mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Spojrzenie Jezusa Miłosiernego - konf. 27.09 2016

 

Zacisze, 27 września 2016

Konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego

Znalezione obrazy dla zapytania spojrzenie Jezusa obrazy

Spojrzenie Jezusa Miłosiernego

Święta siostra Faustyna Kowalska zapisała w „Dzienniczku” słowa Pana Jezusa: „Moje spojrzenie z tego obrazu, jest takie samo, jak spojrzenie z krzyża”. Warto popatrzeć na obraz Jezusa Miłosiernego, bo Jego spojrzenie niesie miłość, przebaczenie i tęsknotę za niebem.

Spojrzenie Jezusa podnoszące ku górze i dające nadzieję.

W psalmie 121 czytamy: „Wznoszę swe oczy ku górom: Skądże nadejdzie mi pomoc? Pomoc moja od Pana, co stworzył niebo i ziemię”. Życie, to nieustanne wznoszenie oczu ku Bogu. Wtedy mamy możliwość spotkania się ze spojrzeniem Chrystusa. „On spojrzał na mnie i idę z Nim, a życie me zyskało sens” (słowa piosenki). Nawet spojrzenie innego człowieka ma dla nas znaczenie. Możemy stracić nadzieję, gdy on spojrzy złym okiem, albo nie dostrzeże czegoś ważnego.

Spojrzenie Chrystusa pociąga ku górze. Zachęca, by nieustawać w pielgrzymce wiary. Zachęca, by podać swoją dłoń Chrystusowi. Wiara jest podaniem ręki Chrystusowi w ciemnościach własnego życia. Spojrzenie w oczy Chrystusowi pomaga w budowaniu pomostów w obecnym świecie.

Spojrzenie Jezusa dające radość i pełnię życia.

Spojrzenie Jezusa przynosi radość i pełnię życia, dlatego, że dotyka wnętrza człowieka. Warto usiąść przed obrazem Jezusa Miłosiernego i popatrzeć Mu prosto w oczy, skoro jest to, to samo spojrzenie, jak na krzyżu. Skoro Chrystus chce spojrzeć na mnie, moją odpowiedzią jest pójść za Nim, ponieważ wzywa mnie do siebie.

Spojrzenie Jezusa oczyszczające z grzechów.

Spojrzenie Chrystusa może budzić wyrzuty sumienia, ale jest to wzrok pociągający, nadający życiu sens. W skandynawskim, ostrym klimacie nie powinno się używać kremów na skórę twarzy, ponieważ woda zawarta w kremie zamarza na mrozie . Skandynawowie mają swoje sposoby, by ochronić skórę przed mrozem. Oczyszczają ją w gorącej saunie. Spojrzenie Jezusa jest oczyszczeniem, które potrzebujemy. Chodzi o to, by rozpoznać prawdę, która jest światłem, oraz zobaczyć siebie w świetle miłości Boga – mówi papież Benedykt XVI.

Spojrzenie Jezusa dające nadzieję w trudnościach.

Spojrzenie Jezusa pomaga wsłuchiwać się w głos Boga i za tym głosem podążać. Potrzeba spojrzeć w oczy Jezusa szczególnie wtedy, gdy życie nas przerasta. Kiedy Jezus miał rozmnożyć chleb, najpierw spojrzał w niebo, aby nawiązać relację z Bogiem Ojcem i w jedności z Nim dokonać cudu.

Spojrzenie Jezusa naprawiające nasze relacje z Bogiem i innymi ludźmi.

Gubi nas brak relacji z Bogiem, z innymi ludźmi i samym sobą. Przywrócenie tych realcji umożliwia spojrzenie w oczy Miłosiernego Jezusa. On nie gardzi grzesznikiem. Dzisiejszy świat daje „kremy”, ale nie zabezpiecza. Potrzebujemy sakramentu pokuty i chodzenia w obecności Jezusa. Spoglądając w oczy Miłosiernego widzimy miłość, która powołuje do istnienia. Powołuje, a nie odrzuca.

