opuszczenie Go. Postawmy sobie pytanie: czy nie opuszczamy Pana Jezusa? Czy żyjemy z Nim w relacji? Czy nie opuszczamy życia w komunii z Maryją? Pewien chłopiec uzdolniony muzycznie miał mieć pierwszy występ publiczny. Ojciec chce być na występie syna. Jednak okazało się, że w tym czasie musi wyjechać na delegację. Pomimo przeciwności ojciec jedzie nocą, by zdążyć na koncert, by nie opuścić syna. Maryja nie opuściła Syna. Czy opuszczamy Chrystusa? Czy opuszczamy Maryję? Czy opuszczamy Miłość Bożą?

Ks. Andrzej Buczel w ostatnich dniach życia, kiedy go odwiedziłem, ścisnął mi mocno rękę i powiedział: „Andrzeju, żyj dla Matki Bożej. Wszystko inne jest nieważne”.

Bądźmy apostołami, zawierzajmy się Matce Bożej, przeżywajmy codzienność z Maryją. Nie lękajmy się żyć z Maryją. Ona wie, o co prosić dla nas. Bóg zawsze daje to, o co Matka Boża prosi. Może prosimy o to, co Ona nie chce, bo kochamy siebie, a Ona chce czegoś więcej.

Moja mama, kiedy do niej telefonowałem, zawsze kończyła rozmowę słowami: Pamiętaj synu, że cię zawsze kocham. Ale pewnego razu inaczej zakończyła rozmowę. Wtedy zapytałem ją: Mamo, czy czegoś nie zapomniałaś? Ona roześmiała się i powiedziała: Już mówię – Synu pamiętaj, że cię zawsze kocham.

Wyjedźmy stąd z taką myślą, że jesteśmy kochani i że życie ma sens. Czujmy się posłani, by apostołować w komunii z Maryją. Może przyjdą trudne czasy dla Kościoła, ale nikt nie zabierze nam życia w komunii z Maryją. Ona będzie nas przemieniać, jeśli będziemy żyli w komunii z Nią. Pamiętaj, że jesteś ukochanym dzieckiem Maryi.

Po zakończonej Liturgii i udzielonym błogosławieństwie wszyscy udaliśmy się swoich domów.

Relacja przygotowana na podstawie osobistych zapisków. Zapisane konferencja i homilia nie stanowi całości wypowiedzi kapłanów. Całość wypowiedzi można wysłuchać i obejrzeć na stronie ogólnopolskiej RRN.

Nie czekaj na huragan, który poruszy „martwą cegłę”. Konf. 11.04.2023

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 11 kwietnia 2023

Dawid – król Izraela – Historia powszechna

Król Dawid (ur. ok. 1040 r. pne Betlejem - zm. ok. 970 r. pne Jerozolima)

Kilka tygodni temu słyszeliśmy konferencję o „martwej cegle”. Jest ona obrazem przywiązania człowieka do zła i grzechu. Delikatny powiew wiatru, który jest symbolem działania Ducha Świętego, może poruszyć wypełniony powietrzem balon, ale nie może poruszyć cegły. Za to wiatr o sile huraganu czy tajfunu porywa w górę nie tylko cegły, ale i dachy, a nawet łamie drzewa jak zapałki. Człowiek ociężały na skutek słabości, grzechów, przywiązań jest jak „cegła”, bo tylko pod wpływem silnych podmuchów unosi się w górę, ale i też może się łatwo uszkodzić przy upadku. Przykład „cegły” uczy, że Bóg czasem dopuszcza na człowieka trudne wydarzenia, aby poruszyć jego sumieniem, aby dopomóc mu w nawróceniu się i zmianie sposobu myślenia.

Podobne trudne wydarzenia były udziałem króla Dawida, władcy izraelskiego, walecznego żołnierza, oraz autora psalmów. Król Dawid postanowił dokonać spisu ludności w swoim państwie. Dzięki spisowi dowiedział się: ile osób mieszka w jego kraju, ilu ma ludzi zdolnych do służby w wojsku, na jakie może liczyć dochody po opodatkowaniu ludności, jakim może dysponować budżetem, jak planować wydatki. Dawid miał powód do dumy, że jest królem wcale nie małego, bo ok. 4 milionowego społeczeństwa.

