Archiwum

Konferencje z rekolekcji w Małym Cichym 2015

Zachęcamy do zapoznania się z rekolekcyjnymi konferencjami tych, którzy  byli na rekolekcjach w Małym Cichym i tych, którzy nie mogli z różnych przyczyn na nich być.

Konferencjponiższe są zapisem z odręcznych notatek inie stanowią całości wypowiedzi.

Małe Ciche, I dzień, poniedziałek 6.07.2015 ks. Andrzej Gajewski

Jesteśmy obrazem Boga

Kiedy Oblubienicę Ducha Świętego odsuwamy z naszego życia, wtedy nie umiemy swojego życia przeżywać z wiarą. Jesteśmy obrazem Boga i to nie zależy od naszej inteligencji, zdolności, zalet. Nie potrafimy żyć według danego nam obrazu Boga. Nie tyle mamy zrozumieć, ile pozwolić, by Jezus mówił do naszego serca. Nasza ludzka pycha chce podporządkować sobie Boga, podobnie jak faryzeusze. Naszej godności dziecka Bożego mamy bronić. To, że Bóg nas stworzył wynika z Jego wolnej woli. Dar wolności stawia nas na równi z Bogiem. Kiedy Bóg pyta, czy chcesz? Możemy odpowiedzieć: tak lub nie. Bóg nas, tak szanuje, że ta nasza decyzja ma skutek wieczny. Miłosierdzie Boże nie niszczy naszej wolnej woli. Bóg nie weźmie do nieba nikogo, kto tego nie chce.

Boję się tej mojej wolności, bo nie potrafię jej unieść, odpowiedzieć na dar. Nie pamiętamy i nie chcemy pamiętać o Bogu, chcemy budować swoje życie na tym, co ludzkie i światowe. Kłamstwo szatana zostało pokochane przez człowieka. Dusza ludzka żyjąca kłamstwem może je odrzucić albo w nim pozostać. Jezus mówi: Ja jestem twoim życiem i godnością. Otrzymaliśmy duszę od samego Boga i ta dusza nie ginie po śmierci. Wiara pozwala nam patrzeć na siebie oczami Boga i odnajdywać swoją godność, a także godność drugiego człowieka. Drugi czlowiek staje się „monstrancją”, w której przebywa Bóg i domaga się szacunku. Osoby pokrzywdzone pytają: mieliśmy dom, pracę, teraz żyjemy w nędzy. Jak mamy klękać przed tym, który nas wygonił z domu? Czy on jest „monstrancją” w której przebywa Bóg? Albo ranią mnie, ci którym powierzyłem siebie, najbliżsi. Czy w nich mieszka Bóg? Opatrzność Boża postawiła mi tego człowieka i nie da się tego ominąć. Czy wtedy, gdy drugi człowiek nienawidzi, rani, prześladuje, choć nic mu nie zrobiliśmy, to czy w nim przebywa Bóg? Chcielibyśmy wtedy uciec od tego człowieka, uciec w swój świat. Bóg mówi: ten człowiek nie istniałby, gdybym nie podtrzymywał jego życia. On raniąc znieważa Boga, rani obecnego w sobie Chrystusa. Jeśli wokół nas byliby sami porządni ludzie, my też bylibyśmy porządni i nie potrzebowali Boga. Spotkanie z osobą trudną, drażniącą skłania do modlitwy zawierzenia. Gdy stajemy na granicy buntu, potrzebujemy modlitwy zawierzenia. Nie przyjmujmy darów Bożych z pozycji siły. Przestaniemy sobie radzić, gdy nie przyjmniemy pomocy Maryi. Oddajmy Jej to, czym sami żyjemy, wtedy pociągniemy innych ludzi za sobą. Nic nie możemy osiągnąć bez pomocy Boga i Matki Bożej. Potrzebujemy zawierzyć się Maryi, wtedy pomimo trudności trudny człowiek stanie się dla nas obrazem Chrystusa, którego mamy w nim adorować. Duchowość RRN zawiera się tym, że mamy patrzeć oczami Maryi na siebie, drugiego człowieka i Boga, który jest tajemnicą, a kiedyś się objawi.

Rzepiska, II dzień - wtorek 7.07.2015 ks. Lech Sitek

Niewola bożków i fałszywych oparć

Kim jest Bóg i po co nas stworzył? Celem stworzenia jest danie nam przez Boga udziału w Jego życiu. Droga do Boga jest naszym celem. Mamy poznawać Boga , otaczać Go czcią. Mamy zagospodarować ten świat, by przez niego oddawać cześć Bogu. Oddajemy Mu też cześć przez dobrze wykonywaną pracę i obowiązki.

