Trwać „na rękach Maryi” w ciemnościach wiary. Konf. 17.10.2023

Zacisze, 17 października 2023

Konferencja ks. Adama Kurowskiego

św. Ignacy Antiocheński

św. Ignacy Antiocheński

            Pewien spotkany człowiek wyjawił, że  nie ma prawa jazdy i nie chce się o nie starać. Na pytanie dlaczego, odpowiedział, że obawia się wypadku na drodze. Słysząc wyjaśnienie, że przecież można jeździć ostrożnie – odparł – ja będę jechał bezpiecznie, ale na pewno znajdzie się „wariat”, który spowoduje wypadek.

            Co to jest ciemność wiary? Możemy ją zrozumieć na podstawie następującego przykładu. Jeśli spowodujemy wypadek, to wynika on z naszej winy. Przyczyną może być roztargnienie, brak rozsądku czy bycie „pod wpływem...”. Możemy to bardzo przeżywać, być przygnębieni, ale nie jest to ciemność wiary. To zwykła konsekwencja naszej nierozważności. Ciemności wiary są wtedy, kiedy niekorzystne wydarzenia przytrafiają się nam bez naszej winy. Gdy mamy wypadek i zostaliśmy poszkodowani, ranni, czy rozbity został nasz samochód, a rodzą się w naszej głowie myśli: „Dlaczego akurat mi się to przytrafiło? Przecież jechałem prawidłowo. Podejmowałem właściwe decyzje”. We wszelkich trudnych okolicznościach jesteśmy zaproszeni, by nie wpadać w panikę. Przeżywając stratę (nawet z naszej winy) tym bardziej należy dążyć do Bożej obecności, do bliskości Maryi, która ogarnia nas swoimi ramionami.

            Św. Maksymilian Kolbe uczy, co należy czynić, kiedy znajdujemy się w trudnościach wewnętrznych. Zaleca, aby w zagubieniu, czy poczuciu niezrozumienia nie rezygnować z wcześniej podjętej decyzji oddania się Matce Jezusa. Oddanie się Maryi, nie jest kwestią rozumienia czy odczuwania. Ona pozostaje naszą Matką nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się nam niezrozumiałe i nie mamy emocjonalnych doznań. Istota oddania się Maryi jest nadal ważna, nawet jeśli o tym nie myślimy. Stolarz wykonując zamówiony mebel, ale nie myśli bez przerwy o tym, dla kogo go wykonuje, czy klient będzie zadowolony, czy umowa została dobrze sporządzona, czy otrzyma wypłatę, tylko wykonuje swoją pracę. Dopóki nie odwołamy naszego oddania się Maryi, to jest ono w dalszym ciągu aktualne. Matka Boża na pewno się nie wycofa.

            Zastanawiając się nad przyczyną naszych porażek, pomimo oddania się Maryi, powinniśmy uznać, że widocznie Ona nie chce, by wszystko było zawsze po naszej myśli. Czasami chodzi o zgodę na coś niezrozumiałego, nawet nielogicznego. Odmawia nam ktoś bez powodu – może nie trzeba walczyć o swoje prawa, ale zgodzić się, że nie muszę mieć wszystkiego, co bym chciał. Sytuacja trudna może się okazać potrzebną, by nauczyć się, że to nie my nad wszystkim panujemy, nie wszystko musimy rozumieć i wiedzieć.

            Odmowę możemy dojrzale przyjąć albo się zbuntować i uparcie walczyć o „swoje prawa”, a to może być dziecinada. Po czym można poznać, że syn dorasta? Małe dziecko nie potrafi pokonać w grze ojca, ale ojciec tak gra, by dziecko wygrywało, czyli daje się ograć. Z czasem dorastający syn potrafi wygrać z ojcem bez takiej „pomocy”. Dziecko staje się dorosłe, gdy pozwala się ograć ojcu, bo już nie boi się ani porażki, ani straty. Gdy Bóg dopuszcza trudności, człowiek dojrzały duchowo nie boi się straty, nie buntuje się, nie złości, nie kłóci, ale pomimo wszystko zbliża się do Boga, szuka bliskości Maryi, by znajdować się w Jej ramionach. Staje się zdolny do pójścia za Bogiem na przekór modzie czy opiniom. Chociaż jest mu przykro to podejmuje wyzwania, zwraca się do Maryi, mówi co go boli, ostrzega, że może nie wytrzymać, ale wbrew wszystkiemu ufa.

            Św. Ignacy Antiocheński wieziony pod eskortą do Rzymu, wiedział, że zginie męczeńsko. Będąc w tej sytuacji pisał listy do gmin chrześcijańskich, w których zabraniał modlić się za siebie o uratowanie przed śmiercią. Chciał być zmielony zębami dzikich zwierząt, jak ziarno pszenicy w żarnach na czystą mąkę. Mógł jeszcze napisać wiele mądrych pism, wygłosić wiele pobożnych kazań, wiele dobrego uczynić lecz on nie bał się oddać swojego życia za Kościół i dać świadectwa swojej wiary. Ludzi mądrych i uczonych jest wielu, ale męczeńskich świadków wiary niekoniecznie.

            Pojawiające się trudności mają nas prowadzić do głębszej relacji z Jezusem. A możemy ją realizować przez pośrednictwo czułych ramion Matki niebieskiej. Bóg daje odwagę, uzdalnia do pokonania lęków i zazwyczaj małymi krokami przeprowadza przez ciemności wewnętrzne. Nie trzeba się martwić na zapas, ani przewidywać czarnych scenariuszy. Nie wszyscy będziemy męczennikami. Nasz Ojciec niebieski w swej mądrości wie jak doprowadzić nas bezpiecznie do świętości.