Ksiądz Janusz zachęcił nas wszystkich, byśmy patrząc się w oczy Jezusowi Miłosiernemu, pozwolili Mu dokonywać przemiany w naszym życiu.

Chrzest bramą do świętości - relacja z inauguracji roku formacyjnego 2016/2017 w Poznaniu

Dnia 10 września 2016 przybyliśmy do poznańskiej archikaterdry św. św. Piotra i Pawła na ogólnopolską inaugurację nowego roku formacyjnego 2016/2017. Rozpoczęcie nowego roku formacyjnego miało miejsce w roku Jubileuszu 1050 rocznicy Chrztu Polski. Z diecezji warszawsko-praskiej przyjechało ok. 50 osób (36 osób autokarem, pozostali własnym transportem). Z całej Polski przybyło 750 członków i sympatyków naszego Ruchu.

Archikatedra poznańska jest szczególnym miejscem dla historii Polski. To właśnie w tym mieście według najnowszych badań naukowych prawdopodobnie przyjął sakrament chrztu Mieszko I w 966 r. z rąk ks. biskupa Jordana. To wydarzenie uznawane jest przez historyków za moment inicjujący powstanie Państwa Polskiego. Tutaj w 968 r. powstała pierwsza polska diecezja. W podziemiach katedry mogliśmy podziwiać potężne fundamenty budowli sakralnej, na których została wzniesiona współczesna świątynia. Została częściowo zachowana misa chrzcielna, a także prawdopodobne grobowce Mieszka I i króla Bolesława Chrobrego. Po 1050 latach od tamtych wydarzeń przybyliśmy do miejsca, gdzie zaczęła istnieć Polska, gdzie rozkwitła wiara w Jezusa i do początku chrześcijaństwa na naszych ziemiach, aby właśnie tutaj odnowić nasze przyrzeczenia Chrztu Świętego.

Inaugurację rozpoczęła Eucharystia, której przewodniczył ks. biskup Andrzej Siemieniewski, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. RRN. Gospodarz tego miejsca ks. bp Stanisław Gądecki, który nie mógł być obecny, wystosował do nas list odczytany przez ks. prof. dr hab. Bogdana Częsza. W liście ks. abp Stanisław nawiązując do hasła inauguracji „Chrzest bramą do świętości” zachęcił nas, abyśmy nie bali stawać się świętymi i odważnie własnym życiem świadczyli o Chrystusie. Zachęcał, byśmy nie szczędzili czasu i sił na trwanie we wspólnocie, która jest środowiskiem wzrastania w świętości. Jako Przewodniczący KEP wyraził wdzięczność odpowiedzialnym za RRN i wszystkim członkom za ofiarne i odpowiedzialne zaangażowanie, jak również za troskę o wierność duchowości Ruchu, opartej na życiu Świętej Rodziny z Nazaretu. Ksiądz profesor Bogdan sprawował Mszę św. w intencji założyciela naszego Ruchu ks. Tadeusza Dajczera, którego rocznicę śmierci obchodziliśmy dwa dni wcześniej. Mszę świętą koncelebrowało 30 kapłanów z RRN.

Ks. bp Andrzej Siemieniewski w wygłoszonej homilii porównał znaczenie fundamentów katedry do ewangelicznej skały. Chrzest Polski stał się fundamentem, na którym zostały założone podwaliny duchowe Polski i Polaków. Ks. biskup przypomniał słowa papieża Franciszka wygłoszone do wolontariuszy ŚDM w Krakowie, że ci, którzy chcą mieć udział w budowaniu przyszłości powinni pamiętać o własnej historii, gdyż nie wystarczą dzisiejsze przeżycia i wzloty duchowe, jeśli nie zapomnimy od czego się wszystko zaczęło, skąd bije nasze źródło: początek istnienia, rozwój wiary, źródło łask w wymiarze rodzinnym i narodowym.