Skąd bierze się w nas pragnienie Boga? Człowiek ze swej natury jest religijny, jest w nas coś duchowego i szukamy tego, co Boże. Nawet, gdy podziwiamy piękno tego świata i realizują się nasze marzenia, to jednak szukamy czegoś większego, bo świat nas nie nasyca. To jest głód Boga.

Bożek jest czymś lub kimś, którego uznajemy za Boga i oddajemy mu cześć, jak Bogu. Bożkiem może stać się człowiek, np. Kim Ir Sen. Bożkiem może stać się np, sport. Trenujący przez wiele lat poświęcają wszystkie swoje siły, czas, kontakty z bliskimi, a nawet zdrowie i życie, by osiągnąć sukces. Mistrzostwa świata zbierają największą widownię i stają się ceremonią religijną.

Porównajmy, czego żąda Bóg i a czego żąda bożek. Bóg chce, byśmy pełnili Jego wolę, służyli Mu, zachowywali przykazania i życiem potwierdzali naszą wiarę, ponosząc konsekwencje naszych wyborów. Bóg obiecuje, że będziemy błogosławieni w tym życiu, ale największą nagrodą jest życie wieczne. Bożek też chce, aby mu służyć, za co możemy otrzymać powodzenie w tym życiu, ale po śmierci czeka nas piekło. W piekle największym nieszczęściem jest brak Boga.

Jakie oparcie miała Matka Boża. Gdy zgodziła się na propozycję archanioła Gabriela straciła oparcie w Józefie, bo ten chciał Ją opuścić. W Betlejem nie ma normalnego domu, a nawet i ten musi zostawić, gdy trzeba było uciekać przed Herodem. Tylko Bóg daje oparcie, ale chce byśmy pełnili Jego wolę. Każdy z nas wierzących jest włączony do Jego planu, są tacy, którzy pracują, cierpią. Każdy dostaje znak charakterystyczny. Jest nim Krzyż. Jest to pieczęć, w której zawarte są wszystkie tajemnice, przez które mamy przejść. Bóg nam czasem daje udział w znoszeniu drogi krzyżowej Jezusa. Czy można oprzeć się na krzyżu? Jezus na krzyżu miał oparcie na goździach i podpórce pod stopy. Jedyne oparcie dawał Mu Bóg. My idziemy drogą Jezusa i mamy takie same oparcie jak On. Jeśli to oparcie porzucimy, to co się stanie z nami po śmierci?

Maryja nas nieustannie wspomaga, jest przy nas, jak przy Jezusie. Nieraz bardziej lub mniej się Jej oddajemy. Niech rekolekcje staną się okazją do kontaktów z Nią, by za Nią iść i naśladować Ją. Każdy z nas popełnia grzechy, lecz Matka nie opuszcza swoich dzieci, nawet gdy źle postępują. Matka Boża jest przy nas cały czas. Prymas Wyszyński w więzieniu w Stoczku miał świadomość, że jedynym ratunkiem dla niego i dla Polski jest Maryja. Wiedział, że go nie opuści. Zawierzył Jej siebie i Ojczyznę. Ona tu teraz jest i nam towarzyszy.

Ludźmierz, III dzień, środa 8.07.2015 ks. Dariusz Kowalczyk

Chrystus naszą drogą ku pełni człowieczeństwa

Poniższą konferencję można wysłuchać na www.rrn.info.pl

Człowiek nie jest byle kim, igraszką, śmieciem. Bóg nosił nas w sercu przed założeniem świata. Zostaliśmy stworzeni na Jego pobraz i podobieństwo. Mamy godność nadaną nam przez Boga i zasługujemy na szacunek.

Zostaliśmy zaproszeni do wspólnoty z Nim. Jesteśmy dziećmi Boga i tęsknimy za Nim. Niespokojne jest nasze serce, póki nie spocznie w Panu.

Bóg nie jest samotnikiem. Trzy osoby Boskie są zjednoczone z sobą. Nas też Bó stworzył do wspólnoty, bez niej nie zrozumiemy siebie i nie rozwiniemy się w pełni. Wspólnota nie jest balastem.

Pierwsi ludzie odwrócili się od Boga. Skutkiem jest wewnętrzne rozdarcie. Ciało pożąda tego, co jest przeciwne duchowi. Mamy ukształtować wewnętrznego człowieka. Stary człowiek jest w każdym z nas. On nie chce kochać i tworzyć wspólnoty. Chce używać bliźniego, jak rzeczy, podporządkowywać go sobie. Stąd rozłamy, kłótnie i zło we wspólnotach.

