Pokochać własną słabość. Rekolekcje adwentowe 6.12.2016

Rekolecje adwentowe

Zacisze, 6.12.2016

ks. Dariusz Kowalczyk

Znalezione obrazy dla zapytania orły obrazy
zdjęcie pochodzi z DinoAnimals.pl

Patronką dzisiejszego dnia rekolekcyjnego będzie św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Święta posiadała głębokie rozumienie Bożego Ojcostwa. Jej droga do świętości nazywana „małą drogą” zachwyciła wielu ludzi, którzy chcieli ją naśladować. Na wniosek wielu biskupów i kardynałów papież Jan Paweł II w 1997 roku ogłosił ją Doktorem Kościoła.

W 1895 roku św. Teresa ułożyła Akt oddania się Miłości Miłosiernej, który był wyrazem jej miłości do Boga i do którego złożenia zachęcała współsiostry w zakonie karmelitańskim. Akt oddania zaczyna się od słów: „O mój Boże! Trójco Błogosławiona, pragnę Cię kochać i starać się, by Cię kochano.” Boże, chcę Cię kochać – to jest istota oddania się Miłości Miłosiernej. Możemy sobie zadać pytanie, jak pójść drogą miłości świętej Teresy od Dzieciątka Jezus? Prześledźmy jej drogę duchową korzystając m.in. z niedawno wydanej książki pt: „W ramionach Miłosierdzia”, gdzie zawartych jest kilka konferencji o świętej wygłoszonych w czasie spotkań dla RRN w kościele św. Anny w warszawskim Wilanowie.

Aby oddać się Panu Bogu potrzeba, wg świętej, ukochać swoją małość i słabość oraz mieć szalone pragnienia, nie stawiające granic Panu Bogu. Brak zgody na bycie małym może wywoływać w nas uczucie niezadowolenia, dyskomfortu, narzekania na Boga i ludzi. Małość i własną słabość można pokochać i radować się z tego powodu, że staje się ona drogą do miłości Boga. Święta pisze: „Jakże czuję się szczęśliwa, gdy widzę swoją ułomność i że potrzebuję miłosierdzia.” I dalej „ Doznaję żywej radości, gdy inni dostrzegają moją słabość i gdy sama jej doświadczam. Taka radość przewyższa wszystkie pochwały, które tylko mnie nudzą.” Zapewniała, że Bóg podnosi ją i czyni cuda, które przewyższają wszystkie jej pragnienia. Teresa kochała słabość nie dlatego, że nie zależało jej na rozwoju życia wewnętrznego, ona miała aspiracje duchowe i nie lekceważyła grzechu. Mówiono o niej, że nie godziła się na grzech, przestrzegała przykazań Bożych. W swej „małej drodze” nie liczyła na własne siły, ale na łaskę Bożą, która wszystko może. Bo przyjąć swoją słabość, to nie godzić się na grzech, ale poznać siebie, swoją nędzę, i by z tej nędzy zagrzmiał okrzyk zaufania Bożemu Miłosierdziu.

Każdy z nas ma swoje słabości, nędze, stany depresji, pokusy, niepowodzenia życiowe. To wszystko może nas przygniatać. Wtedy św. Tereska nam proponuje – spróbuj to pokochać. Bo w tym, co cię gnębi możesz spotkać największą Miłość. „Spodobało się Jezusowi stanąć na mojej drodze i wprowadzić mnie w sam Boski żar miłości.” To jest droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach kochającego Boga Ojca. Tylko mali otrzymują miłosierdzie, bo na nich czeka Jezus. Teresa cieszy się z tego, że jest słaba: „O Jezu, czemu nie mogę powiedzieć wszystkim małym duszom, jak niewypowiedziana jest łaskawość Twoja...czuję, że gdybyś, co nie podobna, znalazł duszę słabszą i mniejszą niż moja, z radością obsypałbyś ją jeszcze większymi łaskami, gdyby tylko z całowitą ufnością powierzyła się Twemu nieskończonemu miłosierdziu.”

Jak sprawić, by Jezus się z nami zjednoczył? Kiedy jedną z sióstr karmelitanek Tereska zapoznała z aktem oddania się Miłości Miłosiernej, ta potrzebowała czasu na przygotowanie się, w czasie którego poznała swoją małość i niegodność. Przyszła do Teresy, mówiąc, że z tego powodu nie może złożyć Aktu. Wtedy Teresa się rozpromieniła i powiedziała: „ Jedynym przygotowaniem, którego Bóg żąda od ciebie jest pokorne przyznanie się do swojej niegodności, a więc oddaj się Jemu bez obawy.”

Jedyne przygotowanie, to pokorne przyznanie się do swojej niegodności. Kiedy mówimy, że trzeba przyjąć i pokochać swoją słabość, nie myślmy o postawie duchowego kloszarda. Kloszard prosi o wsparcie, a potem pije. Problemem jest to, że nie chce nic zmieniać w swoim życiu, nie ma wielkich pragnień i jest zgorzkniały.

Święta mówiła, abyśmy pokochali słabość, nie bali się swoich upadków, ani braku sił, a uwierzyli Jezusowi, który chce do nas przyjść i wszystko zmienić. Jesteśmy dziedzicami Królestwa Bożego. Naszym dziedzictwem jest to, że Bóg nas kocha i my możemy kochać. Duchowy kloszard wzgadzi miłością Boga i jej nie odwzajemni. Duchowe dziecko, choć jest słabe chce, aby Bóg wziął je na ręce i zaniósł do swojego domu.

