Konferencja ks. Janusza Kopczyńskiego
Zacisze, 23 września 2025
Największe pragnienie – miłość.
Mark Twain stwierdził, że człowiek rodzi się dwa razy. Raz rodzi się przychodząc na świat. Drugi raz, gdy odkrywa po co żyje. Św. Maksymilian Kolbe mówił, że serce człowieka jest zbyt wielkie, by zapełnić je można było tylko pieniędzmi, zmysłowością lub zwodniczym, choć odurzającym dymem sławy. Ono pragnie dobra wyższego, bez granic i wiecznie trwającego. A takim dobrem to tylko – Bóg. Serca człowieka potrzebuje miłości, która jest jego strawą. Człowiek napełnia serce różnymi rzeczami, ale nie zawsze jest to miłość Boga.
Ludzka wielkość i ludzkie osiągnięcia w porównaniu z miłością mogą nie mieć żadnego znaczenia. Św. Paweł uczy, że nawet niezwykłe dokonania, jeśli nie ma w nich miłości, to w oczach Boga są niczym: Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. a miłości bym nie miał, byłbym niczym. (1 Kor 13, 1-2) Niczym jest dar prorokowania, wiedza, poznanie tajemnic świata, a nawet wiara tak mocna, że zdolna jest góry przenosić. Serca człowieka stworzone do miłości jest zawsze jej spragnione, a często wręcz umiera z głodu miłości, którego nie są w stanie zaspokoić namiastki. Bez miłości stajemy się jak piasek na pustyni, jak zeschła ziemia, która pozbawiona życiodajnej wody nie może wydać plonu.
Jak napoić serce tym pragnieniem? Dobrze to oddaje Psalm 42: Jak łania pragnie wody ze strumienia, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Dusza ma pragnie Boga, Boga żywego: Kiedyż przyjdę i ujrzę oblicze Boże? Łzy stały się dla mnie chlebem we dnie i w nocy, gdy mówią mi co dzień: Gdzie jest twój Bóg?
Świat zagłusza pragnienie Boga w człowieku. Jeżeli będziemy uganiać się za doczesnością, to możemy biec nie tam, gdzie trzeba. Nie ważny jest sam bieg, ale kierunek. Słoneczniki kierują swój kwiat w stronę słońca, tak serce człowieka, które kieruje swoje pragnienia w stronę Boga odnajduje szczęście. Autorka książki „Na skraju piekła”, po powrocie do kraju z zesłania napisała: Po powrocie zaczęłam chodzić do szkoły. Słabo mówiłam po polsku. Nie było głodu, nawet dawali tran, ale ja byłam głodna cały czas. Do 15 roku życia spałam z chlebem pod poduszką. Nie mogłam zasnąć, gdy go tam nie było. Teraz trudno nam zrozumieć, że może zabraknąć jedzenia.
Zły duch tak kieruje człowiekiem, by biegł po doczesność, a nie po wieczność. Tak zagładza się swoją duszę. W świątyni zgromadziliśmy się, by zaspokoić pragnienie duszy jaką jest tęsknota za Bogiem, by ludzkie serce wypełnił Bóg i Jego miłość. Trzeba szukać dróg do Niego przez uczestnictwo w Eucharystii, przez modlitwę, słuchanie słowa Bożego, przystępowanie do Stołu Pańskiego. Napełniając w ten sposób serca rzucamy się w Jego ramiona. Niech to pragnienie będzie żywe, bo jesteśmy dziećmi Bożymi pragnącymi Jego miłości.
W klasztorach sióstr św. Teresy z Kalkuty przy krzyżach widnieje napis „Pragnę”. W czasie męki, bólu i samotności Jezus powiedział wyraźnie: Czemuś Mnie opuścił? Tak bardzo był samotny i opuszczony, cierpiący na krzyżu. Podczas tej wielkiej męki powiedział: „Pragnę”. Ludzie myśleli, że chodziło o zwykłe pragnienie, więc podano mu natychmiast ocet. Jezus jednak pragnął czegoś innego: naszej miłości, czułości, głębokiego przywiązania do Niego i przeżywania z Nim Jego męki. Ciekawe, że powiedział „Pragnę”, a nie „Daj Mi swoją miłość”. Pragnienie Jezusa na krzyżu nie jest fikcją. Wyraziło się w słowie „Pragnę”. Jezus pragnie, byśmy swojego ducha wypełniali miłością.
Ludzie chętnie powtarzają za chrześcijanami, że Bóg jest miłością, a nie zauważają jednak, że słowa te w rzeczywistości nic nie znaczą, jeśli w Bogu nie ma przynajmniej dwóch osób. Słowo miłość wyraża stosunek jednej osoby do drugiej, czyli musi być relacja na płaszczyźnie ducha. Trzeba otworzyć drzwi Chrystusowi. W Apokalipsie św. Jana czytamy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę”. Mamy dawać siebie Bogu i drugiemu człowiekowi. Św. Jan Vianey spotkał żebraka, który miał w ręku suchy chleb. Zobaczył, że żebrak nie miał zębów, dlatego zaproponował mu wymianę: święty oddał swój świeży i miękki chleb żebrakowi, a w zamian wziął jego stary i suchy chleb. Podobnie Bóg zabiera nam stare życie i jego problemy, których nie potrafimy rozwiązać, a daje nam w zamian swoją miłość, byśmy podnieśli głowy, byśmy żyli miłością i napełniali miłością relacje z innymi ludźmi.
Często przypominajmy sobie słowa z Psalmu 42 Jak łania pragnie wody ze strumienia, tak moja dusza pragnie Ciebie Boże i słowa z Psalmu 63 Pragnie Cię moja dusza. Powtarzajmy je sobie przez najbliższy tydzień codziennie. Boże wypełnij moje serce miłością, bym nie zakrztusił się doczesnością. Picie słonej wody nie gasi pragnienia, tylko je zwiększa. Podobnie, gdy napełnimy się doczesnością. Nie ugasimy pragnienia tylko będziemy pragnąć napełniać się doczesnością bardziej. Ale to nie ugasi w nas pragnienia Boga.
Niech Bóg nas prowadzi swoją miłością, byśmy zaspakajali w swoim życiu Boże pragnienia, byśmy nie rozbili się o skałę, którymi są pokusy światowe. Wołajmy do Jezusa: Napełnij moje serce miłością. Miłości nie znajdziemy bez krzyża, ale krzyża bez miłości nie udźwigniemy. Napełniajmy swoje serca Bogiem, by mieć siłę do pokonania trudności.
W górę serca.