Budowanie wspólnoty, obrazu Bożego w nas wiąże się z ukrzyżowaniem starego człowieka w nas, aby Jezus w nas zajaśniał. Musimy walczyć z pożdliwością, egoistycznym oczekiwaniem, obrażaniem się, pretensjami. Uczuciem zawodu i rozczarowania.

Bóg nie zgadza się na upadek. Chce byśmy Go kochali. Bóg nas wzywa do prawdziwej wspólnoty. Obraz Boży został w nas odnowiony. Chrystus uwolnił nas od szatana, grzechu, odnowił nasze skamieniałe serca. Jezus poświęcił w ofierze za nas samego siebie.

Jezus ogarnia nas swoją miłością i zawsze możemy przyjść do Niego. To się dokonuje na każdej Mszy św. Człowiek, który pragnie żyć we wspólnocie. Odkrywa czym jest Eucharystia. Jezus naprawia każdą trudność, jaka pojawia się we wspólnocie. Uczestniczenie w Eucharystii jest potrzebą wielu, bo upadają codziennie nie raz. Jezus uzdrawia nasze serca w czasie Mszy św.

Każdy człowiek jest zdolny do miłości. Gdy otworzy swoje serce może kochać w sposób nieograniczony, nawet tego, który nas rozczarował. Czasem chcemy wszystko sami robić, a Bóg chce być z nami. Wszystkie przykazania sprowadzają się do przykazania miłości. Prawo mówi, co należy czynić, ale nie daje siły, by to wypełnić. Stare prawo nie może usunąć grzechu, tylko bardziej oskarża, nie daje siły do życia. Jezus daje siły, by żyć, daje moc, by żyć według Jego pouczeń. Dlatego strzeżmy się błędu, mówiąc: ja chcę sam.

Można zaliczyć wiele kursów duchowości, ale trzeba mieć Ducha Świętego. Chcemy kochać nie dlatego, że tak trzeba, ale dlatego, że Bóg mnie kocha i daje siły, bym kochał. On nie chce, bym był niewolnikiem.

Jak żyć tym nowym prawem? DuchŚwięty daje nam siły, by żyć nowym prawem miłości. Doskonałym człowiekiem, który tego dokonał jest Jezus Chrystus. On tym żył do końca, konsekwentnie tego nauczał i przeżył, to wszystko w sobieJest doskonały.

Chrystus ukazuje, kim jest człowiek. Tajemnica człowieka wyjaśnia się w tajemnicy Słowa Wcielonego. Prawdziwy humanizm, to humanizm Jezusa Chrystusa. Inne humanizmy w sumie traktują człowieka, jak rzecz.

Jako uczniowie Jezusa powołani przez Niego słowami:„pójdź za Mną”. Chcemy pójść za Jezusem i naśladować Go. Całe bogactwo jednego człowieka jest bogactwem drugiego. Naszym bogactwem jest życie Jezusa. On chce w nas żyć i wzrastać. Dążymy do zjednoczenia i komunii z Nim.

Każdy z nas ma swiadomość „ja” idealnego, ku któremu dążymy. Ale istnieje też „ja” faktyczne, to jacy jesteśmy i to jest dla nas trudne. Nie chcemy być tacy, jacy jesteśmy. Chcemy być idealni. Nasz ideał sięga wyżej. Naszym ideałem jest Syn Boży, który stał się człowiekiem, do Niego kazdy z nas podświadomie dąży. Marzymy, by się z Nim spotykać, słuchać Go, rozmawiać z Nim. Wejdź ze Mną na drogę, a zjednoczysz się ze Mną. Zrealizujemy się i spełnimy jeśli pozwolimy Jezusowi siebie kochać. Jezus przychodząc przemienia nas wewnętrznie. Każdy święty zaprosił Jezusa do swojego życia, Jezus przychodząc nie niszczy naszej tożsamości, ale ją buduje. Każdy z nas został stworzony na Jego podobieństwo. Uwodzi nas wielu fałszywych proroków. Odchodząc od Jezusa ograbiamy samych siebie. Stajemy się smutni i przygnębieni. Jezu, wzrastaj we mnie.

14 lutego 2014 r. papież Franciszek spotkał się z narzeczonymi i postawił pytanie: czy możliwe jest kochać na zawsze? Dziś panuje mentalność prowizorki. Kończy się miłość, kończą się związki, małżeństwa. Miłość nie jest stanem psychofizycznym. Miłość to dom na fundamencie z kamienia, by trwał przez pokolenia. Dom ma być stabilny, tak jak Bóg jest stabilny.

