Wspomnienie o ks. Andrzeju Buczelu


Ks. Andrzej Buczel był moim pierwszym kierownikiem duchowym. Wraz z moją małżonką śp. Teresą poszliśmy do spowiedzi w pierwszą sobotę miesiąca tj. 2 maja 1987 r. (praktykowaliśmy od jakiegoś czasu nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca). Trafiliśmy do ks. Andrzeja Buczela, który już od ponad roku był wikariuszem w parafii Wniebowzięcia NMP w Warszawie – Zerzniu.

Po spowiedzi ks. Andrzej zaprosił nas na mające się odbyć za kilka dni kolejne (chyba trzecie) spotkanie zakładanej przez Niego w parafii grupy Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Miny nasze nie wyrażały entuzjazmu ani zachwytu. Odpowiedzieliśmy, że jak czas pozwoli, to przyjdziemy. W domu mówiłem do Teresy, ze jeśli się okaże, że są to zwykłe „kółeczka różańcowe”, to będzie to mój pierwszy i ostatni w nich udział. Ks. Andrzej widocznie zauważył ten brak zapału w nas, więc poprzez naszą córkę Danusię ponowił swoje zaproszenie.

Spotkanie RRN odbywały się w mieszkaniu ks. Andrzeja na plebanii. Na spotkaniu zostaliśmy gorąco powitani przez wszystkich osoby razem z księdzem. W spotkaniu brały udział osoby z pierwszej wspólnoty z różnych parafii i kilka osób z naszej parafii. W czasie spotkania po modlitwie prowadzonej przez księdza, głos zabierały kolejni uczestnicy przedstawiając się i mówiąc swoje świadectwo o działaniu Pana Boga, czy Matki Bożej w ich życiu. My z żoną przedstawiliśmy się tylko, lecz nic więcej nie powiedzieliśmy. Byliśmy jednak przez świadectwa, tych osób zafascynowani RRN i postanowiliśmy przychodzić na spotkania.

Następną spowiedź też odbyliśmy u ks. Andrzeja, który zachęcił nas do szukania i przygotowywania się do przyjęcia kierownictwa duchowego, dlatego polecił nam lekturę „Dzienniczka” św. s. Faustyny Kowalskiej. Na następnej spowiedzi razem z żoną poprosiliśmy o kierownictwo duchowe. Ks. Andrzej wyraził zgodę i od razu udzielił nam wskazówek odnośnie przygotowywania się do Eucharystii, modlitwy i rachunku sumienia z pomocą Matki Bożej.

Następna spowiedź była z całego mojego życia. Po niej wstałem z kolan i ojciec duchowy też podniósł się i powiedział do mnie: „Ty jesteś moim synem, jam cię dziś zrodził”. Odtąd moje życie miało toczyć się w łączności z Matką Bożą i miałem żyć u Jej boku. Od tego czasu zacząłem uczestniczyć w codziennej Eucharystii. Razem z innymi zacząłem uczestniczyć w piątkowych spotkaniach RRN na Wilanowie.

Nasze parafialne spotkania początkowo odbywały się na plebanii w mieszkaniu księdza, ale później przeniesione zostały do kaplicy MB Częstochowskiej przy kościele. Po kilku spotkaniach ksiądz poprosił mnie, abym został animatorem grupy parafialnej w Zerzniu. Zawsze po spotkaniu, obecny na nich ksiądz, podsumowywał wypowiedzi osób mówiących świadectwo. Pamiętam pewne spotkanie, gdy ksiądz spóźnił się i przyszedł, kiedy jako ostatni mówiłem świadectwo. Czułem się nieswojo, gdyż wydawało mi się, że, tak marnie wypadłem w oczach księdza. Tak, mi się to wtedy wydawało. Po mojej wypowiedzi głos zabrał ksiądz Andrzej. Zaczął podsumowanie na podstawie tego, co usłyszał. Ja czułem się, jak nędzarz. A on zaczął od tego mojego „śmietniska”. Z tych moich „wypociń” i wydobywał pozytywne szczegóły, takie, jakich ja nie dostrzegałem. Tak „rozdmuchał” moją wypowiedź, że z tego „śmietniska” zaczęły lecieć „iskry”. Nie dosłownie, ale pokazał mi i innym osobom dobro, które bez Niego byśmy nie zobaczyli. Ksiądz organizował nasze czuwania nocne i adoracje w naszym kościele. Przychodziły na nie inne grupy RRN spoza naszej parafii.

Ksiądz Andrzej był bardzo oddany dla swoich penitentów z RRN ale i dla wszystkich ludzi przychodzących do spowiedzi. Spowiadał w kościele w godzinach otwarcia, a także na plebanii w swoim mieszkaniu. Spał tylko godzinę, a tak całą noc spowiadał. Jako penitent mojego kierownika duchowego mogę powiedzieć, że był on bardzo szczegółowy i dawał mi wiele wskazówek, oprócz pokuty. Czułem się zobowiązany, by spowiadać się z ich wypełnienia, bądź niewypełnienia.

Ojcze Andrzeju, dziękuję Ci, że już na początku mojej drogi powracania do Ojca Przedwiecznego oddałeś mnie Matce Bożej. Ona otwiera moje serce na niepojętą, najczystszą i miłosierną Miłość ze źródła Wody Żywej, którym jest przebite serce Jezusa Chrystusa.

O, Niepokalane Serce Maryi uczyń moje serce nieskalanym, abyś mogą w nim bez przeszkód działać i we mnie służyć Bogu i Go kochać.

Walerian Szaniawski
Grudzień 2014