Jednak zaraz po przeprowadzeniu spisu Dawid zdał sobie sprawę, że popełnił błąd, sprzeniewierzył się zakazowi Boga, który nie chciał, aby naród przez Niego wybrany i prowadzony był liczony. Dawid miał opierać na Bogu, a nie na sobie, swoich umiejętnościach przywódczych i sile wojska. Zaczął przepraszać Boga za swój grzech i wtedy przybył prorok Samuel i dał Dawidowi do wyboru trzy propozycje kary, z których jedną miał wybrać. Dawid był winny, a skutki jego grzechu ponieśli jego poddani. Zginęło wtedy około 70 tysięcy ludzi. Król błagał Boga o litość, prosił o karę dla siebie, nie chciał, by umierali niewinni „To ja zgrzeszyłem, a te owce cóż uczyniły złego. Niech Twa ręka obróci się przeciwko mnie.” Po tej modlitwie Bóg powstrzymał karanie.

Wcześniejsze doświadczenia nie uczyły Dawida, że nie warto odwracać się od Boga, że nie warto grzeszyć. Podobny był do „martwej cegły”, której nie jest w stanie poruszyć subtelny podmuch Bożego wiatru. Dopiero potężna „burza”, która z jego powodu się rozpętała, powodująca straty w ludności poruszyła jego sumieniem. Bóg przez „huragan” poruszył serce Dawida.

W naszym życiu może być podobnie. Bóg, aby doprowadzić do naszego nawrócenia może dopuszczać do „huraganu” trudnych wydarzeń. Wielu świętych nawracało się z powodu „Bożych burz”, które zmieniały ich sposób myślenia i prowadziły do nawrócenia. Przykładem może być św. Paweł. Przeszedł on przez różne doświadczenia, aż w końcu przylgnął do Chrystusa i w Jego Imię ewangelizował narody Europy. Przez św. Pawła łaska Boża rozlała się obficie. Była to szczęśliwa wina, bo wiele ludzi skłoniła do nawrócenia i do pójścia za Chrystusem.

Prośmy Matkę Bożą, by wstawiała się za nami i wypraszała nam skuteczną łaskę, gdyż sami z siebie jesteśmy jak „martwa cegła”.

Modlitwa:

Maryjo, która trzymasz mnie w swoich rękach jako swoje dziecko, spraw bym ja, który jestem oporny na działanie łaski jak cegła na wiatr, stał się balonem na wietrze Ducha Świętego. Proszę Cię, przemieszczaj mnie tam, gdzie Duch Święty chce mnie zaprowadzić. Nie chcę wiedzieć: skąd ten Boski wiatr przychodzi i dokąd podąża, nie chcę do końca wszystko rozumieć, nie chcę narzucać Bogu żadnych swoich wizji i planów. Chcę być jak Ty całkowicie Jemu uległym. Ty jednak wiesz, że będzie to możliwe tylko wówczas, gdy Ty mimo że jestem jak cegła, będziesz przemieszczała mnie w swoich rękach tam, gdzie Duch Święty zechce. Chcę być Twoim sługą – niewolnikiem, pełniącym we wszystkim Twoją wolę, bym mógł dzięki Tobie odpowiedzieć na najcichsze tchnienia Ducha Świętego.

Wielkopostny Dzień Skupienia 1.04.2023

 .

Aktualności Diecezjalne Sanktuarium Św. Jakuba Apostoła w Lęborku

W okresie Wielkiego Postu nasza wspólnota Ruchu Rodzin Nazaretańskich wspólnie przeżyła Wielkopostny Dzień Skupienia. Spotkanie w kościele Świętej Rodziny na Zaciszu rozpoczęliśmy adoracją Najświętszego Sakramentu. Po półgodzinnej modlitwie ks. Wojciech wygłosił do nas konferencję. Ks. Wojciech Chudzik jest kapłanem RRN z diecezji łomżyńskiej, a także ojcem duchownym w seminarium w Łomży.

Konferencja

W czasie Liturgii Środy Popielcowej słyszeliśmy słowa: „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”, a nasze głowy zostały posypane popiołem. Niekiedy słyszy się głosy oburzenia, że Kościół powinien podnosić na duchu, animować człowieka, a nie przygniatać ciągłym przypominaniem o grzeszności. Podobne oskarżenia padały też w kierunku naszego Ruchu, że przesadnie kładzie się nacisk na na grzeszność. W niektórych hiszpańskich kościołach usunięto konfesjonały i nie praktykuje się spowiedzi, a mówienie o grzechu uważa się za opresję doprowadzającą człowieka do poczucia niskiej wartości. Takie myślenie wynika z niezrozumienia.

