mozaika ZAPRASZAMY

do kościoła Świętej Rodziny w Warszawie ul. Rozwadowska 9/11

6 maja 2025 (wtorek)

19.00 Msza święta
20.00 konferencja

Dyżur liturgiczny pełni grupa parafii św. Izydora w Markach

Inscenizacja z okazji imienin Karola, Świętego Jana Pawła II 4.11.2014

Prowadzenie: Jerzy Zelnik

Skrzypce: Natalia Kozub

Organy: Robert Grudzień

 

Listopadowy dzień imienin św. Jana Pawła II przypadał w tym roku we wtorek, kiedy na Zaciszu mamy cotygodniowe spotkanie diecezjalne RRN. Tego dnia konferencję wygłosił do nas sam święty Jan Paweł II, ponieważ uczestniczyliśmy w znakomicie przygotowanej i wykonanej przez aktora Jerzego Zelnika inscenizacji, opartej na tekstach autorstwa Świętego Solenizanta. Byliśmy świadkami wielkiego kunsztu aktorskiego pana Jerzego. Prowadzący wypowiadał wypowiedzi papieskie z intonacją i sposobem interpretacji samego Autora. Nie tylko doskonale naśladował głos Świętego, ale także Jego ruchy, postawę ciała. Aktorowi towarzyszyli artyści: Natalia Kozub i Robert Grudzień, którzy stworzyli muzyczną i liryczną oprawę deklamowanych wierszy, utworów oraz tekstów listów, przemówień i homilii Świętego Papieża.

 

Pan Jerzy przypomniał Jego słowa o modlitwie, o modlitwie różańcowej, o modlitwie za pomocą śpiewu, o tym kim jest Stwórca i twórca, o papieskim przekonaniu, że Chrystus jest szczególnie bliski osobom chorym, o tajemnicy śmierci, o radości chrześcijańskiej, o tym jak ważną rzeczą jest przekroczyć próg nadziei, nie zatrzymywać się, ale dać się prowadzić przez Boga.

Na początku usłyszeliśmy prorocki utwór wieszcza Juliusza Słowackiego „Pośród niesnasków - Pan Bóg uderza w ogromny dzwon”, przesłanie tego wiersza po konklawe z 1978 roku nabrały nowego znaczenia.

Pan Jerzy Zelnik zaprezentował następujące wiersze św. Jana Pawła II:

„Proszę, wyjdź Panie ode mnie” z poematu „Pieśń o Bogu ukrytym”

„Ktoś długo pochylał się nade mną”

„Magnifikat”

„Często stamtąd długo na mnie patrzy” z poematu „Pieśń o Bogu ukrytym”

„Zdumienie” z „Tryptyku rzymskiego”

„Miłość mi wszystko wyjaśniła”

„Zdumienie” z „Tryptyku rzymskiego”

Na zakończenie aktor pomodlił się „Litanią do św. Jana Pawła II” ułożoną przez papieża Benedykta XVI. Występ nagrodzony został gorącymi brawami od zgromadzonych w kościele wiernych. Artyści otrzymali kwiaty i podziękowania. Wszystkich pobłogoslawił ks. Andrzej Mazański.

