Kronika

Zniechęcenia. Konf. 14.05.2019

Konferencja ks. Andrzeja Kopczyńskiego

Zacisze, 14 maja 2019

Podobny obraz

Rola zniechęceń w życiu duchowym

Na drodze do świętości i życia w komunii z Matką Bożą mogą pojawić się zniechęcenia. Nie ma takiej możliwości, by uniknąć pokusy zniechęceń. One są wpisane w naszą drogę. Wpisane były też w życie pierwszych uczniów. Piotr po całonocnym połowie ryb, zakończonym fiaskiem, zostaje zachęcony przez Pana Jezusa, aby wypłynął na głębię. Piotr zaryzykował i posłuchał polecenia, choć doświadczenie podpowiadało mu, że powinien zrezygnować. Obfity połów ryb stał się punktem zwrotnym w życiu duchowym Piotra i jego wspólników (1).

Przyczyny zniechęceń

Przyczyn jest wiele, ponieważ każdy z nas jest inaczej prowadzony przez Boga. Mogą one świadczyć o niedoskonałej wierze. Zniechęcenia mogą być krótkotrwałe, albo długotrwałe. Mogą być większe lub mniejsze. Powodem mogą być przyczyny zewnętrzne lub wewnętrzne, czyli duchowe. Zniechęcenie przychodzić może, kiedy człowiek nie widzi postępów życia wewnętrznego. Wcześniej widział sens medytacji Słowa Bożego, z radością przygotowywał się do sakramentu pokuty. Jednak po pewnym czasie następuje w nim pewne wypalenie, bo nie widzi już owoców, wszystko dla niego staje się puste i miałkie. Taki stan może człowieka pogrążyć w smutku, apatii duchowej, rezygnacji czy depresji albo może być szansą do pogłębienia życia duchowego. Zniechęcenia są sygnałem kryzysu, albo zapowiedzią wielkich łask. Nie jest dobrze, jeśli nic nie zrobimy ze zniechęceniem i ulegniemy apatii.

Zniechęcenia są Bożym wezwaniem

Patrzmy na zniechęcenia w sposób pozytywny. Pojawienie się ich oznacza, że człowiek jest zaproszony, by „wypłynął na głębię. Jeśli Bóg mówi „wypłyń na głębię”, to znaczy, że wyczerpał się pewien etap życia, wypaliły się wcześniejsze motywacje pobudzające do działania. Wtedy zniechęcenia staną się wezwaniem Boga, by pójść dalej, po nowe łaski, by na nowo podjąć życie duchowe. Są znakiem, że obumiera w nas stary człowiek. Palące się drewno na pewnym etapie spalania wydziela z siebie nieprzyjemny swąd i dym, zanim zapłonie czystym ogniem. Zniechęcenia są formą uboczną oczyszczeń i zachętą, by na nowo zaufać Bogu.

Co robić, kiedy pojawiają się zniechęcenia

Przede wszyskim mamy żyć w prawdzie i dlatego nie powinniśmy udawać, że nie przeżywamy zniechęceń. Należy przyznać się do nich przed sobą, przed Bogiem, przed Najświętszym Sercem Maryi i spowiednikiem. Bóg nas zna i wie, co przeżywamy. Trzeba wyrzucić z siebie, co boli. Apostołowie idąc z Jerozolimy do Emaus przeżywali zniechęcenie (2). Byli tak przygnębieni, smutni i rozgoryczeni, że nie rozpoznali Jezusa, który się do nich przybliżył. Jezus pozwolił, by wyrazili swój ból i bunt. Może gdyby wiedzieli, że to On, to nie powiedzieliby Mu o swoich rozterkach. Wszystko swobodnie wypowiedzieli, a On ich wysłuchał i zaczął leczyć. Wyjaśniał im Pisma, które mówią o Mesjaszu. Napełnił ich Słowem Bożym, aż im serca pałały. Pełne uzdrowienie nastąpiło przy łamaniu chleba. Jeśli przeżywamy zniechęcenie, to: powiedzmy o tym Jezusowi, oczekujmy Jego lekarstwa i oczekujmy łaski uzdrawiającej Eucharystii.

Boże pocieszenie w okresie zniechęceń

Bóg leczy nas w okresie zniechęcenia w różnorodny sposób. Najbardziej owocny jest dla nas sakrament pokuty, kiedy szczerze wyznajemy, co nas gnębi i prosimy o pomoc. Rozmyślanie nad Słowem Bożym i lektura duchowa są również środkami podnoszącymi nas na duchu. Wspólnota jest środowiskiem, które nas mobilizuje do zaufania Bogu. Nie bójmy się zniechęceń. One i tak przyjdą. Matka Boża nie zniechęcała się, bo wierzyła do końca Bogu.

Ze zniechęcenia może Bóg wyprowadzić wielkie dobro. Może przygotowywać coś głębszego. Nie żyjmy tak, jak nam podpowiadają nam zniechęcenia. Należy zachować pokój serca, żyć w komunii z Maryją. Ona przeprowadzi przez wszystkie trudności. Będzie tam, gdzie my nie dajemy rady. Ona może wszystkiego dokonać. Przy Niej niczego nie musimy się obawiać.

Konferencja nieautoryzowana. Zapisana przez E. Myśliwiec

Przypisy

1) Ewangelia wg św. Łukasza 5, 1-11

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Niego, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret - zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów! A Szymon odpowiedział: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i a nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

2) Ewangelia wg św. Łukasza 24, 13-35

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej o sześćdziesiąt stadiów od Jeruzalem. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Ale po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto, jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli». Na to On rzekł do nich: «O, nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać wraz z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili między sobą: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?» W tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu, a z nimi innych, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.