Powołani do relacji z innymi powinniśmy najpierw zaprosić Jezusa. On nie jest intruzem, „wścibską teściową”. W naszych wspólnotach, rodzinach mieszka Jezus. Nie przyeżdża w gościnę, ale jest obecny na mocy sakramentu. Życie rodzinne, zbliżanie się do siebie jest pogłębianiem więzi z Chrystusem. Ten, kto usłuży najmniejszemu, usłuży Jezusowi. On ma twarz męża, żony, dziecka. Możemy Mu służyć w naszych rodzinach. Małżonkowie dzięki łasce sakramentu kochają się wzajajemnie miłością samego Chrystusa. W małżeństwie to Chrystus nas kocha, uzdalnia do ofiarowania własnego życia z miłości do drugiej osoby. Pragnienia miłości i wspólnoty kobiety i mężczyzny są dobre, ale spełniają się przez Chrystusa. Od Niego otrzymują Ducha Świętego i łaski przezwyciężające nasze upadki. W naszych rodzinach jest obecny Jezus. Jest z nami Oblubieniec. Jest obecny z nami i ofiarowuje swoją miłość. Oblubieniec jest nadzieją dla każdego małżeństwa, rodziny i wspólnoty. Dążymy ku komunii z Jezusem, przez komunię z Maryją. Ona pierwsza za Nim poszła, odtworzyła w sobie oblicze Chrystusa, zna Go najlepiej. Ona sprawia, by mógł w nas żyć nowy człowiek Już tu na ziemi życie Maryi utrwali się w naszej duszy. Maryja uszlachetni naszą duszę i rozszerzy. Będziemy odczuwać wpływ piękna duchowego naszej Matki. Wyzwoli nasze serca z niepokoju, służalczego lęku, by w wolności serca służyć Bogu. Pozwólmy Maryi, by wprowadziła w nasze serca czystą miłość ku Bogu, byśmy chcieli podobać się Bogu. Ona jest pełna łaski i wie, jak sprawić, by nasze serce było pełne łaski, by Jezus stał się naszym ideałem, by kochał w nas naszych przyjaciół i nieprzyjaciół. Ona wie, co trzeba zrobić, by „syn matnotrawny” w nas nie wrócił na nowo do swoich grzechów, jak trwać dalej w komunii z Jezusem, jak żyć nowym prawem miłości.

Małe Ciche IV dzień, czwartek 9.07.2015 ks. Kazimierz Sztajerwald

Stworzeni do miłości i wspólnoty

W raju nie było problemem uwierzyć, że Bóg jest miłością. Człowiek bez grzech inaczej postrzega świat, patrzy na swiat oczami Boga. To czego człowiek w raju dotykał, poznawał było objawianiem się Boga. W Asyżu znajduje się dzwon, na którym znajduje się napis: „Tylko miłość porusza ten świat”. Człowiek w raju uwielbiał Boga za świat.

Tylko taki człowiekjest zdolny do miłości, który ją otrzymał. Latwo ulegamy złu, gdyż nie jesteśmy zaspokojeni w pragnieniu miłości. Wtedy szukamy miłości gdzie indziej. Szatan zna naszą słabość i będzie nas oszukiwał, by doprowadzić do swojego celu. Szatan jest zazdrosny o nasze serca dążące do Boga. To on chce być, jak Bóg i byśmy mu służyli.

Wyróżniamy dwie miłości: eros i agape.

Eros jest naturalną miłością. Eros chce przymować miłość. Taka miłość chce mieć dzieci. Życie na bezludnej wyspie jest trudne. Nawet złodziej chce się pochwalić z innymi swoim łupem. Miłość eros, to dobro, z którego korzystam. Szatan psuje ją mówiąc: ty wiesz, co dobre, tobie się to należy i już Bóg nie wystarcza.

Agape jest miłością Bożą, która jest obdarowywaniem. Mamy być połączeni miłością z Bogiem jakby „pępowiną”. Potrzebna jest komunia i łączność z Bogiem. Mamy dać się kierować Bogu, by oczyszczał miłość eros, byśmy z wdzięcznością przyjmowali Jego dary.