Nasza praca w planach Bożych konf. 28.10.2014

Konferencja 8

Zacisze 28.10.2014

Ks. Andrzej Mazański

Święty Paweł napisał do Tesaloniczan:Kto nie chce pracować, niech też nie je!Naszym powołaniem jest podejmować trud, wysiłek pracy.Tym trudem jest nasza praca zawodowa, praca w domu, ale także praca na rzecz ewangelizacji - trudzenie się nad budową Królestwa Bożego we wszystkich środowiskach, w których Pan Bóg nas stawia. Każdy z nas jest powołany, by być robotnikiem w winnicy Pańskiej. Wzorem jest dla nas Pan Jezus, który najpierw modlił się, a potem nauczał tłumy, uzdrawiał. Jego pokarmem było wypełnić wolę Ojca. Ten zamysł Ojca w stosunku do siebie stopniowo odkrywał i realizował. Zatem fundamentem, który zapewnia owocność ewangelizacji jest modlitwa o pełnienie woli Ojca. Trud modlitwy, rozmowy z Bogiem zmierza do poznania Jego woli. Należy zwrócić uwagę, że Pan Jezus modlił się w kontekście otaczających Go tłumów, co po ludzku Go przerastało. Drugi element pracy na rzecz ewangelizacji to trud siania ziarna. To czynność wymagająca wielokrotnego powtarzania, wymagająca wiele cierpliwości, wymagająca zmagania się z pokusą zniechęcenia. Zarazem, aby ziarno siać trzeba mieć świadomość tkwiącej w nim mocy Boga, która zapewnia owocność siewu.

/omówienie - niektóre myśli i wątki/

Jak nie stać się kontrolerem łaski Bożej konf. 21.10.2014

Konferencja 7

Zacisze 21.10.2014

ks. Andrzej Kopczyński

 

W czasie tegorocznego spotkania z przedstawicielami ruchu Odnowy w Duchu Świętym na Stadionie Olimpijskim w Rzymie papież Franciszek powiedział: „Niebezpieczeństwem jest stać się kontrolerami łaski Bożej. Wiele razy odpowiedzialni - mnie podoba się bardziej określenie słudzy - w jakiejś grupie czy wspólnocie stają się, być może mimowolnie, administratorami łaski, decydując, kto może otrzymać modlitwę wylania, lub chrztu w Duchu, a kto natomiast nie może. Jeżeli niektórzy tak robią, proszę Was - nie róbcie tego więcej, nie róbcie tego więcej. Wy jesteście dystrybutorami łaski Bożej, nie kontrolerami, eh! Nie bądźcie celnikami Ducha Świętego!”

Jeżeli w nas zabraknie postawy prostoty, otwarcia na Pana Boga, postawy dziecka, które gotowe jest ufać oraz nadziei, wtedy stajemy się kostyczni i Bóg ogranicza swoje działanie w naszym życiu. Gdy w dzisiejszym świecie jest tyle zła, zagubienia, to jeszcze obficiej rozlewa się łaska. Bóg chce działać w każdym człowieku. Gdy brakuje w naszym życiu ufności i prostoty to stajemy się kontrolerami Boga i nie pozwolamy Mu działać w naszym życiu.

Dalej ks. Andrzej podzielił się swoim świadectwem ze spotkania z kapłanem, który w ostatnich dniach odwiedził chorego arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. Ksiądz arcybiskup, ujął kapłana swoim ciepłem, prostotą i otwartością i powiedział na tym spotkaniu, że był taki czas, kiedy gromadził dla siebie, teraz musi oddawać, by przed Panem Bogiem być żebrakiem.

Ważna jest świadomość, że człowiek musi umieć stanąć przed Bogiem z pustymi rękami i być otwartym na to, co Duch Święty przynosi. W RRN nic się nie skończyło. Potrzebne jest nam i Ruchowi nowe otwarcie, potrzebni są nowi świadkowie, mówiący o działaniu Boga w ich życiu. To otwarcie nie dokona się bez ufności i prostoty dziecka na wzór Matki Bożej. Potrafimy szybko przechodzić na ludzki sposób myślenia, pojawia się racjonalizacja, tracimy prostotę i ufność dziecka. Syn odchodzi od Boga nie tylko w sensie skandalicznych grzechów, ale także po cichu. Powinniśmy powracać do myślenia nadprzyrodzonego. Spotkania są potrzebne, by przywracać nadprzyrodzone myślenia. Nie mamy przed Bogiem z pustych rąk, gdy zawłaszczamy Jego dary.

Ks. Andrzej opowiedział anegdotę: Pewien żebrak otrzymywał od ojca rodziny systematycznie stałą kwotę, ale pewnego dnia dał o połowę mniej. Zdziwionemu żebrakowi tłumaczył, że jego dziecko studiuje i ma większe wydatki, więc dlatego mniej ofiarował. Odpowiedź żebraka była zaskakująca: Czy ja muszę do tego dokładać? Podobnie i my, gdy przyzwyczajamy się do tego, co otrzymujemy, np: regularnych Mszy św., konferencji, spotkań w parafiach uważając, że to się nam należy, stajemy się jak „mumie.