W życiu ważny jest początek, ale też łączenie się z innymi , współpraca przynosząca korzyść wspólną, aby osiągnąć cel, jakim jest morze obecności Bożej. Podobnie jak, wody wypływające z gór Tybetu łączą się z innymi rzekami i nawodniając wielkie obszary ziemi, dają życie. Kończą swój bieg wpływając w bezkresy morza.

Naród polski ceni pamięć o własnej historii. Wydobywa z tradycji to, co dobre, piękne, budujące i z tego czerpie wzorce. Przykładem dobrej pamięci jest pojednanie biskupów polskich i niemieckich. Z dziejów Polski uczymy się także, jak w czasach ciemności zaborów naród polski wołał do Boga. Gdy został wysłuchany odzyskał radość. Potrzebujemy też tej radości, że Bóg prowadzi i dziękczynienia w postawie Maryi. Tacy chrześcijanie ubogacają Kościół.

W Sanktuarium w Łagiewnikach można zobaczyć na ścianach mozaiki z rozdrobnionych, kolorowych kamyków, ale z zachowaną barwą i kształtem. To przypomina, że wchodzimy do Kościoła nie jako jednolita masa, ale z wielu narodów i języków wyśpiewując Barankowi cześć. Przychodzimy do Niego mając swoje źródło, pamięć o narodzie, rodzinie i własnej historii, o moim Ruchu, wspomnienie o ks. Tadeuszu. Nie jesteśmy jednolitą masą.

Skąd płynie nasz strumień? Jest nim chrzest, który jest nie tylko wydarzeniem, ale też źródłem strumienia dającego życie nam i innym, płynącego do celu, jakim jest morze Bożej obecności. Narodzenie Chrystusa wyznacza Naszą Erę, czyli czas , od kiedy zaczęliśmy budowanie naszego życia na pamięci żywej dającej przystęp do żywego Boga.

W czasie Eucharystii złożyliśmy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Tekst Aktu nawiązuje do przygotowanego przez Episkopat Polski Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana, który zostanie uroczyście złożony w Krakowie-Łagiewnikach 19.XI.2016 r., w sobotę przed Uroczystością Chrystusa Króla Wszechświata, czyli w wigilię zakończenia Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia. Złożenie Aktu przez nasz Ruch było ściśle związane z odnowieniem przyrzeczeń chrzcielnych przez obecnych w archikatedrze poznańskiej. Wyraziliśmy w ten sposób nasze stanowcze pragnienie, by z całych sił dążyć do pełni świętości, zapoczątkowanej w nas przez sakrament chrztu, a której istotą jest komunia życia z Chrystusem. W imieniu wszystkich obecnych, a także wszystkich członków Ruchu, tekst Aktu odczytał ks. Dariusz Kowalczyk, Moderator Krajowy RRN.

Po zakończonej Eucharystii mogliśmy wysłuchać wykładu o historii katedry i zwiedzić ją. W ogrodach Seminarium Duchownego Księży Chrystusowców spożyliśmy posiłek przygotowany przez członków RRN z archidiecezji poznańskiej. Był czas na kontakt i rozmowy z przyjaciółmi z całej Polski. Dzieci w wieku szkolnym udały się na zajęcia przygotowane w katedrze (warsztaty o Chrzcie Polski), młodzież miała swoje spotkanie z równieśnikami z całej Polski, konferencję, grupę dzielenia, wspomninano też ŚDM w Krakowie. Później pieszo przemierzając Stare Miasto udaliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej w Cudy Wielmożnej, Pani Poznania.

W czasie konferencji Ks. Dariusz Kowalczyk wyjaśnił nam znaczenie złożonego przez nas Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Podkreślił, że tym Aktem mamy żyć na co dzień, bo jest darem dla nas, dla Ruchu i dla wszystkich. Wtedy może w nas zachodzić przemiana serca przez miłość Chrystusa. Akt oddania, to nie deklaracja, ale ogromny trud oddania swojej woli, Bożej woli. Odtąd ma w nas działać Bóg. Powinniśmy uwalniać nasze serca od wszelkich przywiązań i uzależnień sprzeciwiającym się naszemu oddaniu się woli Bożej. Wiele planów Bożych zostało zaprzepaszczonych lub opóźniło się przez brak zdecydowanego odrzucenia własnych przyzwyczajeń.