Św. Tereska nie lubiła jednej z sióstr, wtedy mówiła do Jezusa: to Ty ją kochaj swoją miłością. W tej nielubianej siostrze chciała widzieć dobro siłą swojej woli i pokory. Dla tej drugiej osoby był to cud i zdziwienie. To dokonuje się też w Eucharystii. Przychodzimy by się obmyć we Krwi Przenajświętszej, choć jesteśmy słabi. Grzech nie jest przeszkodą do udzielania się miłości Boga. Im bardziej słaby jest człowiek, tym bardziej chce rozlewać się łaska. Tylko czy się otworzę?

Można sobie wyobrazić ciąg dalszy przypowieści o marnotrawnym synu. Dom ojca mu powszednieje, zapomina o wdzięczności, i znowu syn idzie w świat. Jak tu wrócić, gdy już się nie liczy na miłosierdzie? A tu niespodzianka. Ojciec wybiega, znowu przebacza i urządza ucztę. I tak kolejny raz sytuacja się powtarza, ale za każdym razem syn spotyka się z większą miłością ojca.

Upokarzamy grzechem Boga. Ciągłe przebaczanie zaczyna zmieniać człowieka. To musi dojrzewać w nas, i pojawia się zdumienie, odkrycie miłości. Dopóki się nie zadziwimy, będziemy kochać Boga tylko do pewnych granic. Najczęściej jest to granica lęku przed śmiercią.

Powinniśmy uwielbiać Boga za wszystkie rzeczy, które nam uczynił, jak Maryja. Życie duchem Maryi jest ciągłym napełnianiem się łaską, wtedy nawet cierpienie staje się łaską.

Trzeba kochać, starać się kochać, tak jak potrafimy. Lepiej kochać byle jak, niż wcale. Co słyszeliśmy, gdy byliśmy mali? Ubierz się, ucz się, bądź grzeczny. Nie są to złe rzeczy. A co chcieliśmy usłyszeć? Kochamy cię, jesteś taki mięciutki, czy mogę cię przytulić.

Jesteśmy stworzeni do miłości i wspólnoty. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego kontrolować w życiu. Matka Boża uczy nas czerpać ze źródła Bożej miłości. Możemy się się do Niej upodobnić. Pragnieniem Jezusa jest to, abyśmy kochali Jego Matkę, rozmawiali z Nią. Ona wie, jak budować relacje z drugą osobą i we wspólnocie. Jej oddajmy to, co w nas jest słabe i byle jakie. Ona to przemieni w skarby i odda Bogu

Małe Ciche, V dzień, piątek 10.07.2015 ks. Andrzej Mazański

Gdy Bóg przestaje być w centrum gaśnie miłość i zanika komunia

W budowaniu naszego powołania do budowania wspólnoty natrafiamy na trudne doświadczenia związane z dziedzictwem grzechu pierworodnego. Jezus gładzi grzech pozostaje jego zarzewie, w postaci skłonności do grzechu, pożądliwości, czyli pozostaje w nas stary człowiek. Gdy wpatrujemy się w Jezusa, nowy człowiek w nas odnawia się i wzrasta. Gdy nowy człowiek słabnie, stary odnawia się i osłabia się nasza więż z Bogiem, a także destrukcyjnie oddziaływujemy na wszystkich we wspólnocie. Nie ma takiego człowieka, który nie musiałby walczyć ze skłonnością do grzechu.

Korzeniami zła są pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pycha. Pożądliwość ciała uzależnia nas od szukania przyjemności zmysłowej. Pożądliwość oczu, to chciwość dóbr doczesnych, gromadzenie i delektowanie się dobrami. Pycha szuka afirmacji siebie, szukanie podziwu dla siebie, wbrew nakazom rozumu.

Ze starym człowiekiem musimy się ciągle zmagać. Jeśli ktoś uważa, że stary człowiek mu nie przeszkadza lub, że go ta walka nie dotyczy jest w wielkim błędzie. Dobre mniemanie o sobie może osłabić świadomość tej prawdy.

Konsekwencją tych trzech pożądliwości jest, to że słabnie i jałowieje miłość i pojawiają się zachowania destrukcyjne, np: w małżeństwie relacje wypaczają się poprzez wzajemne oskarżanie się.Nie trudno nie zauważyć tej trudności w życiu wspólnoty. Jest to dla niej moment próby. Wzajemne oskarżenia są ostrzeżeniem przez trudnym do przerwania napędzającym się mechanizmem następnych oskarżeń. Po kłótni oskarżanie się napędza się nawet wtedy, gdy żałujemy wcześniejszych raniących słów.

