Maryja - Ta, która służy. Konf. 5.11.2019

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 5 listopada 2019

Podobny obraz

Niedawno Kościół uznał cud za przyczyną Sługi Bożego ks. Stefana kardynała Wyszyńskiego i została wyznaczona data jego beatyfikacji. Ksiądz Prymas na swojej mitrze biskupiej miał wypisane słowa Maryi: "Oto ja Służebnica Pańska". O księdzu Prymasie możemy powiedzieć, że jego życie było służbą. Kiedy obejmował swój urząd wiedział kim jest. Tak mówił o sobie: „pisać, to ja potrafię, ale rządzić nie”. Jednak świadectwa, jakie złożyli o nim jego współpracownicy potwierdzały, że swoją pracą służył Bogu i Kościołowi. Wzorował się na Maryi i miał Ją zawsze przed oczami.

Skąd bierze się postawa służby? Co inspiruje człowieka do służenia innym? Sam Pan Jezus powiedział o sobie: „nie przyszedłem, aby Mi służono, lecz aby służyć i złożyć własne życie jako okup za wielu ludzi” (Mt 20, 28). Jezus służył tym, którzy byli strapieni, ubogim, tym którzy cierpieli. Matka Boża, pierwsza uczennica Syna Bożego jest Tą, która służy. Podczas Zwiastowania Maryja nazwała siebie służebnicą-niewolnicą Pańską. W domu św. Elżbiety wyjaśniła znaczenie tego określenia, gdy wyśpiewała Magnificat: Bóg „wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej” (Łk 1, 48). – Maryja uważała siebie za kogoś bardzo małego, choć my wynosimy Ją wysoko. Uważała się za niewolnicę Pańską i tak też postępowała. W domu św. Elżbiety wykonywała zwykłe codzienne czynności.

Czy u nas widać taką postawę służby? Czy chcemy służyć? Przygotowując rekolekcje usłyszałem od animatorów, co ich rodzina powiedziała na ich zaangażowanie w organizację rekolekcji: „Tylko się nie dajcie wkręcić w przygotowania. Możecie jechać, tylko nie służcie”. Dzisiejszy świat nie żyje duchem służby. Wielu myśli, aby zrealizowały się ich własne plany. Kto jest bardziej przebiegły, szybciej zrealizuje swoje marzenia, ten jest kimś. Służąc sobie samym realizują własne pomysły. Przekonują do swoich racji innych, nawet jeśli ich poglądy nie są słuszne, ani prawdziwe. Chcą, by cały świat przyjął ich ideały.

Jednak na świecie nie brakuje tych, co pragną służyć swoim czasem, pieniędzmi, zaangażowaniem. Nie możemy mówić, że wszystko jest przekreślone. Tych, którzy chcą służyć od razu nie widać. Nie są prezentowani na pierwszych stronach mediów. Są ukryci, może przeżywają jesień życia, ale dalej służą.

To naturalne, że każdy z nas odczuwa potrzebę akceptacji i potwierdzenia własnej wartości. Pragniemy, aby inni ludzie, zwłaszcza nasi bliscy, często okazywali nam, że nas kochają, że pamiętają o nas, że jesteśmy dla nich ważni. Z drugiej strony dobrze wiemy, ile mamy ograniczeń, słabości a nawet wad. Nie jesteśmy naczyniami ze złota. Dlatego zdarza się, że zakładamy maski, aby ukryć prawdę o sobie i wyżebrać odrobinę akceptacji.

Bóg nie czeka na nasze spektakularne działania, które Go poruszą, czy zadziwią. On nas kocha i akceptuje z całą naszą słabością i nędzą, którą przecież dobrze zna. On kocha bezinteresownie, jest Ojcem pełnym miłosierdzia, który nam mówi: Nigdy cię nie zostawię, choćbyś pogubił się i odszedł najdalej. Będę ci wierny i będę o ciebie walczył. Pomyślmy, że Bóg nas nie zostawił. Szczególnie w godzinach prób jest przy nas i walczy o nas. Jesteśmy umiłowani za darmo przez Niego. Kiedy zrozumiemy,jaką miłością jesteśmy otoczeni, zapragniemy w podobny sposób kochać naszych bliźnich, nawet wtedy, gdy ujawniają się ich słabości i wady.

Matka Boża jest Tą, która służy. Ona nie szukała siebie, kiedy przeżywała Zwiastowanie. Nie szukała siebie, kiedy poszła do swojej krewnej Elżbiety. Przyjęła  bez narzekania niewygody Betlejem, gdy Jej Syn, który miał być królem Izraela, narodził się w grocie wśród zwierząt. Przyjęła z poddaniem się Bogu wygnanie do Egiptu, gdy z dnia na dzień trzeba było wyruszyć w podróż w nieznane, na obczyznę, bez żadnych zabezpieczeń, żyjąc obawą, że odnajdą ich wysłannicy Heroda. W Nazarecie Maryja z Józefem żyli w bardzo skromnych warunkach, zarabiając na życie ciężką pracą własnych rąk. Nigdy nie miała o to pretensji do Boga. Potem, gdy Jezus zaczął publicznie nauczać i stał się sławny, nie dane Jej było skorzystać z przywilejów, których każda matka mogłaby się po ludzku spodziewać. Usłyszała od Syna, wskazującego na otaczające Go tłumy: „Oto moja matka i moi bracia” (Mt 12, 49). Nie buntowała się, że trzeba stanąć w szeregu i zająć miejsce obok innych. Gdy Jezus umierał na krzyżu i w oczach wszystkich, nawet najbliższych uczniów, ponosił ostateczną porażkę, Ona trwała pod krzyżem, niejako w samym centrum tej porażki, wierząc, że przyjdzie poranek zmartwychwstania.

Po zmartwychwstaniu Maryja pozostała wśród apostołów, ale nie wyróżniała się. Apostołowie głosili Ewangelię i czynili cuda, a Ona modliła się za nich w ukryciu i wypraszała potrzebne łaski. Gdy została wzięta do nieba i została Królową nieba i ziemi nadal służy. Przypomina ludziom w prywatnych objawieniach, czego Jezus pragnie. Taka jest postawa służby Maryi.

Patrząc na Maryję zechciejmy znaleźć taką przestrzeń naszego życia, gdzie będziemy służyć na chwałę Bogu i dla pożytku dusz. Podejmując służbę wzywajmy na pomoc Maryję, Tę która potrafi służyć.