Proch symbolizuje grzeszność, ale nie odbiera godności człowiekowi, ani poczucia wartości, za to uświadamia, jaka jest nasza wartość przed Bogiem. Jeśli widzi się tylko na proch, to perspektywa jest zaburzona. Ale gdy patrzymy na koniec (czyli na zmartwychwstanie Pana Jezusa), to widzimy, co naprawdę znaczy proch. Każdy potrzebuje być doceniany, aby inni poznali jego wartość, dostrzegli dobro, posiadane zdolności. Pozytywne ocenianie innej osoby ma swoją wartość, ponieważ dostrzega się w nim dobre cechy, talenty. Dostrzeganie wyłącznie stron pozytywnych niesie zagrożenia. Budzi pychę, wzbudza zazdrość u innych, którzy nie są tak chwaleni, oraz prowadzić może do lęku, że jeśli nie będzie się tak doskonałym za każdym razem, to można się narazić na odrzucenie. Dopiero kiedy zawodzimy i ktoś daje kolejną szansę, pomimo wad, pomyłek czy ewidentnie złych zachowań, wtedy taka osoba widzi, że ma wartość. Nikną napięcia, lęki, ponieważ ma się poczucie, że jest się kochanym, choć niejednokrotnie czujemy się zerem czy prochem. Właśnie dlatego ważne jest pokazywanie grzeszności, aby nam się oczy otworzyły ze zdziwienia, że jesteśmy kochani pomimo wszystko. Możemy odetchnąć z ulgą na myśl, że ta Miłość będzie nas kochać zawsze, pomimo naszych potknięć.

W niektórych kościołach, aby to podkreślić, jest zwyczaj mieszania prochu z wodą, aby utworzonym błotem zrobić znak na czole. Zwyczaj ten nawiązuje do ewangelicznego wydarzenia, gdy Jezus zmieszał ziemię ze swoją śliną i nałożył to błoto na oczy niewidomego. Pierwszą osobą, którą zobaczył uzdrowiony był ... Jezus. Wspomniany zwyczaj prowadzi do odkrycia, że proch naszej nędzy otwiera nam oczy na Boga.

Zazdrościmy świętym kontaktu z Bogiem, zapominając, że mieli oni głębokie poczucie własnej nędzy i grzeszności. Oni się częściej spowiadali niż my. Przed oczami mieli tylko Boga. Mamy do czynienia z dwoma duchami: Duchem Bożym i ze złym duchem. Jeśli Jezus znaczy nas prochem, wtedy otwierają nam się oczy ducha i widzimy siebie w prawdzie, a Duch Pocieszyciel otacza nas swoją opieką. Jeśli zły duch kładzie nam na oczy swoje błoto, nie widzimy siebie w prawdzie, ani nie widzimy Boga, a zamiast pocieszenia otrzymujemy pogardę dla siebie, przygnębienie i poczucie bezsensu. Jesteśmy słabi, to prawda fundamentalna. Na tym Bóg buduje konstrukcję bliskości z nami.

Bóg z prochu lepi człowieka. Każdy Wielki Post jest zaproszeniem, byśmy pozwoli Bogu ulepić nas na nowo. Bóg prosi: „wróć, bym na nowo cię ukształtował, bym mógł w tobie ukształtować Chrystusa”. Rzeczywistość słabości, grzeszności nas nie upokarza, ale zbliża do Boga. Każdego dnia prośmy Boga: „tak jestem prochem, więc musisz mnie na nowo ukształtować, ulepić, naprawić”. Ręce Boga kształtujące w nas Chrystusa są naszym domem.

Prośmy Matkę Bożą, która też była prochem i miała ludzką naturę i nigdy nie wychodziła z rąk Bożych, aby pozwoliła nam zobaczyć prawdę o naszej naturze.

Po zakończonej tej części naszego spotkania w małych grupach dzieliśmy się swoimi przemyśleniami i świadectwami po usłyszanej konferencji. W tym czasie wiele osób skorzystało z możliwości spowiedzi, tym bardziej, że było obecnych czterech kapłanów udzielających sakramentu pojednania.

Następnie rozpoczęła się Msza święta, której przewodniczył ks. Wojciech wraz z ks. Andrzejem i ks. Kazimierzem. Homilię wygłosił ks. Rekolekcjonista.

