mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

Misericordiae Vultus - Oblicze Miłosierdzia. Bulla papieża Franciszka na Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia

Misericordiae Vultus

FRANCISZEK -  BISKUP RZYMU

SŁUGA SŁUG BOŻYCH

DO WSZYSTKICH, KTÓRZY BĘDĄ CZYTAĆ TEN LIST ŁASKA, MIŁOSIERDZIE I POKÓJ

Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia

http://www.fronda.pl/site_media/media/uploads/article/.thumbnails/jezus_twarz_1-400x0.jpg

      Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca. Wydaje się, iż tajemnica wiary chrześcijańskiej znajduje w tym słowie swoją syntezę. Ono stało się żywe, widoczne i osiągnęło swoją pełnię w Jezusie z Nazaretu. Ojciec «bogaty w miłosierdzie» (por. Ef 2, 4), gdy objawił Mojżeszowi swoje imię: «Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność» (Wj 34, 6), sprawił, że człowiek mógł nieprzerwanie poznawać Jego boską naturę na różne sposoby i w wielu momentach historii. W «pełni czasów» (por. Ga 4,4), gdy wszystko było gotowe według Jego planu zbawienia, zesłał On swojego Syna, narodzonego z Maryi Dziewicy, aby objawić nam w sposób ostateczny swoją miłość. Kto widzi Syna, widzi też i Ojca (por. J 14, 9). Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga.

         Potrzebujemy nieustannie kontemplować tę tajemnicę miłosierdzia. Jest ona dla nas źródłem radości, ukojenia i pokoju. Jest warunkiem naszego zbawienia. Miłosierdzie: to jest słowo, które objawia Przenajświętszą Trójcę. Miłosierdzie: to najwyższy i ostateczny akt, w którym Bóg wychodzi nam na spotkanie. Miłosierdzie: jest podstawowym prawem, które mieszka w sercu każdego człowieka, gdy patrzy on szczerymi oczami na swojego brata, którego spotyka na drodze życia. Miłosierdzie: to droga, która łączy Boga z człowiekiem, ponieważ otwiera serce na nadzieję bycia kochanym na zawsze, pomimo ograniczeń naszego grzechu.

 Są chwile, w których jeszcze mocniej jesteśmy wzywani, aby utkwić wzrok w miłosierdziu, byśmy sami stali się skutecznym znakiem działania Ojca. Z tego właśnie powodu ogłosiłem Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia jako pełen łaski czas dla Kościoła, by uczynić świadectwo wierzących jeszcze mocniejszym i skuteczniejszym.

          Rok Święty zostanie rozpoczęty 8 grudnia, w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Ta uroczystość liturgiczna wskazuje sposób, w jaki Bóg działa już od początków naszej historii. Po grzechu Adama i Ewy Bóg nie chciał zostawić ludzkości samej, wystawionej na działanie zła. Stąd też w swoim zamyśle zechciał On, aby Maryja, święta i niepokalana w miłości (por. Ef 1, 4), stała się Matką Odkupiciela człowieka. Na ogrom grzechu Bóg odpowiada pełnią przebaczenia. Miłosierdzie będzie zawsze większe od każdego grzechu i nikt nie może ograniczyć miłości Boga, który przebacza. W tę właśnie Uroczystość Niepokalanego Poczęcia otworzę z radością Drzwi Święte. Z tej okazji staną się one Bramą Miłosierdzia, gdzie każdy wchodzący będzie mógł doświadczyć miłości Boga, który pociesza, przebacza i daje nadzieję.

         W kolejną niedzielę, tj. III Niedzielę Adwentu, otworzone zostaną Drzwi Święte w Katedrze Rzymu, w Bazylice św. Jana na Lateranie, a następnie w Bazylikach Papieskich. Postanawiam również, aby w tę właśnie niedzielę w każdym Kościele lokalnym, w Katedrze, która jest Kościołem-Matką dla wszystkich wiernych, bądź też w Konkatedrach lub też w innych kościołach o szczególnym znaczeniu, została otworzona na cały rok taka sama Brama Miłosierdzia. Według decyzji Biskupa Ordynariusza, taka Brama będzie mogła być otworzona również w sanktuariach, miejscach nawiedzanych przez wielu pielgrzymów, którzy właśnie tam bardzo często doświadczają w sercu łaski i znajdują drogę do nawrócenia. Każdy zatem Kościół lokalny będzie bezpośrednio zaangażowany w przeżywanie tego Roku Świętego, jako szczególnego momentu łaski i odnowy duchowej. Jubileusz będzie więc świętowany w Rzymie, tak jak i w Kościołach lokalnych, jako znak widzialny komunii całego Kościoła.

         Wybrałem datę 8 grudnia, ponieważ jest ona bogata w znaczenie ze względu na współczesną historię Kościoła. Otworzę bowiem Drzwi Święte w pięćdziesiątą rocznicę zakończenia Soboru Watykańskiego II. Kościół czuje potrzebę żywego wspominania tej chwili, gdyż wtedy właśnie zaczynał się nowy bieg jego historii. Ojcowie zgromadzeni na Soborze czuli potrzebę, silną jak prawdziwy powiew Ducha Świętego, mówienia o Bogu do ludzi ich czasów w sposób bardziej zrozumiały. Po rozbiciu murów, które przez zbyt długi czas trzymały Kościół w zamknięciu jak w uprzywilejowanej cytadeli, nadszedł czas na głoszenie Ewangelii w nowy sposób. Nowy etap ewangelizacji, która trwa od zawsze. Nowe zaangażowanie dla wszystkich chrześcijan, aby świadczyć z większym entuzjazmem i przekonaniem o swojej wierze. Kościół czuł odpowiedzialność za bycie w świecie żywym znakiem miłości Ojca.

          Powracają w pamięci pełne wymowy słowa, które św. Jan XXIII wypowiedział na rozpoczęcie Soboru, aby wskazać drogę, którą należy kroczyć: «Dziś jednakże Oblubienica Chrystusa woli posługiwać się raczej lekarstwem miłosierdzia, aniżeli surowością. […] Kościół Katolicki pragnie okazać się matką miłującą wszystkich, matką łaskawą, cierpliwą, pełną miłosierdzia i dobroci względem synów odłączonych, podnosząc za pośrednictwem tego Soboru Powszechnego pochodnię prawdy katolickiej». W tym samym horyzoncie poruszał się również bł. Paweł VI, który tak wyraził się na zakończenie Soboru: «Chcemy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, iż religią naszego Soboru była przede wszystkim miłość; […]. Biblijna historia o Samarytaninie stała się paradygmatem duchowości Soboru. […] Strumień miłości i uwielbienia wylał się z Soboru na współczesny świat ludzki. Odrzucono naturalnie błędy, owszem; ponieważ to wymaga miłości nie mniej, niż prawdy; ale dla osób pozostało tylko wezwanie, szacunek i miłość. Zamiast deprymujących diagnoz, zachęcające lekarstwa; zamiast złowrogich przewidywań, w stronę świata współczesnego wysłaliśmy z Soboru przesłania pełne zaufania: jego wartości nie tylko zostały uszanowane, ale i uhonorowane, jego wysiłki wsparte, jego zamierzenia oczyszczone i pobłogosławione. […] I jeszcze inną rzecz powinniśmy zauważyć: całe to bogactwo doktrynalne jest zwrócone w jednym kierunku: służyć człowiekowi. Człowiekowi, możemy tak to powiedzieć, w każdym jego położeniu, w każdej jego chorobie i w każdej jego potrzebie».

          Z uczuciem wdzięczności za to, co Kościół otrzymał oraz z odpowiedzialnością za zadanie, które na nas czeka, przekroczymy Drzwi Święte mając pełne zaufanie, że towarzyszy nam moc Zmartwychwstałego Pana, który nieustannie podtrzymuje naszą pielgrzymkę. Duch Święty, który prowadzi kroki wierzących, by współpracowali w dziele zbawienia dokonanym przez Chrystusa, niech będzie przewodnikiem i wsparciem Ludu Bożego, pomagając mu kontemplować oblicze miłosierdzia.

          Rok Jubileuszowy zakończy się w uroczystość liturgiczną Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, 20 listopada 2016 roku. W tym dniu, zamykając Drzwi Święte, będziemy kierować nasze myśli z wdzięcznością i dziękczynieniem do Trójcy Przenajświętszej za to, że udzieliła nam tego szczególnego czasu łaski. Powierzymy Chrystusowi Panu życie Kościoła, całej ludzkości i ogromnego kosmosu, prosząc o wylanie Jego miłosierdzia jak rosy porannej, aby owocna stała się historia, którą mamy tworzyć w najbliższej przyszłości z zaangażowaniem wszystkich. O jakże pragnę, aby nadchodzące lata były naznaczone miłosierdziem tak, byśmy wyszli na spotkanie każdej osoby, niosąc dobroć i czułość Boga! Do wszystkich, tak wierzących jak i tych, którzy są daleko, niech dotrze balsam miłosierdzia jako znak Królestwa Bożego, które jest już obecne pośród nas.

         «Właściwe Bogu jest stosowanie miłosierdzia i w tym najwyraźniej wyraża się jego wszechmoc». Słowa św. Tomasza z Akwinu pokazują, że miłosierdzie Boże nie jest znakiem słabości, lecz przejawem wszechmocy Boga. Z tego też powodu liturgia w jednej ze swoich najstarszych kolekt przywołuje następujące słowa modlitwy: «Boże, Ty przez przebaczenie i litość najpełniej okazujesz swoją wszechmoc». Bóg zawsze będzie w ludzkiej historii jako Ten, który jest obecny, bliski, opatrznościowy, święty i miłosierny.

          «Cierpliwy i miłosierny» - to podwójne określenie spotykamy często w Starym Testamencie jako opis natury Boga. To Jego bycie miłosiernym znajduje swe potwierdzenie w wielorakich dziełach historii zbawienia, gdzie dobroć Boga zwycięża nad chęcią kary i zniszczenia. Psalmy w sposób szczególny okazują tę wielkość Boskiego działania: «On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce, On życie twoje wybawia od zguby, On wieńczy cię łaską i zmiłowaniem» (Ps 103[102], 3-4). W sposób jeszcze bardziej wyrazisty kolejny Psalm przywołuje konkretne znaki miłosierdzia: «Pan uwalnia jeńców, Pan przywraca wzrok niewidomym, Pan podnosi pochylonych, Pan miłuje sprawiedliwych. Pan strzeże przychodniów, chroni sierotę i wdowę, lecz na bezdroża kieruje występnych» (Ps 146[145], 7-9). I w końcu jeszcze inne wyrażenia Psalmisty: «On leczy złamanych na duchu i przewiązuje ich rany. […] Pan dźwiga pokornych, a poniża występnych aż do ziemi» (Ps 147 [146-147], 3.6). Miłosierdzie Boga nie jest więc jakąś abstrakcyjną ideą, ale jest konkretnym faktem, dzięki któremu On objawia swoją miłość ojcowską i matczyną, która wypływa z wnętrzności i zwraca się do syna. To naprawdę jest ten przypadek, kiedy może mówić o miłości wypływającej z wnętrza. Pochodzi ona z wnętrza jako głębokie uczucie, naturalne, akt czułości i współczucia, odpuszczenia i przebaczenia.

          «Bo Jego miłosierdzie na wieki» (Ps 136[135]). Jest to refren powtarzany po każdym wersecie Psalmu, który opowiada historię objawienia się Boga. W mocy miłosierdzia wszystkie dzieje starożytnego ludu pełne są głębokiego znaczenia zbawczego. Miłosierdzie sprawia, że historia Boga i Izraela staje się historią zbawienia. Wydaje się, że przez to ciągłe powtarzanie: «Bo Jego miłosierdzie na wieki», Psalm łamie zamknięty krąg przestrzeni i czasu, aby wszystko umieścić w wiecznej tajemnicy miłości. To tak, jakby chciał nam powiedzieć, że Bóg będzie spoglądał na człowieka nie tylko w historii, ale i na wieczność, wzrokiem miłosiernego Ojca. To nie przypadek, że lud Izraela zechciał włączyć ten Psalm, "Wielki hallel", jak bywa również nazywany, do najważniejszych tekstów liturgicznych.

         Przed swoją męką Jezus modlił się tymże właśnie Psalmem miłosierdzia. Zaświadcza o tym Ewangelista Mateusz, gdy pisze, że «po odśpiewaniu hymnu» (Mt 26, 30) Jezus wraz z uczniami wyszli w stronę Góry Oliwnej. Podczas, gdy Jezus odprawiał po raz pierwszy Eucharystię, jako Wieczną Pamiątkę swojej realnej obecności pomiędzy nami, umiejscawiał symbolicznie ten najwyższy akt Objawienia w świetle miłosierdzia. W tymże samym horyzoncie miłosierdzia Jezus przeżywał swoją mękę i śmierć, świadomy wielkiej tajemnicy miłości, która wypełniła się na krzyżu. Świadomość, że sam Jezus modlił się tym Psalmem, czyni go dla nas chrześcijan jeszcze ważniejszym i sprawia, że powinien stać się on naszą modlitwą uwielbienia: «Bo Jego miłosierdzie na wieki».

         Ze wzrokiem utkwionym w Jezusie i w Jego obliczu miłosiernym możemy zagłębić się w miłość Trójcy Przenajświętszej. Misją, którą Jezus otrzymał od Ojca, było objawienie tajemnicy Bożej miłości w jej pełni. «Bóg jest miłością» (1 J 4, 8.16), ogłasza - po raz pierwszy i jedyny na kartach Pisma świętego. - Jan Ewangelista. Ta miłość jest już wtedy możliwa, widoczna i namacalna w całym życiu Jezusa. Jego osoba jest niczym innym jak tylko miłością. To miłość, która się daje za darmo. Relacje Jezusa z osobami, które Go otaczają, ukazują coś jedynego i niepowtarzalnego. Znaki, które czyni przede wszystkim w stosunku do grzeszników, do biednych, wyłączonych, chorych i cierpiących, są naznaczone miłosierdziem. Wszystko w Nim mówi o miłosierdziu. Nie ma też w Nim czegoś, co byłoby pozbawione współczucia.