Dalej ksiądz Darek wyjaśnił, jak bardzo czynność własna oparta na naturalnym działaniu wynikająca z pragnienia postępowania po swojemu, według własnej woli i wyobrażeń psuje dobre plany Boże i doprowadza do tego, że stajemy się niewolnikami złego ducha, a nasze działania stają się bezowocne. Czasem Bóg pokazuje nam opłakane skutki naszej czynności własnej niezgodnej z wolą Bożą. Potrzebujemy komunii z Jezusem, by nie zginąć. Powinniśmy prosić jak żebracy o łaskę nawrócenia z duchowych zniewoleń. Akt oddania się Jezusowi to zostawienie wszystkich własnych spraw na boku, po to, by nie zostawić Jezusa na marginesie własnego życia. Nie jest łatwo pragnąć zjednoczenia z Jezusem i wytrwać w Nim. Nasza wola jest słaba, nie zasługujemy na łaskę zjednoczenia, ale dziękujmy Mu, że pomimo wszystko jesteśmy zaproszeni do komunii, a Matka Boża może wszystko naprawić i pomóc ze zmaganiem się z czynnością własną i uczynić nas szczęśliwymi.

Przed wystawionym Najświętszym Sakramentem powierzaliśmy siebie Jezusowi w duchowej obecności Matki Bożej w Cudy Wielmożnej, Pani Poznania.

Homilię ks. bp Andrzeja Siemieniewskiego i konferencję ks. Dariusza Kowalczyka można odsłuchać na www.rrn.info.pl

Relację przygotowała: Elżbieta Myśliwiec

Chrzest święty przymierzem z Bogiem - konf. 13.09.2016

Zacisze 13 września 2016

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Znalezione obrazy dla zapytania chrzest święty

Chrzest święty przymierzem z Bogiem

W Poznaniu 10 września 2016 odbyła się inauguracja nowego roku formacyjnego RRN. W roku 1050 rocznicy Chrztu Polski przybyliśmy do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło dla naszej Ojczyzny. Chrzest Mieszka I był momentem przełomowym w życiu jego i polskiego narodu. Chrzest jest też momentem przełomowym w naszym życiu.

Chrzest jest ostatecznym przymierzem, które Bóg zawarł z człowiekiem w Chrystusie. W czasie chrztu Pana Jezusa w rzece Jordan objawił się Bóg w Trójcy Świętej, a Jego głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. (Mt 3, 17) W czasie naszego chrztu Bóg wypowiedział podobne słowa: „wybrałem ciebie, pokochałem ciebie miłością odwieczną”. Tajemnica chrztu, to tajemnica miłości, która się objawia i wylewa na człowieka.

Moc każdego sakramentu jest zawarta w tajemnicy śmierci Jezusa. W sakramentach Jezus daje nam siebie. W sakramencie chrztu stajemy się dziećmi Bożymi, a kolejne sakramenty wzmacniają nas i odnawiają nasze dziecięctwo. Tak jak małe dziecko skupia oczy rodziców na sobie, tak i na nas skupione są oczy Boga patrzącego na nas z miłością, z czułością. Kiedy oddalimy się od Niego, On nas szuka, upomina. Dopomina się o tego, w którym ma upodobanie. W każdej chwili nawet w naszych bolesnych doświadczeniach jest obecny i nie zapomina o swoim dziecku. Mówi: „przysięgam na mojego Syna, że cię nie opuszczę”.