Homilia

Na początku Wielkiego Postu zostaliśmy posypani popiołem. Teraz nasze myśli kierują się w stronę Wielkiego Piątku, którego symbolem jest krzyż. W kruchcie hiszpańskiego klasztoru Wcielenia, gdzie przełożoną była św. Teresa z Avila, znajduje się krzyż. Św. Teresa prosiła swoje siostry: „Proszę was tylko o jedno, abyście na ten krzyż patrzyły”. Noszenie krzyża na piersi, pamiętanie o nim, posiadanie go w sercu jest ważne. Setnik, który był poganinem, na Golgocie tylko patrzył na Jezusa na krzyżu i to mu pozwoliło uzyskać wiarę. Krzyż ma moc. Życie w cieniu krzyża ma moc kształtować nas i nasze serca.

Krzyż jest podręcznikiem, przypominającym do czego jest zdolny proch, a jest on zdolny być katem Boga. Jesteśmy przyczyną śmierci Jezusa. A dokładnie: ja jestem przyczyną Jego śmierci. To ciało zostało wydane za mnie. Krew została wylana za mnie. Jest dwóch bohaterów: Jezus i ja. Krzyż daje świadomość, że ofiara Jezusa została złożona właśnie za mnie. Jednak ta świadomość szybko znika. Wyparowuje kiedy jestem zadowolony z wykonania czegoś dobrego, albo czuję się lepszy od innych. Łatwo przychodzi zapomnieć o swojej kondycji prochu. Tylko lekcja krzyża uczy żyć w pokorze.

Krzyż jest wskazaniem na Bożą miłość. Lekcja krzyża jest lekcją większą od wszystkich nauk, jakie wygłosił Jezus i od wszystkich dzieł, jakich wcześniej dokonał. Krzyż jest znakiem niezwykłej ofiary Jezusa. To nie gwoździe przybiły Jezusa do krzyża, ale Jego miłość. Grzech jest powodem, przyczyną, motywem, ale siłą sprawczą jest miłość Jezusa. To ona pchnęła Go do tego czynu.

Mówi się o Bogu, że jest sprawiedliwy, ale i miłosierny. Czy sprawiedliwość i miłosierdzie siebie nawzajem nie wykluczają? Czy można być jednocześnie sprawiedliwym i miłosiernym? Katechizm naucza, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze. Przede wszystkim Bóg jest sprawiedliwy. Świat jest zbudowany logicznie. Bóg nie jest obojętny na to, jak postępujemy. On wszystko widzi i słyszy i wydaje sprawiedliwy wyrok na nas i na cały świat. Ten wyrok jest jeden: zapłatą za grzech jest śmierć. Zapłatą za całe zło, za wszelkie zbrodnie jest wyrok potępiający. Sędzia wydaje sprawiedliwy, wyrok skazujący. Sędzia jednocześnie schodzi ze swojego trybunału i przyjmuje wyrok na siebie. Miłosierdzie jest jedną z form sprawiedliwości. Bóg nie zawiesza sprawiedliwości. Wydaje wyrok i sam go przyjmuje. Bóg jest Ojcem, dlatego chroni dzieci. Krzyż jest Bożą sprawiedliwością, a Ten, który na nim wisi jest Bożym miłosierdziem.

Krzyż jest drogowskazem i formą oddziaływania na świat. Wśród ludzi wierzących czasami rodzi się sprzeciw wobec środowiska LGBT. Bunt wobec tej ideologii czasami przybiera agresywne formy. Taka droga jest błędna. Jedynym rozwiązaniem jest wyjście naprzeciw temu środowisku z miłością. W Hiszpanii ludzie Kościoła wyszli z przesłaniem Jezusa do tego grona osób. Niektórzy z nich nawrócili się i zmienili swoje życie. Chociaż były to osoby, które radykalnie zmieniły swoją tożsamość, bo wcześniej przeszli okaleczające operacje zmieniające płeć, to po nawróceniu wszyscy z powrotem chcieli być takimi, tak jak się urodzili, czyli chcieli być mężczyznami. Jedynym sposobem nawracania bliźnich, który Jezus dopuszcza jest działanie podyktowane miłością. Wybieranie innych rozwiązań, jak agresja, niechęć, potępianie nikogo nie przekonają. Miłość jest siłą stwórczą.

Prośmy Matkę Bożą, aby otwierała nasze serca na lekcję płynącą z krzyża, aby mądrość i miłość Boża uczyła nas jak być skutecznym narzędziem Pana Boga.

Po zakończonej Mszy świętej podziękowaliśmy ks. Wojciechowi za to, że do nas przyjechał i wygłosił Słowo Boże, które poruszyło nas i skłaniało nas do okazania wdzięczności Panu Jezusowi, który z miłości ofiarował swoje życie za nas na krzyżu.