          Jezus, wobec rzeszy ludzi, którzy szli za Nim, widząc, że byli zmęczeni i strudzeni, zdezorientowani i bez przewodnika, odczuł w głębi serca silne dla nich współczucie (por. Mt 9, 36). Mocą tej właśnie miłości współczującej uzdrowił chorych, których mu przyniesiono (por. Mt 14, 14) oraz kilkoma chlebami i rybami nakarmił tłum do sytości (por. Mt 15, 37). To, co poruszało Jezusa we wszystkich okolicznościach, to nic innego jak miłosierdzie, dzięki któremu czytał w sercach swoich rozmówców, dając im odpowiedzi, które korespondowały z ich najprawdziwszymi potrzebami. W ten sam sposób, gdy Jezus spotkał wdowę z Nain, której syna niesiono do grobu, odczuł wielkie współczucie z powodu przejmującego bólu płaczącej matki i przywrócił jej syna, wskrzeszając go z martwych (por. Łk 7, 15). Po uwolnieniu opętanego w kraju Gerazeńczyków, powierza mu tę misję: «Opowiadaj im wszystko, co ci Pan uczynił i jak ulitował się nad tobą» (Mk 5, 19). Również powołanie Mateusza wpisuje się w ten horyzont miłosierdzia. Przechodząc obok komory celnej, spojrzenie Jezusa spotkało się ze wzrokiem Mateusza. Było to spojrzenie pełne miłosierdzia, które przebaczyło grzechy tego człowieka oraz, zwyciężając opory innych uczniów, wybrało jego, grzesznika i celnika, aby stał się jednym z Dwunastu. Św. Beda Czcigodny, komentując tę scenę z Ewangelii napisał, że Jezus spojrzał na Mateusza z "uczuciem miłości i wybrał go": miserando atque eligendo. Te słowa zawsze robią na mnie wrażenie, dlatego wybrałem je na moje zawołanie biskupie.

          W przypowieściach poświęconych miłosierdziu Jezus objawia naturę Boga jako naturę Ojca, który nigdy nie uważa się za zwyciężonego dopóki nie sprawi, że poprzez współczucie i miłosierdzie zniknie grzech i pokonane zostanie odrzucenie. Znamy te przypowieści, a szczególnie trzy z nich: przypowieść o zaginionej owcy, o zagubionej monecie i o synu marnotrawnym (por. Łk 15, 1-32). W tych przypowieściach Bóg zawsze przedstawiony jest jako pełen radości, przede wszystkim, gdy przebacza. Znajdujemy w nich istotę Ewangelii oraz naszej wiary, ponieważ miłosierdzie jest ukazane jako siła, która zwycięża wszystko, która wypełnia serce miłością i pociesza przebaczeniem.

         W innej przypowieści natomiast otrzymujemy naukę dotyczącą naszego chrześcijańskiego stylu życia. Sprowokowany pytaniem Piotra, ile razy należałoby przebaczyć, Jezus odpowiedział: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy» (Mt 18, 22) i opowiedział przypowieść o "nielitościwym dłużniku". Tenże właśnie dłużnik, wezwany przed oblicze króla po to, by zwrócił mu ogromny dług, błaga go na kolanach i król daruje mu należność. Zaraz po wyjściu ów dłużnik spotyka innego sługę, równego sobie, który był mu dłużny nieporównanie mniej. Sługa ten błaga go na kolanach o litość, której jednak nie otrzymuje i zostaje wtrącony do więzienia. Król, gdy tylko usłyszał o tym, co zaszło, rozgniewał się bardzo, wezwał nielitościwego dłużnika do siebie i rzekł: «Czyż więc i ty nie powinieneś był się ulitować nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?» (Mt 18, 33). Jezus kończy tę przypowieść słowami: «Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu» (Mt 18, 35).

         Ta przypowieść zawiera głęboką naukę dla każdego z nas. Jezus stwierdza, że miłosierdzie to nie jest tylko działanie Ojca, lecz staje się kryterium potrzebnym do zrozumienia, kim są Jego prawdziwi synowie. Jesteśmy więc wezwani do życia miłosierdziem, ponieważ to nam zostało najpierw udzielone miłosierdzie. Przebaczenie zniewag staje się najbardziej ewidentnym wyrazem miłości miłosiernej, a dla nas chrześcijan jest nakazem, którego nie możemy pominąć. Jakże wydaje się nieraz trudne to przebaczenie! A jednak jest ono narzędziem złożonym w nasze ręce, abyśmy byli w stanie osiągnąć spokój serca. Porzucić żal, złość, przemoc i zemstę - to warunki konieczne do tego, by żyć szczęśliwie. Przyjmujemy zatem zachętę Apostoła: «Niech słońce nie zachodzi nad waszym gniewem» (Ef 4, 26). Słuchamy przede wszystkim słowa Chrystusa, który przedstawił miłosierdzie jako ideał życia i jako kryterium wiarygodności dla naszej wiary: «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią» (Mt 5, 7). To jest błogosławieństwo, które powinno się stać dla nas inspiracją w tym Roku Świętym.

         Jak można zauważyć, miłosierdzie w Piśmie Świętym jest słowem-kluczem do wskazania działania Boga wobec nas. On nie ogranicza się do potwierdzenia swojej miłości, ale czyni ją widoczną i namacalną. Miłość nie może być przecież abstrakcyjnym słowem. Z samej swej natury jest ona konkretnym życiem: to intencje, zachowania, postawy, które przyjmuje się w codzienności. Miłosierdzie Boga jest Jego odpowiedzialnością za nas. On czuje się odpowiedzialnym, to znaczy: pragnie naszego dobra i chce nas widzieć szczęśliwymi, napełnionymi radością i pokojem. Na tejże właśnie długości fali powinna zostać dostrojona i zorientowana miłość miłosierna chrześcijan. Tak, jak kocha Ojciec, tak też powinni kochać i synowie. Jak On jest miłosierny, tak też i my jesteśmy wezwani, by być miłosierni: jedni wobec drugich.

         Główną belką, na której wspiera się życie Kościoła, jest miłosierdzie. Wszystko w działaniu duszpasterskim Kościoła powinno zostać otulone czułością, z jaką kieruje się do wiernych; nic też z jego głoszenia i z jego świadectwa ukazanego światu nie może być pozbawione miłosierdzia. Wiarygodność Kościoła weryfikuje się na drodze miłości miłosiernej i współczującej. Kościół «żyje niewyczerpanym pragnieniem ofiarowania miłosierdzia». Być może przez zbyt długi czas zapomnieliśmy wskazywać i żyć drogą miłosierdzia. Z jednej strony pokusa, która podpowiada, aby brać pod uwagę tylko i zawsze sprawiedliwość, sprawiła, że zapomnieliśmy, iż jest to tylko pierwszy krok, jakkolwiek konieczny i nieodzowny, ale Kościół potrzebuje wznieść się ponad to, aby osiągnąć cel wyższy i o wiele bardziej znaczący.
Z drugiej strony ze smutkiem obserwujemy, jak doświadczenie przebaczenia w naszej kulturze staje się coraz rzadsze.
W niektórych przypadkach wydaje się nawet, iż znika już samo słowo
przebaczenie. Jednak bez doświadczenia przebaczenia pozostaje nam droga bezpłodna i sterylna, jakbyśmy żyli w jakimś miejscu pustynnym i odosobnionym. Nadszedł znowu czas dla Kościoła, aby przyjąć na siebie radosne głoszenie przebaczenia.
To jest czas powrotu do tego, co istotne, aby wziąć na siebie słabości i trudności naszych braci. Przebaczenie to siła, która przywraca do nowego życia i dodaje odwagi, aby patrzeć w przyszłość z nadzieją.

         Nie możemy zapomnieć o wielkim nauczaniu, które św. Jan Paweł II ofiarował w swojej drugiej encyklice Dives in misericordia, które w ówczesnej epoce przyszło tak niespodziewanie i zaskoczyło wielu tematem, jaki poruszało. W szczególności chciałbym przywołać dwa aspekty tego nauczania. Przede wszystkim święty Papież podkreślał zapomnienie tematu miłosierdzia w kulturze naszych dni: «Umysłowość współczesna, może bardziej niż człowiek przeszłości, zdaje się sprzeciwiać Bogu miłosierdzia,
a także dąży do tego, ażeby samą ideę miłosierdzia odsunąć ma margines życia i odciąć od serca ludzkiego. Samo słowo i pojęcie "miłosierdzie" jakby przeszkadzało człowiekowi, który poprzez nieznany przedtem rozwój nauki i techniki bardziej niż kiedykolwiek w dziejach stał się panem i uczynił sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1, 28). Owo "panowanie nad ziemią", rozumiane nieraz jednostronnie i powierzchownie, jakby nie pozostawiało miejsca dla miłosierdzia. […] I dlatego też wielu ludzi i wiele środowisk, kierując się żywym zmysłem wiary, zwraca się niejako spontanicznie do miłosierdzia Bożego w dzisiejszej sytuacji Kościoła i świata».

         Co więcej, św. Jan Paweł II tak motywował pilną potrzebę głoszenia i świadczenia o miłosierdziu w świecie współczesnym: «[ono jest podyktowane] miłością człowieka i wszystkiego, co ludzkie, a co w odczuciu tak bardzo wielu współczesnych jest zagrożone wielkim niebezpieczeństwem. Ta sama tajemnica Chrystusa […] każe równocześnie głosić miłosierdzie jako miłosierną miłość Boga, objawioną w tajemnicy Chrystusa. I każe też do tego miłosierdzia odwoływać się, wzywać go na naszym trudnym i przełomowym etapie dziejów Kościoła i świata […]».
To nauczanie św. 
Jana Pawła II jest dziś jeszcze bardziej aktualne
i zasługuje na to, aby je ponownie podjąć w tym Roku Świętym. Przyjmijmy na nowo jego słowa: «Kościół żyje swoim autentycznym życiem, kiedy wyznaje i głosi miłosierdzie - najwspanialszy przymiot Stwórcy i Odkupiciela - i kiedy ludzi przybliża do Zbawicielowych zdrojów miłosierdzia, których jest depozytariuszem i szafarzem».

         Kościół ma misję głoszenia miłosierdzia Boga, bijącego serca Ewangelii, aby w ten sposób dotknąć serce i umysł każdego człowieka. Oblubienica Chrystusa czyni swoim zachowanie Syna Bożego, który wszystkim wychodzi naprzeciw, nie pomijając nikogo. W naszym czasie, w którym Kościół jest zaangażowany
w nową ewangelizację, temat miłosierdzia wymaga, by go ponownie przedstawić z nowym entuzjazmem i z odnowioną działalnością duszpasterską. Jest to kluczowe dla Kościoła oraz dla wiarygodności jego głoszenia, aby żył on i świadczył w pierwszej osobie o miłosierdziu. Język Kościoła i jego gesty powinny przekazywać miłosierdzie tak, aby wejść w głębię serca ludzi
i sprowokować ich do odnalezienia drogi powrotu do Ojca.

          Pierwszą prawdą Kościoła jest miłość Chrystusa. Tejże miłości, która zmierza aż do przebaczenia i do dania siebie samego, Kościół czyni się sługą i pośrednikiem wobec ludzi. Stąd też tam, gdzie Kościół jest obecny, musi się też zaznaczyć miłosierdzie Ojca. W naszych parafiach, w naszych wspólnotach,
w stowarzyszeniach, w ruchach, gdziekolwiek są chrześcijanie, każdy powinien tam odnaleźć oazę miłosierdzia.

         Chcemy żyć tym Rokiem Jubileuszowym w świetle słowa Pana: Miłosierni jak Ojciec. Ewangelista przypomina nauczanie Jezusa, który mówi: "Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny" (Łk 6, 36). To program na życie, który jest trudny, ale zarazem bogaty w radość i w pokój. Nakaz Jezusa jest zwrócony do tych, którzy słuchają Jego głosu (por. Łk 6, 27). Aby być zdolnymi do miłosierdzia, powinniśmy najpierw nastawić się na słuchanie słowa Bożego. To oznacza odzyskanie na nowo wartości ciszy, aby móc medytować słowo, które jest do nas zwrócone. W ten sposób możliwa jest kontemplacja miłosierdzia Boga i przyjęcie go jako własnego stylu życia.

         Pielgrzymka jest znakiem szczególnym w Roku Świętym, ponieważ jest ikoną drogi, którą każda osoba przemierza w czasie swojej egzystencji. Życie jest pielgrzymką, a istota ludzka to viator, pielgrzym, który przemierza drogę aż do osiągnięcia pożądanego celu. Również po to, aby dotrzeć do Drzwi Świętych w Rzymie i w każdym innym miejscu, będziemy musieli pójść na pielgrzymkę, każdy na miarę własnych sił. Stanie się ona znakiem, że również miłosierdzie jest celem, który mamy osiągnąć, a który wymaga zaangażowania i poświęcenia. Pielgrzymka zatem niech stanie się bodźcem do nawrócenia: przekraczając Drzwi Święte pozwolimy się objąć miłosierdziu Bożemu i zaangażujemy się, byśmy byli miłosierni dla innych, tak jak Ojciec jest miłosierny dla nas.

         Pan Jezus wskazuje nam na etapy pielgrzymki, dzięki którym możemy osiągnąć ten cel: «Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie» (Łk 6, 37-38). Mówi przede wszystkim, aby nie sądzić i by nie potępiać. Jeśli nie chce się zostać osądzonym przez Boga, nie powinno się stawać sędzią swego brata. Ludzie bowiem z ich osądem zatrzymują się zwykle na tym, co zewnętrzne, podczas gdy Bóg patrzy na to, co w środku. Jakież zło czynią słowa, które są spowodowane uczuciami zazdrości i zawiści! Mówić źle o bracie, gdy jest nieobecny, jest równoznaczne przedstawieniu go w złym świetle, szkodzeniu jego reputacji i pozostawieniu go na łaskę i niełaskę plotek. Nie sądzić i nie potępiać znaczy również, pozytywnie rzecz ujmując, umieć dostrzec dobro, które jest w każdej osobie i nie pozwolić na to, aby cierpiała ona z powodu naszego częściowego osądzenia i naszej zarozumiałej znajomości wszystkiego. Ale to nie jest jeszcze wystarczające do wyrażenia miłosierdzia. Jezus wzywa również do przebaczenia i do dawania. Mamy być narzędziami miłosierdzia, ponieważ pierwsi otrzymaliśmy je od Boga. Mamy być szczodrzy dla wszystkich, wiedząc, że również Bóg wielkodusznie udziela nam swojej dobroci.