Aby zatrzymać wzajemne oskarżenia należy: pogłębiać swoją pokorę, bo poznanie prawdy o sobie jest pewną szansą. Jezus demaskuje mechanizm wzajemnego oskarżania się mówiąc przypowieść o belce i drzadze w oku. Uświadomienie sobie, że to, co krytykuję w drugiej osobie może jest tylko drzazgą, ja zaś ma belkę w oku. To jest okazja do pogłębienia pokory i przyjęcia prawdy o nas samych.

Aby zatrzymć wzajemne oskarżenia potrzebne jest przyjęcie daru przebaczenia. Pojednania się przed zachodem słońca.

Aby zatrzymać wzajemne oskarżenia należy podjąć wlkę duchową ze sobą. Należy powracać do Chrystusa, powracać do modlitwy, by dawać siebie. Dopóki trwa walka duchowa, to jest szansa. Gdy przestajemy walczyć, to trudno odbudować relacje. Moc Bożej miłości jest taka, że wszystko jest możliwe i może być odbudowane to, co zniszczyliśmy swoją pożądliwością.

Ks. Andrzej przypomniał o słowach ks. bp A. Siemieniewskiego o wpisaniu naszego Ruchu do Katolickiej Fraternii Ruchów i Wspólnot Charyzmatycznych przy Papieskiej Radzie ds. Świeckich. Biskup wprawfdzie mówił o charyzmacie sakramentu kapłaństwa. Rozpal na nowo charyzmat, dany ci przez nałożenie rąk. Charyzmatem jest też sakrament małżeństwa. Mamy na nowo rozpalić ten charyzmat dany wspólnocie, małżonkom do życia miłościa i do budowania wspólnoty na wzór Świętej Rodziny. Ten charyzmat mamy rozwijać, by stał się treścią naszego życia.

Sobota 11.07.2015 VI dzień,  Zakopane - Krzeptówki, Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej ks. Dariusz Kowalczyk

Aby prawdziwie kochać, potrzeba trudu oczyszczenia serca

Jezus chce kochać naszym sercem. My mamy kochać Bożą miłością, która wszystko przetrzyma. Co należy zrobić, aby wprowadzić Jezusa do swego życia, swojej rodziny, miejsca pracy, gdy nie potrafimy kochać Bożą miłością?

W swojej Ewangelii św. Jan szczegółowo opisuje Ostatnią Wieczerzę. Autor nie przytacza słów konsekracji tak, jak to jest zapisane w pozostałych Ewangeliach, w to miejsce, czytamy o umyciu apostołom nóg przez Jezusa. On Mistrz i Nauczyciel, jak niewolnik umywa nogi, mówiąc im, żeby i oni podobnie czynili sobie nawzajem. Papież Franciszek podkreśla, że chrześcijanin, to człowiek, który pozwala Bogu obmywać siebie, aby przyolec się w Chrystusa. Pozwólmy Chrystusowi, aby nam służył, by przez to stać się podobnym do Niego. Przychodzimy brudni na Mszę św. On chce nas obmyć z naszych grzechów, abyśmy stali się czystymi dziećmi Bożymi zdolnymi postępować, jak On. Dramat Boga polega na tym, że nie może rozlewać swojej nieskończonej miłości na swoje dzieci. On chce zstępować na nas, byśmy byli Jego arcydziełem, lecz jeśli nam nie umyje nóg, nie będziemy mieć udziału w Nim.

Jak zwracać się do Jezusa?

Musimy zrozumieć, że potrzebujemy Boga. Chrześcijańscy nowożeńcy wyruszają w nowe życie nie wiedząc, co ich czeka. Trzymając się za ręce powierzają się silnej dłoni Pana. Chrześcijańscy małżonkowie nie są naiwni, znają problemy i niebezpieczeństwa, ale nie boją się odpowiedzialności, nie redukują wymagań, potrzebują łask, które daje sakrament. Bóg powołuje na trudną drogę i nie odmawia pomocy, umocnienia. Trwać w jedności mimo wszystko, akceptować się, pomagać sobie wzajemnie, pełnić posługę rodziców, nie karmicieli, wychowywać dzieci. W tych zadaniach potrzebują pomocy Jezusa.

Modlitwa umacnia rodziny. Modlitwa pełna wdzięczności za dobrodziejstwa Boga. W modlitwie nie oceniajmy innych, lecz z pokorą prośmy o łaski, mając poczucie własnej niegodności. Czy modlicie się wspólnie? Módlcie się wspólnie, szczegółnie, gdy coś się nie udało, uniżając się przed Bogiem. Potrzebujemy miłosierdzia, przebaczenia. Zawsze znajdzie się czas na modlitwę, nawet gdy jesteśmy bardzo zajęci. Czasami myślimy: najpierw uporządkujemy swoje sprawy, potem modlitwa. Powinno być odwrotnie: najpierw modlitwa, a potem właściwie uporządkujemy swoje sprawy. Czasem wystarczy proste „Ojcze nasz”, by spełnić obowiązek modlitwy.

