Jak patrzeć na własne zło? Konf. 9.10.2018

Konferencja ks. Mieczysława Jerzaka

Zacisze, 9 października 2018 r.

Podobny obraz

Jak mamy patrzeć na własne zło, szczególnie wtedy, gdy dobrym postanowieniom jesteśmy wierni tylko kilka dni i z łatwością ulegamy wciąż tym samym grzechom? Jak mamy się uczyć na własnych błędach? Temu były poświęcone pewien czas temu rekolekcje letnie.

Widząc swój ponowny upadek pierwszą reakcją jest smutek (szczególnie dla tych, którzy się uważają za świętych i doskonałych). Drugą reakcją jest dążenie do korzystnego przedstawienie siebie w oczach swoich i bliźnich lub współpracowników a czasem obrona przed oskarżeniami - czyli nie było tak źle, a błędy były prawie zaletami, a zatem dbanie o swój pijar czyli o dobrą opinię.

Na kartach Ewangelii przedstawione są różne osoby, którym wytknięto zło lub sami musieli się zmierzyć z faktem własnej grzeszności, jak na ten fakt reagowali smutkiem. Przykładem może być bogaty młodzieniec, który zwrócił się do Jezusa z pytaniem: co ma zrobić, aby się zbawić? Na odpowiedź Jezusa: idź sprzedaj wszystko, co masz, pieniądze rozdaj ubogim i pójdź za Mną, zareagował smutkiem. Kolejna osoba św. Piotr po trzykrotnym zaparciu się Jezusa, gorzko zapłakał.

Smutek pojawia się, gdy widzimy, że grzech ciągle powraca, czyli coś się nie powiodło lub straciliśmy dobre mniemanie o sobie. Zdarza się, że smutek pojawia się z powodu porażek duchowych i gdy ponawia się nasza niewierność. Smutek jest przejawem czynności własnej i podcina korzenie zawierzenia. Św. Faustyna Kowalska zapisała słowa Pana Jezusa: Wiedz duszo, że wszystkie grzechy twoje nie zraniły Mi tak boleśnie serca, Jak twoja obecna nieufność (Dz 1486). Po grzechu spodziewajmy się większych łask, niż przed upadkiem – tak uczyli święci. Ubodzy w duchu przyjmują porażki i niepowodzenia jako okazję do upokorzenia i wrócenia się do Pana Jezusa.

Maryjo, Matko Miłosierdzia, Ty zawsze mnie szukasz, gdy się gubię. Przyjmij wstęgę mojego życia wraz z węzłami moich grzechów i zaniedbań, których bolesne skutki dotykają mnie i innych, a przede wszystkim ranią miłość Twoją i Twojego Syna Jezusa. Przedstaw je Bogu, aby rozwiązał je w swojej ojcowskiej dobroci.