mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny Warszawa ul Rozwadowska 9/11

16 grudnia 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni Grupa Medyczna

W jakim celu przychodzimy na spotkania RRN? Konf. 12. 06.2018

Konferencja ks. Andrzeja Mazańskiego

Zacisze, 12 czerwca 2018

Podobny obraz

Grupa kobiet wybierała się na wyjazd. W ich gronie była osoba, nie zbyt lubiana przez pozostałe. Powstał dylemat: czy zgodzić się na towarzystwo trudnej koleżanki, czy odmówić jej? Czy poświęcić się i mieć zmarnowany wyjazd, czy spędzić przyjemnie czas, ale mieć wyrzuty sumienia, że ją uraziły. 

Powyższy przykład jest obrazem, jak podejmujemy decyzje. Jeśli dokonujemy wybory pod wpływem emocji, nacisków innych osób, przekonania, że coś wypada lub nie wypada, idziemy po linii egoistycznej (wybieramy to, co nam odpowiada, nie licząc się z innymi). Jeśli poświęcamy się nie licząc się z kosztami, oczekując na pochwałę innych to idziemy po linii heroicznej.

I tutaj odkrywamy cel przychodzenia na spotkania diecezjalne RRN, jako pomoc w poszukaniu trzeciej drogi. Nie jest wolą Bożą byśmy podejmowali decyzje po linii egoistycznej, ani po linii heroicznej. Idąc drogą egoistyczną dajemy naszej wygodzie etykietę woli Bożej. Nie jest też wolą Bożą, byśmy podejmowali decyzje po linii heroicznej, bo wtedy będziemy się czuli zadowoleni, a przez innych docenieni, pochwaleni, czuli się zadowoleni ze swojej doskonałości. Albo sfrustrowani, zniechęceni, gdy pomimo naszego poświęcenia nikt nas nie podziwia. 

Życie duchowe polega na tym, by w naszych decyzjach szukać wolę Bożą. Wolą Bożą nie jest to, co nam odpowiada lub nie odpowiada. Błogosławiona Ewa Noiszewska w młodości nie wiedziała jaką drogę życiową podjąć. Sama chciała był nauczycielką, zaś jej ojciec zdając sobie sprawę z jej zdolności, namawiał ją do podjęcia studiów medycznych na wydziale lekarskim. Postanowiła więc zwrócić się po radę do swojego kierownika duchowego. On nie dał jej gotowej odpowiedzi, ale namawiał do zgłębiania Słowa Bożego i do podjęcia modlitwy. Pogłębienie życia duchowego pozwoliło jej odkryć powołanie zakonne. Ukończyła studia medyczne, a Bóg sprawił, że w życiu zakonnym była nauczycielką i lekarką. 

Kiedy stoimy wobec możliwości wyboru pomiędzy drogą egoistyczną lub drogą poświęcenia się, powinniśmy się pytać Boga o trzecią drogę, czyli o co chodzi Bogu, że stawia nas w takiej sytuacji. Dwie pierwsze drogi nie zbliżają nas do Boga. Podejmujemy decyzje licząc na własną roztropność, nie zastanawiamy się nawet, co Bóg ma w tej sytuacji do powiedzenia, jaka jest Jego wola. Ci, co prowadzą życie duchowe odkryją, że w tych dylematach ukryte jest zaproszenie do odkrycia prawdy o sobie i odkrycia prawdy o Bożej mądrości. Te dwie prawdy przybliżą nas do Niego.

Osoba, która miała dylemat czy pojechać z nielubianą koleżanką była wezwana do tego, by szczerze porozmawiać z nią o tym, co jest trudne w jej zachowaniu. W rezultacie tej rozmowy koleżanka mogłaby obrazić się, albo zmienić swoje postępowanie.

W dzisiejszej Ewangelii jest mowa o tym, jakie mają być nasze czyny, aby przez nie Bóg był chwalony. Jeśli nasze czyny pójdą po linii egoistycznej zostaniemy skrytykowani, jeśli po linii heroicznej zostaniemy pochwaleni. Ale jeśli otworzymy się na światło Boga, zechcemy je rozpoznać i przyjąć, to inni odkryją, że w naszych czynach jest obecny Bóg.

Celem spotkań na Zaciszu nie jest usypianie naszych sumień. Nie jest ważny wybór, ale pragnienie spotkania Boga, który przychodzi do nas i chce nas poprowadzić.