Prośmy z wiarą o cud. Czy możliwe jest wytrwać w małżeństwie na zawsze? Nie chodzi o to, aby wytrzymać ze sobą, ale by miłość wzrastała. Potrzebujemy od Jezusa cudu rozmnożenia chleba. Jezus pomnaża i umacnia naszą miłość, dając nieskończone zapasy. Modląc się słowami: „chleba powszedniego daj nam dzisiaj”, prośmy: Panie daj nam naszą codzienną miłość. Wtedy prawdziwa miłość stanie się codziennością.

Uznajmy, że sami nie potrafimy kochać, a ten, który robi nam z tego powodu wyrzuty ma rację. Wten sposób otwieramy się na Bożą interwencję i Bóg w nas może kochać. Czy jesteśmy zdolni do miłości nieprzyjaciół, nadstawiania drugiego policzka? Zapytajmy siebie, czy naprawdę umiemy kochać. Na tyle kochamy, na ile pozwalamy, by Jezus w nas żył. Mamy dawać miłość Chrystusa, nie swoją. Wiara we własne siły jest przeszkodą, by Jezus we mnie kochał. Mamy wierzyć w siły Boże, nie w swoje. Bóg się usuwa, gdy człowiek przypisuje sobie Jego sukcesy. Nie tyle ja się staram, poświęcam, kocham, ile Bóg daje siły i zdolności. Nie ufajmy sobie, ale módlmy się, by zwycięsko przejść przez wszystkie burze życiowe. Bóg wyczulony jest na prawdę. Prawda, to czuły punkt Boga. Gdy sobie przypisujemy łaski, ograniczamy Boga.

Dziękujmy Bogu za wszystko. To dzięki Niemu jesteśmy małżeństwem, współmałżonek jest fascynujący, dzieci są kochane, ludzie są dobrzy. Bądźmy jak dzieci i nie przypisujmy sobie zasług Boga. „To nie ja, to Bóg tak sprawił. To Jemu trzeba dziękować”. Gdyby ludzie wiedzieli jacy naprawdę jesteśmy i jakie są nasze grzechy, odwróciliby się od nas. Bóg zna nas doskonale, zna nasze grzechy, wie o nas to, co nawet sami sobie nie uświadamiamy, ale nas kocha. Bóg jest zakochany w grzesznikach.

W rodzinie mówmy sobie trzy ważne słowa: proszę, przepraszam, dziękuję. Przepraszam, to moja wina. Nie usprawiedliwiajmy siebie, aby innych oskarżać. Nauczmy się uznawać błędy i prosić o przebaczenie. Nie ma doskonałej żony, męża, teściowej. Jesteśmy grzesznikami. Nie kończmy dnia bez pojednania się. Jeśli nauczymy się przepraszać i przebaczać, to małżeństwo będzie trwało.

Jezus przyszedł na ziemię, aby dać nam wszystko. Mamy prosić Go o wszystko. Prośmy o miłość i wierzmy w cud. Trzeba być upartym, napierać. On może nas grzeszników uzdolnić do miłości. Gdy Bóg wkracza w nasze życie możemy zmienić swoje serca, podnieść się z upadku, otworzyć się na miłość.

Małe Ciche, poniedziałek 13.07.2015 ks. Mieczysław Jerzak

Wspólnota oparta na miłości Bożej

Wspólnotę można budować wokół pewnych wartości, za pomocą różnych środków. Wspólnotę można budować wokół pewnych osób, np. patrona, którego dzieła, myśli lub idee nadają kierunek rozwoju. Żyjemy we wspólnocie . Na czym oprzeć mamy życie tej wspólnoty? Ludzie opierają swoje wspólnoty na pozytywnych uczuciach, sukcesie, a nawet jednoczą się wokół wspólnego wroga.

Będąc na drodze prowadzącej do nieba powinniśmy budować wspólnotę opartą na pełnieniu woli Bożej. Woli Bożej powinniśmy poszukiwać, wypełnianie jej zaprowadza w naszym sercu pokój.

We wspólnocie możemy przeżywać kryzysy więzi naturalnej. Przejście przez kryzysy pozwala zobaczyć, gdzie jest prawdziwe dobro. W czasie kryzysów mogą przejawić się chęcią odejścia, łatwiejszych rozwiązań, ale z dalszej perspektywy widać, że nie są to dobre rozwiązania.