Prośmy Matkę Bożą o nowe otwarcie i przebudzenia. Bóg chce działać na nowo, bez schematów, bez kostycznych postaw. Ważne jest, by być otwartym, by nie być kontrolerem, który zamyka działanie Boże. Wierzymy, że Bóg chce tej prostoty serca. Wewnętrzne przynaglenie wspomnianego wcześniej kapłana, że powinien odwiedzić księdza arcybiskupa, pozwoliło mu odkryć, że widzi na nowo tego człowieka. Otrzymał dobro duchowe, gdy mógł z chorym rozmawiać, jak z bratem.

Niech Matka Boża pobudzi nas do czegoś nowego. Wszystko jest nowe, bądźmy otwarci na działanie Boże. Nic się nie skończyło. Bóg chce rozlewać łaski., potrzebne jest otwarcie na działanie Boże w naszej wspólnocie. Schematy należy zostawić.

Polecajmy się Matce Bożej.

Pielgrzymka do Armenii konf. 7.10.2014

 

 

Konferencja 6

Zacisze 7.10.2014

ks. Andrzej Mazański

W drugiej połowie kwietnia odbyła się pielgrzymka do Armenii i Gruzji, w której uczestniczyli między innymi członkowie RRN, w tym ks. Andrzej Mazański. W czasie spotkania diecezjalnego podzielił się z nami swoimi wspomieniami z tej wyprawy. Ksiądz opowiedział nam historię Kościoła w Armenii. Ten kraj jest pierwszym, który przyjął wiarę chrześcijańską, jako religię obowiązkową.

Początki Armenii sięgają czasów biblijnych. Według tradycji górą, na której osiadła Arka Noego był Ararat, święta góra Ormian. Chrześcijaństwo dotarło do Armenii już w pierwszej fazie rozprzestrzeniania się Dobrej Nowiny: według tradycji na terenie tego państwa głosili Ewangelię apostołowie: św. Bartłomiej i św. Juda Tadeusz. W wielu kościołach można zobaczyć ich wizerunki. Armenia do 297 r. była częścią imperium rzymskiego, stąd na równi z innymi częściami imperium docierała do niej zarówno Ewangelia, jak i prześladowania chrześcijan. W 301 - król Tirydates III, nawrócony dzięki wysiłkowi św. Grzegorza Oświeciciela, uznał chrześcijaństwo za religię państwową (co miało znaczenie zarówno religijne, jak i polityczne). Tym Armenia się szczyci, ale też z tego powodu kraj ten dotknęły trudne, a nawet tragiczne doświadczenia.

Tym, który zbudował zręby Kościoła Armenii był Grzegorz Oświeciciel. Pochodził on z książęcego rodu, urodzony ok. 250/260 r. Gdy był małym dzieckiem, jego ojciec został zgładzony za spisek przeciwko władcy. Razem z opiekunką zbiegł do Kapadocji (był to wtedy kraj kwitnący duchowo, w którym rozwijało się życie monastyczne). Tam właśnie Grzegorz przyjął chrzest i wszedł głębiej na drogę wiary. Otrzymał też święcenia biskupie. Po latach wrócił do swojej ojczyzny aby przekazać wiarę swojemu narodowi. Urzędujący wtedy władca pamiętał o przeszłości rodziny Grzegorza i szukał okazji, aby go uwięzić. Za odmowę oddania czci bożkom, wtrącił go na ok.15 lat do więzienia. Tam przeżył duchowy przełom. (Więzieniem była głęboka na 8 metrów cysterna. Można do niej teraz schodzić wąskim szybem. Dla Jana Pawła II, zbudowano specjalną windę w czasie papieskiej pielgrzymki do Armenii 23 -27.09.2001)