Dlaczego warto pojechać na rekolekcje wakacyjne. Konf. 5.06.2018

Ks. Mieczysław Jerzak

Zacisze, 5 czerwca 2018

Święty Bonifacy

Św. Bonifacy (673 - 754)

Wielu z nas ma bogate doświadczenie w liczbie odbytych rekolekcji. Doświadczenia przeżyć duchowych głęboko wpisały się nam w pamięci i miały wpływ na nasze życie. Wiązały nas z Bogiem i Najświętszą Maryją Panną.

Przed nami nowe rekolekcje wakacyjne. W czasie ich trwania będziemy uczestniczyli w Mszach świętych, w adoracji Najświętszego Sakramentu, w konferencjach, grupach dzielenia, w nabożeństwach Drogi Światła i Drogi Krzyżowej, w czasie porannych medytacji będziemy rozważali słowa Pisma Świętego, a także poznawali nowe lub znane osoby. Te doświadczenia dawać będą nam poczucie bogactwa poznania i wiedzy. Istnieje też niebezpieczeństwo znudzenia się treściami, które już wcześniej poznaliśmy. Może nam się wydawać, że już nic nas nie zaskoczy. Pytamy się siebie: co nowego jeszcze możemy usłyszeć czy poznać? Warto mieć jednak inne spojrzenie na to, co możemy doświadczyć i usłyszeć w najbliższych rekolekcjach.

W jednym z programów radiowych znalazł się wywiad z młodą osobą, której ojciec był uzależniony od alkoholu. To doświadczenie skłoniło ją do podjęcia studiów na wydziale resocjalizacji, które zakończyła napisaniem pracy na temat: „Jak żyć i postępować z osobą uzależnioną w rodzinie”. Po zakończeniu studiów pani magister poznała mężczyznę uzależnionego od alkoholu i wyszła za niego za mąż, choć wiedziała, że związek z osobą uzależnioną nie należy do szczęśliwych i trwałych. Zdobyta wiedza o uzależnieniach i sposobach postępowania z osobami uzależnionymi okazała się niewystarczająca w praktyce jej życia. Okazało się, że nie potrafiła sobie poradzić z tym problemem.

Czy i my nie jesteśmy ludźmi napełnionymi wiedzą o sprawach duchowych? Czy potrafimy tę wiedzę zastosować w życiu? Jednak Bóg i Matka Boża wychodzą nam naprzeciw. Nie myślmy, że jeśli coś wiemy, to znaczy, że tym żyjemy.

Dobrze, że się wybieramy na rekolekcje, ale nasza świętość i zjednoczenie z Bogiem dokonuje się przez nowe wydarzenia, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Ludzie nie lubią poniedziałku, ponieważ zaczyna się nowy tydzień dostarczający nieznanych, nowych doświadczeń burzących nam spokojne zaplanowane życie. W zmieniających się okolicznościach wołajmy do Boga i do Maryi, zawierzajmy się im i podejmujmy nasze zadania. W ten sposób realizuje się nasza świętość.

Św. Bonifacy – Winfryd (673 - 754), patron dzisiejszego dnia, urodził się w Anglii. Został kapłanem w zakonie benedyktynów. Przez wiele lat był kierownikiem szkoły. W roku 718, gdy miał ok. 45 lat porzucił swoje ustabilizowane życie w Anglii i pojechał do Niemiec. Został apostołem Niemców. W krótkim czasie ochrzcił kilkaset tysięcy germańskich pogan. Założył wiele klasztorów. Był organizatorem struktur kościelnych. W wieku ok. 80 lat (kiedy inni podsumowują swoje życie i piszą testameny) wyruszył na misję ewangelizacyjną do Holandii (Fryzja). Tam został zamordowany wraz z 52 towarzyszami. Męczeńską śmiercią uwielbił Boga.

Niech Bóg będzie uwielbiony również przez nasze życie i naszą śmierć. Do świętości potrzebna jest wiedza, ale również doświadczenia, które przyjdą i będą nas motywowały do zawierzenia się Bogu i Matce Bożej. Bóg zaprasza nas do nowych doświadczeń, w których chce nam towarzyszyć. Nie wiemy, co będzie, nie przewidzimy wszystkiego, nie musi się spełnić wszystko, co zaplanowaliśmy. Bóg przychodzi niespodziewanie z wydarzeniami, które mogą nas cieszyć i być wyzwaniem. Ważna jest modlitwa zawierzenia Jezusowi i Maryi. Wielu świętych tak postępowało.