Chrzest jest bramą do świętości, ale też fundamentem, do którego powinniśmy wracać, ponieważ zostaliśmy wezwani, by być nowym ludem. Bóg zawiera przymierze z nowym człowiekiem. Już nie jesteśmy najemnikami, faryzeuszami, którzy chcą kupić przymierze. Chociaż na zewnątrz będziemy podobni do innych, to wewnętrznie będziemy się cieszyć, że służymy Bogu i możemy pracować na Jego chwałę. Przyjmując miłość Boga stajemy się świętymi, bo mamy udział w jego świętości. Jesteśmy kochani przez Tego, co ukochał nas nad życie i nie może o nas zapomnieć.

Chrzest można porównać do zawarcia małżeństwa. Bóg zawiera z nami nowe przymierze. Przyjmując je wybieramy życie. Kiedy je odrzucamy, to pozostaje tylko piekło, śmierć, brak nadziei. Przyjmując przymierze wybieramy życie. Oddając się Bogu uznajemy, że chcemy żyć dla Niego. Bóg wywyższył nas i staliśmy Jego przyjaciółmi. To jest tak, jakby król wybrał sobie na żonę osobę najniższego stanu i chciał jej służyć. Chce się jej oddać, nadto życie swoje daje za nią. Bóg jak żebrak prosi o miłość. Jego krew jest gwarancją wierości.

Bóg zawierając z przymierze prosi o dochowanie zobowiązań, czyli: przyjęcia Jego miłości i odpowiedzi na miłość. On nie wymaga heroizmu, gdyż to On dokonuje o wiele więcej, niż potrafimy, czy jesteśmy zdolni. Jeśli nie zechcemy podjąć przymierza, to Bóg uszanuje nas wybór i zostaniemy sami. Kiedy przyjmujemy przymierze nasze życie zmienia się, a podstawa naszego działania jest już inna. Nawet, gdy zgrzeszymy, odwrócimy się od Niego, to On na nas czeka.

Jednak w grzeszeniu nie bądźmy zbyt zuchwali. Kiedy do Boga powiemy: zdradziłem Cię, odwróciłem się od Ciebie, to powinniśmy żałować swojego postępowania. Nawet grzech lekki powinien nas boleć. Co by to było, gdyby mąż oświadczył żonie, że ją zdradził z inną, albo, gdyby powiedział: poznałem kogoś i odchodzę. Żona przeżyje szok, będzie rozpaczała. Ktoś, kto nie kocha współmałżonka może sobie myśli: nie przesadzajmy z tą niewiernością, nic się nie stało. Chrystus zagwarantował, że Bóg pozostaje zawsze wierny. Bóg zagwarantował, a my? Nie bądźmy zuchwali w grzeszeniu, bo może być taki grzech, po którym stracić można wiarę. W raju wystarczył tylko jeden grzech, po którym nastąpił cały szereg niewierności. Nie można powiedzieć: wejdę do piekła tylko raz, bez poniesienia konsekwencji.

Miłość autentyczna nie pozwala sobie nawet na lekki grzech dokonany świadomie i dobrowolnie. Powinniśmy uznawać prawdę o własnej grzeszności, ale bronić się przed grzechem. Grzeszymy, gdy wszystko chcemy robić sami, nie oddając się Bogu. Wtedy diabeł ma dostęp do naszego serca. Zróbmy wszystko by Jezus miał wyłącznie dostęp do naszego serca. On jest blisko, jest obecny w każdej chwili. Czy mogę spojrzeć na Niego? Jezus jest w nas zakochany i wpatrzony w nas. Nie zachowujmy się tak, jak wyniosła kobieta siedząca na tronie, którą Król Życia musi prosić o miłość.

Msza święta, komunia święta, to jest coś niezwykłego, duchowa rzeczywistość zjednoczenia się Chrystusa z Oblubienicą - Kościołem. To jest komunia między mną a Bogiem w Chrystusie. Mamy w ręku wielki skarb. Naszą siłą jest jedność z Bogiem i miłość Chrystusa.