Kiedy król Tirydates III zachorował, jego siostra, która sprzyjała chrześcijanom, miała widzenie, że tylko Grzegorz może przywrócić mu zdrowie. Tirydates uległ namowom siostry, uwolnił więźnia i rzeczywiście dokonał się cud uzdrowienia. Grzegorz zdobył zaufanie króla i dzięki swoim naukom doprowadził go do wiary. Król przyjął chrzest w 301 r. Od tej pory zaczęło się budowanie Kościoła w Armenii. Grzegorz tworzył struktury kościelne. Synowie kapłanów pogańskich przechodzili formację duchową i wielu z nich przyjęło święcenia kapłańskie. Król przyjął pierwszy wiarę, za nim zamożna elita kraju, a później cały kraj.

Mnich św. Mesrop Marztoc stworzył alfabet, zawierający 36 liter, dzięki czemu mógł przełożyć Pismo Św. na język ormiański (ok. 407). Posiadanie własnego alfabetu spowodowało bujny rozwój literatury w języku narodowym.

Kiedy Persja, odwieczny wróg Armenii, rozpoczęła kolejną kampanię, mającą na celu narzucenie swojej religii, wtedy Ormianie mimo przeważającej sił wroga, ocalili swoją niepodległość i wiarę.

Z powodu zmagań wojennych hierarchowie ormiańscy nie mogli brać udziału w Soborze Chalcedońskim w 451 r. Tam przyjęto, że Jezus Chrystus jest jedną osobą mającą dwie natury: boską i ludzką. W czasie soboru patriarchat Kościoła oczekiwał od Kościoła ormiańskiego uznania swej zwierzchności kościelnej, a także kierował oskarżenia o herezje. Ormianie nigdy nie pragnęli odłączać się od Kościoła powszechnego, nieszczęśliwe położenie geograficzne nie sprzyjało jednak kontaktom doktrynalnym i wzajemnemu zrozumieniu. Później doszło do fałszywego przedstawienie uchwał Chalcedonu, co sprawiło, że Kościoł ormiański w 554 r. je odrzucił. To pogłębiło dystans do Kościoła powszechnego. Z drugiej strony - zachodnie oskarżenia Ormian oparte były często na przekłamaniach i powierzchownych interpretacjach, wynikających z nieznajomości języka i tradycji Ormian. Doszło do oddzielenia Kościoła Armenii od Rzymu na wieki. Późniejsze próby nawiązania kontaktu z Kościołem Katolickim były uznawane za zdradę narodową.

Naród armeński przeszedł wiele zawirowań i dramatów. Utrata niepodległości z powodu zajęcia przez Arabów muzułmańskich. Później ich kraj zajęty został przez Turcję. Najgorszym wydarzeniem było ludobójstwo dokonane przez Turków, za podejrzenie sprzyjania Rosji. Zamordowano ok. 2 mln Ormian. 23 kwietnia 2015 r. będzie obchodzone 100-lecie rozpoczęcia tej rzezi. Później terytorium Armenii została rozebrane przez kraje sasiednie, jej duża część dostała się pod wpływy Rosji Radzieckiej stając się jedną z jej republik. Obecnie Armenia jest we Wspólnocie Niepodległych Państw, pod wpływem Rosji.

Pierwszeństwo w wierze Kościoła armeńskiego w wierze było powodem jego dumy, ale także pychy. Niebezpiecznym jest przypisywanie sobie jakiejś szczególnej roli, by się wynosić nad innych.Te trudne doświadczenia są przestrogą, by nie uważać się za wybranego, wyjątkowego, a innymi pogardzać.

Polacy też myślą, że są wyjątkowi, mają szczególną misję. To jest niebezpieczna droga duchowa. Taki sposób myślenia prowokuje trudne doświadczenia. Lepiej mieć przed oczyma niedostatki, by Bóg pochylał się nad nami z miłosierdziem. Jeśli kierujemy swoje spojrzenie ku miłosierdziu Bożemu, to otrzymujemy ratunek i szansę, której potrzebujemy.