Podobnie postępował św. Juan Diego, którego Maryja prosiła o udanie się do biskupa i przekazanie Jej prośby. Kiedy nie udało mu się przekonać biskupa, prosił Matkę Bożą o wyznaczenie innego, bardziej godnego posłańca, który wypełni zadanie. Maryja oczekiwała ze strony Juana zawierzenia i zaufania. Pomimo zawirowań Juan podjął na nowo misję, mając wizerunek Maryi odciśnięty na płaszczu (choć jeszcze o tym nie wiedział). Podjął się tego zadania ufając Maryi i dał nam przykład modlitwy zawierzenia.

Maryjo prowadź nas w tych dniach rekolekcji, ucz i wspieraj szczególnie wtedy, kiedy będziemy załamani i zniechęceni. Bądź z nami i ucz nas wypełniania woli Bożej. Amen

Czy powinniśmy poznawać własną grzeszność? Konf. 29.05 2018

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 29 maja 2018

Znalezione obrazy dla zapytania poznawanie własnej grzeszności obrazy

Czy jest rzeczą pożądaną zgłębiać własną grzeszność? Można odpowiedzieć, że i tak, i nie. Wszystko zależy od tego, jak patrzymy na siebie i na własną grzeszność. Wiara zakłada przyjęcie prawdy o sobie. A prawdą naszego życia jest to, że jesteśmy grzeszni.

W sytuacji konfliktowej z bliźnim wychodzi często nasza słabość. Złościmy się czy czujemy się zdenerwowani. Mawiamy, że ktoś nam zburzył radość życia. A przecież radość życia wypływa z naszego wnętrza i sprawy zewnętrzne nie mogą jej zniszczyć.

Czy poznanie własnej grzeszności może być powodem do radości? Niektórzy ludzie mają tendndencję do powracania pamięcią do wcześniej wyznanych grzechów. Ciągle nie mogą sobie darować pewnych zachowań, słów. Zapominają, że już spotkali się z miłosierdziem Jezusa darowującego im dawne grzechy. Nie wierzą, że otrzymali przebaczenie, nie dziękują za okazaną przez Jezusa dobroć. Boją się spojrzeć na „dno” własnej duszy. Wydaje się im, że ktoś mógby ich zranić, więc muszą się bronić. Nie oddając wszystkiego Jezusowi i Matce Bożej wpadają w depresję. A pedagogika szatana jest taka, byśmy przeżywali naszą słabość sami, sami, sami. Grzeszność przeżywana w samotności rodzi pychę, a przeżywana z Bogiem rodzi pokorę.

Poznanie głębi grzeszności może być pożyteczne, jeśli będziemy pewni, że na „dnie” znajduje się nieskończona miłość Jezusa. Jemu możemy dziękować, że nas kocha pomimo że jesteśmy słabi. Powinniśmy być szczęśliwi ze spotkania ludzi, którzy doprowadzili do odkrycia naszych zaniedbań czy grzeszności. Gdybyśmy o tym pamiętali, to bylibyśmy im wdzięczni.

Czy mamy zwalniać się z walki z pokusami? Walka z grzechem może dawać zadowolenie z siebie. Ale jeśli pamiętam, że za mój grzech Jezus musi zapłacić swoją krwią, to raczej wolałbym umrzeć niż obrazić Boga grzechem. Już moje zadowolenie nie będzie na pierwszym planie. Nawet za mój najlżejszy grzech Jezus musi zapłacić najwyższą cenę. Jest to z Jego strony ogromne uniżenie, mnie zawstydzające. Jezus umiera za mnie na każdej Mszy świętej. Nie muszę się bać uznawać własną grzeszność, bo spotykam się z miłością Jezusa. Poznając ciągle własną nędzę, tym bardziej będę się powierzać Bogu i Matce Bożej. Jest to proces nieustanny. Poddanie się temu procesowi daje prawdziwą radość, wdzięczność i wolność.

Ci, którzy nie wierzą, sami muszą sobie radzić ze swoją grzesznością. Chociaż mechanizmy obronne pomagają im łagodzić przeżywanie słabości, to jednak grzeszność ciągle do nich powraca i niektórych może doprowadzić do depresji. Bez Boga jesteśmy małostkowi i niemiłosierni dla samych siebie. Adam w raju został oszukany przez diabła. Nie poradził sobie z prawdą o własnej grzeszności. Ukrył się przed Bogiem w krzakach. My nie musimy się ukrywać. Możemy wyjść z „krzaków” i spojrzeć na Jezusa. Nie musimy się bać, oskarżać czy bronić.