Rady św. Pawła - konf. 6.09.2016

Zacisze, 6 września 2016

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Znalezione obrazy dla zapytania miłość braterska obrazy

Braterska miłość
zdjęcie: mikolajkowo.blogspot.com

Rady św. Pawła

W dzisiejszych Nieszporach możemy przeczytać fragment z Listu św. Pawła. Zapisane krótkie wezwania są zaproszeniem też dla nas, dla naszej wspólnoty, aby je podjąć. Św. Paweł pisze tak: „Miłość niech będzie bez obłudy. Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem. W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie. Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha. Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją. W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali.” Rz 12, 9-12

Miłość niech będzie bez obłudy.

Fundamentem życia braci i sióstr jest wzajemna miłość. Należy się troszczyć, by miłość była wyrazista i przejrzysta. Obłuda jest przypisywana faryzeuszom. Jezus ostro wypowiadał swoje uwagi o faryzeuszach w obecności uczniów. Była to też forma przestrogi dla nich. Obłuda psuje miłość i jest przeciwieństwem prawdy. Chce uchodzić za coś lepszego niż jest, buduje na pozorach, a nie na prawdzie. Gdy zabraknie wrażliwości na to, co jest prawdą, prawdy o sobie, głodu prawdy nawet, gdy jest trudna czy niewygodna, wtedy pojawia się zagrożenie obłudą, która buduje na pozorach.

Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem.

W niedzielnej Ewangelii usłyszeliśmy, jak Jezus zachęcał, by mieć w nienawiści nawet siebie samego. Zachodzi korelacja pomiędzy nienawiścią do siebie samego i wstrętem do złego. Jeśli otwieramy się na miłość Boga i bliźniego to pojawia się wrażliwość na wszystko, co nie jest zgodne z prawdą, czyli wstręt do złego. Stając w prawdzie widzimy zło, jego korzenie i konkretne złe czyny. To można określić jako nienawiść do siebie jako grzesznika. Miłość Boga w nas pozwala żyć miłością do bliźnich i do siebie. To, co jest grzeszne nie jest miłością.

W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi. W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie.

Miłość stawia wymagania. Gdy wymagamy, budujemy na prawdzie i sprawiamy, że miłość naznaczona jest życzliwością do brata lub siostry. W ten sposób okazujemy sobie nawzajem cześć. Okazujemy drugiemu szacunek pomimo jego słabości czy grzechów.

Nie opuszczajcie się w gorliwości. Bądźcie płomiennego ducha.

Jak można sprawić, by nasza gorliwość była płomienna? Nie da się tego osiągnąć przez postanowienia. Gorliwość jest związana z naszą relacją z Jezusem i współpracą z Jego łaską. Jeśli nie marnujemy łask, ale je rozpoznajemy dodając nasze wysiłki, wytrwałość i wierność, to Bóg daje nam płomiennego ducha, który nie pozwala na gnuśność, czy niecierpliwość. Płomienny duch jest ogniem rozgrzewającym w kontaktach z innymi.

Pełnijcie służbę Panu. Weselcie się nadzieją.

W codziennym życiu stawiamy sobie cele, które nie zawsze udaje się zrealizować. Nie jest ważne, czy spotykają nas porażki, czy sukcesy. Nie ważne, czy jesteśmy chwaleni, czy ganieni. Służba Panu daje radość płynącą z nadziei, którą On ożywia. Nadziei przezwyciężającej brak sił i zmęczenie. W służbie Panu mogą spotkać nas uciski, ale nadzieja i cierpliwośc pozwalają wszystko przetrwać.

W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali.

Wytrwałość nie zniechęca się trudnościami czy brakami. Nie zniechęca się tym, że nie są zaspakajane nasze pragnienia. Jesteśmy zapraszani, by na modlitwie szukać, prosić. Na modlitwie umacnia nas pewność bliskości Boga dająca przekonanie, że nie opieramy się na sobie, ale na Nim.

Babcia mało słyszy, Mikołajek nie mówi - a dogadują się jak nikt. Dzieli ich jedynie 83 lata
zdjęcie: mikolajkowo.blogspot.com