         Miłosierni jak Ojciec jest zatem "mottem" Roku Świętego. W miłosierdziu mamy dowód tego, jak Bóg kocha. On daje wszystko z siebie samego, zawsze, za darmo i nie prosząc o nic w zamian. Przychodzi nam z pomocą, kiedy go wzywamy. Piękne jest, że codzienna modlitwa Kościoła zaczyna się od słów: «Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu, Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu» (por. Ps 70[69], 2). Pomoc, której wzywamy, jest już pierwszym krokiem miłosierdzia Bożego, uczynionym w naszą stronę. On przychodzi, aby wybawić nas od słabości, w których żyjemy. Jego pomoc sprawia, że potrafimy dostrzec Jego obecność i odczuć Jego bliskość. Dzień za dniem, dotknięci przez Jego współczucie, możemy również i my być współczujący dla wszystkich.

         W tym Roku Świętym będziemy mogli doświadczyć otwarcia serc na tych wszystkich, którzy żyją na najbardziej beznadziejnych peryferiach egzystencjalnych, które tak często świat stwarza w sposób dramatyczny. Ileż sytuacji niepewności i cierpienia jest obecnych w dzisiejszym świecie! Ileż ran na ciele wielu, którzy nie mają już więcej głosu, ponieważ ich krzyk osłabł i zgasł z powodu obojętności bogatych narodów. W tym Jubileuszu Kościół zostanie jeszcze bardziej wezwany do leczenia tych ran, do opatrywania ich oliwą pocieszenia, do przewiązywania miłosierdziem oraz do leczenia ich solidarnością i należną uwagą. Nie wpadajmy w obojętność, która upokarza, w przyzwyczajenie, które usypia ducha i nie pozwala odkryć nowości, w cynizm, który niszczy. Otwórzmy nasze oczy, aby dostrzec biedę świata, rany tak wielu braci i sióstr pozbawionych godności. Poczujmy się sprowokowani, słysząc ich wołanie o pomoc. Nasze ręce niech ścisną ich ręce, przyciągnijmy ich do siebie, aby poczuli ciepło naszej obecności, przyjaźni i braterstwa. Niech ich krzyk stanie się naszym, tak byśmy razem złamali barierę obojętności, która często króluje w sposób władczy, aby ukryć hipokryzje i egoizm.

         Jest moim gorącym życzeniem, aby chrześcijanie przemyśleli podczas Jubileuszu uczynki miłosierdzia względem ciała
i względem ducha. Będzie to sposobem na obudzenie naszego 
sumienia, często uśpionego w obliczu dramatu ubóstwa, a także umożliwi nam coraz głębsze wejście w serce Ewangelii, gdzie ubodzy są uprzywilejowani dla Bożego miłosierdzia. Przepowiadanie Jezusa przedstawia te uczynki miłosierdzia, abyśmy mogli poznać, czy żyjemy jak Jego uczniowie, czy też nie. Odkryjmy na nowo uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać. I nie zapominamy o uczynkach miłosierdzia względem ducha: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych.

 Nie możemy uciec od słów Pana, gdyż to na ich podstawie będziemy osądzeni: czy daliśmy jeść temu, kto jest głodny, czy daliśmy pić temu, kto jest spragniony, czy przyjęliśmy przybysza i ubrali nagiego, czy mieliśmy czas, aby być z chorym i z więźniem (por. Mt 25, 31-45). Podobnie również zostaniemy zapytani, czy pomogliśmy wyjść z wątpliwości, które sprawiają, że człowiek zaczyna się bać, i które stają się źródłem samotności; czy byliśmy zdolni do przezwyciężenia ignorancji, w której żyją miliony osób, a przede wszystkim dzieci pozbawione koniecznej pomocy, aby wyjść z biedy; czy byliśmy blisko tego, kto jest samotny i uciśniony; czy przebaczyliśmy temu, kto nas obraził i odrzuciliśmy każdą formę urazów i nienawiści, które prowadzą do przemocy; czy byliśmy cierpliwi na wzór Boga, który jest tak bardzo cierpliwy wobec nas; i wreszcie czy powierzaliśmy Panu na modlitwie naszych braci i siostry. W każdym z tych "najmniejszych" jest obecny sam Chrystus. Jego ciało staje się znów widoczne jako umęczone, poranione, ubiczowane, niedożywione, w ucieczce..., abyśmy mogli je rozpoznać, dotknąć i pomóc z troską. Nie zapominajmy o słowach św. Jana od Krzyża: «Pod wieczór życia będą cię sądzić z miłości».

          W Ewangelii według św. Łukasza znajdujemy jeszcze inny, ważny aspekt przeżywania z wiarą Jubileuszu. Ewangelista opowiada, że Jezus w szabat powrócił do Nazaretu i, jak miał w zwyczaju, udał się do synagogi. Tam też został poproszony o odczytanie fragmentu Pisma i o skomentowanie go. Wybrany fragment pochodził z Księgi proroka Izajasza, gdzie jest napisane: «Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę; aby obwieszczać rok łaski Pańskiej» (Iz 61, 1-2). "Rok łaski" - rok miłosierdzia: to właśnie jest nam ogłoszone przez Pana i tym pragniemy żyć. Ten Rok Święty niesie ze sobą bogactwo misji Jezusa, które odbija się echem w słowach Proroka: zanieść słowo
i gest pocieszenia biednym, ogłosić wolność tym, którzy są więźniami nowych form niewolnictwa nowoczesnego społeczeństwa, przywrócić godność tym, którzy zostali jej pozbawieni. Przepowiadanie Jezusa staje się na nowo widoczne w odpowiedziach wiary, które chrześcijanie powinni dawać przez osobiste świadectwo. Niech towarzyszą nam słowa Apostoła: «kto pełni uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo» (Rz 12, 8).

          Niech czas Wielkiego Postu w Roku Jubileuszowym zostanie przeżyty jeszcze bardziej intensywnie, jako istotny moment w celebrowaniu i doświadczaniu miłosierdzia Boga. Ileż stron Pisma Świętego można przemedytować podczas tych tygodni Wielkiego Postu, aby odkryć na nowo miłosierne oblicze Ojca! Używając słów proroka Micheasza możemy również i my powtórzyć: «Któryż Bóg podobny Tobie, co oddalasz nieprawość, odpuszczasz występek reszcie dziedzictwa Twego? Nie żywi On gniewu na zawsze, bo upodobał sobie miłosierdzie. Ulituje się znowu nad nami, zetrze nasze nieprawości i wrzuci w głębokości morskie wszystkie nasze grzechy» (7, 18-19).

         W tym czasie modlitwy, postu i uczynków miłości, strony Księgi proroka Izajasza będą mogły zostać przemedytowane w sposób jeszcze bardziej konkretny: «Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się
od współziomków. Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza
i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On [rzeknie]: "Oto jestem!" Jeśli u siebie usuniesz jarzmo, przestaniesz grozić palcem i mówić przewrotnie, jeśli podasz twój chleb zgłodniałemu
i nakarmisz duszę przygnębioną, wówczas twe światło zabłyśnie
w ciemnościach, a twoja ciemność stanie się południem. Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie» (58, 6-11).

 Inicjatywa "24 godziny dla Pana", którą będziemy przeżywać w piątek oraz w sobotę przed IV Niedzielą Wielkiego Postu, powinna zostać rozpropagowana w diecezjach. Wiele osób powraca
do Sakramentu Pojednania, a wśród nich wiele osób młodych, którzy w podobnym doświadczeniu odnajdują często drogę powrotu do Pana, aby żyć chwilą intensywnej modlitwy oraz nadać sens własnemu życiu. Z przekonaniem na nowo kładziemy w centrum Sakrament Pojednania, ponieważ pozwala dotknąć nam wielkość miłosierdzia. Będzie to dla każdego penitenta źródłem prawdziwego pokoju wewnętrznego.

          Nie zmęczy mnie nigdy powtarzanie, żeby spowiednicy stali się prawdziwym znakiem miłosierdzia Ojca. Bycie spowiednikiem to nie improwizacja. Spowiednikami stajemy się przede wszystkim wtedy, gdy wpierw sami jako penitenci szukamy przebaczenia. Nigdy nie zapominajmy, że być spowiednikiem znaczy mieć udział w samej misji Jezusa i być konkretnym znakiem ciągłości Boskiej miłości, która przebacza i zbawia. Każdy z nas otrzymał dar Ducha Świętego dla przebaczenia grzechów i za to jesteśmy odpowiedzialni. Nikt z nas nie jest panem sakramentu, ale wiernym sługą przebaczenia Boga. Każdy spowiednik powinien przyjmować wiernych jak ojciec z przypowieści o marnotrawnym synu: to ojciec, który wybiega na spotkanie syna, pomimo, że ten ostatni roztrwonił jego majątek. Spowiednicy są wezwani, aby objąć skruszonego syna, który wraca do domu i by wyrazić radość z tego, że się odnalazł. Niech nie zmęczy spowiedników również to, że będą musieli wyjść do drugiego syna, który pozostał na zewnątrz i jest niezdolny do radości, aby wytłumaczyć mu, że jego ostry osąd jest niesprawiedliwy i nie ma sensu w obliczu miłosierdzia Ojca, które nie zna granic. Niech nie zadają aroganckich pytań, lecz jak ojciec z przypowieści niech przerwą wywód przygotowany przez syna marnotrawnego, ażeby potrafili uchwycić w sercu każdego penitenta wezwanie do pomocy i prośbę o przebaczenie. Spowiednicy są wezwani do tego, aby byli zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji i pomimo wszystko, znakiem prymatu miłosierdzia.

          Podczas Wielkiego Postu w tym Roku Świętym zamierzam wysłać Misjonarzy Miłosierdzia. Będą znakiem matczynej troski Kościoła o Lud Boży, aby wszedł on w głębokości bogactwa tej tajemnicy tak fundamentalnej dla naszej wiary. Będą to kapłani, którym udzielę władzy przebaczenia grzechów zarezerwowanych dla Stolicy Apostolskiej, aby podkreślić wielkość ich posłania. Będą przede wszystkim żywym znakiem tego, jak Ojciec przygarnia tych, którzy szukają jego przebaczenia. Będą Misjonarzami Miłosierdzia, ponieważ będą kształtować ze wszystkimi spotkanie pełne człowieczeństwa, źródło uwolnienia, bogate w odpowiedzialność za przezwyciężenie trudności i podjęcie nowego życia otrzymanego w Chrzcie świętym. W ich misji pozwolą się oni poprowadzić słowom Apostoła: «Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie» (Rz 11, 32). Wszyscy bowiem, nie wyłączając nikogo, wezwani są do przyjęcia tego apelu miłosierdzia. Niech misjonarze żyją tym wezwaniem wiedząc, że mogą utkwić swój wzrok w Jezusie: «miłosiernym i wiernym arcykapłanie» (por. Hbr 2, 17).

Proszę współbraci Biskupów o zaproszenie i o przyjęcie tych misjonarzy, aby byli przede wszystkim przekonującymi kaznodziejami miłosierdzia. Niech zostaną zorganizowane w diecezjach "misje ludowe", tak aby misjonarze ci stali się zwiastunami radości i przebaczenia. Uprasza się ich, aby sprawowali Sakrament Pojednania dla ludu, by czas łaski ofiarowany w tym Roku Jubileuszowym pozwolił wielu synom, którzy są daleko, odnaleźć drogę do ojcowskiego domu. Niech Pasterze, przede wszystkim w tym intensywnym czasie Wielkiego Postu, z troską zachęcają wiernych do powrotu "do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę" (Hbr 4, 16).

         Słowo przebaczenia niech dotrze do wszystkich, a wezwanie do doświadczenia miłosierdzia niech nie pozostawi nikogo obojętnym. Moje zaproszenie do nawrócenia kieruję z jeszcze większą intensywnością do tych osób, które znajdują się daleko od łaski Boga ze względu na sposób, w jaki żyją. Myślę w sposób szczególny o tych mężczyznach i kobietach, którzy należą do grup przestępczych, jakiekolwiek by one były. Dla waszego dobra proszę was o zmianę życia. Proszę was w imię Syna Bożego, który, chociaż walczył z grzechem, nigdy nie odrzucił grzesznika. Nie wpadajcie w straszliwą pułapkę myślenia, że życie zależy od pieniędzy, i że wobec nich wszystko inne staje się pozbawione wartości i godności. To jest tylko iluzja. Nie zabierzemy pieniędzy z nami po śmierci. Pieniądze nie dają nam prawdziwej radości. Przemoc, użyta do zdobycia pieniędzy ociekających krwią, nie czyni człowieka ani mocnym, ani nieśmiertelnym. Dla wszystkich, wcześniej lub później, przyjdzie sąd Boży, od którego nikt nie będzie mógł uciec.

          To samo wezwanie niech dotrze do osób wspierających bądź współuczestniczących w korupcji. Ta zgniła rana społeczeństwa jest ciężkim grzechem, który woła do nieba, ponieważ uderza w same podstawy życia osobistego i społecznego. Korupcja nie pozwala patrzeć w przyszłość z nadzieją, ponieważ w swojej bezwzględności i chciwości niszczy projekty słabych i miażdży najbiedniejszych. Korupcja to zło, które zakorzenia się w codziennych gestach po to, aby rozrosnąć się potem w publiczne skandale. Korupcja jest uporczywym trwaniem w grzechu, który chce zastąpić Boga iluzją pieniądza jako formy władzy. Jest to dzieło ciemności wspierane przez podejrzliwość i przez intrygi. Corruptio optimi pessima [gdy najlepsze się deprawuje, staje się najgorszym], mówił słusznie św. Grzegorz Wielki, aby wskazać, że nikt nie może czuć się odpornym na tę pokusę. Aby odsunąć ją z życia osobistego i społecznego, konieczna jest rozwaga, czujność, lojalność, przejrzystość, połączone z odwagą ujawnienia. Jeśli nie walczy się otwarcie z korupcja, wcześniej lub później staje się jej wspólnikiem i niszczy się własną egzystencję.

