Stać się ubogim (ptochos), aby służyć ubogim. Konf. 28.01.2020

Konferencja ks. Kazimierza Sztajerwalda

Zacisze, 28 stycznia 2020

Stać się ubogim (ptochos), aby służyć ubogim.

Znalezione obrazy dla zapytania stać się ubogim, aby służyć obrazy

Powszechne jest mniemanie, że tylko ten, który posiada władzę, pieniądze, wiedzę, czy dobra może podzielić się z potrzebującymi. Czym może się podzielić ten, który nic nie ma? Czy można podzielić się z potrzebującym, tym czego się nie ma? Co mogę dać drugiemu człowiekowi, jeśli wszystko straciłem? Dziecko przychodzi na świat nie mając ze sobą dosłownie nic, a ile dobra wnosi w życie tych, którzy je przyjmują.

Głosząc konferencję wkładany jest wysiłek, aby ją przygotować, wypowiedzieć, ale jeśli Ty, Boże serca nie otworzysz, to mówienie i słuchanie nie przyda się na nic. Kiedy mówiący czuje, że nie może nic przekazać, to Bóg daje Ducha Świętego, który wszystko ubogaca.

Naszym pragnieniem powinno być pozostawanie „ptochos”, czyli ubogim żebrakiem, który wie, że sam nie ma nic, ale wszystko może otrzymać od Boga, jeśli jest taka Jego wola. Łatwo jest śpiewać o „całkowitej zależności od Boga”, ale trudniej jest przeżyć stratę. Kiedy tracimy dobre imię, znaczenie, zdrowie lub dobra materialne trudno jest okazać zaufanie i zachować spokój. Jest to, jakby umieranie. Pewien człowiek został fałszywie oskarżony w wyniku tego stracił majątek. Pomyślał: straciłem wszystko, nie mam nic, więcej już nie stracę. Od teraz może być tylko lepiej. Bóg nie dopuszcza, by Jego ubogi – ptochos nie miał oparcia. Bóg nie chce upadku ubogiego, ale chce jego wolności.

Jezus dla nas stał się ubogim – ptochos. Ubogim przyszedł na świat. Ubogim przeszedł przez życie. I pomimo ubóstwa innych sobą ubogacał. Jezus umierał na krzyżu nie posiadając nic. Pozostaje ubogim w czasie Eucharystii, oddając się w nasze ręce. Prosi o naszą miłość, jak żebrak. Maryja też była ubogą, pokorną Służebnicą Pańską. Bycie ptochos – to jest ideał. To jest punkt wyjścia do rachunku sumienia.

Penes, to człowiek, który ciężko pracuje, by sobie sam jakoś dawać radę. Nie chce całkowicie zależeć od Boga. Jakoś „wiąże koniec z końcem”. Udaje się mu być niezależnym, nawet od Boga.

Jezus dał nam Nowe Życie. Nie jesteśmy sami ze swoimi problemami. Jest Ktoś, kto w nas jest zakochany, podtrzymuje nas, z Nim mamy odwagę wszystko stracić. Zawierzając się Matce Bożej odkrywamy, że Jej możemy wszystko oddać nie obawiając się straty. Wszystko jest Jej, więc wszystko Jej zawierzajmy. To Ona teraz nad wszystkim panuje. Moje problemy nie są tylko moimi problemami, ale przede wszystkim Jej problemami. Nie musimy żyć w lęku, przecież Ona zatroszczy się o zawierzające się Jej dziecko.

Każdy z nas tak naprawdę jest zarządcą, nie właścicielem. Świadomość, że jest się tylko zarządcą uwalnia od ciężarów, przymusu gromadzenia zasług, skarbów. Wykonuję swoje obowiązki nie po to, by się zasłużyć, ale dlatego, że kocham Boga i chcę Jemu służyć. Dałeś mi Panie tak wiele, oddaje Tobie, bo to jest wszystko Twoje.

Jezus daje Nam Nowe Życie, byśmy szli drogą ubóstwa i oczekiwania wszystkiego od Boga. Taka postawa ułatwia odkrycie Nowego Życia. Bóg daje dary, byśmy lepiej otwierali się na Jezusa i byśmy doświadczali Jego prowadzenia. Kiedy mamy ludziom powiedzieć o Bogu, najpierw powinniśmy prosić o myśli, o słowa, które oni potrzebują usłyszeć. Idę do ludzi, nie mam nic, nie wiem, co mam przekazać. Ale proszę Boga o pomoc, o natchnienie. Bóg bierze moją sprawę w swoje ręce. Zawierzam się Matce Bożej. Nie mogę uczynić cudu, ale cudem jest, że oddaję się Bogu, oddaję się Maryi.

Pewien człowiek obudził mnie ze snu. Byłem na niego zły, że przerwał nocny odpoczynek. Całą tę przykrość oddałem Bogu, ale i tak ciągle do niej wracałem myślami. Wreszcie oddałem tę sprawę Matce Bożej i wtedy się dopiero uspokoiłem. Nawet mogłem zasnąć i obudziłem się wypoczęty. Jednak najważniejsze, że złe myśli mnie opuściły.

Codziennie można oddawać Bogu swoje sprawy. Nawet jeśli wydaje się nam, że już wszystko oddaliśmy Bogu, to odkrywamy coraz to nowe przywiązania. Dzieje się tak do końca życia. Gdy trzymamy się kurczowo własnych przywiązań, to zagrożone jest nasze zbawienie. Jeśli nie potrafimy sami oddać naszych przywiązań, to prośmy o to Matkę Bożą, by sama je zabrała.

Przypisy:
W języku greckim człowiek ubogi określany jest dwoma wyrażeniami penes i ptochos.

Penes – ten, kto z braku jakichkolwiek zapasów dóbr zmuszony jest własną mozolną pracą zdobywać środki niezbędne do przeżycia i jest skazany na życie skromne, pełne niewygód i wyrzeczeń.

Ptochos – to nędzarz niezdolny w ogóle do zdobycia środków utrzymania. Nie mając nawet tego, co konieczne, czuje się całkowicie bezradny i zmuszony do żebractwa.