Treść zapisanej tutaj konferencji i homilii ks. Wojciecha pochodzi z osobistych notatek i nie stanowi całości wypowiedzi.

Martwy jak cegła. Konf. 7.03.2023

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 7 marca 2023

Rozmyślania o Męce – Pan Jezus w Ogrójcu – NiewolnikMaryi.com

Obraz z filmu Pasja Mela Gibsona

Martwy jak cegła

Od rekolekcji wakacyjnych roku 2022 trwamy na rozważaniu tematu woli Bożej, o którą się modlimy w modlitwie Pańskiej – „Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi”. Kolejny temat z tego cyklu, który będziemy rozważali w tym tygodniu, brzmi „Martwy jak cegła”.

Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus przyszedł na ziemię, aby spełnić wolę swojego Ojca. Już po grzechu pierworodnym Bóg obiecał pierwszym ludziom, wygnanym z raju, że szatan zostanie pokonany przez Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. On, gdy przyszedł na ziemię miał jasną świadomość, że chce spełnić wolę swojego Ojca w niebie. Do tego dążył przez całe swoje życie. Na początku swojej publicznej działalności udał się na pustynię, aby modlić się i pościć przez czterdzieści dni. Tam zły duch kusił Jezusa, aby udowodnił swoją Boską moc. Lecz Zbawiciel za każdym razem odrzucał pokusy i odpowiadał złemu duchowi słowami z Pisma Świętego.

Kolejnym wydarzeniem związanym ze spełnieniem woli Bożej przez Jezusa było przygotowanie uczniów na swoją mękę i śmierć krzyżową. O tym przypominał im trzykrotnie. Święty Piotr, usłyszawszy zapowiedź, powiedział, że nigdy to nie przyjdzie na Jezusa, za co został surowo upomniany, że myśli po ludzku, a nie po Bożemu. Pan Jezus pragnął spełnić wolę swojego Ojca, a nie człowieka.

Ostatnim ważnym wydarzeniem była modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, gdzie modlił się przed męką i śmiercią na krzyżu. Był wtedy sam. Apostołowie spali i nie czuwali z Jezusem. Chrystus na końcu swego życia ziemskiego prosił Ojca, aby Ten odsunął od Niego kielich cierpienia. Prosił o to trzy razy, ale jednocześnie też dodawał: Niech się spełni Ojcze Twoja wola, a nie moja. Jezus wypełnił do końca wolę Ojca, o czym świadczą Jego słowa z krzyża: „Wykonało się”.

Faryzeusze i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, bo nie przyjęli chrztu od św. Jana nad Jordanem, ani nie przyjęli Jezusa jako Zbawiciela. To samo dzieje się obecnie. Wiele ludzi popada w sekularyzm, czyli zeświecczenie poglądów i zwyczajów broniących humanizmu całkowicie oderwanego od Boga. Grzech jest zerwaniem synowskiej więzi z Bogiem i prowadzeniem własnego życia w nieposłuszeństwie wobec Niego. Grzech jest nie tylko negacją Boga, ale też życiem tak, jak gdyby On nie istniał.

Gdy przyjrzymy się sobie, to zobaczymy, jak bardzo jesteśmy przywiązani do swoich planów życiowych i zamierzeń. Pragniemy, by one się spełniły jak najszybciej i według naszej woli, upodobań i pragnień. „Dziś zamawiam, jutro już jest u mnie”. Z wolą Bożą i z planami Boskimi jest inaczej. Pragniemy wszystko dokładnie zrozumieć i wiedzieć. Chcielibyśmy już działać, ale po swojemu, Panu Bogu narzucając własną koncepcję życia. Taką postawę można określić, jako postawę cegły. Człowiek realizujący swoje plany podobny jest do cegły, która mimo wiatru leży tam, gdzie została położona. Najlepiej byśmy byli czuli na ciche tchnienie Ducha Świętego, który pokazuje, jaka jest wola Boża i prowadzi nas do jej spełnienia. Natchnienia Ducha Świętego da się odróżnić od pokus złego ducha, od woli własnej i od ludzkiej sugestii.

Prośmy Matkę Bożą, Oblubienicę Ducha Świętego, aby wyjednała nam uległość wobec natchnień Ducha Świętego na cały czas naszego życia.

JEZUS W OGRÓJCU

Wikipedia - domena publiczna. Obraz z portalu Aleteia