          To jest właśnie czas sposobny na zmianę życia! To jest czas, aby pozwolić dotknąć swe serce. W obliczu popełnionego zła, nawet w przypadku ciężkich przestępstw, nadchodzi moment wysłuchania płaczu osób niewinnych, ograbionych z majątku, z godności, z uczuć, z samego życia. Pozostawanie na drodze zła jest tylko źródłem iluzji i smutku. Prawdziwe życie jest zgoła inne. Bóg nie męczy się, trzymając rękę wyciągniętą. On jest zawsze gotowy do wysłuchania i również ja jestem gotowy, tak jak i moi bracia Biskupi i Kapłani. Wystarczy tylko przyjąć zaproszenie do nawrócenia i poddać się sprawiedliwości, podczas gdy Kościół ofiaruje miłosierdzie.

          Nie będzie bezużyteczne w tym kontekście opisanie relacji pomiędzy sprawiedliwością a miłosierdziem. Nie są to dwa aspekty sobie przeciwne, ale dwa wymiary tej samej rzeczywistości, która rozwija się stopniowo, aż do osiągnięcia swego szczytu w pełni miłości. Sprawiedliwość jest podstawową koncepcją dla społeczeństwa obywatelskiego, gdyż normalnie odnosi się do porządku prawnego, poprzez który stosuje się prawo. Przez sprawiedliwość rozumie się również to, że każdemu należy oddać to, co mu się należy. Biblia wiele razy odnosi się do sprawiedliwości Bożej i do Boga jako Sędziego. W rozumieniu biblijnym sprawiedliwość jest integralnym zachowywaniem Prawa i postawą każdego dobrego Izraelity zgodną z przykazaniami danymi przez Boga. Ta wizja jednak doprowadziła, i to wiele razy, do legalizmu, zasłaniając pierwotny sens i zaciemniając głęboką wartość, jaką posiada sprawiedliwość. Aby przezwyciężyć tę perspektywę legalistyczną należałoby pamiętać, że w Piśmie Świętym sprawiedliwość jest faktycznie rozumiana jako pełne zaufania zdanie się na wolę Boga.

         Ze swej strony Jezus mówi częściej o ważności wiary, niż o zachowaniu Prawa. W ten właśnie sposób powinniśmy rozumieć Jego słowa, kiedy, znajdując się przy stole z Mateuszem i innymi celnikami oraz grzesznikami, mówi do faryzeuszów, którzy toczyli z Nim spór: «Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników» (Mt 9, 13). W obliczu wizji sprawiedliwości, która jest niczym więcej, jak tylko zwykłym zachowywaniem Prawa, które dzieli osoby na sprawiedliwych i grzeszników, Jezus chce pokazać wielki dar miłosierdzia, które szuka grzeszników, aby zaoferować im przebaczenie i zbawienie. Stąd też staje się zrozumiałe, dlaczego z powodu tej swojej wizji uwalniającej i będącej źródłem odnowienia, Jezus został odrzucony przez faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Oni bowiem, aby być wiernymi Prawu, kładli ciężary na ramiona ludzi, niwecząc równocześnie miłosierdzie Ojca. Wezwanie do zachowywania Prawa nie może utrudnić zwrócenia uwagi na rzeczy niezbędne, które dotyczą godności osób.

         Wezwanie Jezusa odnosi się do tekstu proroka Ozeasza - «Miłości pragnę, nie krwawej ofiary» (6, 6) - i jest bardzo znaczące w tym kontekście. Jezus potwierdza, że od tej pory regułą życia Jego uczniów będzie prymat miłosierdzia, jak o tym sam zaświadcza, dzieląc swój posiłek z grzesznikami. Miłosierdzie raz jeszcze jest objawione jako podstawowy wymiar misji Jezusa. Jest ono prawdziwym wyzwaniem wobec Jego rozmówców, którzy zatrzymują się tylko na aspekcie formalnym Prawa. Jezus natomiast wykracza poza Prawo; Jego dzielenie się z tymi, których Prawo uważało za grzeszników, pozwala zrozumieć, dokąd dochodzi Jego miłosierdzie.

 Również Apostoł Paweł przebył podobną drogę. Zanim spotkał Chrystusa na drodze do Damaszku, jego życie było poświęcone w sposób całkowity osiągnięciu sprawiedliwości z Prawa (por. Flm 3, 6). Nawrócenie dokonane przez Chrystusa doprowadziło Pawła do wywrócenia jego wizji aż do takiego punktu, że w Liście do Galatów napisał: «my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków» (2, 16). Jego zrozumienie sprawiedliwości zmieniło się radykalnie. Paweł kładzie teraz na pierwszym miejscu wiarę, a nie Prawo. To nie zachowywanie prawa zbawia, ale wiara w Jezusa Chrystusa, który wraz ze swoja Męką i Zmartwychwstaniem niesie zbawienie razem z miłosierdziem, które usprawiedliwia. Sprawiedliwość Boga staje się teraz uwolnieniem dla tych, którzy są uciśnieni przez niewolę grzechu i wszystkich jego konsekwencji. Sprawiedliwością Bożą jest Jego przebaczenie(por. Ps 51[50], 11-16).

          Miłosierdzie nie jest przeciwne sprawiedliwości, lecz wyraża zachowanie Boga w stosunku do grzesznika, któremu to ofiaruje kolejną możliwość okazania żalu, nawrócenia i uwierzenia. Doświadczenie proroka Ozeasza pomaga nam zrozumieć przekroczenie sprawiedliwości w kierunku miłosierdzia. Epoka, w której żył ten prorok, jest jedną z bardziej dramatycznych w historii ludu wybranego. Królestwo jest bliskie zniszczenia; lud jest niewierny przymierzu, oddalił się od Boga i stracił wiarę ojców. Według ludzkiej logiki słuszne jest, by Bóg myślał o odrzuceniu niewiernego ludu: nie zachował on zawartego przymierza, a zatem zasługuje na należną karę, czyli na wygnanie. Potwierdzają to słowa proroka: «Powrócą do Egiptu i Aszszur będzie ich królem, bo się nie chcieli nawrócić» (Oz 11, 5). A jednak po tej reakcji, która odwołuje się do sprawiedliwości, prorok zmienia radykalnie swój język i objawia prawdziwe oblicze Boga: «Jakże cię mogę porzucić, Efraimie, i jak opuścić ciebie, Izraelu? Jakże cię mogę równać z Admą i uczynić podobnym do Seboim? Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja - Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać» (Oz 11, 8-9). Św. Augustyn, jak gdyby komentując słowa proroka, mówi: «Łatwiej jest Bogu powstrzymać gniew, aniżeli miłosierdzie». Tak właśnie jest. Gniew Boga trwa tylko chwilę, podczas gdy Jego miłosierdzie trwa na wieki.

          Jeśli Bóg zatrzymałby się na sprawiedliwości, przestałby być Bogiem i stałby się jak wszyscy ludzie, którzy przywołują szacunek dla prawa. Sprawiedliwość sama z siebie nie wystarczy, a doświadczenie uczy, że odwoływanie się tylko do niej niesie ze sobą ryzyko jej zniszczenia.

         Z tego też powodu Bóg przekracza sprawiedliwość miłosierdziem i przebaczeniem. To nie oznacza umniejszenia sprawiedliwości bądź uczynienia jej zbędną, wręcz przeciwnie. Ten, kto błądzi, będzie musiał ponieść karę. Tyle że to nie jest koniec, ale początek nawrócenia, ponieważ doświadcza się czułości przebaczenia. Bóg nie odrzuca sprawiedliwości. On ją włącza i przekracza w jeszcze większym wydarzeniu, w którym doświadcza się miłości, która jest fundamentem prawdziwej sprawiedliwości. Musimy poświęcić wiele uwagi temu, co pisze Paweł, aby nie wpaść w ten sam błąd, który Apostoł wypominał ówczesnym Żydom: «Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga. A przecież kresem Prawa jest Chrystus, dla usprawiedliwienia każdego, kto wierzy» (Rz 10, 3-4). Ta Boża sprawiedliwość jest miłosierdziem udzielonym wszystkim jako łaska na mocy śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Krzyż Chrystusa zatem jest sprawiedliwością Boga nad nami wszystkimi i nad światem, ponieważ ofiaruje nam pewność miłości i nowego życia.

         Jubileusz niesie ze sobą również nawiązanie do odpustu. W Roku Świętym Miłosierdzia odpust zyskuje szczególne znaczenia. Przebaczenie Boga dla naszych grzechów nie zna granic. W śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa Bóg czyni widoczną swoją miłość, która prowadzi aż do zniszczenia grzechu ludzkiego. Pojednanie się z Bogiem staje się możliwe dzięki Misterium Paschalnemu oraz poprzez pośrednictwo Kościoła. Bóg jest zatem zawsze gotowy do przebaczenia i nie męczy się nigdy, ofiarując je w sposób zawsze nowy i nieoczekiwany. My wszyscy natomiast doświadczamy grzechu. Wiemy, że jesteśmy wezwani do doskonałości (por. Mt 5, 48), lecz jednocześnie odczuwamy silny ciężar grzechu. Podczas, gdy odczuwamy moc łaski, która nas przemienia, doświadczamy również siły grzechu, która ma na nas wpływ. Pomimo przebaczenia, w naszym życiu niesiemy sprzeczności, które są konsekwencją naszych grzechów.

         W Sakramencie Pojednania Bóg przebacza grzechy, które zostają naprawdę zgładzone, lecz jednak negatywny ślad, który grzechy zostawiły w naszym postępowaniu i w naszych myślach pozostaje. Miłosierdzie Boże jest jednakowoż silniejsze również niż ten ślad. Staje się ono odpustem Ojca, który poprzez Kościół - Oblubienicę Chrystusa - dosięga grzesznika, któremu udzielił już przebaczenia i uwalnia go od każdej pozostałości skutków grzechu, umożliwiając mu raczej działanie z miłością oraz wzrastanie w miłości, niż ponowny upadek w grzech.

         Kościół żyje komunią Świętych. W Eucharystii komunia ta, która jest darem Boga, aktualizuje się jako jedność duchowa, która łączy nas wierzących ze Świętymi i Błogosławionymi, których liczba jest niepoliczona (por. Ap 7, 4). Ich świętość przychodzi z pomocą naszej słabości i w ten sposób Matka-Kościół jest zdolna, wraz ze swoją modlitwą i ze swoim życiem, wyjść naprzeciw słabości jednych w świętości innych. Żyć zatem odpustem Roku Świętego oznacza przybliżać się do miłosierdzia Ojca, mając pewność, że Jego przebaczenie rozciąga się na całe życie wierzącego człowieka. Odpust jest doświadczeniem świętości Kościoła, który ma udział we wszystkich dobrodziejstwach płynących z Odkupienia Chrystusa, aby przebaczenie rozciągnęło się aż do ostatecznych skutków, do których dociera miłość Boga. Żyjmy intensywnie Jubileuszem, prosząc Ojca o przebaczenie grzechów i o udzielenie swojego miłosiernego odpustu.

         Miłosierdzie posiada wartość, która przekracza granice Kościoła. Pozwala nam ono wejść w relacje z Judaizmem i z Islamem, które to religie uważają miłosierdzie jako jeden z najistotniejszych atrybutów Boga. Izrael jako pierwszy otrzymał to objawienie, które trwa w historii jako początek niezmierzonego bogactwa, które ma do zaoferowania ludzkości. Jak to już zauważyliśmy, strony Starego Testamentu przesycone są miłosierdziem, ponieważ opowiadają dzieła, których Pan dokonał dla swojego ludu w najtrudniejszych momentach jego historii. Islam ze swej strony, pośród imion przypisanych Stworzycielowi, przywołuje szczególnie dwa słowa: Miłosierny i Litościwy. To wezwanie jest często na ustach wiernych muzułmanów, którzy czują bliskość i wsparcie miłosierdzia w ich codziennych słabościach. Również oni wierzą, że nikt nie może ograniczyć miłosierdzia Bożego, ponieważ jego bramy pozostają zawsze otwarte.

         Oby ten Rok Jubileuszowy, przeżyty w miłosierdziu, umożliwił spotkanie z tymi religiami oraz z innymi szlachetnymi tradycjami religijnymi; niech sprawi, że staniemy się bardziej otwarci na dialog, aby poznać się lepiej i wzajemnie zrozumieć; niech wyeliminuje każdą formę zamknięcia i pogardy, i niech odrzuci każdy rodzaj przemocy i dyskryminacji.

         Myśl moja biegnie teraz do Matki Miłosierdzia. Słodycz Jej spojrzenia niech nam towarzyszy w tym Roku Świętym, abyśmy wszyscy potrafili odkryć radość z czułości Boga. Nikt tak jak Maryja nie poznał głębokości tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem. Wszystko w Jej życiu zostało ukształtowane przez obecność miłosierdzia, które stało się ciałem. Matka Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego weszła do sanktuarium miłosierdzia Bożego, ponieważ wewnętrznie uczestniczyła w tajemnicy Jego miłości.

         Wybrana na Matkę Bożego Syna, Maryja była od zawsze przygotowana przez miłość Ojca na to, by stać się Arka Przymierza między Bogiem i ludźmi. Zachowała w swoim sercu Boże miłosierdzie w doskonałej syntonii ze swoim Synem Jezusem. Jej pieśń pochwalna, odśpiewana na progu domu św. Elżbiety, została zadedykowana miłosierdziu, które się rozciąga «z pokolenia na pokolenie» (Łk 1, 50). Również i my zostaliśmy ujęci w tych proroczych słowach Dziewicy Maryi. Niech to będzie dla nas pocieszeniem i wsparciem, podczas gdy przekraczać będziemy Drzwi Święte, aby doświadczyć owoców miłosierdzia Bożego.

          Pod krzyżem Maryja wraz z Janem, uczniem miłości, stała się świadkiem słów przebaczenia, które wyszły z ust Jezusa. Najwyższy akt przebaczenia dla tego, kto Go ukrzyżował, ukazuje nam jak daleko może sięgać Boże miłosierdzie. Maryja potwierdza, że miłosierdzie Syna Bożego nie zna granic i dociera do wszystkich, nie wykluczając nikogo. Zwracamy się do Niej słowami starożytnej, a zarazem zawsze nowej modlitwy, zaczynającej się od słów Salve Regina [Witaj, Królowo] prosząc, aby nigdy nie przestała zwracać ku nam swoich miłosiernych oczu i uczyniła nas godnymi kontemplacji oblicza miłosierdzia swojego Syna Jezusa.

 Nasza modlitwa rozciąga się również na wielu Świętych
i Błogosławionych, którzy uczynili z miłosierdzia swoją misję życia.