Bóg powierza nam naszych bliźnich, by nam pomagali w uświęceniu się. Mogą to być trudne sytuacje dla naszego egoizmu, bo bliźni są trudnymi narzędziami. Więzi naturalne są poddawane próbom i kryzysom. Przyglądając się związkom, przyjaźniom, wspólnotom zauważamy, że na początku dominują pozytywne uczucia, lubią się spotykać, ubogacają się wzajemnie i chcą by tak było zawsze. Czas mija i różne wydarzenia doprowadzają do tego, że nie zawsze jest tak pięknie i różowo. Ujawnia się egoizm, zaczyna się pustka emocjonalna. Mówią: byliśmy dobrym, zgranym zespołem, ale wszystko się popsuło. Pojawiają się uczucia negatywne, podkopywanie. Padają słowa: jesteśmy do siebie nie dopasowani, nie da się żyć. Taka sytuacja może wspólnotę zniszczyć. Na takim etapie chce się iść drogą ludzkich rozwiązań.

Można inaczej. Zaprzeć się samego siebie i dalej budować i pełnić prawdziwe dobro. Nie odpłacać złem za zło. To jest miłość agape, której uczy Pan Jezus. On daje nam sakramenty byśmy byli mocni i budowali wspólnotę opartą na miłości agape.

Przykład. Na targu pan kupuje nowych niewolników. Obok stoi Cezar, wyzwoleniec i prosi pana, aby kupił starego i schorowanego niewolnika. Pan po długich prośbach kupuje go. Ale się pyta, kim jest nowo zakupiony niewolnik, może kimś z rodziny, znajomym. Cezar mówi, że ten człowiek kiedyś zabrał mnie od rodziców i sprzedał w niewolę. Teraz sam jest niewolnikiem i chciałbym, by był z nami. Pan był ciekawy, co Cezar zrobi ze swoim wrogiem. Cezar zajmował się starszym człowiekiem i pielęgnował go. Cezar był chrześcijaninem i wypełnił przykazanie miłości bliźniego, o którym uczył Jezus. Taka miłość pociąga do chrześcijaństwa.

Homilia, Małe Ciche, 14.07.2015 ks. Mieczysław Jerzak

Zakończenie rekolekcji

Przyzwyczajeni jesteśmy do obrazu dobrego i miłosiernego Boga, szczególnie dla tych, co żałują za swoje grzechy. Dziś Jezus przedstawiony jest inaczej. Mówi „biada” miastom: Kafarnaum, Korozain i Betsaidzie. Słowa Jezusa są ważne, by człowiek nie myślał, że „wszystko mu ujdzie na sucho”.

Kiedyś staniemy przed Bogiem w prawdzie i może to być prawda trudna. Jezus mówi do tych miast: byłem wśród was, mówiłem do was, widzieliście moje cuda, ale serca wasze pozostały twarde, nie nawróciliście się. Dlatego Jezus mówi: „biada wam”. Nie chodzi o grożenie palcem, ale o roztropne podejście do naszego życia. Żyjemy w świecie złudzeń. Tragedie, jakie dotykają ludzi na świecie lub obok nas żyjących nie stają się dla nas sygnałem, że powinniśmy się zreflektować i zacząć inaczej żyć. Większość z nas boi się śmierci, ale święci uczą nas, że smierć jest spotkaniem z Bogiem. Bóg przygotował nam po śmierci życie wieczne. Do takiego szczęścia trzeba się przygotować. Nie bądźmy jak mieszkańcy tych miast, którzy widzieli, słyszeli i doświadczali Jezusa, ale nie otworzyli swoich serc. Wszystko, co chciał im przekazać Pan, zostało z ich winy przed nimi zakryte.

Zróbmy sobie po tych rekolekcjach 2 lub 3 postanowienia, które podejmniemy. Postanowienia dotyczące naszego życia i zapiszmy je. Św. Jan XXIII od młodości pisał pamiętnik swojego życia. Zebrał wiele notatek z rekolekcji lub z swoich przemyśleń. Miał zwyczaj, że raz w miesiącu udawał się do zamku Św. Anioła w Rzymie i tam przebywając przez cały dzień, czytał swoje notatki i modlił się. W ten sposób nie zagubił, tego co poznał na rekolekcjach. Nasza pamięć jest ulotna. Wracanie do myśli i postanowień, aby je odnowić, jest dla nas zbawienne.