Święta rozumiała, że Jezus pragnie być kochanym i chce by ona odpowiedziała na to Jego pragnienie miłością. „W niedzielę 9 czerwca 1895 r. w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, podczas Mszy św. otrzymała natchnienie, by ofiarować siebie, jako ofiarę całopalną Miłości Miłosiernej Boga, aby przyjąć do swego serca całą Miłość wzgardzoną przez stworzenia, którym chciała się udzielić.” Wtedy tak odpowiedziała Jezusowi: „Boże, oto serce, które pragnie doświadczyć Twojego miłosierdzia. Czy miłość wzgardzona ma pozostać w Twoim sercu?”

Ludzka małość i słabość może być ogarnięta miłością Ojca. Bóg cierpi, gdy ludzie gardzą Jego miłością i nie potrzebują Go. Tereska pyta Boga: „Czy miłość wzgardzona ma pozostać w Twoim sercu?...O mój Jezu! Niech ja się stanę tą szczęśliwą ofiarą, niech ogień Twej Boskiej Miłości strawi złożone Ci całopalenie!”, „Panie, Ty mnie kochaj, chcę Cię ciągle potrzebować.”

Teresa mawiała: „Jezus nie potrzebuje naszych dzieł, On potrzebuje naszej miłości.” Chce mieć dzieci, które mógłby kochać, dlatego nie obawia się prosić, jak żebrak: „Daj Mi pić.” Jezusowi brakuje serc, które oddadzą się Mu bez zastrzeżeń. Bóg szuka tych, co pozwolą się Mu kochać. Szuka tych, co chcą być słabi i pragną, aby je Bóg uratował.

W Teresie były bezmierne pragnienia, więc pytała: „Jakże to możliwe, że osoba tak mała, jak ja, tak pragnie Twojej miłości?” Święta Tereska przekładała najtrudniejsze prawdy teologiczne na język dziecka, używając w tym celu wielu porównań. Tereska dusze wielkie nazywała Orłami, siebie natomiast małą ptaszyną pokrytą jedynie puchem. Nie uważała siebie za orła. Przyznała jednak, że ma orle oczy i serce, bo – pomimo ogromnej maleńkości – miała śmiałość wpatrywania się w Boskie Słońce, Słońce Miłości. Pisała, że mała ptaszyna chce lecieć ku temu świetlanemu Słońcu, chce naśladować swych braci Orłów, ale niestety może jedynie podnieść swe małe skrzydełka, natomiast wzniesienie się nie leży w jej małych możliwościach.

„O gdyby wszystkie dusze czuły, że zdobędą sam szczyt Góry Miłości.” - pisze święta. Jezus przygotował nam szczyt Góry Miłości i na nas czeka. „Im Bóg chce więcej ofiarować, tym więcej każe pragnąć” Najgorsza jest sytuacja, gdy nie mamy pragnień, gdy dojdzie do wypalenia. Jak wzbudzić pragnienia? W Teresie wzbudzał pragnienie kontemplacji i adoracji Najświętszego Sakramentu oraz rozważania Słowa Bożego. „O Słowo Boże, Boski Orle... pozwól mi powiedzieć, żeś nas umiłował, aż do szaleństwa...Jakże miłość może mieć granice?” Trzeba odkryć szaleństwo Boga. On budzi pragnienie, ale trzeba dać się Mu rozbudzić. On może to zrobić stopniowo lub w jednej chwili.

Tereska zauważyła również, że ptaszyna, nawet jeśli pozostaje pod działaniem promieni Słońca, może być pochłonięta ziemskimi błahostkami, takimi jak bieganie za robaczkiem, napotykanie na małą kałużę i maczanie w niej skrzydełek. Jednak po tych wszystkich czynach mały ptaszek, zamiast ukryć się w kącie i opłakiwać swoją nędzę, może zwrócić się ku Swemu Umiłowanemu Słońcu, nadstawić pod jego dobroczynne promienie swe małe, zmoczone skrzydełka i kwiląc jak jaskółka, opowiedzieć o swych niewiernościach, sądząc, że swą zuchwałą ufnością ujmie sobie i zjedna większą miłość Tego, który nie przyszedł wzywać sprawiedliwych, ale grzeszników. Jeśli nic nie zostało z naszych wielkich planów, trzeba przyjść i zwierzyć się z naszych niewierności i ufać. „Miłość może wyciągnąć korzyść ze wszystkiego. Miłość, obróci wszystko na korzyść i zostawi głęboki pokój.”

Teresa powiedziała, że Bóg obdarzył ją nieskończonym miłosierdziem. My też możemy iść drogą małości, ale i też szalonych pragnień i ufności.

Dewiza świętej brzmi: „Za miłość płaci się miłością.” Rozważmy to zaproszenie, które zachęca nas, by ukochać małość, bo Jezus chce nad taką słabością rozlewać swoje miłosierdzie. Amen.

Zapis z prywatnych notatek Elżbiety Myśliwiec, nie stanowi całości wypowiedzi.

Znalezione obrazy dla zapytania adwent 2016 obrazy