          W sposób szczególny myśl kieruje się ku wielkiej apostołce miłosierdzia, świętej Faustynie Kowalskiej. Ta, która została wezwana do wejścia w głębokości Bożego miłosierdzia, niech wstawia się za nami i uzyska dla nas łaskę życia i chodzenia zawsze w świetle Bożego przebaczenia oraz w niezachwianej ufności
w Jego miłość.

         Rok Święty Nadzwyczajny jest zatem po to, aby w codzienności żyć miłosierdziem, które od zawsze Ojciec rozciąga nad nami. W tym Jubileuszu dajmy się Bogu zaskoczyć. On nigdy nie przestaje otwierać drzwi swojego serca, by powtarzać, że nas kocha i że chce dzielić z nami swoje życie. Kościół bardzo silnie odczuwa pilną potrzebę głoszenia miłosierdzia Boga. Życie Kościoła jest autentyczne i wiarygodne, gdy czyni z miłosierdzia swoje pełne przekonania przesłanie. Kościół wie, że jego pierwszym zadaniem, przede wszystkim w takim momencie, jak obecnie, pełnym wielkich nadziei i silnych przeciwieństw, jest wprowadzenie wszystkich w wielką tajemnicę miłosierdzia Boga, kontemplując oblicze Chrystusa. Kościół jako pierwszy jest wezwany do tego, aby stał się wiernym świadkiem miłosierdzia, wyznając je i żyjąc nim jako centrum objawienia Jezusa Chrystusa. Z serca Przenajświętszej Trójcy, z nieprzeniknionych głębokości tajemnicy Boga, wytryska i nieprzerwanie płynie wielka rzeka miłosierdzia. To źródło nigdy się nie może wyczerpać, bez względu na to, jak wielu do niego przyjdzie. Za każdym razem, gdy ktoś będzie go potrzebował, będzie mógł do niego przystąpić, ponieważ miłosierdzie Boga nie ma końca. Jak są nieprzeniknione głębokości tajemnicy, którą w sobie zawiera, tak też jest niewyczerpane bogactwo, które od niej pochodzi.

          W tym Roku Jubileuszowym niech Kościół stanie się echem Słowa Boga, które brzmi mocno i przekonująco jako słowo i jako gest przebaczenia, wsparcia, pomocy, miłości. Niech się nie zmęczy nigdy ofiarowaniem miłosierdzia i niech będzie zawsze cierpliwy w umacnianiu i przebaczaniu. Kościół niech się stanie głosem każdego mężczyzny i każdej kobiety, niech powtarza z ufnością i bez ustanku: «Wspomnij na miłosierdzie Twe, Panie, na łaski Twoje, co trwają od wieków» (Ps 25[24], 6).

W Rzymie, u Świętego Piotra,

dnia 11 kwietnia, w wigilię II Niedzieli Wielkanocnej,

Święta Bożego Miłosierdzia Roku Pańskiego 2015,

w trzecim roku mego Pontyfikatu.

Światowe Dni Młodzieży Kraków 2016 - przeżyjmy to jeszcze raz

Konferencje z rekolekcji w Małym Cichym 1-9.07.2016

Konferencje MC 2016

Uczyń serca nasze według Serca swego.

http://ekai.pl/resize/351x234/zdjecia/2015/12/09/2.jpg

 

Poniższe konferencje są zapisem z prywatnych notatek Elżbiety Myśliwiec i nie stanowią całości wypowiedzi. Teksty nie są autoryzowane przez ich autorów.

Powołani do zjednoczenia z nieskończoną miłością.

Małe Ciche, 2.07.2016 (sobota)

ks. Dariusz Kowalczyk

Rekolekcje polegają na tym, aby zakochać się w Bogu. Wszyscy jesteśmy powołani do zjednoczenia się z kochającym nas Bogiem. On nas stworzył dla siebie i nasze serca są niespokojne, dopóki nie spoczną w Panu. Św. Augustyn powiedział, że tylko w Bogu odnajdziemy spokój.

Człowiek szuka nieskończoności. Taka jest nasza miara, wszystko inne nas ogranicza. Ludzkiego serca nie zaspokoi, ani świat, ani drugi człowiek. Nawet bliskie nam osoby nie wypełnią pustki i nie zaspokoją tęsknoty za Bogiem. Naszym przeznaczeniem jest nieograniczoność. Bóg, który złożył w naszych duszach takie pragnienia, może sam je wypełnić. Człowieka można odrzucić, zdeptać, ale nie zniszczy się Boga w jego sercu. Guy Larigaudie przed swoją śmiercią napisał: „Gdyby nie ból matki, skakałbym z radości, bo drzwi do nieba otworzą się dla mnie. Zawsze chciałem zjednoczyć się z Bogiem.”

Czy dla mnie zjednoczenie się z Bogiem jest wartością, czy o tym myślę? Czy ja skaczę z radości na myśl, że spotkam się z Bogiem? Bóg chce być kimś bliskim, przyjacielem, z kim nawiązujemy rozmowę. Bóg jest żywą Osobą, z którą wchodzimy w relacje. W islamie Bóg jest zasadą, stawia wysokie wymagania, a więź z Nim jest zamieniona w system kar i nagród. Chrześcijaństwo, to jest Jezus, który się jednoczy z Bogiem i z nami. Nasz Bóg porywa do miłości nie do odparcia. W psalmie 42 czytamy: „ Głębia przyzywa głębię, hukiem swych wodospadów”, tak Bóg wlewa w nasze dusze swoją miłość i przyzywa głębię naszych dusz ku sobie. Jest to miłość, którą nie jesteśmy w stanie sobie do końca wyobrazić.

Na Bożą miłość możemy odpowiedzieć, gdyż przybiera ludzki wymiar. Miłość małżeńska jest obrazem miłości Bożej. Z tego powodu szatan chce zniszczyć małżeństwa i rodziny, gdyż są ikoną miłości Bożej. Małżeństwo jest zjednoczeniem się dwóch osób. Mają wszystko wspólne, a przede wszystkim oddają siebie nawzajem do dyspozycji. O wiele bardziej Bóg chce nas ze sobą zjednoczyć w sposób mistyczny. Jezus daje nam udział w życiu Bożym przez sakramenty. Radujcie się, bo jest z wami Oblubieniec. Zjednoczenie się z każdym człowiekiem było odwiecznym zamiarem Boga.

Chrzest św. jest zaszczepieniem nowego ziarenka w nasze życie, ziarenka życia Bożego, które będzie sią rozwijać przez całe życie. Bóg zapoczątkowuje w nas to, czego nie jesteśmy pojąć. Jesteśmy małymi ptakami, ale mamy serca orłów. Orzeł nie może się bić z kurami o grzędę, musi wyfrunąć z kurnika. Chrystus, Boski orzeł chce nas wziąć na swoje skrzydła i unieść na swoją wysokość, czyli na wysokość Boga Ojca. Ziarenko złożone w naszej duszy ma się rozwinąć i przynieść plon, czyli osiągnąć pełnię zjednoczenia z Chrystusem.

Istnieją ludzie, którzy tajemnicę Boga chcieliby osiągnąć bez Boga. Składają fałszywe propozycje, proponują medytacje kierujące człowieka do nieznanych sił. Świętość, to nie kursy duchowości, po których skończeniu otrzyma się dyplom uprawniający do wejścia do nieba. Nie załatwimy sobie świętości bez Boga. Jezus nas przemienia i przekształca przez swoją miłość. Miłość, to nie wzruszenia, emocje ale wola, która jest podstawą zjednoczenia. Wola Boga i wola duszy mają być zgodne i nic je nie dzieli. Św. Jan od Krzyża wyjaśnia nam to na przykładzie szklanej tafli. Światło pada na szkło, a obserwator nie widzi tafli nie widzi szkła, ale światło. Tafla staje się światłem. Tak w duszy człowieka zjednoczonego z Bogiem: światło Boże pada na duszę i zostaje ona przeniknięta jego blaskiem, staje się zamieszkana przez Boga. Jesteśmy tym, co nas prześwietla.

Maryja była zwykłą kobietą zajmującą się codziennymi obowiązkami, jednak potrzeba zjednoczenia się z Bogiem była dla Niej najważniejsza. Według słów Gabriela była pełna łaski, przemieniona przez łaskę, dlatego Bóg stał się w Niej Człowiekiem.

Maryja nas porywa, ale tak naprawdę porywa nas Boże piękno przenikające Jej duszę oraz Jej posłuszeństwo wobec woli Bożej. Ona jest, jak pędzel, który daje się prowadzić przez Mistrza – malarza. Duch Święty działał w Niej, ponieważ była posłuszna. Słowa Jezusa „Moim pokarmem jest pełnić wolę Ojca”można odnieść do Maryi, która spełniała się przyjmując z radością „chleb” woli Bożej.

Jeśli wola Boża jest dla nas najważniejsza, to osobiste pragnienia i oczekiwania sytuują się na dalszych miejscach, a wola Boża umieszczona jest na pierwszym. Jak pełnić wolę Bożą i poddawać się kierownictwu Ducha Świętego? Duch Maryi jest duchem Jezusa. Potrzeba wyrzec się własnego ducha, własnej woli, nie ufać sobie, a oddać się do dyspozycji Matki Bożej. Powtarzać często: „Wyrzekam się siebie, a oddaję się Tobie, Matko Boża. Proszę, abyś mną kierowała.”

Zjednoczenie woli i duchowe posłuszeństwo nie jest uzależnione od nadzwyczajnych dzieł. Zwykłe życie Maryi było większe, niż męczeństwo wszystkich świętych. Powinniśmy wykonywać swoje obowiązki z miłości do Boga, a nie z powodu miłości własnej, egoizmu. Nie chodzi o to, by wiele robić według własnych pomysłów, ale gorliwie pracować dla chwały Bożej.

O przeszkodach na drodze do Miłości i o tym, jak je pokonać.

Małe Ciche, 3.07.2016 (niedziela)

ks. Kazimierz Sztajerwald

Pycha jest największą przeszkodą na drodze do zjednoczenia się z Bogiem. Jedną z najważniejszych walk duchowych trwających przez całe życie jest zmaganie się pychy z pokorą. Im szybciej nasze myśli, pragnienia, uczucia, zamiary, prace zostaną oddane Bogu, tym szybciej otrzymamy łaskę potrzebną do pokonania pychy. Własne „ja” powinniśmy nieustannie odsłaniać i oddawać Bogu.

Pycha wyraża się w pożądliwości oczu, myśli i serca, czyli w emocjach. Pycha może się objawić w przywiązaniach. Wiele sytuacji burzy święty spokój, nieuporządkowana miłość własna ujawnia nasz egoizm. Potrzeba podjąć wysiłek niwelowania przeszkód przez obumieranie naszej pychy i egoizmu. Św. Paweł poleca: „Macie obumierać dla grzechu, abyście mogli żyć dla Pana”.

Nowy człowiek duchowy może ulegać słabościom, ale nie zgadza się na grzech. Może upadać, ale już nie będzie żyć, tak jak dawniej. Panna i kawaler są nastawieni egoistycznie do życia, ale kiedy zaczyna się między nimi miłość, to wszystko się zmienia. Zaczynają myśleć o sobie nawzajem, poświęcają się dla siebie. Ujawnia się w nich, jakby, nowy człowiek pełen troski i zainteresowania kochaną osobą. Podobnie w relacji z Jezusem, chcąc odpowiedzieć na Jego miłość, zaczynamy z radością pracować nad sobą i nad własną pychą.

Celem obumierania jest miłość i pełnienie woli Pana i podjęcie tego, do czego powołuje. Jeśli grzeszymy, to nie znaczy, że chcemy żyć tak, jak dawniej. Jako grzesznicy chcemy żyć dla Pana, stawać w prawdzie, rozpoznawać starego człowieka, który nie chce w nas obumierać. Droga do nieba wymaga, aby odrzucać to, co jest nieczyste i dawać się oczyszczać Jezusowi, nie szukać oparć, ale zgodzić się, by Bóg był jedynym oparciem, a także pozwolić Bogu troszczyć się o siebie.

Mechanizmy obronne toczą w nas walkę o zachowanie postawy egoistycznej. Marzy nam się kompromis pychy z zaufaniem Bogu. Kompromis pozornego pokoju. Nie po to przyszedł Jezus na świat, abyśmy żyli trochę dla Boga i trochę dla diabła. Chrystus daje swój pokój usuwając wszystko, co zagraża miłości między Nim, a człowiekiem.

Kiedy pojawiają się troski, kłopoty powinniśmy skierować się do Boga, mówiąc: „Oddaję się Twojemu Sercu. Daj mi siłę, abym mógł to przeżyć.” Pozwalajmy Bogu działać w naszym życiu. Nie poddawajmy się pożądaniom starego człowieka. On powinien w nas umrzeć. Sami z siebie potrafimy robić postępy tylko w ograniczonym zakresie, lecz Bóg dokonuje rzeczy niemożliwych. Kiedy nie zgadzamy się na Jego opiekę, to On czeka, aż będziemy gotowi, nie łamie nas.

Gdy jesteśmy chorzy, udajemy się do lekarza. Mówiąc prawdę o wszystkich objawach choroby pozwalamy na poznanie jej przyczyny i podjęcie właściwego leczenia. Podobnie jest w życiu duchowym. Odsłaniając prawdę o słabościach i grzechach pozwalamy na dojście sedna grzechu, który Bóg w sakramencie pokuty chce odsłonić i usunąć.

Mówimy, że gdyby nie trudne osoby w naszym życiu, to byśmy byli lepsi. Bóg daje nam trudnych bliskich, np. męża, dziecko, aby ujawniły się nasze słabości. W czasie walki duchowej możemy uporać się z jedną wadą, a w jej miejsce może pojawić się dziesięć innych. Bóg interweniuje, bo jesteśmy w Jego rękach. Nie powinno być w naszym życiu cienia przyzwolenia na grzech.

Maryja jest obecna i nam pomaga właściwie przeżyć trudne sytuacje. Podejmując zmagania ze sobą, nie liczmy na siebie. Maryja, pośredniczka łaski będzie wstawiać za nami. Kochająca Mama nie zgodzi się na upadek swojego dziecka. Niech Matka Boża pomaga nam w naszej walce duchowej, aby pokora zwyciężyła pychę.

Bóg mówi w ciszy.