Poznawać swoją grzeszność możemy w czasie spowiedzi. Gdy szczerze mówimy o sobie wzrusza się kapłan, wzrusza się Bóg. On się raduje, gdy odkrywamy przed Nim nasze grzechy. Sakrament pokuty odsłania uniżenie i piękno spowiadającej się osoby.

Matka Boża towarzyszy wszystkim, którzy chcą poznać prawdę o sobie. Ona była przy Jezusie do końca, aż do krzyża i nas też nie zostawi.

Nie ważne, co nas spotyka w życiu. Ważne, co z tym robimy. Konf. 22.05.2018

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

Zacisze, 22 maja 2018

Podobny obraz

Dzisiaj Kościół wspomina św. Ritę z Cascii, której życie było naznaczone trudem, cierpieniem i bólem. Swoje życie przeżyła w sposób niezwykły. Wszystko, co ją spotkało w życiu odnosiła do Boga.

Już w dzieciństwie chciała poświęcić się Bogu, ale na polecenie rodziców wyszła za mąż. W małżeństwie żyła duchem zakonnym, modląc się za męża i za siebie. Skuteczność jej modlitw uwidoczniła się w chwili śmierci męża, wtedy wyraził skruchę. Gdy dowiedziała się o planowanej przez synów zemście na mordercach ojca, modliła się „zabierz ich Panie, jeśli mają uczynić zło”. To była modlitwa miłującej żony i matki, która wybierała większe dobro dla swoich najbliższych.

Chcąc wstąpić do zakonu, spotykała się z wielokrotną odmową ze strony siostry przełożonej. Dopiero jej cudowne znalezienie się w kaplicy klasztornej pomimo zamkniętych drzwi skłoniło siostrę przełożoną do zaakceptowania jej jako siostry. Na wstępie przełożona poleciła, jak mają się odnosić do Rity inne zakonnice: „nigdy dość jej się sprzeciwiać”. W nowicjacie była źle traktowana, choć była od nowicjuszek starsza. W czasie modlitwy prosiła Jezusa: „Pozwól mi cierpieć, tak jak Ty”. Wtedy jeden z cierniowych kolców Jezusa wbił się jej w czoło. Otrzymała stygmat w postaci ciągle ropiejącej rany.

Co myślimy o stygmatykach? Może uważamy ich za wybrańców Bożych, którzy współcierpią z Jezusem i wstawiają się za nami? Co myślimy o swoim cierpieniu? Nas też dotykają trudne doświadczenia. Jeśli ofiarujemy za kogoś nasze niedogodności, trudności i bóle i złączymy się z cierpiącym Chrystusem, patrząc na wszystko, co nas dotyka z wdzięcznością i z nadzieją, to jesteśmy, jak stygmatycy.

Cierpienie może nas prowadzić do Boga, albo do narzekania i pretensji. Pewna młoda kobieta przebywała w szpitalu. Była umierająca i bardzo cierpiała. Prosiła by przyszedł do niej ksiądz i udzielił jej sakramentu chorych, ale zaznaczyła, by nie brał ze sobą stuły, by nie drażnić rodziny. Ksiądz myślał, że rodzina jest niewierząca. Okazało się, że jej bliscy byli pobożni, ale nie mieli takiej postawy wobec Boga, jak chora. Jej śmierć zrobiła niezwykłe wrażenie nawet na pielęgniarce, która miała dyżur w dniu jej odejścia z tego świata. Skrajne cierpienie i śmierć przeżywała tak, że inni byli zadziwieni.

Czy przeżywając smutek jesteśmy zmotywowani, by zwracać się do Jezusa? Czy potrafimy się wtedy modlić? Chodzi o to, by przyjmować Bożą łaskę. Bez niej nie jesteśmy w stanie wyzwolić się od światowego myślenia. Ojciec Pio nie chciał być znieczulony w czasie operacji, bo miał polecenie przełożonego, by nikt nie oglądał jego stygmatów. Jednak w czasie operacji zemdlał z bólu. Później płakał, zwracając się do Jezusa, że nie był w stanie przyjąć cierpienia. Chodzi o to, byśmy autentycznie zwracali się do Jezusa i otwierali serca na Jego bliskość.

Zapisana konferencja nie stanowi całości wypowiedzi i jest zapisem z notatek własnych E. Myśliwiec