Małe Ciche, 4.07.2016 (poniedziałek)

ks. Mieczysław Jerzak

Każdy chrześcijanin jest zobowiązany do modlitwy do Boga. Bez modlitwy niemożliwe jest prowadzenie życia duchowego. Zdarza się usłyszeć od człowieka ochrzczonego, przyjmującego sakramenty święte, że nie ma czasu na modlitwę.

W dzisiejszym świecie może wiele przeszkadzać w modlitwie, ale to nie znaczy, że modlitwa jest niemożliwa. Kiedy trzymamy telefon komórkowy w ręku, jesteśmy gotowi go użyć niemalże w każej chwili i nie mówimy, że nie mamy czasu korzystać z niego. Jesteśmy do dyspozycji, aby korzystać z telefonu. Czy jesteśmy do dyspozycji, aby modlić się?

Pozwalamy, aby natłok informacji i wiadomości nas przytłaczał, że nie znajdujemy czasu na chwilę skupienia.

Nie mamy czasu na modlitwę, ponieważ zły duch na nas kusi, podważając sens modlitwy. Kusi nas też innymi zajmującymi sprawami, które wydają się nam atrakcyjniejsze niż modlitwa. Warto zachować czujność i rozpoznawać pokusy złego, który w sposób dla nas niezauważalny odciąga nas od Boga. Jedną z pokus jest myśl: nie módl się teraz, pomodlisz się później. Później, to znaczy nigdy, bo później będziemy zmęczeni, nie będziemy się mogli skupić, będą inne obowiązki.

Na tyle jesteśmy chrześcijanami, na ile próbujemy się modlić. Dzieci uczą się modlitw na pamięć. Więc, jeśli później nie pamiętają ich, to znaczy, że nie modlą się wcale, gdyż modlitwy się nie utrwaliły. Gdy człowiek dorosły ma trudności z modlitwą to znaczy, że ma problemy z codzienną praktyką modlitwy. Systematyczna i wytrwała modlitwa przygotowuje do wejścia w prawdziwą modlitwę wypowiadaną na głos lub skierowną do Boga z głębi własnego serca. Modlitwa wypowiadana na głos za pomocą gotowej formuły jest ważna, tak samo jak modlitwa wypowiadana na głos w sposób spontaniczny.

Modlitwa powinna iść w kierunku uproszczenia. Są ludzie, którzy podejmują wiele modlitw w ciągu dnia: nowenny, litanie, koronki, modlitwy w różnych intencjach, Mogą być tak zajęci odmawianiem modlitw, że nie starcza im czasu, nawet na kontakt z bliskimi. Współzałożyciel naszego Ruchu przepraszał Boga za odmawianie mechanicznej modlitwy.

Modlitwa „Ojcze Nasz” zawiera siedem próśb i jest zalecana przez Pana Jezusa, abyśmy wiedzieli na co zwrócić uwagę kierując myśli do Boga. Pierwsze trzy prośby mówią o chwale i o uwielbieniu Boga Ojca, następne o tym, co jest nam potrzebne do zbawienia.

Dzieci w Fatimie kierowały do Maryi liczne prośby o zdrowie, o które zwracali się chorzy ludzie. Maryja wysłuchiwała je i spełniała. Kiedy poprosili o zdrowie dla pewnej chorej osoby, Maryja odmówiła. Powiedziała, że nie może o to prosić Syna, ponieważ choroba tej osoby służy jej duszy i przez to cierpienie zbawi się.

Właściwa intencja modlitwy nie zawsze musi być taka, jakiej my pragniemy. Dlatego powinniśmy mówić za Jezusem: „Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie.” Człowiek, który chce się zbawić, tak kształtuje swoją modlitwę, by stała się prostsza i nie narzuca Panu swojej woli. Właściwa modlitwa prowadzi do zawierzenia się Bogu i zaufaniu Mu.

Człowiek ubogi w duchu wszystkiego oczekuje od Boga i liczy na Niego. Wie, że Bóg da mu wszystko, co jest potrzebne i niezbędne do życia. Nie będzie stawiał warunków Panu, za to będzie się zgadzał z Jego wolą.

Próbujmy modlić się tak, jak Jezus i prośmy Go by ukształtował nasze serca na wzór Swego Serca.

Przygotować w głębi serca mieszkanie dla Boskiego Gościa.

Rzepiska, 5.07.2016 (wtorek)

ks. Lech Sitek

Mamy przygotować nasze dusze na przyjęcie Boskiego Gościa. Aby się właściwie przygotować powinniśmy dowiedzieć, kim jest Syn Boży, Jezus Chrystus.

W Ewangeliach czytamy, że Jezus, który sam jest święty, dobry, miłością najczystszą, pięknem i mocą wybierał środowiska ludzi grzesznych i często wśród nich przebywał.

Jezus, który jest Miłością także przychodzi do nas i chce wśród nas przebywać, wśród ludzi fałszywych, zazdrosnych , podstępnych, owładniętych złymi myślami, głupich. Każdy z nas ma różne rodzaje grzechu. Zostaliśmy oczyszczeni przez chrzest święty, ale złe skłonności pozostają.

Ze złymi skłonnościami można walczyć za pomocą następujących środków:

post, jałmużna, modlitwa, sakramenty święte.

Post – może dotyczyć naszych zmysłów, np.: wzroku (ograniczenie oglądania pięknych widoków, nie przyglądanie się kobietom), słuchu (nie słuchanie obgadywania sąsiadów, ograniczenie słuchania muzyki).

Jałmużna – otaczają nas rzeczy, które chcemy posiadać, czasem za wszelką cenę. Stąd się biorą oszustwa, kradzieże. Walczymy ze swoją chęcią posiadania, dzieląc się z potrzebującymi swoimi dobrami, czasem.

Modlitwa – jest środkiem przeciwko pysze. Mamy skłonność do wywyższania się nad innych. Chcemy by nas podziwiano za wygląd, stan posiadania, wykształcenie. Pycha jest największą blokadą w kontakcie z Bogiem i z bliźnimi. Pycha wyraża się tym, że nie chcemy słuchać Boga, nie chcemy przyznać się do swoich grzechów i prosić o pomoc.

Sakramenty święte – oczyszczaja nas z grzechów, jak sakrament pokuty. Spowiadając się należy pamiętać o postanowieniu poprawy i o zadośćuczynieniu. Gdy nie chcemy się poprawiać, to nie zakorzeniamy się w Chrystusie i wchodzimy łatwo w te same grzechy.

Wzorem przyjmowania Jezusa do serca jest Maryja. Czytając ewangeliczną scenę Zwiastowania zwróćmy uwagę na reakcję Maryi na słowa archanioła Gabriela. Maryja zmieszała się, co by miały znaczyć słowa anioła i rozważała te słowa w swoim sercu. Kiedy jesteśmy na Mszy Świętej powinniśmy zastanowić się, kto do nas przychodzi? Jaką postawę powinniśmy przyjąć w czasie komunii świętej, by wyznać miłość Jezusowi? Powinniśmy przyjmować Jezusa w pokorze, z miłością i w czystości duszy, czyli wolni od najmniejszego przywiązania do grzechu.

O tych , którzy przyjmują Słowo Boże Jesus powiedział, że mają serca dobre i szlachetne, rozważają Słowo Boże i wydają owoc przez swoją wytrwałość. (Łk 8, 15) Przyjęcie Słowa, to pierwszy etap świętości. Takie serca kształtuje Duch Święty. One pragną przyjąć Jezusa. Komunia święta daje nam wzrost duchowy. Po komunii potrzeba trwać w dziękczynieniu. Powinniśmy prosić Maryję, by wybłagała nam łaskę właściwego przyjęcia Pana Jezusa. , by On dokonywał w nas przemiany i byśmy się stali nowym stworzeniem.

Rekolekcje są po to, by się zatrzymać, pozwolić Jezusowi zmieniać nasze dusze, nawiązać z Nim relację. Co nam zostanie z tych lat, kiedy byliśmy na rekolekcjach, w Ruchu? Powinniśmy dziękować Bogu, że daje nam szansę zastanowić się nad sprawami duchowymi, wejść w tajemnicę świętości w kraju, gdzie można żyć w pokoju. Każdy może stać się świętym. Nie martwmy się tym, co będzie w przyszłości. Wykorzystajmy ten czas rekolekcji i po rekolekcjach, czas Roku Miłosierdzia i łaski, aby być blisko Jezusa. Takie rekolekcje i takie łaski już się więcej nie powtórzą, więc starajmy się wykorzystać to, co nam Bóg daje nam teraz.

Droga przez noc ku światłu

Ludźmierz, 6.07.2016 (środa)

ks. Dariusz Kowalczyk

W nasze drodze duchowej idziemy ku Chrystusowi, który jest Światłem. Idąc do Niego nie da się pominąć nocy. W ciemnościach wielu się wycofuje, albo pozostaje w miejscu, lecz nie ma innej drogi.

Św. Jan od Krzyża napisał, że Boże Światło, które udziela się duszy, przenika ją i tak z nią postępuje, jak ogień postępuje z drewnem, które przemienia w siebie. Ogień ogarnia drewno, wysusza je, aż wydziela swąd i czyni je czarnym, aby stało się później gorące, świetliste i przemienione w ogień. Ten proces zawiera etapy trudne, doprowadzające do dezintegracji i zniszczenia drewna.

Podobny proces zachodzi w życiu duchowym człowieka. Dlaczego tak, to musi się odbywać? Jest to skutek grzechu pierworodnego. Człowiek bez łaski Bożej jest kukiełką własnych pożądliwości.

Życie duchowe można porównać do wspinania się po szczeblach drabiny. Jeśli dusza pozostanie na jednym ze szczebli nie dojdzie do zjednoczenia się Bogiem. Szczeble, na których można pozostać to: szukanie zaspokojenia swojego w sprawach ziemskich, niedbałość w sprawach duchowych, powolne wchodzenie w grzech ciężki, zapominanie o Bogu, które doprowadza do tego, że w Jego miejsce wchodzi szatan.

Droga do zjednoczenia z Bogiem prowadzi przez uwolnienia od przywiązań, choćby najpiękniejszych. Jeśli nasze serce będzie napełnione rzeczami tego świata, zabraknie w nim miejsca dla Boga. Przykładem może być to co się przytrafiło ewangelicznemu, bogatemu młodzieńcowi. Posiadał wiele dóbr i nawet szlachetne zamiary, ale wolał zostawić Boga niż zostawić tego, co miał. Odszedł smutny, mając serce zniewolone i nie chciał tego zmienić.

Pierwsze nawrócenie dotyczy tych, którzy przyjęli Boga i odwrócili się od dawnego stylu życia. W wierze są początkującymi, mają wiele wad, które jeszcze nie poznali takich jak: pycha duchowa, łakomstwo duchowe, lenistwo duchowe, zadowolenie z pozornej gorliwośći, zazdrość duchowa, pragną pochwał, nie są wdzięczni, wiara ich jest oparta na emocjach, unoszą się gniewem widząc słabość innych. Nowonawróceni nie widzą swoich wad. Nikt z nas nie jest zdolny, sam pozbyć się swoich wad.

Dzieło miłości i dobroci Bożej polega na wprowadzenie tej duszy w noc ducha. Św. Jan od Krzyża pisze, że dusza wchodzi w oschłości wewnętrzne, wyzbywając się niedoskonałości, a nabywa cnoty. Jest to dzieło Ducha Świętego w tej duszy. Jeśli dusza otworzy się na dzieło Ducha Uświęciciela, to On napełni ją swoimi darami. Darem bojaźni Bożej (boi się oddalić od Boga), darem męstwa (pomimo pokus, pamięta o Bogu i gotowa jest poświęcić się dla Niego), darem rozumu (traci możliwość rozmyślania o własnych siłach, za to dostaje dar wchodzenia w prawdy Boże). W tym okresie dusza potrzebuje kierownika duchowego, by ją prowadził i uchronił od wycofania się z drogi duchowej i wprowadził na właściwą drogę modlitwy.

Drugie nawrócenie, to przełomowy moment. Jeśli do niego nie dojdzie, to nie jest się na drodze duchowej. Jest to przejście z działania własnego do stanu poddania się działaniu Boga. Pierwsze nawrócenie podobne jest do wiosłowania o własnych siłach, drugie nawrócenie podobne jest do przejścia na napęd Boży. Własna inicjatywa, własne rozeznanie, uczucia przechodzą w ręce Boga. Sam nie potrafi podejmować decyzji, pozwala, by Bóg nim kierował, sam czuje się bezsilny. Otoczenie określa go, że nie potrafi wziąć się w garść. Z człowieka zaradnego i zorganizowanego staje się bezsilny. Nie znajduje zadowolenia w tym, co robi, cały czas szuka Boga. Przeżywa oschłość, która choć jest przykra, to jest darem Ducha Świętego. (Ten stan należy odróżnić od oziębłości wynikającej z niedbalstwa. W oziębłości sprawy duchowe schodzą na dalszy plan, aż człowiek stanie się niewolnikiem złego.)

Jeśli poznałeś i zrozumiałeś Boga, to znaczy, że nie jest to Bóg. On przekracza naturalne możliwości poznania. Boga po części poznajemy przez wiarę, która dotyczy rozumu i woli oraz przez pamięć i wyobraźnię, Boga nie da się porównać z niczym, co znamy. Ciągle jesteśmy zaskoczeni, jak dzieci, które ciągle muszą się uczyć.

Dusza ludzka jest jaskinią o nieznanej pojemności, jednak najmniejsza rzecz może przykryć jaskinię i stawić opór Dobru Najwyższemu. Jeśli człowiek oczyści swoją duszę, zaczyna odczywać głód Boga, a On nawiedza go. Bóg jest głównym przewodnikiem na drodze duchowej. Kiedy człowiek oddaje Mu swoje serce, to On działa natychmiast. Tak działa Bóg. Kiedy brakuje emocji w relacji z Bogiem mamy wrażenie, że Bóg zapomniał, ale ten stan jest to działaniem Bożym. Podobnie, jak ogień osusza drewno, tak Bóg osłabia węch i smak zmysłów duchowych człowieka, by stał się podany działaniu Boga. Jeśli dusza się nie wycofa, to ogień Boży będzie mógł wypalać pychę i egoizm. Dusza stanie słaba i brzydka, bo ujawnią się ukryte skłonności i pragnienia. Ujawni się duchowa nędza. Dusza pozna, że swoim postępowaniem gorszy innych i jest nieskutecznym narzędziem w ręku Boga. Nie będą to złudzenia, ponieważ stanie się to widoczne w różnorodnych wydarzeniach. Wewnątrz Boże światło będzie zalewało duszę, ale ona będzie czuć się tak zabrudzona, że będzie myśleć, że jest odrzucona przez Boga. W tym czasie zostaną usunięte egoistyczne motywacje, pragnienie znaczenia.

W takim stanie ludzie się często wycofują, dlatego potrzebny jest przewodnik. Matka Boża pomoże przejść przez nędzę, rozwiąże węzły i zanurzy w Miłosierdziu Bożym. Jeśli ktoś kocha Maryję wytrwa w tym ogniu, by stać się jak ogień. Taki człowiek powinien wołać do Matki Bożej: „Maryjo, kocham Cię. Zgadzam się na to, co Bóg chce ze mną uczynić. Maryjo zrób to za mnie.”

Człowiek przemieniony przez Boga dobrze wie, że bez Jego ognia jest tylko nędznym, czarnym węgielkiem. Chce trwać na tej drodze, bo wie, że droga Maryi jest łagodniejsza. Ona jest blisko tych, którzy Jej ufają umacnia ich i podtrzymuje. Dlaczego więc słudzy Maryi cierpią bardziej niż inni? Ponieważ najwierniejsi słudzy oczyszczają się szybciej. Zawierzmy Maryi wszystkie nasze oschłości i trudności, aby jak najszybciej w nas nastąpiło drugie nawrócenie.

Potrzeba, aby On wzrastał, a ja się umiejszał.

Wiktorówki, 7.07.2016 (czwartek)

ks. Kazimierz Sztajerwald

W życiu wewnętrznym Bóg daje łaski pociągające, pomagające nam w nawiązaniu relacji z Nim. Szczególnie są one ważne w początkowym okresie naszego nawrócenia, zanim przyjdzie czas, kiedy jest trudniej. Wtedy emocje już nie są tak żywe, nie ma euforii, a my powinniśmy pozostać wierni swoim decyzjom i zaufaniu Bogu. Wtedy jest trudniej się modlić, być skruszonym, cierpliwym, z ochotą pójść na Mszę św. Powodem może być słaba wola wytrwania przy Bogu, ale nie zawsze jest to zależne od nas.

Bóg prowadzi nas drogą oczyszczeń, byśmy mogli poznać siebie i przyznać, jak bardzo Go potrzebujemy. Nieraz Bóg prowadzi nas tak stromą ścieżką, na której nie zawsze możemy czuć bezpiecznie. Często widzimy, że cały nasz wysiłek duchowy kończy się porażką. Nieliczni dochodzą do końca, większość wycofuje się, bo nie potrafią zaufać Bożemu Miłosierdziu. Gdyby zaufali, Bóg mógłby przez nich dokonywać wielkich dzieł.

Droga życia duchowego, to wspinanie się po schodach, na które nie wejdzie się bez Boga. Potrzeba się wspinać, choć nie widzi się owoców. Nie ważne są owoce. Najważniejsze jest, byśmy pozostali w relacji z Bogiem. On nie zostawi dziecka, które Go kocha i Mu ufa. Bóg walczy o serca, które odkrywają, że nie mają nic oprócz Niego.

Modlitwa, post i jałmużna są środkami do uczynienia miejsca dla Boga. Ale kiedy nie stać nas na wyrzeczenia, należy prosić: „sam nie uczynię miejsca dla Ciebie, bo tylko Ty możesz to uczynić.” Zmagając się ze swoją grzesznością, często czujemy się upokorzeni. Pokorny nie dziwi się, że grzeszy i że jest słaby. Będzie przyzywał obecności Matki Bożej.

Pokora, skrucha i zawierzenie uświadamiają nam i jak bardzo zależymy od Boga. Nasza grzeszna natura może doprowadzić nas do każdego grzechu. Trzeba uznać, że jest się grzesznikiem, który potrzebuje nawrócenia. Szatan zabiega o to, byśmy nie rozumieli, nie przyjęli tego lub się buntowali przeciwko prawdzie o sobie. Podsuwa myśli, aby jak najszybciej zejść z drogi życia duchowego.

Nędza jest drogocenną perłą, którą można zdobyć serce Boga. Myślimy, że Jego serce zdobywa się zasługami, a On prosi: dajcie Mi to, co jest wasze: nędzę i grzeszność.

Św. Teresa przeżywała życie w duchu Dobrego Łotra. Czuła, że jest grzesznicą, ale ufała Bogu. Jest w nas dużo piękna, dobra, ale są to dary Boże, które dziś są, a jutro możemy stracić. Bogu podoba się nasza małość i bezgraniczna ufność

Na drodze duchowej powinniśmy intensywnie wpatrywać się w oblicze Pana Jezusa. Królestwo Boże jest dla dzieci. Powinniśmy, jak dzieci uwielbiać Boga i dziękować Mu. Jak dzieci nie przyglądać się sobie, a bardziej przyglądać się Jezusowi. Na drodze życia duchowego ma z nas odpadać pycha i iluzja poradzenia sobie bez Boga, tak, jak ze statku w pierwszej fazie lotu odpadają elementy zbyteczne w kosmosie.

Bóg przychodzi przez człowieka.

Małe Ciche, 8.07.2016 (piątek)

ks. Artur Mościcki

Jeśli małżeństwo zbliża się do Boga, to jednocześnie zbliżają się do siebie mąż i żona. Relacje z Bogiem i człowiekiem najbardziej się zacieśniają na Eucharystii. Owocność Eucharystii zależy od dziękczynienia. Należy wracać pamięcią, do tego, że byłem na Eucharystii, przyjąłem komunię świętą, że Bóg na mnie czekał. To ma kapitalne znaczenie w drodze do Boga.

Służąc drugimu człowiekowi, służymy Bogu. Podejmując jakiekolwiek działania mamy na myśli szczytne cele, ale jeśli ta druga osoba nie doceni nas, to zostają posiane plewy nieufności. Miłość do bliźniego, to konkretne czyny. Matka Boża z Duchem Świętym na rękach jest blisko nas. Jeśli będziemy otwarci na działanie Boga i Maryi, staniemy się wrażliwsi na potrzeby drugiego człowieka. Nie tylko czyny, ale spojrzenie jest istotne.

Wielu młodych ludzi jest poranionych w rodzinach, dlatego ważne jest pochylenie się nad nimi. Jezus zganił obojętność wobec człowieka pobitego przez zbójców. Przez nasze miłosierdzie Pan dociera do skrzywdzonego człowieka.

Na koloniach było dziecko, które przywiozło maskotkę - fretkę. Kiedy maskotka zaginęła, dziecko rozpaczało. Wychowaczyni starała się je pocieszyć, że może zabawkę znalazło inne dziecko, które bardziej jej potrzebuje. Zaproponowała dziecku, by cały swój żal oddało Matce Bożej i modliło się do Niej tak długo, jak długo będzie mu smutno. Następnego dnia, kiedy zadzwoniła mama, dziecko już spokojne, wyjaśniło jej, że żal mu maskotki, bo pewnie ma ją inne dziecko bardziej jej potrzebujące.

Prawdziwość naszej wiary najlepiej można sprawdzić w obecności drugiego człowieka, który nas denerwuje. Wtedy Bóg pokazuje nam, jak jesteśmy słabi. Gdy dorosłe dzieci nie chcą chodzić do kościoła, gorąca modlitwa może więcej pomóc niż ciągłe napominanie.

Rodzina zakochana w Bogu.

Małe Ciche, 9.07.2016 (sobota)

ks. Kazimierz Sztajerwald

Mówimy, że przyjeżdżamy na rekolekcje, by podładować akumulatory. Teraz po rekolekcjach czujemy się lepsi, ale kiedy wrócimy do obowiązków i rodzin, to rzeczywistość stopniowo pokaże, że wcale tak nie jest. To nie akumulatorach jest siła, ale w Bogu. Nie powinniśmy uznanawać łask za swoją zasługę, lecz jak najczęściej kierować swoje myśli do Boga i prosić, by posługiwał się nami. Mamy otworzyć się na działanie Boga w nas i przez nas.

Rodziną zakochaną w Bogu była Święta Rodzina, którą chcemy naśladować. Mamy być sobie poddani w miłości i mamy patrzeć na siebie, tak jak patrzyli na siebie św. Józef i Maryja. Józef patrzył na swoją Żonę, nie tylko jak na swoją wybrankę, ale wiedział w Niej Oblubienicę i Wybrankę Boga. Dla Maryi Józef był darem otrzymanym od samego Boga.

Mamy patrzeć na własne dzieci, tak jak Święta Rodzina patrzyła na Jezusa. Widzieli w Nim własne dziecko, ale i wiedzieli w Nim także Tego, który ma wypełnić wolę Ojca. Sposób patrzenia na dziecko jest bardzo ważny dla jego rozwoju. Dziecko czuje zachwyt matki i ojca, czuje, że jest kochane i akceptowane i są to jego pierwsze doświadczenia miłości. Bóg patrzy na nas tak, jak matka patrzy na własne dziecko.

Jezus miał świadomość, że ma wypełnić wolę Ojca, ale też był poddany Rodzicom. Był świadomy, że Bóg chce się Nimi posłużyć w Jego życiu. W ten sposób Bóg budował autorytet rodziny w oczach jej wszystkich członków. Jeśli jest takie dziecko, które nie poznało miłości rodziców, ale odda się Bogu, to On wypełni je swoją miłością i łaską.

Najbliżsi są nas darem ku nawróceniu, a my dla nich. Św. Tereska na swoją współsiostrę patrzyła, jak na Boży dar, choć ta drażniła ją swoim zachowaniem. Dziękowała za dobro, które Bóg w niej dokonał. To nic, że w nas nie ma zdolności do kochania, ważne jest byśmy z wiarą przeżywali kontakt z drugim człowiekiem.

Możemy prosić, by Serce Jezusa ciche i pokorne w nas zamieszkało. By nasze serca były takie, jak Jezusa: pełne dobroci i miłości, ze Słowem Bożym zjednoczone. Chcemy, aby nasze serca stały się zależne od Jezusa, poddane Jego działaniu.

Pobożny mnich został zaproszony na przyjęcie. Kiedy został wniesiony tort, tak o mnichu mówiono: „To jest bardzo skromny człowiek. Na pewno weźmie najmniejszy kawałek.” Gdy wziął największy, powiedziano: „On jest naprawdę pokorny, wziął największą porcję, żeby nie zawstydzać innych swoją skromnością.” Później ten mnich skomentował słowa tych osób: „Grunt, to mieć dobrą opinię.” Gdy się pozytywnie postrzega drugiego człowieka, to zawsze w każdej okoliczności widzi się dobro. Rodzice w swoim dziecku widzą dobro i ufają, że będzie dobrym człowiekiem. Bóg ma o nas zawsze dobrą opinię.

Miłość do drugiego człowieka jest możliwa, gdy podejmujemy relacje z Bogiem. On buduje z nami komunię. On jest święty i czyni nas swoimi partnerami. Jezus upewnia nas, że Bóg nas kocha. Zmartwychwstanie Pana Jezusa jest potwierdzeniem, że Bóg mówi prawdę o swojej miłości i że jesteśmy w Jego rękach. Mamy wielki skarb, jakim są sakramenty dające poczucie bliskości Boga. Wielkim skarbem jest dla nas opieka Matki Bożej.

Rodzina może być zakochana w Bogu i w sobie nawzajem. Otwarcie się na miłość Bożą i zaufanie Jezusowi nie jest proste, ale możliwe.

Rekolekcje letnie RRN w Małym Cichym 2016 - relacja

 

Uczyń serca nasze według Serca Twego,

takie hasło towarzyszyło rekolekcjom wakacyjnym Ruchu Rodzin Nazaretańskich diecezji warszawsko-praskiej w 2016 r. Tegoroczne dni skupienia w Małym Cichym trwały od 1 do 9 lipca. Odbywały się w Nadzwyczajnym Roku Świętym, Roku Miłosierdzia Bożego ogłoszonym przez papieża Franciszka.

Hasło rekolekcji jest prośbą - modlitwą zapisaną w Litanii do Serca Jezusowego, kierowaną do naszego Pana, którego cichość i pokorę mamy przed naszymi oczami. Prosiliśmy, aby Jezus prowadził nas drogą w głąb nas samych, aby nas przemieniał i uzdalniał do prawdziwej i wyrażonej w czynie miłości bliźniego. Wszyscy potrzebujemy, aby Jezus nas odnawiał, oczyszczał i przeobrażał. (ze słowa wstępnego w informatorze rekolekcyjnym ks. Andrzeja Mazańskiego, moderatora RRN diec. w-p)

Moderatorem rekolekcji był ks. Kazimierz Sztajerwald. Razem z nim duchową opiekę nad nami sprawował ks. Mieczysław Jerzak, oraz ks. Dariusz Kowalczyk – moderator krajowy RRN, ks. Artur Mościcki, ks. Marek Wesołowski i ks. Mariusz Zieliński. Odwiedzili nas również: ks. Andrzej Mazański – moderator RRN diecezji warszawsko-praskiej, ks. Adam Kurowski oraz dwaj księża z Węgier. Księża służyli nam sprawując Mszę święte, głosząc homilie i konferencje, spowiadając, prowadząc rozmowy duchowe, uczestnicząc w spotkaniach grup dzielenia w domach.

Na rekolekcje w Małym Cichym przyjechało przeszło 250 osób. Wśród uczestników była Grupa Medyczna RRN i członkowie naszego Ruchu z Węgier i Stanów Zjednoczonych. Mieszkaliśmy w 10 domach góralskich.

Każdy z dorosłych uczestników otrzymał Informator Rekolekcyjny, w którym były zawarte: teksty do medytacji porannej, lektura pomocnicza, plan każdego dnia rekolekcyjnego, omówienie niektórych punktów programu. Każda rodzina otrzymała książkę pt. ”Powrót do domu. Podążasz za mną Panie, ze Swoją Miłością...” przygotowaną przez ks. Andrzeja Banaszka i zespół, która była pomocą dla rodziców w prowadzeniu modlitwy porannej i wieczornej z dziećmi. W kościele w czasie Mszy Świętej i adoracji korzystaliśmy ze śpiewników (które po rekolekcjach można było zabrać do domów).

Każdy dzień rozpoczynał się poranną medytacją w kościele w MC w ciszy lub prowadzoną. Teksty do medytacji, to fragmenty z Pisma Świętego dobrane zgodnie z tematem dnia. Po śniadaniu uczestniczyliśmy w Mszy świętej. Po jej zakończeniu odmawialiśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Później dorośli mogli wysłuchać konferencji w kościele, po czym udawali się do swoich domów na grupy dzielenia. Grupy dzielenia organizowali i prowadzili animatorzy domów, którzy dbali o sprawy duchowe uczestników (w niektórych domach było kilka grup), a także o sprawy organizacyjne i bytowe. Tematem dzielenia były przede wszystkim usłyszane w czasie konferencji treści, a także wydarzenia, które Bóg dawał w czasie naszych dni skupienia. Dzieci w tym czasie udawały się ze swoimi animatorami na spotkania, które się kończyły zajęciami z nauką śpiewu prowadzoną przez Jagodę Zygmunt. Później dzieci śpiewały swoje piosenki w czasie uwielbienia na Mszy świętej.

Razem z rodzicami i opiekunami w rekolekcjach uczestniczyło 90 dzieci i młodzieży. W czasie zajęć dla dorosłych opiekę nad dziećmi powyżej 4 roku życia sprawowało 9 animatorów, których pracę koordynowała doświadczona nauczycielka Ela Zajączkowska. Ich zadaniem było prowadzenie zajęć tematycznych nawiązujących do książki „Powrót do domu. Podążasz za mną Panie, ze Swoją Miłością...”. Młodzi animatorzy wykazali się dużym zaangażowaniem w realizacji programu, dobrze wykonywali swoje obowiązki, troszczyli się o powierzone ich opiece dzieci, co znalazło uznanie wśród rodziców i osób odpowiedzialnych za rekolekcje. Dla nich samych ten czas był nie tylko prowadzeniem zajęć i zabaw z dziećmi w czasie konferencji i grup dzielenia dla rodziców, ale włączali się też aktywnie w inne wydarzenia z programu rekolekcji, pragnąc je przeżyć razem ze wszystkimi.

Wieczorem uczestniczyliśmy w adoracji Najświętszego Sakramenu w kościele w MC. Modlitwa adorująca Pana Jezusa każdego dnia miała inny charakter. Były adoracje prowadzone, w których podawane były do rozważenia teksty o charakterze medytacyjnym, były adoracje w ciszy, którą przerywał jedynie śpiew adoracyjny oraz adoracje o charakterze spontanicznym, gdzie modlitwę do Pana Jezusa mogli wypowiadać na głos wszyscy. Do modlitwy adorującej Boga, wyrażającej nasze dziękczynienie i uwielbienie, a także prośby, jesteśmy zaproszeni przez samego Jezusa. On modlił się w samotności, a także na głos, w obecności uczniów, np.: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi... (Mt 11, 25). W Litanii do Serca Pana Jezusa jedno z wezwań brzmi: „Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze, zmiłuj się nad nami.” Zachęceni tym przynagleniem, a także tym, że wolą Boga Ojca i Ducha Świętego jest, aby Jezus był przez nas uwielbiony, o czym pisze św. Paweł: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię, ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano... i aby wszelki język wyznał, że Jezus jest PANEM ku chwale Boga Ojca.”(Flp 2, 9-11), uwielbialiśmy naszego Pana, prosząc, aby uczynił serca nasze według Serca Swego.

Każdy dzień rekolekcyjny miał swoją specyfikę, więc pokrótce przypomnijmy sobie te chwile.

Piątek, 1 lipca 2016 – przyjazd i Msza święta inaugurująca nasze rekolekcje sprawowana w kościele pw. św. Józefa w MC. Ks Mieczysław w pierwszych słowach powitania, nawiązując do hasła rekolekcji zachęcił nas, abyśmy prosili Pana Jezusa, aby nasze serca uczynił na wzór Swojego Serca, abyśmy nasze myśli, słowa, uczynki poddali pod to, co jest zapisane w Najświętszym Sercu Pana Jezusa. Na rekolekcjach, z dala od hałasu naszych codziennych spraw możemy usłyszeć Boga. Dlatego potrzebne jest milczenie ust i duszy, aby Jego głos usłyszeć i odpowiedzieć na Jego wołanie.

Sobota, 2 lipca 2016 – Msza święta i konferencja w południe w kościele w MC. Dzieci i rodzice poznali animatorów grup dziecięcych. Sobota była dniem, w którym można było odpocząć po podróży, zapoznać się z innymi uczestnikami rekolekcji, nawiązać wspólnotę z osobami z tego samego domu.

Niedziela, 3 lipca 2016 – Msza święta w kościele w MC. Po południu pomimo siąpiącego deszczu przeszliśmy przez Lichajówki Drogą Światła. Droga Światła jest nabożeństwem paschalnym (14 stacji - spotkań), nawiązującym do wydarzeń po Zmartwychwstaniu Pana Jezusa i Jego spotkań z uczniami. Inspiracją do rozważań była konferencja wygłoszona przez ks. Andrzeja Mazańskiego w dniu 10 maja 2016 pt. „Miłosierdzie, które naprawia wszystko.”  (tekst konferencji w zakładce Konferencje na stronie www.rrnpraga.pl). Ofiara z życia Jezusa i Jego zmartwychwstanie są wielką naprawą człowieka, a Jezus jest Tym, który naprawia. Stwarza nowego człowieka, jakim jest każdy ochrzczony, aby był zdolny do życia w jedności z Bogiem. W czasie spotkań paschalnychChrystus okazywał uczniom swoje Miłosierdzie, usuwał przeszkody utrudniające im zjednoczenie się z Bogiem, a dzisiaj chce naprawiać także nasze serca.

Poniedziałek, 4 lipca 2016 – Msza święta w kościele w MC. Po południu było ognisko, przy którym wszyskie domy mogły się przedstawić i zaprezentować swój program artystyczny. Były wspólne tańce (belgijka, kowbojka i inne), śpiew, rozmowy. Wszyscy częstowali się przygotowanymi kiełbaskami z grilla. Zabawę zakończyła modlitwa poprowadzona przez ks. Kazimierza.

Wtorek, 5 lipca 2016 – wyjazd na Rzepiska, gdzie razem z uczestnikami rekolekcji RRN z archidiecezji warszawskiej i diecezji radomskiej uczestniczyliśmy we Mszy świętej. Po konferencji było dzielenie w grupach na łące. Tego dnia Grupa Medyczna miała swój oddzielny program, na który zostali zaproszeni medycy z innych diecezji.

Środa, 6 lipca 2016 – Msza święta w ludźmierskim Sanktuarium u Matki Bożej Królowej Podhala zgromadziła uczestników rekolekcji RRN z wielu diecezji. Mszę świętą sprawowało przeszło 30 kapłanów pod przewodnictwem ks. biskupa Andrzeja Siemieniewskiego.

W homilii ks. bp powiedział, że hasło naszych rekolekcji: Uczyń serca nasze według Serca Swego, jest sednem chrześcijaństwa i wiary ewangelicznej. Św. Paweł dobitnie to podkreślił: „Jeśli kto nie kocha Pana Jezusa Chrystusa, niech będzie przeklęty” (1 Kor 16, 22). Dalej bp Andrzej zachęcał, abyśmy prosząc Jezusa o to, by uczynił nasze serca, podobne do Jego Serca, zastanowili się jakie jest Serce Jezusa, aby wiedzieć, o co prosimy. O tym pisze św. Piotr: „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle." (1P 3, 15-17). Chrześcijaństwo, to nie tylko wiedza, praktyka czy ćwiczenia. Wiara zaczyna się od serca, czyli od przyjęcia z miłością Pana Jezusa. Mamy szukać oblicza Bożego – kontynuował ks. biskup. Psalmista zapisał: „Szczyćcie się Jego świętym imieniem; niech się weseli serce szukających Pana! Rozmyślajcie o Panu i Jego potędze, szukajcie zawsze Jego oblicza!" (Ps 105, 3-4). Jezus powołując apostołów, stworzył wspólnotę uczniów, aby zaczerpnęli z Jego Serca. Podobnie ma być we wspólnocie RRN: najpierw mamy się ogrzać przy Sercu Jezusa, by inni później mogli się ogrzać przy nas. Królestwo Boże jest w nas na tyle, na ile rozgrzewa nas obecność Serca Jezusowego. W Jego obecności, przygotowywani jesteśmy do misji. Trzeba pokochać Serce Jezusa, by wypełnić Jego misję. Kończąc homilię ks. bp. Andrzej Siemieniewski zaprosił nas do Rzymu na uroczystość Zesłania Ducha Świętego, to jest 3 i 4 czerwca 2017 r. na spotkanie organizowane przez Katolicką Fraternię Ruchów i Wspólnot Charyzmatycznych przy Papieskiej Radzie ds. Świeckich, do której należy również RRN.

Czwartek, 7 lipca 2016 – wybraliśmy się do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr. Podzieliliśmy się na kilka grup i różnymi drogami docieraliśmy na miejsce. Większość z nas zatrzymała się na Rusinowej Polanie podziwiwiając wspaniałe wysokogórskie widoki. W kaplicy na Wiktorówkach uczestniczyliśmy w Mszy świętej i wysłuchaliśmy konferencję.

Piątek, 8 lipca 2016 – poranna Msza święta i konferencja w kościele w MC. Dzieci miały ostatnie spotkanie z animatorami. Dorośli w domach mogli się podzielić, jak przeżyli rekolekcje i podsumować swoje doświadczenia. Po południu odprawiliśmy nabożeństwo Drogi Krzyżowej idąc na wzgórze Tarasówki. Rozważanie każdej stacji Drogi Krzyżowej nawiązywało do jednego z 14 uczynków miłosierdzia co do duszy i co do ciała.

Sobota, 9 lipca 2016 – zaraz po medytacji rozpoczęła się Msza święta kończąca rekolekcje w MC (między innymi w intencji uczestników rekolekcji w Małym Cichym). Homilię połączoną z konferencją wygłosił ks. Kazimierz Sztajerwald. Powiedział do nas: „Mówimy, że przyjeżdżamy na rekolekcje, by podładować akumulatory. Po rekolekcjach czujemy się lepsi, ale kiedy wrócimy do obowiązków i rodzin, to rzeczywistość stopniowo pokaże, że wcale tak nie jest. To nie w akumulatorach jest siła, ale w Bogu. Nie powinniśmy uznanawać łask za swoją zasługę, lecz jak najczęściej kierować swoje myśli do Boga i prosić, by posługiwał się nami. Mamy pozwolić Bogu działać w nas i przez nas."

Czas rekolekcji dobiegł do końca, ale nasza zażyłość z Panem Jezusem może się dalej rozwijać. W Jego obecności na modlitwie, na Mszy świętej, w domu z bliskimi, w pracy, ciągle otrzymujemy nowe łaski, które pozwalają nam stać się podobnymi do Niego. Z kim przestajesz, takim się stajesz. Jeśli będziemy zjednoczeni z Jezusem, to nasze serca, myśli, postępowanie będą podobne do Jego Najświętszego Serca, Jego myśli i czynów.

Niech będzie uwielbiony Jezus Chrystus, który pochylił się nad nami i okazał nam swoje miłosierdzie, budząc nasze serca do miłości Boga i bliźnich.

Na koniec dziękujemy wszystkim, którzy włożyli swój wkład w przygotowanie i przebieg rekolekcji, więc:

kapłanom: ks. Kazimierzowi Sztajerwaldowi – moderatorowi rekolekcji w MC, ks. Mieczysławowi Jerzakowi, ks. Marowi Wesołowskiemu, ks. Arturowi Mościckiemu, za prowadzenie rekolekcji, za wygłoszone słowo Boże i za czas poświęcony na spowiedzi i rozmowy duchowe,

Tomkowi Kosko za przyjmowanie zgłoszeń na rekolekcje, prowadzenie medytacji porannych, adoracji wieczornych, przygotowanie Informatora Rekolekcyjnego, który opracował na podstawie materiałów otrzymanych z Koordynacji Krajowej RRN,

Lidii Figurze za modlitwę w intencji dobrych owoców duchowych naszych rekolekcji, modlitwę za kapłanów, animatorów i wszystkich uczestników rekolekcji,

animatorowi liturgicznemu Jurkowi Jaworskiemu oraz ministrantom i lektorom za posługę przy oprawie liturgicznej w czasie Mszy świętych, medytacji i adoracji,

animatorowi muzycznemu Maćkowi Wyrzykowskiemu oraz Jagodzie, Agacie, Karolowi, Małgosi, Zofii, Ani i Oli, którzy swoim śpiewem i grą na instrumentach otwierali nas na obecność Boga,

animatorom domów: Ani Rutowskiej, Ewie Góreckiej, Teresie Zygmont, Basi Dmowskiej, Jance Kozłowskiej, Małgosi Gawrylkiewicz, Ani Sztajerwald, Zenkowi Kołodziejczykowi, Markowi Mazurowi i Hani Kawce za ich modlitwę i trud tworzenia właściwego klimatu w domach, który ułatwił uczestnikom dobre przeżycie rekolekcji, a Zenkowi jeszcze za prowadzenie medytacji porannych,

animatorom dziecięcym: Ani Najdzie, Weronice Zych, Ani Plewko, Kasi Postek, Agacie Antończak, Jankowi Leguckiemu, Jagodzie Zygmunt, Michałowi Orłowskiemu, Piotrowi Modlińskiemu i Eli Zajączkowskiej za ich zaangażowanie w prowadzenie zajęć z dziećmi i młodzieżą,

Markowi Chacińskiemu za zorganizowanie przejazdów na Msze święte,

Beacie Pacek za kolportaż materiałów ruchowych,

oraz wszystkim, którzy nie mogąc być na rekolekcjach wspierali nas modlitwą.

Relację z rekolekcji napisała Elżbieta Myśliwiec

Zdjęcia z Sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej tutaj:

http://www.mbludzm.pl/galeria/category/398-uczy%C5%84-serca-nasze-wg-serca-twego.html

Tych, którzy chcieliby podzielić się swoimi zdjęciami wykonanymi w czasie rekolekcji w MC,  proszę o przesyłanie ich na adres tej strony lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Zdjęcia chciałabym umieścić, jako ilustrację powyższej relacji.